Jogiczna Irlandia. Relacja z warsztatu z Donną Farhi i opowieść o Irlandii - Maria Szczuchniak
środa, 27 czerwca 2007
Tak naprawdę to moja przygoda z jogą w Irlandii rozpoczęła się cztery lata temu, gdy będąc na standardowej wycieczce objazdowej po zielonej wyspie dojechaliśmy do krainy książek - miasteczka Cork. Mając dosyć zwiedzania ulic postanowiłam zwiedzić księgarnię. Wyobraźcie sobie moje zdumienie, gdy stanęłam przed wielkim regałem pełnym książek o jodze i rozterkę, że muszę z setki możliwości wybrać tylko jedną! Jak to zrobić? Szybko ustaliłam kryteria - cena i użycie pomocy w asanach. W ten sposób wybór padł na książkę Donny Farhi "Yoga, Mind Body and Spirit", która dodatkowo była bogato ilustrowana. I to było to. Zakochałam się w tej książce i w prezentowanym przez autorkę podejściu do asan.
Zaraziłam nią jeszcze kilka innych osób z jogicznej grupki, czego efektem był parę lat później poprowadzony przez Natalię Sosnowską, warsztat oddechowy na podstawie innej książki Donny Farhi "The Breathing Book". Wspaniały warsztat dotyczący podstaw oddychania i rozpoznawania własnych nawyków oddechowych i blokad, oraz rozpuszczania ich przez uświadomienie.
Kolejną książką Donny Farhi która do mnie przyszła na koniec zeszłego roku była "Bringing joga to life" - książka filozoficzna o tym, że joga nie kończy się wraz z zakończeniem ćwiczeń na macie. To była kropka nad i, już wiedziałam, że chcę poznać tą fantastyczną autorkę, że chcę skonfrontować to, co przeczytałam z postawą tej osoby, że chcę z nią poćwiczyć razem na macie i poczuć jogę taką, jaką poznałam z jej książek.
Marzenia się spełniają, więc to również nie musiało długo czekać. Okazało się, że Donna Farhi przyjeżdża z Nowej Zelandii aby poprowadzić warsztaty w kilku miastach Europy. Mimo odstraszającej ceny zdecydowałam się na wyjazd do…. Irlandii. Tym bardziej, że warsztat był 5-cio dniowy, a jego tematem była "Integracja kręgosłupa".
Donna Farhi, mimo swojej niewielkiej postury, okazała się być wielką osobowością. Poprowadziła wspaniały warsztat dla 40 osób, ani na chwilę nie tracąc własnego spokoju, wyciszenia i koncentracji, a jednocześnie dostrzegając każdego na sali. Asany wykonywała zarazem pięknie i bezwysiłkowo, a co najważniejsze pokazywała nam jak je robić bez szkody dla własnego kręgosłupa i zdrowia. Uczyła nas jak słuchać siebie i swojego ciała w asanach, uczyła płynnych przejść z jednej pozycji do drugiej wraz z prowadzącym oddechem, uczyła wykorzystywania energii przy przechodzeniu między asanami, oduczała błędnych nawyków i złych przyzwyczajeń.Najważniejsze to, żeby się poddać ruchowi wraz z oddechem, a nie walczyć o osiągnięcie lub wytrzymanie w pozycji. W pewnym momencie powiedziała, że nie wykonuje teraz już około 30% asan, które robiła kiedyś, ale ćwiczy tak, że nie uszkadza własnego ciała i ma zdrowy kręgosłup. Znając strukturę swojego ciała, jego budowę i konstytucję możemy ćwiczyć zgodnie z tym, na co ciało nam pozwala.

Mając obraz idealnej asany w swoim umyśle powinniśmy stopniowo poddawać się ruchowi we własnym ciele aby w końcu ją osiągnąć, a wtedy jesteśmy całkowicie zintegrowani ze sobą, ze swoim oddechem, z płynami krążącymi w całym ciele, jesteśmy w harmonii ze światem.

W takim stanie ducha pojechałam na dalsze zwiedzanie Irlandii do Parku Narodowego Killarney, gdzie byłam cztery lata temu tylko przez kilka krótkich godzin. Nawet siąpiący równo deszczyk nie był w stanie popsuć mi humoru. Zachwycałam się tysiącem odcieni irlandzkiej zieleni, jeszcze kwitnącymi rododendronami, rosnącymi jak chwasty to tu, to tam, albo niczym drzewa na wysokość 5 m, krzewami fuksji i trawą nasiąkniętą jak gąbka.
Cudowny świat zakłócany od czasu do czasu głośnymi turystami, którzy przychodzili i odchodzili, a ja dalej rozmyślałam nad życiem, w którym też pojawiają się i znikają różni ludzie, różne chwile radości i smutku, a my w środku dalej jesteśmy tacy sami, niezmąceni, spokojni, dobrzy, wieczni.
Może nie trzeba było jechać aż do Irlandii, żeby odczuć takie wrażenia. Na pewno można je znaleźć i przy filiżance dobrej herbaty i przy ukochanej osobie i przy ciężkiej pracy, ale najważniejsze żeby je w sobie odnajdować i być z nimi jak najdłużej. Ja je odnalazłam dzięki jodze i dzięki Donnie Farhi.
Życzę Wam tego samego z całego serca i pozdrawiam wszystkich już z kraju, Maria Szczuchniak
20.06.2007 Notka biograficzna
Donna Farhi praktykuje jogę od 30 lat i jest międzynarodowym nauczycielem jogi od ponad dwóch dekad. Podróżuje po świecie ucząc jogi i prowadząc kursy nauczycielskie. Pisze artykuły do Yoga international i Yoga Journal, jest autorką książek "The Breathing Book", “Yoga, Mind, Body and Spirit", “Bringing Yoga to Life", “Teaching Yoga". Urodziła się w Stanach Zjednoczonych, obecnie mieszka w Nowej Zelandii. Więcej informacji o kursach i warsztatach znajduje się na www.donnafarhi.co.nz