Masaż Lomi Lomi Nui - hawajska metoda pracy z ciałem i umysłem. Wywiad z Izabellą Rogalą, Beata Zatońska
poniedziałek, 27 czerwca 2016
Hawajski masaż Lomi Lomi Nui to niezwykły sposób pracy z ciałem, emocjami i naszą duchową istotą. Im więcej masuję, tym większy widzę sens w tym połączeniu. Tak się jakoś dzieje, że często przychodzą do mnie osoby bardzo zamknięte, zablokowane na różnych polach i wspólnie wyprawiamy się w tę podróż ku harmonii i dobrostanowi, który jest w nas, tylko musimy sobie o tym przypomnieć" - mówi Iza Rogala, która masuje techniką Lomi Lomi Nui.
Co to znaczy "lomi lomi" po hawajsku?
W hawajskim każde słowo ma wiele znaczeń. Jednym ze znaczeń słowa "lomi" jest dotyk. Jeśli powtarza się jakiś wyraz, oznacza to wzmocnienie, podkreślenie wagi czegoś, czyli można powiedzieć, że "lomi lomi" to taki szczególny masaż. Ten masaż, który wykonuję to Lomi Lomi Nui, i to "nui" oznacza "specjalny", w tym konkretnym przypadku jest to masaż świątynny. Był on zarezerwowany tylko dla wybrańców i wykonywany w świątyniach przez kapłanów i kapłanki. Masowano wodzów i ważne osobowości, i to tylko w pewnym szczególnym momencie, kiedy mieli podjąć jakąś ważną dla całej wspólnoty decyzję. Hawajczycy uważają, z czym bardzo się zgadzam, że najlepsze decyzje podejmuje się w stanie rozluźnienia, harmonii ze sobą i światem. W taki stan powinien nas wprowadzić - a właściwie nam o nim przypomnieć - ten masaż. Ceremonia mogła trwać nawet kilka dni, nie ma więc wątpliwości, że po takiej dawce rozluźniającego, kojącego dotyku obdarowany nim wódz wstawał ze stołu zrelaksowany i gotów do najtrudniejszych nawet wyzwań.
Na czym polega masaż Lomi Lomi Nui?
Masuje się przedramionami, tą częścią między łokciem i nadgarstkiem, miękką wewnętrzną stroną ręki wykonując długie, płynne ruchy. Używa się raczej ciężaru własnego ciała, aniżeli siły mięśni. Bardzo ważna jest płynność ruchów, jeden powinien przechodzić w drugi. Kolejny, charakterystyczny dla tego masażu element to rotacje, czyli praca ze stawami, głównie barkowymi, biodrowymi oraz szyją. Istotne jest także wsłuchanie się w to, co mówi ciało osoby masowanej. Tak naprawdę reżyserem tej ceremonii jest właśnie osoba, która leży na stole, a dobry masażysta podąża za jej potrzebami i stara się rozluźnić napięcia. Chodzi tu zarówno o usuwanie blokad na poziomie ciała, jak i pracę na głębszym emocjonalno-duchowym poziomie. Uwalniając fizyczne blokady, uwalnia się traumy i emocje, które je wywołały. się całe ciało za wyjątkiem stref intymnych. Choć podobno przed przyjazdem misjonarzy z Europy Hawajczycy rozluźniali dotykiem całe ciało bez wyjątków.
Ile trwa masaż? Czy jest męczący dla masażysty?
