Niekonwencjonalna ta Konwencja - wrażenia uczestników z II Ogólnopolskiej Konwencji z Sharatem Arora, 21-23.09.2011 Warszawa
niedziela, 4 września 2011
Konwencja, warsztat - to są wydarzenia dla Was, drodzy Uczestnicy. Dlatego zapytaliśmy Was o opinie: cieszymy się, że Konwencja się spodobała, dziękujemy za słowa konstruktywnej krytyki - poprawimy się na przyszłość. Oto garść Waszych opinii:
Fantastycznie było na konwencji, szkoda że mogłam być tylko jeden dzień.Dokładność, uważność, praca, niezwykłe rzeczy dotyczące stóp i całego ciała.
Dziękuję.
Katarzyna Siwik-Sagała Jest to mój drugi warsztat u Sharata Arory, wcześniej brałem udział w dwóch tygodniowych kursach w Indii na Goa. Zarówno po tych dwóch wcześniejszych jak i obecnym warsztacie mam mieszane uczucia. Nie da się ukryć, że Pan Arora ma duże doświadczenie jeśli chodzi o i jak sam wielokrotnie podkreśla - jest znanym jego uczniem o wieloletnim stażu. Do Polski przyjechał - jak to powiedział - uczyć sercem a nie głową. Niestety, ja tego serca nie widziałem - widziałem za to dużą pewność siebie jeśli chodzi o znajomość tematu, ale przekaz wiedzy dla uczniów obarczony tą pewnością siebie kulał mocno, tak jakby mistrz nie chciał lub nie umiał podzielić się tą wiedzą.
A to w dzisiejszych czasach warunek niezbędny wszelakich kursów.
Wielokrotnie uczestniczyłem w różnego rodzaju szkoleniach - zawsze najmilej wspominałem te, na których nauczyciel posiadał dużą wiedzę i z empatią, cierpliwością, dawką niewymuszonego humoru oraz dobrą wolą ją przekazywał i dzielił się nią - to oczywiście nie przypadkiem byli zawsze trenerzy z tzw. wysokiej półki.
Metoda na pokrzykiwanie, szturchanie, bezceremonialne traktowanie uczniów, brak kurtuazji i szacunku w stosunku do organizatorów, nie przystaje do dzisiejszych czasów. Moje impresje na dzisiaj - szkolenia z tak, ale nie u wszystkich nauczycieli.
Marcin Grabiec. Naprawdę byłam pod wrażeniem tego nauczyciela. Choć ćwiczę już kilka lat, po raz pierwszy odnalazłam duchowy wymiar jogi poprzez prace ciała. Długie czasy w asanach, które proponował, to mozolne pochylanie się nad zawiłościami podstawowych asan, zmuszały mnie do odkryć, które prowadziły mnie rzeczywiście do mojego wnętrza. Dzięki takiemu prowadzeniu znalazłam lepszy kontakt ze sobą i mam teraz większą odwagę poszukiwania dróg w pracy nad sobą, jak również określania moich indywidualnych w tym potrzeb.
Sharat nie był moim pierwszym nauczycielem z Indii, ale nauczycielem, dzięki któremu, zdecydowanie, uzyskałam wolność w ćwiczeniu . Zrozumiałam, że joga to indywidualna praktyka, a nie żadne grupowe zajęcia. Bardzo mu jestem za to wdzięczna. Podobała mi się również atmosfera, która towarzyszyła nam w te dni, z uśmiechem, lekkością i otwartością, ale i odpowiednim motywowaniem uczestników.
Bardzo dziękuję za możliwość uczestniczenia w tym warsztacie.
