Joga Politechnika - relacja z otwarcia nowej szkoły w Warszawie. 25.09.2010
piątek, 1 października 2010
Na jogicznej mapie Warszawy ( i w wyszukiwarce google;-) ) pojawiło się nowe miejsce Joga Politechnika na ul. Noakowskiego 16 w Warszawie. Piękna kamienica, piękne miejsce, warto sprawdzić samemu;-)
Znani nauczyciele, Justyna Wojciechowska i Wiktor Morgulec założyli nową szkołę jogi: vis a vis budynku Politechniki Warszawskiej, w pięknej, przedwojennej kamienicy.
Przestrzenne sale (jedna 90 m2, druga 50 m2), wysokie sufity, duże okna to niewątpliwe zalety tego miejsca. Adaptacji przestrzeni biurowych dokonali architekci z firmy 590 architekci i zrobili to perfekcyjnie.
Każda sala posiada balkon, (tam oczywiście podczas imprezy odbywały się najciekawsze rozmowy;-), są też nowocześnie zaaranżowane recepcja i kącik dla gości, gdzie siedząc, leżąc na wygodnych materacach można się napić herbaty, przejrzeć książki, porozmawiać.Duchem sprawczym całego przedsięwzięcia była Justyna Wojciechowska i jej należą się słowa uznania za zaprojektowanie od razu większej szatni dla kobiet.
Joga Politechnika wystartowała od 15 września.
Dzień otwarty czyli możliwość darmowej praktyki na zajęciach: wg metody Iyengara (prowadzący Justyna i Wiktor)jogi dynamicznej (Radek Rychlik),
jogi dla kręgosłupa (Janusz Dąbrowski),
zajęciach dla dzieci (Joanna Kołyszko-Tomasik i Tola) był 25 i 26.09.2010 (w sobotę i niedzielę). W sobotę założyciele Jogi Politechnika zaprosili współpracowników, przyjaciół, uczniów na imprezę z okazji otwarcia szkoły.
Przybyło około 170 osób. Wszyscy z powodzeniem się pomieścili.
Taka impreza jest zawsze okazją do spotkania się z dawno nie widzianymi znajomymi, a była wyjątkowa możliwość, gdyż przybyło około 170 osób. Wszyscy przyjaciele i znajomi królika;-)
Imprezy jogiczne mają dość podobny scenariusz: pokaz tańca indyjskiego, pokaz asan, poczęstunek. Podobnie było i tym razem. Dlatego na uwagę zasługuje jakość pokazów. W tym wypadku - najwyższa.
Ewa Wardzała, joginka i tancerka tańca indyjskiego zaprezentowała kilka tańców na najwyższym poziomie. Kilka lat temu, jako studentka indianistyki i tancerka, została stypendystką ICCR, co zaowocowało rocznym pobytem w szkole klasycznego tańca indyjskiego w Delhi, gdzie uczyła się Bharatanatyam pod okiem Sarojy Vaidyanathan.
Indyjski taniec bharatanatyam posiada niezwykle bogatą estetykę ruchu, jest pełen ekspresji i wigoru. W tańcach indyjskich nic nie jest przypadkowe: poprzez mudry (ułożenia rąk), mimikę tancerka przekazuje spektrum emocji: radość, zawstydzenie, przerażenie, smutek. Każdy ruch powinien być wykonany z najwyższą dostępną danej tancerce precyzją. Fascynujące są powiązania pomiędzy różnymi częściami ciała przy ich jednoczesnej niezależności. Ręce współgrają z nogami, wzrok wędruje za ręką itd.
Ewa mistrzowsko zaprezentowała kilka opowieści poprzez swój taniec. Duża świadomość ciała i ruchu (Ewa ma stopień Junior II w jodze B.K.S Iyengara ) pozwalają jej w sposób niezwykle sugestywny i zrozumiały przekazać historie z mitologii indyjskiej.
Po występie Ewy odbył się pokaz asan w wykonaniu Radka Rychlika, prekursora jogi dynamicznej i asztanga jogi w Polsce.
Nie pierwszy raz widziałam pokaz asan w wykonaniu Radka i nieustająco zachwyca mnie, co potrafi on zrobić ze swoim ciałem. Wykonuje najtrudniejsze pozycje z lekkością i sattwiczną twarzą. Z biegiem czasu pojawia się też coraz więcej przestrzeni w jego ciele, nawet w najtrudniejszych asanach.
Pokaz zrobił ogromne wrażenie, również na najmłodszych joginach, którzy dosłownie siedzieli z otwartą buzią, a wyraz twarzy niektórych nauczycieli - bezcenne;-)
Mimo nieśmiałych nawoływań, bisów nie było;-(. Zostaliśmy zaproszeni na poczęstunek, który przygotował Piotr Henschke, kucharz z dwudziestoletnią praktyką. W swojej pracy łączy elementy wielu kuchni, ale główny nacisk kładzie na kuchnię indyjską i ayurvedyjską. Gościom znany przede wszystkim z gotowania na wakacjach z jogą organizowanych przez Justynę i Wiktora.
Jedzenie było przepyszne - feeria smaków i kolorów, gdyż na estetykę przygotowanego jedzenia Piotr również zwraca wielką uwagę, o czym można się przekonać przeglądając jego niedawno wydaną książkę z przepisami "W malinowym chruśniaku"
Mój największy entuzjazm wzbudził deser z tapioką wyglądającą jak kawior.
Po zjedzeniu posiłku do Piotra ustawiła się jak zwykle kolejka, tym razem nie tylko z prośbą o przepis, ale też o autograf w książce, którą można było kupić na miejscu.
Czas na przygotowanie sali do następnej atrakcji - masażu dźwiękiem, wypełniony był pokazem tańca z ogniem, który odbył się na podwórku kamienicy. Zmrok sprzyjał widowisku, artystki Marta i Kasia nie były widoczne, widoczny był ogień - falujący , wibrujący, podskakujący itp. Imponujące było to w jaki sposób dziewczyny potrafiły ten żywioł okiełznać. Pokaz chyba podobał się również sąsiadom, którzy przyglądali się mu z balkonów.
Masaż dźwiękiem w wykonaniu Jakuba Dorosza uspokoił rozognione emocje. ;-) Wyciszył i zrelaksował.
I to był już koniec imprezy - otwarcia nowej szkoły jogi.
Teraz codzienność, w którą miejmy nadzieję, wpisuje się codzienna praktyka jogi. Może właśnie w Joga Politechnika?
Justyna MoćkoJustyna@joga-joga.pl Zdjęcia: Jolanta Szuszko-Adamczewska i Maciej Adamczewski
http://7sensesphoto.com
Zapraszamy do obejrzenia foto galerii z imprezy: