Warsztat intensywnej praktyki jogi. Pogłębiona praktyka ze szczególnym uwzględnieniem pranayamy. Warsztat z Konradem Kocotem w Warszawie 19-20 maja 2007 r.
piątek, 26 września 2008
W tym roku jogiczny maj w Warszawie, oprócz szerokiej możliwości wyjazdów w okresie długiego weekendu, dał nam sposobność popracowania z Konradem Kocotem. Gościł w Szkole Joga Żoliborz już kolejny raz. I jak mogliśmy przekonać się - Jego wiedza niezmiennie przyciąga, młodych i starszych stażem, adeptów jogi. Tegoroczny warsztat Konrada ukierunkowany był na przygotowanie naszych ciał do otwarcia się w pranayamie.
Współczesny człowiek cywilizacji zachodniej w procesie edukacji, w domu i w szkole jest przygotowywany do osiągania szybkich sukcesów. W głowie mogą one zachodzić szybko. Trudniej jednak z ciałem. Ciało jest oporne, pełne tapasu. Jak zatem sprawić by było z jednej strony rozluźnione, z drugiej jednak skupione na oddychaniu pranicznym?Konrad rozpoczął swój warsztat od supta virasany lub supta badha konasany (pozwalając dokonać nam samym wyboru). I od tych pierwszych, przygotowujących asan konsekwentnie prowadził nas do osiągnięcia stanu wydłużenia i rozszerzenia w klatce piersiowej.
Stale , bez względu na rodzaj asany: (siedzące, stojące, odwrócone etc.) przypominał o opuszczaniu pośladków lub określając inaczej - utrzymywaniu opuszczonej i lekko podwiniętej kości ogonowej. Z tak wyciąganego dolnego odcinka kręgosłupa, należało jednocześnie wyciągać jego górny odcinek. Subtelna praca w ostatnich kręgach szyjnych powodowała, że nasze czoło kierowało się delikatnie ku łonu. W efekcie tej pracy odnosiliśmy wrażenie, że końce naszego kręgosłupa kość ogonowa i ostatnie kręgi szyjne delikatnie kierowały się ku sobie.
W pozycjach siedzących istotne jest uważne, równe dla obu pośladków siedzenie na kościach kulszowych. Utrzymywanie pośladków na podłodze, bez względu na pracę jaką prowadzimy w nogach lub tułowiu. Ważne jest poczucie wyciągniętych lędźwi (gdy to doświadczenie przyszło po raz pierwszy), a następnie ustawiczne, gruntujące praktykę (gdy już mamy tego świadomość), praktykowanie sposobu w jaki można utrzymywać prosty odcinek lędźwiowy. Nie tylko prosty, ale w pełni aktywny. Jak istotna, dla uzyskania tego efektu jest właściwa praca w nogach - udach, kolanach i stopach!
Czy pracowaliśmy w pozycjach siedzących czy też np. w adho mukha vrksasanie ta praca, by osiągnąć wyciągnięcie w lędźwiach, musiała być taka sama. Podobnie z pracą w tułowiu - w barkach, mostku i łopatkach. Jak sprawić by łopatki z jednej strony odsunęły się od siebie a z drugiej by ich dolne części przylegały do żeber, pozwalając by mostek wraz z każdym oddechem powiększał przestrzeń w klatce piersiowej?
Ten rodzaj pracy jest potrzebny w każdej z grup asan. Zaczynając zajęcia pierwszego dnia, po przygotowaniu ciała w asanach siedzących, przeszliśmy do asan stojących. Osoby, które zgłosiły problemy zdrowotne wykonywały te pozycje przy drabinkach. Takie wykonywanie asan daje szczególną możliwość kontroli ustawienia ciała, a jednocześnie w przypadku pojawienia się dyskomfortu pozwala, używając ściany lub drabinki, na spokojne i bezpieczne poszukiwanie źródła jego powstawania. A dzięki temu dokonania kolejnego postępu w pracy z własnym ciałem.
W każdej z grup asan powtarzaliśmy pracę, która wydłużała i powiększała przestrzeń naszej klatki, brzucha, lędźwi. W tych wszystkich częściach, które najaktywniej uczestniczą w procesie oddychania. Aczkolwiek zaraz zaznaczam, nie ma w naszym ciele części, która nie byłaby zaangażowana w ten proces, czy to swoją aktywnością czy - co równie ważne - zaniechaniem aktywności.
Mimo, że warsztat w swym tytule zawierał słowo intensywność, nie był takim, w trakcie którego padalibyśmy z wyczerpania. Był on prowadzony bardzo uważnie i powiedziałabym dojrzale.
Dla Konrada, (jak wynika ze sposobu prowadzenia warsztatu), podstawą rozpoczęcia pracy z oddechem jest wyćwiczenie ciała w kierunku dania mu możliwości rozluźnienia i wydłużenia. Bez osiągnięcia tego nie jest możliwe skuteczne rozpoczęcie praktyki pranayamy.
Przed przystąpieniem do praktyki pranayamy, na zakończenie zajęć w dniu następnym, Konrad poświęcił dużo czasu na relaks. Spokojne, delikatne wyciszenie.
