Znaczenie społecznego podejścia do menopauzy. Anna Węgrzynowska
niedziela, 8 września 2013
Większości z nas termin "menopauza" przywodzi na myśl szereg nieprzyjemnych skojarzeń związanych ze nieubłaganym starzeniem , utratą sprawności i fizycznej atrakcyjności. Poza dobrze zbadanymi i udokumentowanymi przyczynami natury medycznej z tym etapem życia wiąże się wiele trudniejszych do uchwycenia i przezwyciężenia problemów pochodzenia społecznego i kulturowego. W naszym zachodnim świecie kultu piękna i wiecznej młodości do objawów fizycznych takich jak zmiana sylwetki, uderzenia gorąca, niepokój, zmienność nastrojów i wiele innych dołącza problem poczucia degradacji społecznej. Dotyczy to przedstawicieli obu płci, ale jako że status kobiet w społeczeństwie znacznie bardziej niż w przypadku mężczyzn zależy od fizycznej atrakcyjności nasza pozycja społeczna ulega jeszcze głębszemu osłabieniu we wszystkich aspektach życia.
Po przekroczeniu niewidzialnej granicy zaczynamy zewsząd słyszeć ponury refren "nie": "nieatrakcyjna, nieszczęśliwa, niesprawna, niepotrzebna". Media, pracodawcy, współpracownicy, a czasami nawet najbliżsi zdają się zgodnie przekonywać , że spełniłyśmy już swą życiową rolę i czas zrobić miejsce młodszym. Stajemy się niewidzialne dla przechodniów, urzędników i sprzedawców, a nasze obniżone poczucie własnej wartości sprawia, że stajemy się jeszcze bardziej wrażliwe i jednocześnie bezradne wobec takich nieprzyjemnych sytuacji. Oczywistym jest, że presja na bycie zawsze pięknym i nieprzychylne nastawienie do starzenia w społeczeństwie pogłębia lęk, frustrację, a często nawet depresję związane z menopauzą.
Jak pisze w swym artykule dr Dixie Mills podłoże społeczno- kulturowe może wpływać na natężenie fizycznych objawów menopauzy. Przedstawia tam wyniki najnowszych badań dowodzących, że przedstawicielki zachodniej kultury pomimo wysokiego poziomu życia i powszechnego dostępu do opieki zdrowotnej znacznie częściej i intensywniej niż kobiety w innych częściach globu odczuwają nieprzyjemne objawy związane z przekwitaniem. Tymczasem w wielu obszarach kulturowych kobiety niemalże nie doświadczają fizycznych przejawów menopauzy. I nie odnosi się to bynajmniej do społeczeństw, w których pozycja kobiet jest marginalna lub do krajów o niskim poziomie rozwoju cywilizacyjnego, gdzie medycyna nie zajmuje się tym problemem.
Przeciwnie. Doktor Mills przytacza przykład Kraju Kwitnącej Wiśni będącego symbolem wysokiego rozwoju cywilizacyjnego. W języku japońskim niedawna nie było nawet określenia "uderzenia gorąca" w odniesieniu do objawów menopauzy, a odsetek Japonek cierpiących z powodu tego problemu jest znacznie niższy niż w przypadku Amerykanek (również tych japońskiego pochodzenia). Wielu badaczy jako przyczynę tego stanu rzeczy wskazuje na geny i dietę, która między innymi dzięki fitoestrogenom i izoflawonom zawartym w soi sprzyja utrzymaniu równowagi hormonalnej. Wiadomym jest powszechnie, że mieszkanki kraju kwitnącej wiśni cieszą się długim życiem, a odsetek poważnych chronicznych schorzeń takich jak cukrzyca, nadciśnienie, osteoporoza czy alergie jest kilkukrotnie niższy niż krajach zachodnich.