Ewa Kempa Mam mieszane odczucia z warsztatu. Może najpierw to co złe: za dużo gadania, za mało praktyki, zajęcia zaczynały się zawsze z opóźnieniem, nie było części dla nauczycieli i zaawansowanych, zamiast tego kolejny blok pytań. Takie bloki spotkaniowe powinny być na koniec dnia, żeby ci, których to nie interesuje mieli wolne, tym bardziej, że zawsze takie spotkania przeciągają się dłużej niż jest to planowane, tak jak to miało miejsce w sobotę. Czuję że ilość tego, co dostałem była nie proporcjonalna do ceny, jaką zapłaciłem za warsztat. A dobre: skorzystałem, pomimo, że dopóki będę sprawny nie zamierzam kontynuować stylu Sharata, pracy w półpozycjach, to jednak dostałem parę bardzo istotnych wskazówek, które na pewno poprawią jakość mojej praktyki.
Pomimo prawie 10 lat praktyki parę rzeczy było dla mnie nowych i inspirujących, no i zdałem sobie sprawę z kolejnych błędów do których mam tendencję.
Myślę, że gdyby po raz kolejny Sharat gościł w Polsce rozważyłbym, mimo wszystko, warsztat z nim, bo jego korekty są bardzo cenne. Bardzo dobrym pomysłem było to, że byli asystenci, którzy pomagali przy korektach.
Jaroslaw Olczyk Na pytanie "co mi się podobało ?" odpowiem - to, że kazał myśleć i szukać nauczyciela w sobie, a nie ślepo podążać za kimś
Na pytanie "co mi się nie podobało ?" - odpowiem dokładnie tak samo.
W zeszłym roku, czy 2 lata temu byłam ostatnio na warsztacie Rity Keller i w indywidualnej rozmowie powiedziała, że mam koniecznie znaleźć nauczyciela, zaufać mu i za nim podążać.
I Sharata i Ritę bardzo cenię, szanuję, widać, że maja świadome i bardzo solidne podejście do tego, co robią. Chyba doszłam do ściany, kiedy to na prawdę ode mnie zależy czy skieruję się w lewo czy w prawo (bo na wprost jest ściana), co przyjmę, a co odrzucę. I mam prawo do każdego ze zdań.
Tylko, że nie bycie "owcą" (jak to określił Sharat), pociąga za sobą wg mnie cos w rodzaju pychy - to JA wiem najlepiej. I z tym nie bardzo sobie umiem poradzić, jeszcze. Nie umiem znaleźć granicy między pychą a "self confident".
Pozostaje mi praktyka, praktyka, praktyka .....
A tak w ogóle - to było extra. Uważam, że organizacja była bez zarzutu :-)
Krystyna Białowolska Zajęcia były cudowne. Ja pierwszy raz jestem na tego typu warsztacie, dla mnie to duże przeżycie. praktykuję kilka miesięcy. Trudno mi jakiejkolwiek szczegóły wyróżnić, jedzonko bardzo dobre, obsługa bardzo miła, Sharat bezkonkurencyjny.
Krzysztof Bubel Uczestniczyłam w dwóch dniach tej Konwencji, jestem zadowolona, to była bardzo dobra inwestycja.
Chyba nie spodziewałam się, że pomimo dużej grupy i różnego stopnia zaawansowania uczestników można tak głęboko praktykować, dla mnie, w zupełnie nowym miejscu i nieznanym nauczycielem.
Na początku oswajałam się, że głos płynie z głośnika a to trochę inne wibracje, musze przyznać, że mnie to trochę drażniło, ale w miarę upływu czasu koncentrowałam się na właściwej materii i przeszkoda odpłynęła.
Ćwicząc tak krotko, mogliśmy dotknąć zaledwie czubka góry lodowej a jednak była to świetna praca z podstawami, drążąca, pozwalając dotrzeć do najbardziej odległych zakątków ciała. Sharat świetnie potrafi przekazać swoja filozofie. Na jego warsztatach zrozumiałam o co chodzi w poszukiwaniu przestrzeni i że trzeba samemu cały czas sprawdzać, co jest dla mnie, a co nie. Nie każda asana musi być wykonana książkowo, można robić różne modyfikacje, pasujące do danej osoby. On tez nie każe szukać jakiś nieprawidłowość w ciele, każdy jest inny. Odczuwa się ogromne doświadczenie, wskazówki które podaje są przemyślane wielokrotnie.
