Medytacja - prosty sposób na skomplikowane sprawy.
wtorek, 18 września 2018
Czy zdarzyło Wam się obserwować własne myśli? Nie podczas wykonywania konkretnego zadania, ale np. w trakcie podróży autobusem, kąpieli, czy sprzątania mieszkania? Co robią “puszczone samopas"? Nie wiem jak Wasze, ale moje lubią "odpływać" i podążać w różnych, niekoniecznie pożądanych przeze mnie kierunkach… Czy da się je opanować? Jak to zrobić? I czy każdemu możne się to udać? A może aby to zrobić trzeba posiadać jakieś nadludzkie moce? Chcecie poznać mój prosty i sprawdzony sposób? Zapraszam do lektury:-)
Podczas studiów, kiedy dużo podróżowałam komunikacją miejską, to nie korki były moim największym utrapieniem tylko właśnie zamęczające mnie własne myśli. Spekulowałam w nich o wydarzeniach mających nastąpić w przyszłości, zamartwiając się co się wydarzy lub niecierpliwiąc na wydarzenia, których nie mogłam się doczekać. Wynajdowałam problemy, zgadując co myślą inni, a co gorsza wracałam do przeszłości i zastanawiałam się "co by było gdyby".
Dlatego pierwszym, zupełnie nieświadomym i wykonanym intuicyjnie krokiem na drodze do medytacji było nauczenie się zatrzymywania takich "kołowrotków myślowych".
Pierwsze, co zauważyłam to, że negatywnie wpływają na mój nastrój i motywację do działania, zaczęłam więc baczniej je obserwować. Z czasem nauczyłam się rozpoznawać, kiedy zaczyna się ten proces i przerywać go. Wynajdowałam i czytałam wszystkie informacje dotyczące medytacji, jednak wydawała mi się ona skomplikowana i przez to niedostępna dla zwykłych śmiertelników. Sądziłam, że można nauczyć się jej jedynie od brodatych eremitów w Indiach lub nieprzystępnych mistrzów zen w Japonii. Na eksperymenty z lokalnymi nauczycielami jakoś nie miałam ochoty. Od czasu do czasu podejmowałam samodzielne próby “nicniemyślenia" i wydawało mi się to niezwykle trudne.
Dlatego ucieszyłam się, kiedy do treningów pilates, a później jogi moja Nauczycielka zaczęła wplatać elementy medytacji. Po treningu, kiedy już dobrze się zmęczyłam, siadałyśmy na matach i na początku podążając za jej wskazówkami, a następnie po prostu skupiając się na oddechu “ucinałyśmy" sobie krótkie medytacje. Podobnie zaczęłam postępować w domu, a teraz potrafię też znaleźć kilka minut na “nicniemyślenie" w drodze do pracy, czy kolejce do kasy.
Zatem, co robi się w takiej najprostszej medytacji?
W tej metodzie, którą ja praktykuję - po prostu siedzi się i oddycha :) Są różne szkoły - medytacja w ruchu, wizualizacje, taniec, ale na potrzeby dnia codziennego myślę, że siedzenie z wyprostowanymi plecami i koncentracja na oddechu spokojnie wystarczą.
Nie potrzebujecie do takiej medytacji nic oprócz kilku - kilkunastu minut (tyle na początek spokojnie wystarczy).
JAK i KIEDY ZACZĄĆ?
Najlepiej od razu :) Wybierzcie sobie czas, kiedy w domu panuje spokój lub jesteście sami - chociaż przez chwilę. Nie zaczynajcie pierwszych prób medytacji, kiedy jesteście bardzo zmęczeni (uwaga - grozi zaśnięciem!) lub zdenerwowani (na początku i tak będzie Wam trudno się wyciszyć, nie ma potrzeby jeszcze sobie tego utrudniać).
Starajcie się niczego nie oczekiwać. Podejdźcie do tego z ciekawością, jak do eksperymentu - jakkolwiek on wyjdzie, będzie ciekawym doświadczeniem.
POZYCJA
Usiądźcie w siadzie skrzyżnym (po turecku), dłonie zostawiając na kolanach. Aby było Wam łatwiej utrzymać prosty kręgosłup, możecie podłożyć pod pośladki poduszkę lub złożony koc. Powinniście czuć komfort w kręgosłupie, ale zachować pozycję wyprostowaną, aby łatwiej utrzymać koncentrację. Osoby, dla których ta pozycja jest bardzo niewygodna mogą usiąść na krześle, ale nie powinny opierać się o oparcie (koncentracja).
Warto narzucić na ramiona koc lub założyć cieplejszą bluzę i skarpetki, ponieważ ciało w bezruchu szybciej się wychładza i zamiast na oddechu za chwilę możecie zacząć koncentrować się na dreszczach z zimna ;)Oczy mogą być zamknięte lub półprzymknięte.
Nie chcecie nic napinać, Wasze ciało ma być rozluźnione (ale plecy wyprostowane).
Usadówcie się wygodnie, ale w trakcie nie zmieniajcie już pozycji - jeśli zaczniecie się wiercić, pryśnie cała Wasza koncentracja.