Ja zwykle masuję dwie godziny, czasem nawet do trzech. Potem dobrze by było, aby osoba masowana miała czas dla siebie, by mogła łagodnie wrócić do codzienności. Dlatego zwykle proszę, żeby po masażu niczego ważnego nie planować, żadnych nerwowych spotkań czy wymagających obowiązków. Wtedy masaż ma szansę zadziałać na głębszym poziomie i dotknąć wielu sfer naszego życia. Czy jest męczący? Nie. Jeżeli tylko jestem skupiona i obecna tu i teraz, z pełnym oddaniem dla osoby na stole, to energia przepływa pomiędzy nami i ta - uwolniona z blokad w ciele masowanego - zasila dalszy proces masowania; wtedy nie jest to męczące, wręcz przeciwnie. Zdarza się, że po masażu czuję się lepiej niż przed. To jest masaż, który wykonuje się na niskich stołach, które specjalnie są tak ustawione, żeby wymusić właściwą postawę masażysty, czyli ugięte kolana i ruch bioder oraz wykorzystywanie ciężaru ciała przy nacisku. Integralnym elementem tego masażu jest taniec masażysty wokół stołu, a sam rozpoczyna się śpiewem…
Opowiedz o tym, proszę.
Na początku sesji śpiewam do hawajskiej bogini, która nazywa się Laka i jest boginią tańca hula, ale także to z nią właśnie łączy się stan i pojęcie Aloha - czyli poczucie szczęścia i harmonii, Hawajczycy mają specyficzną relację ze swoimi bogami, taką na zasadzie "hej, ty, chodź tu". Wzywa się ją więc, by pomogła zrobić wszystko, co najlepsze dla osoby masowanej, aby przywrócić ją do stanu Aloha. Naukę masażu Lomi Lomi Nui zaczyna sięod nauki tańca o nazwie fregata. Fregata to ptak, który całe życie spędza w locie, więc jest idealnym nauczycielem dla tancerzy masażystów - pokazuje, jak zachować płynność ruchów i nie męczyć się przy tym. Zanim ktokolwiek pozwoli ci stanąć do stołu i masować, musisz najpierw opanować ten taniec. W masażu podobnie, jak w tańcu i w locie, ważny jest rytm. Tempo się zmienia, ale trzeba zachować płynność ruchów, zarówno tych powolnych, wchodzących głęboko w tkankę przy dużym nacisku uwalniającym blokady, jak i tych szybszych, rozprowadzających energię.
Przeczytałam na twoim profilu na Facebooku wpis, że gdy masuje dwoje masażystów, kobieta i mężczyzna, wtedy doświadcza się zaskakującego przepływu energii.
Tak. Doświadczyłam tego wiele razy. Do wszystkiego tego, o czym już wcześniej mówiłyśmy, dochodzi jeszcze harmonizacja w ciele energii jing i jang, czyli męskiej i żeńskiej; solarnej i lunarnej; receptywnej i aktywnej. Kiedy pozostają w równowadze, czy to na poziomie osoby, związku, czy wręcz globalnie, mówimy o harmonii - stanie Aloha, kiedy jedna zaczyna dominować nad drugą, mamy do czynienia z reaktywnością, a w skrajnych przypadkach agresją czy wręcz destrukcją lub na przeciwnym biegunie z biernością, apatią, czy stagnacją. Wydaje mi się, że większość konfliktów, które mają miejsce na świecie, tych globalnych, lokalnych, a także tych osobistych, ma swoje źródło w braku równowagi między pierwiastkami męskim i żeńskim i w zaburzeniu po stronie jednej albo obydwu tych jakości. Męska energia jest nam potrzebna, by inicjować działanie, być aktywnym na różnych polach, zmieniać, żeńska - nadaje płynność, miękkość naszym działaniom, pozwala trwać.
Gdy podczas masażu łączą się te dwie jakości, pojawia się odczucie harmonii - połączenia - stan Aloha. Warto przyjrzeć się sobie, jak to wygląda we mnie, w moim związku, w moich relacjach ze światem. Kiedy zobaczymy się z tej perspektywy, wtedy można zacząć pracować nad przywróceniem tej równowagi, choćby właśnie przez masaż wykonywany połączoną energią pary masażystów obojga płci. Tak sobie właśnie pomyślałam, że gdyby każdy z nas miał zapewniony taki masaż przynajmniej raz w miesiącu, to wokół byłoby zdecydowanie mniej stresu i pochodzących od niego chorób, mniej agresji, sfrustrowanych kierowców i wypalonych menadżerów. Nawet zaryzykowałabym stwierdzenie, że gdyby NFZ sponsorował te masaże, to suma summarum wydatki na leczenie Polaków mogłyby znacząco się zmniejszyć.
