Joga - to, czego nie mogą wyrazić słowa. Warsztat z Jurkiem Jaguckim, Warszawa 17-18 marca 2007. Relacja Justyny Moćko
czwartek, 29 marca 2007
W zeszłym roku, w kwietniu Jurek Jagucki prowadził w Centrum Joga Żoliborz warsztaty Joga - stawanie się tym, co jest (relacja na portalu). Tegoroczny warsztat był kontynuacją tamtej myśli. Zaprosił nas do przekraczania formy i wejścia w wymiar jogi, która jest poza słowami, która jest odczuwaniem. Za inspirację służył Mu tekst Karla Baiera "O filozoficznym wymiarze asan" (Już wkrótce na portalu!). Słowa Jurka, które trafiały wprost do serc i logiczne wywody filozofa, które trafiały do umysłów były świetnym uzupełnieniem asan. Warsztaty był realizacją programu na egzamin z zakresu Junior I.
"Patrzcie na formę, ale proszę, nie trzymajcie się formy. To nie są rzeczy najważniejsze. Ale jeśli nie przyjmiecie formy, to będę krzyczał: kolano, noga. Ta praca, którą robimy ma troszkę bardziej zaawansowany wymiar niż to, jak zrobiłeś asanę" Tymi słowami Jurek przedstawił nam swój zamysł co do warsztatów.
Często z nami rozmawiał. Zapraszał nas do siebie i przedstawiał, pokazywał, objaśniał, tłumaczył."Jeśli chodzi o formę to będziemy robić to, co wykracza poza poziom Introductory, ale i to, co w Introductory jest konieczne, aby zrozumieć poziom Juniora. Pozwoli Wam to zrozumieć takie zjawisko, które się nazywa wyrównywaniem. Patrząc na asany warto zobaczyć: czy jesteś wyrównany, czy jest tam właściwa akcja, czy jest rozciąganie, właściwy kierunek, precyzja, połączenie z asanami, które pojawiły się już wcześniej. Od nauczycieli wymaga się bardzo precyzyjnej formy. Nie zda egzaminu ten, kto nie zrozumie formy. Ale jak się uczepi formy, to też nie zda egzaminu. Teraz Waszym egzaminem jest to, abyście nie ugrzęźli w formie ani nie-formie natomiast dotykali tego, czego nie mogą wyrazić słowa."
Zaczęliśmy sesję od pozycji stojących, aby przejść do bardziej zaawansowanych asan. Czy były skomplikowane? Nie. Jurek pokazując asanę pytał nas: jaką inną, znaną Wam zawiera ta, którą wykonuję. Praca barków z tej asany, praca nogi z innej. To "rozbieranie pozycji" na czynniki pierwsze pozwalało dostrzec niesamowitą logikę w metodzie Iyengara. Mieliśmy czas i możliwość, aby całą przekazywaną nam wiedzę przepracować na naszych ciałach. Czasami układając czy swoje sekwencje, czy ucząc poruszam się w schematach. Jurek pokazał, że układanie sekwencji jest fantastyczną łamigłówką logiczną. To wychodzi z tego, to mieści się w tym - spróbuj. Podczas wykonywania asan Jurek dużo do nas mówił. Ale jak zapewniał: "kiedy będę do Was mówić to nie po to, żeby sobie pogadać, tylko po to, żeby Was uwrażliwić na pozycję. Abyście stali się tą pozycją. To jest moment, kiedy wszystko jest zrobione i nie ma miejsca dla Ciebie To jest najpiękniejsza perspektywa, do której przez nasze "ja" trudno się dostać."
Motywował nas opowiadając o swoich doświadczeniach, przytaczając buddyjskie przypowiastki.Drugiego dnia kontynuowaliśmy pracę nad asanami z programu Junior I. Nie trzymaliśmy się kurczowo tego programu - pojawiały się pozycje, które pomagały nam zrozumieć finalną asanę. Trzygodzinna sesja, podczas której były i pozycje balansowe i wygięcia do tyłu upłynęła błyskawicznie. Jurek ponad 20 lat praktykuje buddyzm zen. Zaprosił nas, abyśmy wraz z Nim posiedzieli. Krótko objaśnił, czym jest medytacja i jak mamy obserwować swój umysł.