I to, co chyba jest najważniejsze, zwraca uwagę na to, by dbać o swoje ciało, bo mamy je jedno. To też maksyma mojego nauczyciela tu, w Warszawie. To niezwykle cenne!
Wielkie ukłony dla tłumaczki. Jej rola była kluczowa, zręcznie przekazywała najdrobniejsze niuanse. Bez tego nie było tego 100%
Organizacyjnie wszystko zagrało, jedzenie super smaczne.
Asia Kraczkiewicz Wrażenia z konwencji :Z konieczności będę pisał raczej hasłowo.
Konwencja bardzo mi się podobała.
Najbardziej sam nauczyciel - jego zaangażowanie, uważność, na pewno wrażliwość na innych, ogromna wiedza i chęć jej przekazania uczniom, stworzona przez niego atmosfera.
Co mniej mi się podobało to " metodologia nauczania" - trochę za długie czasy w pozycjach- zwłaszcza w pierwszym dniu, w ostatnim dniu było OK, bo pozycje były głównie .
Za mało było asystentów, stąd tak długo wszystko trwało, jeszcze co najmniej 2 przydałoby się.
Nauczyciel mógłby trochę bardziej trzymać się planu -mam na myśli drugi dzień- cale zajęcia zostały zamienione w wykład, ciekawy ale za długi - prawie nic nie poćwiczyliśmy i zdecydowana większość była pod koniec wyraźnie znudzona i zmęczona. Przydałoby się przerobić 3-4 pozycje więcej.
W przyszłości sugeruję przeplatanie wykładu z praktyką.
A’propos wykładu - seminarium, to dobrze byłoby, gdyby w przyszłości Nauczyciel opowiedział trochę "historii" ze swojej praktyki, czy jakieś ciekawostki związane z wieloletnią praktyką, Indiami, swoimi nauczycielami itp.
W przeciwnym razie wykłady- seminaria w wyniku pytań uczestników dotyczą głównie kwestii "technicznych " np. ustawienia stóp o czym wielokrotnie była mowa na zajęciach i w sumie chyba mało kto chce to słuchać po raz n-ty. Krótko mówiąc historie, anegdoty, bo to wciąga słuchaczy.
Z kolei organizator mógłby pomóc w uzyskaniu niższych cen w hotelach/ hotelu- na podstawie zgłoszeń wynegocjować niższe stawki za hotel dla uczestników.Jest to istotna kwestia bo mój koszt pobytu w hotelu było wyższy od kosztu konwencji, oprócz tego koszt dojazdu, który tez był spory. Ogólnie Warszawa generuje spore koszty pobytu , taniej byłoby , np nad morzem.
Na stołówce stoły mogłyby być stale połączone , co sprzyja nawiązywaniu kontaktów z innymi, w przeciwnym razie każdy ograniczał się do swojego stolika- grupy.
To był mój pierwszy kontakt z nauczycielem z Indii.
Podsumowując było wspaniale a w przyszłości, po "poprawkach" może być jeszcze lepiej.
Adam. Nigdy wcześniej nie uczestniczyłam w tego typu warsztacie. Było to też moje pierwsze spotkanie z nauczycielem z Indii. Generalnie bardzo rzadko biorę udział w jakichkolwiek warsztatach. W związku z tym moje wyobrażenia, co do Konwencji nie były obciążone bagażem wcześniejszych doświadczeń. Mimo to na początku byłam zaskoczona stylem prowadzenia zajęć. Nie wiem dlaczego, ale chyba założyłam, że będzie bardziej intensywnie pod katem fizycznym, więcej też wykonamy asan, obawiałam się też jaką osobą jest Sharat.