MYŚLI
“Niemyślenie" stanowi dla większości osób największe wyzwanie. Właściwie sprowadza się ono do NIE koncentrowania się na myślach, które napływają. Optymalnie byłoby, gdyby nie było ich wcale, a Wy skupialibyście się tylko na chwili obecnej. Jest to jednak - przynajmniej dla mnie - bardzo trudne. Z pomocą może przyjść obserwowanie i liczenie oddechów - mózg ma dzięki temu obiekt, na którym może się skupić.
Kiedyś, przy pierwszych próbach medytowania, siłowałam się ze swoimi myślami. Byłam cała napięta i skupiona na tym, aby wyprzeć z umysłu każdą myśl. Nie była to wcale dobra metoda. O wiele skuteczniejsze jest pozwolenie, aby myśli napływały i znikały, bez podążania za nimi. Teraz wypracowałam sobie taki sposób, że kiedy jakaś myśl napływa mi do głowy, po prostu w wyobraźni delikatnie ją odsuwam - przecież po tych kilku minutach siedzenia mogę do niej wrócić, jeśli zechcę.
ODDECH
Następnie zacznijcie obserwować swój oddech. Na razie pozwólcie mu pozostać takim, jakim jest naturalnie. Obserwujcie, gdzie się zaczyna i jak przemieszcza się w ciele, dokąd dociera? Podobnie jak w ćwiczeniach oddechowych, które mogą być dobrą wprawką do medytacji, starajcie się rozluźniać wszystkie napięcia, przez co Wasz oddech będzie miał szansę stać się głębszy.
Możecie liczyć oddechy i to na kilka różnych sposobów. Poniżej znajdziecie kilka z nich.
1. Podczas wdechu licz “jeden, jeden, jeden..", aż powietrze napełni płuca. Na wydechu “dwa, dwa, dwa…", aż je opuści. Kolejny wdech to - “trzy, trzy, trzy.." i wydech - “cztery, cztery, cztery..". I tak, aż do dziesięciu, a później możesz zacząć od nowa.
2. Szybkie liczenie. Na wdechu szybko policz do dziesięciu, aż powietrze wypełni płuca i na wydechu powtórz liczenie od 1-10. Licz tak szybko, aby do końca każdego wdechu i wydechu, zdążyć doliczyć do dziesięciu.
3. Weź wdech i wydech, a kiedy powietrze całkowicie opuści płuca, policzcie “jeden". Następnie ponownie weź wdech, po nim zrób wydech i z jego końcem policz “dwa". I znowu licz w ten sposób do dziesięciu.
4. Oddech z zatrzymaniem. Weź wdech licząc spokojnie do czterech. Następnie zatrzymaj powietrze licząc ponownie do czterech. Na wydechu również policz do czterech (jeśli jesteś w stanie możesz na wydechu spróbować liczyć do ośmiu).
Ten ostatni sposób jest moim ulubionym, ponieważ całkowicie angażuje umysł, wypędzając z niego wszystkie myśli :)
KORZYŚCI Z MEDYTACJI
Mądre źródła podają, że redukuje stres, wspiera koncentrację, rozluźnia, relaksuje, zapewnia sprawność umysłu, jednak dla mnie jest przede wszystkim sposobem na zachowanie higieny umysłu. Podobnie jak pielenie ogrodu, żeby wartościowe rośliny (myśli i uczucia) mogły się rozwijać w ogrodzie musi być porządek :)
Medytacja, nazywana też treningiem uważności znacznie pomogła mi wyciszyć moją płaczliwą i skłonną do zamartwiania się naturę. Dzięki niej nie wymyślam już najgorszych scenariuszy i nie martwię się na zapas. Bardziej optymistycznie podchodzę do wszystkiego co mi się wydarza i potrafię cieszyć się z na prawdę niewielkich rzeczy.
Oczywiście nadal się denerwuję i przeżywam różne wydarzenia, potrafię zirytować się byle pierdołą, czy “złapać doła", ale czas jaki poświęcam na te nieproduktywne czynności część jest znacznie krótszy niż zanim zaczęłam ćwiczyć uważność.
A czy Wy macie jakieś doświadczenia z medytacją? Co o niej sądzicie? Mielibyście ochotę spróbować. Czy wręcz przeciwnie - uważacie, ze to nie dla Was?
Paulina Ferenc - zwykształcenia - psycholog, z zamiłowania - instruktor pilates. Ukończyłamwiele szkoleń pilates, ale obecnie jestem zafascynowana i wierna najlepszejwg mnie metodzie - Body Control Pilates, której jestem certyfikowanym nauczycielem.Podczas zajęć kładę nacisk na prawidłową postawę, dokładne wykonywaniećwiczeń i zrozumienie celu każdego ćwiczenia, aby to osiągnąć stosujęwizualizacje i korekty dostosowane do potrzeb i preferencji uczestników.Moim celem jest sprawienie, aby każdy uczestnik zajęć czuł się komfortowo,tak by w przyjaznej atmosferze mógł czynić co raz większe postępy i czuć sięco raz lepiej.Więcej o o mnie i pilatesie można przeczytać na moim blogu:www.dobryruch.pl