Intensywna praktyka z Christophem Tissot, 15 - 16 marca 2008, Krakowski Warsztat Jogi
poniedziałek, 8 września 2008
Przez tułów - od głowy, do bioder plecie się łańcuch mięśni i powięzi. Z powodu stresu i emocjonalnego napięcia, niektóre z tych mięśni kurczą się i skracają. Łącząc się ściśle z innymi strukturami, drażnią je, powodując wtórne napięcia. W reakcji na nieopanowane, mimowolne, często przeciwstawne kurczenie się i rozciąganie mięśni wewnątrz splotu, klatka piersiowa zamyka się. Chcąc ją uwolnić i otworzyć, musimy rozluźnić i rozciągnąć ów mięśniowy łańcuch sięgamy głęboko do wnętrza, by dać ujście napięciom. W zamian otwiera się przed nami nieskończony ocean wewnętrznej przestrzeni. ( z zaproszenia na warsztat)
Po raz czwarty Ewa Wardzała i Natasza Moszkowicz, założycielki Krakowskiego Warsztatu Jogi zaprosiły do Polski Christopha Tissot, nauczyciela w stopniu Senior Intermediate I, ucznia Faeqa Birii. Tematem spotkania było zwiększanie przestrzeni w klatce piersiowej.Cztery trzygodzinne sesje zgromadziły przede wszystkim wielu nauczycieli i osoby długo praktykujące z różnych części kraju, choć jak zawsze, liczebnie przeważali tubylcy;-)
Udogodnieniem ze strony organizatorek była możliwość opłaty za pojedynczą sesję, co sprawiło, że na popołudniowej sobotniej sesji zgromadziło się najwięcej uczestników.
Drobny, nieśmiało uśmiechający się Christoph prowadził zajęcia w skupieniu. Melodyjnym francuskim tłumaczył nam zawiłości anatomii człowieka. Twierdził, że mięśnie klatki piersiowej mają przyczepy nawet w pachwinach. Dlatego też, aby otworzyć klatkę piersiową należy najpierw dobrze rozluźnić pachwiny.
Koc pod kolcami biodrowymi przy wykonywaniu Bhekasany, dhanurasany pomagał skupić się na dociskaniu pachwin do ziemi.
Drugiego dnia również rozluźnialiśmy pachwiny - tym razem w wiszeniu na linach. Wariant z głową odwróconą do drabinek i możliwość wykonywania widowiskowych wygięć do tyłu sprawił nam dużo radości.
Na ostatniej sesji Christoph pokazał nam, jak praca, którą dotychczas wykonywaliśmy owocuje w prawidłowym wykonaniu ćaturangi. Ćaturanga objawiła swoje subtelne oblicze stając się pozycją bardziej skomplikowaną niż w wyobrażeniach i myślach osób początkujących - byle przetrwać;-)
Ostatnia sesja była najbardziej dynamiczna. Skorzystaliśmy z otwartych barków, ramion wykonując przejście z ćaturanga dandasana do adho mukha śvanasana. W parach było znacznie łatwiej, choć niejednemu z nas udało się to wykonać samodzielnie, dzięki obrazowemu wytłumaczeniu technicznego aspektu tego, skądinąd trudnego przejścia.
Dynamiczne sekwencje, kilka balansów, układ halasana-paścimottanasana z wariantami pobudził w nas energię. Atmosfera na sali: swobodna, niewymuszona, naturalna sprawiła, że "płynęliśmy" wykonując pozycje. Uważnie obserwujący i czujący energię grupy Christoph wiedział, kiedy zaproponować koniec.
Łagodne wyjście z sekwencji, relaksacyjne zakończenie sesji dało nam spokój i radość. We mnie niezakłóconą, pomimo stania na korytarzu pociągu w drodze powrotnej przez 3 godziny.;-)
Wiele razy pracowaliśmy w parach, trójkach pomagając sobie rozciągnąć mięśnie, wydłużyć ścięgna.
Nowe warianty znanych pozycji pozwalały doświadczy prawdziwej pracy w danej asanie. Na mnie zrobiła wrażenie suptavirasana w trójkach, w której skomplikowanie powiązane paski pozwoliły uwolnić krzyż i świetnie rozciągnąć ciało przy pomocy koleżanek.
Wariantowanie pozycji było specjalnością Christopha. Spróbujcie tego ruchu - i pokazywał nieco inną pracę niż ta, do której byliśmy przyzwyczajeni w joga-kurunta. A poczujcie plecy w tym ustawieniu nóg …itd.
Czyż nie tak, eksperymentując na własnym ciele, Iyengar doszedł do skodyfikowania swojej techniki?
Ale praktyka z Christophem to nie tylko eksperymentowanie. To cisza, skupienie, której specjalnie nie wymagał, ale w której bez trudu byliśmy, aby jak najpełniej doświadczać dobrodziejstw asan. To radość, zabawa formą asany. To trwanie w pozycjach odwróconych i długie relaksy. To głębokie wejście w swoje ciało i doświadczanie subtelnych ruchów. To otwarcie, które zostaje na dłużej, gdyż nie było tylko fizycznym otwarciem.
Gdybym miała określić jednym słowem ten warsztat byłoby to słowo: subtelny.
Bardzo subtelny (i delikatny) Christoph, subtelna (i intensywna) praca w asanach, subtelne odczucia. Natomiast samopoczucie po zajęciach świetne.
Wyrazy uznania należą się Ewie i Nataszy, które fantastycznie sprawdziły się w roli organizatorek. Przede wszystkim świetnie tłumaczyły słowa Christopha oraz nasze pytania.
Zadbały o nocleg dla przyjezdnych (można było nocować na sali), pozytywnie zareagowały na prośbę uczestników zmiany godzin ostatniej sesji.
Christoph przyjeżdża do Polski dwa razy w roku: jesienią i wiosną. Tej jesieni szykuje się wiele warsztatów z nauczycielami z zagranicy, ale niewykluczone, że odbędzie się i ten.
Wkrótce na portalu wywiad z Christophem przeprowadzony przez Ewę Wardzałę i Nataszę Moszkowicz.
Justyna Moćko
Justyna@joga-joga.pl
Wrażenia z warsztatów i krótkie rozmowy z organzatorkami na portalu JOGA-JOGA.PL