Autorka zaznacza, że być może jednak zjawisko to ma bardziej skomplikowane, również społeczno- kulturowe podłoże. Wskazówkę można odnaleźć w języku. Japońskie słowo "konenki" określające okres pomiędzy 40 i 60 rokiem życia oznacza w dosłownym tłumaczeniu lata odnowy, regeneracji, a więc wstęp do nowego etapu. Tymczasem w zachodniej kulturze widzimy ten okres jako przerażający, bezpowrotny i nieunikniony schyłek naszego życia.
Jeszcze wyraźniej widać wpływ kultury na odczuwanie objawów menopauzy w tradycyjnych szamańskich kulturach począwszy od Nowozelandzkich Maorysów przez Sudan, Nową Gwineę aż po południowoamerykańskich Indian. Kobiety w tych społecznościach podobnie jak Japonki cieszą się dobrym zdrowiem i rzadziej wspominają o jakichkolwiek objawach przekwitania. Oczywiście, podobnie jak w Japonii ich dieta jest bogata w naturalne, nieprzetworzone pokarmy, a i wolniejsze tempo życia sprzyja złagodzeniu objawów menopauzy. Najbardziej znamienne jest jednak to, że niezależnie od odczuwanego dyskomfortu kobiety te z niecierpliwością oczekują na ten okres. Przynosi im on wolność i podniesienie statusu społecznego. Wraz z wiekiem otwierają się możliwości wejścia do cieszącej się władzą i szacunkiem starszyzny plemiennej. Tradycyjne społeczności stawiają starsze kobiety na szczytach hierarchii społecznej. Panuje w nich bowiem powszechne przekonanie, że wraz z ustaniem krwawienia miesięcznego kobiety nie tracą już co miesiąc potężnej mocy dawania życia i zatrzymują ją w sobie otrzymując dar uzdrawiania i kontaktów ze światem duchowym.
Niestety w odróżnieniu od Japończyków czy Majów, wśród których osoby starsze cieszą się ogólnym poważaniem w kulturze zachodniej nie potrafimy raczej docenić mądrości płynącej z doświadczenia. Tymczasem znaczenie mądrości starszych kobiet jest nie do przecenienia i zrozumienie tej prawdy pozwoliłoby zająć im należne miejsce w społeczeństwie.
Doktor Mills przytacza wysuwany przez niektórych antropologów kultury postulat, że właśnie pomoc i dzielenie się doświadczeniem w wychowywaniu nie dzieci, ale wnuków (także tych niespokrewnionych) jest tym, co społecznie odróżnia ludzi od innych naczelnych. Jest rzeczą niezwykłą w naturze by samice osiągały wiek, poprokreacyjny i aktywnie uczestniczyły w życiu ich społeczności.
Przytoczone przez autorkę fakty skłaniają mnie do wniosku, że wiedząc jak ważne jest społeczne podejście do menopauzy powinniśmy nauczyć się postrzegać ją nie jako koniec naszego najbardziej owocnego okresu życia, lecz jak przejście do nowego, nie mniej interesującego etapu.
Jest to okres w życiu kobiety, gdy dzieci usamodzielniły się, sytuacja finansowa i zawodowa jest w miarę stabilna i z reguły ma już więcej czasu dla siebie. Można go wykorzystać na realizowanie dawnych pasji lub zupełnie nowe przedsięwzięcia.
Dopóty kobiety postrzegać będą menopauzę jako problem medyczny, tak długo będą wycofywać się z życia społecznego na ten czas czekając na "wyzdrowienie". Tymczasem w naszym pędzącym świecie nie ma przeważnie szans by wsiąść po takiej przerwie do pociągu z którego się wysiadło. W ten oto sposób same odmawiamy sobie prawa do uczestniczenia w życiu społecznym marnując swą energię i ogromną wiedzę, którą zgromadziłyśmy wraz z doświadczeniem. Dowodem na ogromny potencjał dojrzałych kobiet może być fakt, że obecnie co raz więcej z nich osiąga sukces we wszystkich sferach życia publicznego nawet w tak trudnych ze względu na silna konkurencję jak świat polityki i biznesu.
