Leszek Mioduchowski w Poznaniu 1-3 lutego 2008 r - impresje.
czwartek, 25 września 2008
Pierwszy akapit jest dla tych, co chcą szybko, dużo i intensywnie: Było: powoli, z rozwagą, ze świadomością praw fizyki i przyrody. Jeśli jednak pokochałe(a)ś już jogę lub wydaje Ci się, że jesteś na drodze ku temu, możesz czytać dalej.
Wyobraź sobie, że nie jesteś rybą (to chyba nie trudno) o ograniczonych przez taflę wody możliwościach postrzegania świata. Leżysz na powierzchni kuli ziemskiej i jesteś świadom sił, jakie na Ciebie działają. Magnetyzm ziemski powoduje, że nie unosisz się, a atmosfera na tej wysokości pozwala Ci oddychać i odczuwać komfort termiczny ... tak mniej więcej zaczęło się spotkanie z Leszkiem Mioduchowskim. Człowiekiem, który wydaje się być tak głęboko zatopiony w jodze, że niemal nieobecny, ale przy tym nie tracący nas ze swoich czujnych oczu. Przy pełnej sali spokojnie kontroluje każdego, aby wypełnił polecenia tak, aby móc w pełni skorzystać z następnych kroków. Pozycje niby znane, ale jeszcze są elementy, na które warto zwrócić uwagę, albo spojrzeć na nie z innej perspektywy. Ciało nasze to nic innego jak system (może bardziej skomplikowany) powiązanych wzajemnie dźwigni i przegubów i, aby podporządkować ich działanie woli naszego umysłu, musimy dobrze poznać łączące je zależności. Do tego przekonywał nas (czasami też żartobliwie) i w tym nam pomagał nasz Mistrz, w sposób przemawiający do naszej wyobraźni uzasadniając niemal każdy ruch, który ma nas prowadzić do celu. Ale, jako że jesteśmy ponoć "homo-sapiens-ami", musimy jeszcze zaangażować nasze myślenie. I tutaj nasz Mistrz zdradza nam słowo-wytrych: "strumień uwagi". Ów strumień może mieć bardzo szeroką wiązkę, a wówczas napinamy szereg niepotrzebnych w tym momencie dźwigni naszego organizmu, co uniemożliwia robienie postępów. Ten "strumień uwagi" jednak może (i powinien!) być bardzo precyzyjny. Wtedy sami zaobserwujemy, że pokonujemy własne bariery, do tej pory nie do pokonania, ale pozycja (nawet "głupie" siedzenie) musi być wykonywana odpowiednio długo ( sama tego doświadczyłam, a obłaskawić jogę próbuję dopiero od półtora roku !) Były też pokazane "patenty" - doświadczaliśmy gięć do tyłu wisząc na drabinkach na specjalnych pasach pod czujnym okiem Mistrza sprawdzającego położenie pasa tylko w jednym, ściśle określonym miejscu, wraz z uzasadnieniem dlaczego nie wyżej lub niżej, a wszystko to precyzyjnie przemyślane pod kątem mechaniki naszego ciała. Niestety, trzy godziny pierwszej części minęły bardzo szybko. Przed nami były jeszcze dwie części planowe i dodatkowe już poza programem m.in. medytacja i pokaz filmów. Nie mogłam wziąć w nich udziału, ale myślę, że były jeszcze bardziej fascynujące. Przy pożegnaniu Mistrz polecił mi swoje rozważania w internecie na temat "uważnego jedzenia", co z chęcią przeczytam, bowiem jestem pewna, że znajdę tam następne pokłady twórczych przemyśleń.Ewa
Jestem ,, żółtodzióbem" w praktyce jogi, bowiem ćwiczę pół roku, jednak z zajęć z Leszkiem Mioduchowskim wyniosłam dużo cennych wskazówek, które, mam nadzieję, poprowadzą mnie dobrą ścieżką do pracy nad swoim ciałem ,umysłem, świadomością. Te dwa dni zajęć ,były ,,balsamem " dla mojego ciała i duszy. Zaczęłam uświadamiać sobie jak docierać w głąb siebie bez "bokserskich rękawic", jak robić,, krok do góry a nie w bok', co to znaczy ,,być w grawitacji i odczuwać atmosferę powietrza'. Wsłuchując się w Pana rozważania, zaczęłam bardziej uświadamiać sobie , że joga to nie tylko rozciąganie i oddychanie, to coś zdecydowanie więcej.
Dziękuję za te warsztaty. Mam nadzieję, że będę mogła jeszcze nie raz uczestniczyć w takich zajęciach w szkole jogi u Pani Marii
Alicja
Warsztat odbył się 2-3 lutego 2008 w Centrum Jogi Marii Stróżyk
Ul. Jarochowskiego 8
Poznań
http://centrumjogi.one.pl