Zdumiało mnie to, że Sharat dużo czasu poświęcił na wprowadzenie, skupił się na podstawowych kwestiach, nie spieszył się z niczym i działał bardzo spontanicznie, modyfikując zajęcia pod wpływem chwili. Strasznie mi się to spodobało- był taki wolny i zrelaksowany. Kolejną rzeczą która szczególnie mnie ujęła w tym, co mówił Sharat to żeby "nie być owcą" :) i eksperymentować, a nie ślepo słuchać nauczycieli. Oczywiście nie oznaczało to, żeby Ich wcale nie słuchać, ale żeby zaufać sobie i stawać się swoim własnym nauczycielem. Podobało mi się jego naukowe podejście do to nie akrobatyka.
Jeśli chodzi o rzeczy które mi się nie podobały, to z pewnością było ich znacznie mniej niż pozytywnych stron tej Konwencji. Uważam, że Sharat zbyt długo opowiadał drugiego dnia na temat swojej szkoły i niepotrzebnie pokazywał nam urywki filmu. Według mnie było to dość nużące i mało co wnosiło. Jeśli chodzi o organizację to chyba największym minusem był brak niektórych pomocy lub ich nieprzydatność do praktyki jogi (np. krzesła- jak to Sharat określił dla bardzo zaawansowanych:-)). Rozumiem jednak że przy tak dużej liczbie osób (ktoś powiedział że 85), to trudne zadanie, żeby wszystko perfekcyjnie zorganizować. Niemniej jednak, uważam Konwencję za bardzo udaną, dobrze zorganizowaną i pragnę podziękować wszystkim osobom, które przyczyniły się do przyjazdu Sharata Arory do Polski. Mam nadzieję, że kiedyś będę miała okazję spotkać jeszcze Sharata i doświadczyć jego .
Kinga Skarbek To był mój pierwszy warsztat i jednoczenie pierwszy kontakt z nauczycielem z Indii. Zaraz po zakończeniu warsztatów, na zadane pytanie czy mi się podobało, nie potrafiłam jeszcze udzielić odpowiedzi. Była to inna joga, trochę inny sposób jej nauczania z jakim spotkałam się dotychczas. Nie twierdzę jednak, że zły. Dla mnie, trzydniowy warsztat to za krótki czas ażeby móc odnaleźć w asanach to, o czym mówił sam Sharat. Oczywiście pozostaje teraz praktyka własna...Wydaje mi się, że sama postać i usposobienie tego nauczyciela są bardzo ciekawe. Bez wątpienia jest bardzo ciepłą, serdeczną i co najważniejsze dla mnie, bardzo przystępną osobą, potęguje to jego autentyczność. Dlatego niewykluczone, że może kiedyś wybiorę się w podróż do Indii i odwiedzę jego ośrodek szkoleniowy.
A strona techniczno-organizacyjna warsztatu? No cóż:) Sama ekipa organizacyjna bardzo sympatyczna, jednak za mało sprzętu (pomocy), brak "do jogi"...chyba lepiej było w ogóle z nich zrezygnować...Dodatkowo, pierwszego dnia brak nawiewu i ogromna duchota na sali.
Uczestniczka konwencji Widziane oczami początkującej (a jednak!) mogłabym opowiedzieć swoje wrażenia tak:
dzień 1.-ojej, moje stopy ( 3 godziny pozycji stojących),
dzień 2.-sińce na udach po wiszeniu na pasach,
dzień 3.-poległam na mostku (wygięcia w tył nie są ulubionymi pozycjami).
Ale to nie wszystko!!!
Mnóstwo subtelnych sygnałów i odczuć Sharata jako człowieka i nauczyciela. Dużo dobrej energii od MISTRZA - ,,jestem w100% dla Was"- to się czuło. Skupienie i precyzja w jodze; otwartość, świetne poczucie humoru i zniewalający uśmiech poza nią. Dla mnie niezwykłe doświadczenie. Stopy rozciągam do dziś.
Bardzo dziękuję.
Ola, Toruń Niekonwencjonalna ta konwencja... Sharat łamał schematy i sprowokował wiele pytań. Zmusił, by choć na chwilę wyzbyć się przywiązania do tego, co znamy i spróbować zrobić coś inaczej, niż zwykle.