Jak trafiłaś na Lomi Lomi Nui?
Po prostu doświadczyłam tego masażu, poleciła mi go znajoma, powiedziała: idź koniecznie do Tatiany Cichockiej. Poszłam i wiele się zmieniło w moim ciele, a później w moim życiu. W trakcie sesji sporo się zadziało, a po jej zakończeniu miałam wizję. Tak się zdarza, jeśli otworzysz się na to, co może się pojawić. Ludzie śmieją się, płaczą, śpiewają, wpadają w drżenie - doświadczyłam wszystkich tych stanów. Moja nauczycielka mówi, że prawdziwy zaczyna się po sesji, kiedy energia uwolniona z wcześniej zablokowanych miejsc, może swobodnie przepływać przez ciało.
Już po tym pierwszym masażu poczułam, że chciałabym nie tylko go doświadczać, ale również móc dawać go innym. Od tego momentu wierciłam dziurę w brzuchu Tatianie, żeby zaczęła uczyć, ale ona wtedy była pochłonięta innymi tematami. Potrzeba, żeby nie powiedzieć desperacja, była tak duża, że zaczęłam szukać innych nauczycieli i tak trafiłam do Marty Mai Gierczyńskiej. Tu u niej właśnie stawiałam swoje pierwsze kroki przy stole podczas warsztatów Lomi Lomi Intensive (odpowiednik Kino Mana I i II), które z pełnym przekonaniem mogę polecić każdemu, kto chciałby rozpocząć swoją przygodę z tym szczególnym rodzajem masażu. Kiedy Tatiana zdecydowała się uczyć, powtórzyłam u niej dwa pierwsze kursy i choć wydawałoby się, że to przecież to samo, to było zupełnie inaczej i bardzo ważne były dla mnie te doświadczenia. Wtedy już zaczęłam sama masować. Później przyszedł dwustopniowy kurs Kino Mana III u Susan Paini’u Floyd nauczycielki z Hawajów, który przyniósł mi bardzo wiele doświadczeń i certyfikat praktyka Aloha International, Division of Huna International. Cały czas czuję, że muszę i chcę się jeszcze wiele nauczyć i nieustannie pogłębiać praktykę tego niezwykłego sposobu pracy z ciałem, emocjami i naszą duchową istotą. Im więcej masuję, tym większy widzę sens w tym połączeniu. Tak się jakoś dzieje, że często przychodzą do mnie osoby bardzo zamknięte, zablokowane na różnych polach i wspólnie wyprawiamy się w tę podróż ku harmonii i dobrostanowi, który jest w nas, tylko musimy sobie o tym przypomnieć.
Teraz już się nie mogę doczekać kolejnego etapu - kursu dla nauczycieli, a w międzyczasie jeszcze spotkania z rdzennym Hawajczykiem (dr. Maka’ala Yates) i jego Mana Lomi®.
Byłam w życiu na różnych masażach i po żadnym nic nie działo się w głowie.
To zależy od rodzaju masażu. Lomi Lomi Nui to hawajska metoda pracy z ciałem, która może też oddziaływać na psychikę i emocje. Niedawno masowałam kogoś, kto po masażu powiedział mi, że od lat zmaga się z pewną traumą i choć próbował różnych metod, to niestety nic nie pomagało. Jeden masaż zwykle nie jest w stanie zmienić całego naszego życia i "dokopać się" do tych najgłębszych pokładów emocji, schowanych przez lata, ale jeśli się na to otworzymy, może stać się początkiem drogi w kierunku poznania i uzdrowienia siebie.