Współczesne kobiety mają luksus wyboru- mogą korzystać zarówno ze zdobyczy medycyny, jak i z mądrości, którą inne kultury znały od wieków. Mogą sięgnąć po hormonalną terapię zastępczą, ale przede wszystkim powinny zmienić sposób odżywiania i styl życia, a szczególnie podejście do siebie i świata. Dobrą alternatywą lub uzupełnieniem dla farmakologii może być joga hormonalna pomagająca przywrócić równowagę hormonalną i znacząco łagodząca fizyczne i psychiczne objawy menopauzy. Pomaga ona również młodszym kobietom cierpiącym z powodu nieregularnych lub bolesnych miesiączek, jak również i paniom w wieku postmenopauzalnym. Jak każda regularna aktywność fizyczna pomaga utrzymać prawidłową masę ciała, zwiększa wydzielanie endorfin, poprawia sprawność fizyczną, a tym samym i jakość życia. Joga wpływa także na stan psychiki ćwiczących- pomaga zwalczać bezsenność, radzić sobie z obniżeniem nastroju i chwiejnością emocjonalną. Świadomość, że wychodzi się z domu, poświęca się uwagę sobie pozwala czuć się atrakcyjną i zadbaną i wzmacnia pewność siebie pozwalając śmiało stawiać czoła przeciwnościom życia. Poza niepodważalnymi profitami dla zdrowia zajęcia jogi niosą niewątpliwe korzyści społeczne. Są na wzór funkcjonujących w tradycyjnych plemiennych kulturach kobiecych kręgów wspaniałą okazją do spotkania z innymi kobietami, dzielenia się z nimi swymi pomysłami, doświadczeniami i energią. Wspaniale byłoby, gdyby spotkania te owocując nowymi inicjatywami pomogły zmieniać pozycję społeczną dojrzałych kobiet.
Refleksje po przeczytaniu artykułu Dixie Mills: "A look at menopause across cultures" (Spojrzenie na menopauzę w różnych kulturach).
Anna Węgrzynowska Jestem nauczycielem angielskiego z wieloletnim stażem ale i magistrem rehabilitacji ruchowej, którą ukończyłam wiele lat temu i równie dawno porzuciłam.Joga pojawiła się w moim życiu w jego najbardziej burzliwym momencie. Gdy rozedrgana wewnętrznie, bez przekonania zatrzymałam się na macie w chaotycznym pędzie, którym chciałam zagłuszyć problemy. Nie spodziewałam się, że stanie się ona medium pomiędzy moim wnętrzem, a światem zewnętrznym. Joga pomogła mi się wyciszyć - początkowo na poziomie fizjologicznym- koncentracja na zaplątywaniu się w skomplikowanych asanach i kontrolowaniu oddechu uspokajają umysł i pozwalają lepiej poznać i szanować swoje ciało z jego ograniczeniami ale i wewnętrzną mądrością. Praktyka jest również okazją do poświęcenia czasu i uwagi samej sobie, na co w świecie przygniatającym presją społecznych oczekiwań bycia doskonałymi rodzicami, partnerami i ludźmi sukcesu kompletnie brakuje nam miejsca.
Joga stała się moim sposobem na życie, postanowiłam więc spróbować wpleść w nią także jego zawodowy aspekt, a współpraca z Izą stała się szansą by zrealizować to marzenie. Historia mojego życia zawodowego zaczyna zataczać krąg - odświeżam wiedzę zdobytą podczas studiów próbując godzić zdobycze nowoczesnej medycyny z mądrością starożytnych joginów.
Uczę jogi w Studio Jogi Izabeli Raczkowskiej w Gliwicach.
Tekst ukazał się na stronie Studio Jogi Izabeli Raczkowskiej (Gliwice)