Podobało mi się, że od początku niewiele sobie robił z naszych przyzwyczajeń i z ambicji, żeby maksymalnie wypełnić czas pracą. Nie było żadnego ścigania się, za to mogliśmy posmakować długiego trwania w asanach, bycia z samym sobą. Mieliśmy zadbać o to, by praktyka była dla nas przyjemnością. Podobało mi się, że zamiast zasypywać nas instrukcjami Sharat zachęcał do samodzielnych poszukiwań bez ślepego podążania za autorytetami (włączając jego samego). Mniej nauczał, bardziej dzielił się swoim doświadczeniem.
Uważam ten warsztat za bardzo inspirujący. Czekam na następne spotkanie.
Emilia Pliś Nowe i zarazem nienowe podejście do praktyki, proste i równocześnie bardzo precyzyjne, sięgające do podstaw klasycznej i jednocześnie nowatorskie a momentami nawet kontrowersyjne…
Na początku Sharat Arora poprosił nas, żebyśmy oczyścili głowy ze wszystkiego, czego się dotąd nauczyliśmy. Powiedział, żebyśmy podążali tylko za instrukcjami, które poda, nic więcej. Wydaje się proste, jednak nawyki są trudniejsze do przepracowania niż sztywne ścięgna podkolanowe ;-) Praca w pierwszych pozycjach polegała na tym, żeby nie-robić tego, co zawsze robimy - to był prawdziwy test uważności.
Na warsztacie nie nauczyłam się nowych pozycji, wszystko co robiliśmy było znane, nie było spektakularnych wyczynów i maksymalnych zakresów. Nie mogę przy tym powiedzieć, że się nudziłam - to było odkrywanie najprostszych pozycji na nowo, powrót do podstawy, jaką są np. stopy w pozycjach stojących, szukanie przestrzeni w ciele.
Dzięki temu warsztatowi mogę lepiej zrozumieć sutrę 46 drugiego rozdziału Jogasutr Patanjalego sthira-sukham asanam - pozycja (powinna być) stabilna i wygodna.
Sharat pokazał jak pracować, żeby pozycje były bezwysiłkowe, budowały się same dzięki solidnym fundamentom.
Wyjątkowa była atmosfera tego warsztatu - spokojna, radosna i nakierowana na znalezienie i czerpanie przyjemności z praktyki, czego sam Sharat Arora jest doskonałym przykładem.
Magda Wróblewska, Zespół Jogi Kulturalnej Moje wrażenia z Konwencji? Tak, są. Praktyka z Sharatem Arora była dla mnie niezwykłą przyjemnością z kilku powodów. Potwierdziła moją własną praktykę (podobne wnioski) i umocniła mnie w niej, pozycje stojące zyskały cudowną jakość po włączeniu pracy stóp, którą preferuje Sharat a ja zyskałam ogrom wiedzy, którą teraz staram się wykorzystać w codziennej praktyce. Zatem jeszcze raz dziękuję Sharatowi, portalowi joga-joga i życzę wiele serdeczności.
Iza Dla mnie to było niesamowite przeżycie, bo po raz pierwszy uczestniczyłem w warsztatach z takim autorytetem. Dużo się dowiedziałem i duży postęp zrobiłem.
Wojciech Witkowski Ja biorę drugi raz udział w warsztacie z Sharatem., byłam w 2008 roku. Wtedy byłam wniebowzięta, zachwycona, zakochana, bez żadnych ograniczeń i bezwarunkowo. Przyjechałam, bo nie wyobrażałam sobie, ze mnie tu nie będzie - takie w 2008 roku wrażenie zrobiła na mnie Sharat. Przyjechałam, ale obawiałam się, że będzie tak samo. Ale było zupełnie co innego. Nie wiem, czy ja wtedy nie słyszałam czy byłam na innym etapie. Teraz poszłam parę kroków dalej. To, co on wyczynia z tymi stopami to niesamowite. Sądzę, że Sharat troszeczkę zmienił swój sposób nauczania.
Dorota Witkowska