Ta osoba zadzwoniła do mnie kilka dni później i powiedziała, że czuje zmianę i ma motywację do dalszej pracy z tymi trudnymi tematami. Dzieli nas znaczna odległość, więc pomysł kolejnych sesji początkowo wydawał mi się dość karkołomny, ale kiedy się otwieramy to rozwiązania pojawiają się same, i tak zdarzyło się i w tym przypadku. Wiele zależy od nastawienia osoby, która przychodzi na masaż.
Zadam ci dość intymne pytanie, czy masaż Lomi Lomi Nui ciebie też zmienił?
Poszukiwania i drogę w głąb siebie zaczęłam od jogi kundalini, na którą trafiłam do Basi Baczkury. Ta sfrustrowana i znerwicowana, przytłoczona życiem, uzbrojona w pancerz "ja" zaczęła ustępować miejsca spokojniejszej, bardziej obecnej w "tu i teraz", coraz bardziej świadomej siebie kobiecie. Zauważyłam to nie tylko ja, ale przede wszystkim moje środowisko. Teraz próbuję "rozbrajać" ludzi, którzy przychodzą do mnie na masaż, pamiętając doskonale, jak to było ze mną samą.
Czy Hawajczycy są odblokowani i szczęśliwi?
Mam znajomą, która był na Hawajach i powiedziała, że nie była tam w stanie znaleźć dobrego masażysty Lomi Lomi Nui. Tak bywa, że "szewc bez butów chodzi". Pamiętajmy, że Lomi Lomi Nui był masażem świątynnym, zarezerwowanym dla wybrańców. Teraz jest kilka osób, które podróżują po świecie i propagują tą metodę pracy z ciałem i poprzez ciało z innymi aspektami nas samych. Trzeba dodać, że rodzajów Lomi, czyli masażu na Hawajach jest wiele i przekazuje się je w wybranych rodzinach z pokolenia na pokolenie. Siostrzeńcy i bratankowie masują babki i ciotki, które cierpliwie korygują ruchy młodych adeptów sztuki masażu. Sama nauczyłam się najwięcej podczas sesji feedbackowych, czyli masując moje nauczycielki. Na tym też polega egzamin na zakończenie kursu - uczeń masuje nauczyciela.
Jakie masz plany na lato?
Od 13 do 17 lipca zapraszam na pionierskie warsztaty BODY & SOUL WITH ALOHA, czyli joga na Hawajach, podczas których wraz z przyjaciółką Moniką Gołębieską, nauczycielką hata jogi i jogi kundalini spróbujemy połączyć te dwa systemy pracy z ciałem i różne, choć w istocie swojej podobne, sposoby patrzenia na świat. W Dolinie Baryczy w Domu Światła Tęczy przez 5 dni będziemy praktykować jogę kundalini, hata jogę i hawajską filozofię HUNĘ. Będzie także można doświadczyć na sobie cudownych właściwości masażu Lomi Lomi Nui. Serdecznie zapraszam, są chyba jeszcze jakieś wolne miejsca. Poza tym oczywiście zapraszam do mnie na sesje Lomi Lomi Nui, aby doświadczyć na sobie tego wszystkiego, o czym dzisiaj rozmawiałyśmy, a może i o wiele więcej…
Izabella Rogala - z wykształcenia archeolog, przez wiele lat zajmowała się marketingiem filmowym. Jej droga do dobrostanu, czyli pokochania siebie, zaczęła się od sesji masażu Lomi Lomi Nui, który odebrała kilka lat temu, od swojej późniejszej nauczycielki Tatiany Cichockiej. Na kolejnych kursach i warsztatach prowadzonych przez Martę Maję Gierczyńską i Susan Pa’iniu Floyd (Aloha International, Division of Huna International, Hawaii) doskonaliła praktykę tego niezwykłego masażu i poznawała HUNĘ - hawajską receptę na życie w harmonii ze sobą i światem. Od tego czasu Lomi Lomi Nui i HUNA są jej drogowskazami ku szczęśliwemu życiu, w którym dobrostan osiągalny jest codziennie, a nie tylko od święta. https://www.facebook.com/codziennydobrostan/