W praktyce pranayamy próbowaliśmy palcowej pranayamy, właściwego umieszczania palców na nosie a także bhramari pranayamy oraz bhastrika pranayamy. Wszystkie te rodzaje pranayam praktykowaliśmy w pozycji siedzącej. Nie ukrywam, że było to dla mnie trudne zadanie. Ciągle mam bowiem problemy ze stabilnym siedzeniem z otwartym i wyciągniętym ciałem. Ból przeszkadza w skupieniu się nad procesem oddychania. Rozumiem jednak, że kiedyś jest ten pierwszy raz kontaktu z nowym i nie wszystkie rodzaje pranayam można praktykować w pozycji leżącej.
Na zakończenie było podziękowanie Konrada i nasze za wspólnie spędzony czas. Konrad poinformował nas o innych terminach dłuższych z Nim spotkań.
I tu uwaga! Na jedno z nich zaprasza wyłącznie mężczyzn. Niestety nie chciał mnie, osobie zajmującej się zagadnieniami gender, czyli płci kulturowej, uchylić rąbka tajemnicy co będzie w programie tego pobytu. Jedno co zdradził to, że organizuje je we współpracy z psychologiem.
Nie ukrywam, że chętnie przybrałabym czapkę-niewidkę i "wkręciła" się na chociaż chwilę. A może znajdzie się ktoś kto zechce je zrelacjonować?
To może być bardzo ciekawe, takie odkrywanie w sobie tego, co przez lata było niedostrzegane. Joga w tym pomaga. Ja to odkryłam w sobie. Tego życzę tym Panom, którzy się tam wybiorą.
Dla mnie, uczestniczącej w wielu warsztatach, ten był wyjątkowy. Po raz pierwszy zdarzyło się, ze pierwszego dnia nie było żadnej pani, która miała okres.
Drugiego dnia znalazła się jedna.
Jak zrelacjonowała mi, Konrad prawdopodobnie po sposobie, w jaki dostosowała Jego polecenia, zorientował się w przyczynie i sam podszedłszy do niej, zaproponował dalszy sposób praktyki. Jak stwierdziła, poczuła się z tym dobrze i naturalnie.
Niestety warsztat ten będzie opatrzony tylko jednym zdjęciem, wykonanym na zakończenie, przedstawiającym wszystkich uczestników. Nie dociekałam, co było powodem, że Konrad nie wyraził zgody na robienie zdjęć. Powiem tylko jedno. Mnie, osobie piszącej potem relacje, zdjęcia ułatwiają pracę. Piszę z pamięci ciała i wrażenia jakie pozostawia warsztat. Czasem jednak warto spojrzeć na zdjęcia. Można przypomnieć sobie ot, chociażby kolejność sekwencji i dopatrzeć się czegoś, co istotne. Szkoda, bo i strona potem ładniejsza do oglądania - przyciągająca oko czytelnika.;-)
Do zobaczenia na kolejnym warsztacie
Anna Duszak, Warszawa
Na zakończenie jak zwykle kilka wypowiedzi uczestników.
To nie jest mój pierwszy kontakt z Konradem. Przyszedłem tu dla Niego. Na takich zajęciach jest więcej czasu by skupić się na szczegółach, podstawach, elementarnych zasadach a także lepiej dociec do istoty wydawanych poleceń - zrozumieć używane słownictwo, dla mnie medycznego laika, mało zrozumiałe. Konrad ma duże zacięcie dydaktyczne, potrafi mobilizować, emanuje spokojem i perfekcją pracy, ma duże wyczucie rzeczywistych możliwości praktykujących. Pokazuje kierunek, oducza rutyny, otwiera oczy na nieznane.
Mam uwagę organizacyjną: chciałbym, aby na warsztaty przeznaczać więcej czasu, np. zaczynając je w sobotę wcześniej. Trochę szkoda czasu.
Zygmunt, Warszawa, 2 lata praktyki
Przyszłam jedynie na niedzielną część warsztatu. Zafascynował mnie temat i mimo okresu postanowiłam przyjść. Jestem ze swej decyzji zadowolona. Było warto.
Jola, Warszawa, 4 lata praktyki
Decyzja uczestniczenia w warsztacie podyktowana była tematem i osobą jej prowadzącego, którego cenię za pogłębianie w praktyce jogi. To, co mnie fascynuje to jak prowadzić pranayamę by ciało było wyciągnięte i aktywne ale jednocześnie nie napięte i głowa spokojna. W czasie warsztatów zrozumiałam celowość instrukcji.
Iwona, Warszawa, 11 lat praktyki
W tym roku jestem już po raz drugi u Konrada. Byłam w Poznaniu i teraz przyjechałam aż do Warszawy. Potrzebuję spokoju i tu go znalazłam. Oprócz tego kompletne wyciszenie i zrównoważenie. Nie potrafię powiedzieć czy jest cokolwiek czego potrzebowałam bym jeszcze!
Małgorzata, Opole, 2 lata praktyki