Joga czy bhoga - czyli o praktyce w wielkim mieście.
niedziela, 11 marca 2012
"Satva-guna twarzy, wzrok miękki. Zostań w asanie na 72 sekundy." Kolejna komenda rozbrzmiewa głosem pewnym, lecz łagodnym. Sala jest pełna uczniów. Maty ułożone w kierunku wschód-zachód. Południowe słonce kładzie pozycje cieniem po podłodze. Siedemdziesiąt dwie sekundy to czas zadany przez Gabriela na praktykę asan w grudniu. "Zmień stronę. Przygotuj się do wejścia w pozycje." Start - słychać dźwięk stopera.
Gabriel Halper jest właścicielem i nauczycielem Yoga Circle. Szkoła mieści się przy Ohaio Street w centrum Chicago. Kiedy rozmawiam z nim, mówi: "Dobrze trafiłaś. Moja szkoła jest najlepiej wyposażoną szkołą w mieście, ma najlepiej wytrenowanych nauczycieli i jako jedyna oferuje czekoladowe ciastka po zajęciach " - śmieje się i zapisuje wymowę mojego imienia i nazwiska.
Gabriel uczy w instytutach poza-iyengarowskich.
W ten sposób czynią zadość formalnościom, a praktyka pozostaje zgodna z przekazem. Przynajmniej w tym miejscu.
Na każdej klasie Gabriela obecne są dwie asystentki, z którymi uprzednio omawia temat i jej przebieg. Angela, Megan, Nancy, Alison oraz Cathy zamiennie uczestniczą w zajęciach wzbogacając swoją wiedzę, ale i dzieląc się swoim doświadczeniem, albowiem nauka dwóch asan przypada w udziale asystentom właśnie.
Początek nowego roku to powrót do podstaw. Nancy uczy Tadasany wprowadzając trzy podwójne działania dotyczące pracy na poziomie stóp, kolan i bioder. Podobną pracę chce uzyskać Alison, która demonstruje Triconasane.
Poziom nauczycieli w szkole jest nierówny. Oznacza to, że w szkole są nauczyciele bardzo dobrzy i jeszcze lepsi od nich. Zmysł krytyczny Iyengarowskiego adepta, który rozwinął się w mojej osobie szybciej niż inne "jogiczne sztuczki", kazał mi wracać do nauk zebranych w Instytucie Jogi Lois Steinberg i względem nich weryfikować nowe doświadczenia z chicagowskiej szkoły.
Jednak w postawie nauczycieli Circle Yoga jest coś, co sprawia, że chce się z nimi przebywać. Obserwując Gabriela, jego podejście do uczniów nachodzi mnie refleksja, że podejmuje on niewerbalny dialog, swoistą polemikę z Mr. Iyengarem. "Dla niektórych tapasem może być wypowiedzenie życzliwego słowa" - wspomina w rozmowie ze mną.I w tym aspekcie Gabriel wychodzi naprzeciw ludzkim tęsknotom. Wychodzi również naprzeciw aktualnemu rynkowi .
W mieście, w którym szkół rozumiana jest wyłącznie jako przyjemność, - jeśli nie fizyczna, to przynajmniej estetyczna, tak by ładnie się prezentowała w kryształowych lustrach zawieszonych na ścianach fitness-klubu.
Dobrze sytuowani mieszkańcy bogatego miasta, których mottem mogłoby być słowa "Inni pracują dużo ciężej niż Ty" oczekują wrażeń jak na one-man-show. Oczekują przyjemnej praktyki i widocznych rezultatów w krótkim czasie.
"Sam zdecyduj, co da Ci więcej stabilności i niewzruszoności w życiu: bhoga, czy ?" - prowokuje Gabriel odwołując się do lansowanego przez Starsbuks’a sloganu "wybór daje ci szczęście".
Efektowne "wyginanie się" bez odpowiedniego nastawienia, bez dobrych intencji; chełpienie się posiadaniem wyćwiczonego ciała, zatracanie się w przyjemności, to nie jest praktyka, to jest bhoga - tłumaczy.
"Jeśli jesteś tu dla polepszenia twojej Sirszasany, a nie pracujesz nad rozwojem w ramach jam i nijam (dyscyplina dotycząca życia społecznego i indywidualnego), to nie myśl, że praktykujesz " - dodaje.
Niemniej jednak Gabriel jest "performerem" na zajęciach. Dokłada starań, aby uwaga uczni była stała. Wprowadza "wariacje" na temat asan, korzysta z rozlicznych pomocy dla urozmaicenia praktyki. Zajęcia poszerzone są o naukę o dharmie, mudr, koncentracji i oraz sporą dawkę dobrego humoru. Gabriel ma dużo atencji dla swoich uczniów, dla ich praktyki. Czy bezinteresownej?
-"Potrzebuje ich tak samo, jak oni mnie" - mówi.
"Siedemdziesiąt dwie sekundy - tłumaczy chodząc pomiędzy matami - to jak dowodzi dr. Loren Fishman z Nowego Jorku, czas, w którym zachodzą procesy fizjologiczne niezbędne dla zwiększenia gęstości kości ."
Długie trwanie w asana jest zgodne z metodą B.K.S. Iyengara ("Im dłużej jesteś w pozycji, tym głębiej wchodzisz w swoje ciało, tym bliżej jesteś swojej duszy" - mówi inny nauczyciel z Instytutu w Champaign-Urbana). Ale podparcie się autorytetem w dziedzinie medycyny z zachodniego świata w większym stopniu kompensuje głód nowości homo consumens.
“Whatever, Gets Them in the Door" mówi do mnie szeptem Gabriel i mruga porozumiewawczo okiem. To nauka wykraczająca już poza kanoniczne księgi, ale jest bardzo przydatna dla tych, którzy uczą w wielkim mieście.
************Kamila Watychowicz - dyplomowana nauczycielka .
W 2011 roku przeniosła się z matą do Stanów Zjednoczonych, gdzie przebywała w Instytucie w Champaign-Urbana u Lois Steinberg. W miesiącach grudzień-styczeń asystowała w Yoga Circle w Chicago.