W jodze Iyengara obiektem medytacji jest ciało oddech i umysł Jesteście w tym specjalistami. Jeśli chcesz się posłużyć techniką medytacji zen - siedź i licz oddechy. Wdech i wydech jeden, wdech i wydech dwa Do dziesięciu. Kończy się dziesięć i zaczynasz liczyć od początku. Dlaczego ? Żeby nie dać się złapać myślom, bo mija jakiś czas i jesteś uchwycony w jedną, w osiemdziesiąt swoich wrażeń i myśli. Patrzcie, gdzie wasz umysł was prowadzi. Jeżeli utrzymacie koncentrację będziecie widzieli jasno gdzie Was umysł ciągnie: w różne miejsca w nas samych, w różne miejsca w świecie, wspomnienia, marzenia, w tabuny myśli, myśli pojedyncze, jakieś chochliki, jakiejś pomysły. Czy ja to wszystko porzucam w trakcie medytacji? Nie. Po prostu nie daję się być przez to pochłoniętym. Pojawia się - zostawiam, pojawia się - zostawiam.
Po wspólnej medytacji, która wytworzyła dużą energię, zrelaksowaliśmy się. I to był już koniec warsztatów. Warsztatów, podczas którego nauczyciel dzielił się swoją wiedzą, doświadczeniem asan i praktyką poza jogiczną.Ja uwielbiam słuchać Jurka. Kiedy prowadzi relaks, kiedy tłumaczy, kiedy mówi o zen. Słowa trafiające do serca bez protestu umysłu. Trudne do powtórzenia, trudne do zacytowania ale budujące klimat uważności, spokoju. Justyna Moćko
Justyna@joga-joga.pl
Przedstawiamy kilka opinii uczestników warsztatów:
Jurek nie przyjechał do Warszawy, by doskonalić z nami techniki wykonywania asan. Ci, co na to liczyli mogli odebrać warsztat jako przegadany. Jako nauczyciel jogi z dwudziestoparoletnim doświadczeniem oraz nauczyciel zen, chciał nam przypomnieć czym jest joga wskazując na stan umysłu podczas praktyki. Pracując z ciałem (zwłaszcza w jodze Iyengarowskiej) nie trudno zagubić się w dążeniu do doskonałości formy. Ten "wyścig" z innymi i z samym sobą jest niczym kultywowanie ego czyli czymś, co stanowi zaprzeczenie jogi. Jeśli celem jest wyjście poza to co uwarunkowane, to owszem powinniśmy pokonywać ograniczenia materii, ale o ileż cenniejsze jest pokonać ograniczenia umysłu?
Podczas tego weekendu wykonywaliśmy asany z zakresu stopnia nauczycielskiego Junior I. Był to jednak program, który według mnie stanowił bardziej tło kursu pt. Joga- to czego nie możemy wyrazić słowami. Jest takie zenistyczne powiedzenie: O cuda, dziwy! Czerpię wodę ze studni, noszę z lasu drwa. Niektóre pozycje jogi są naszą codziennością, chlebem powszednim. Wykonujemy je mechanicznie zwracając uwagę na mniejszą lub większą ilość szczegółów, zapominając przy tym o cudowności tej chwili. Zapominając o świeżości, która powinna się pojawić, ponieważ jest to inna pozycja niż wczoraj, inne jest ciało i umysł. Jurek budził w nas tę radość bycia w asanie pomimo swoich niedoskonałości. Przypominał, że wszyscy oto mamy to szczęście praktykować jogę dążąc do uwolnienia się od cierpienia uwarunkowanej formy. Skierował naszą uwagę do wewnątrz wskazując na nauczyciela, którym jesteśmy sami dla siebie, ale i na samym początku warsztatu uzmysłowił nam, że przybyliśmy tam w tym samym celu dając poczucie równości wszystkich.
Tak, to w wielkim skrócie wyglądało w moich oczach:)
Agnieszka, Wrocław Był to moje pierwsze warsztaty z Jurkiem i dużo z nich wyniosłam. Przypomniał mi o bardzo ważnych rzeczach, np. ,że w nas jest zarówno nauczyciel i uczeń, o których mówił prosto Obudził we mnie na nowo chęć poszukiwania siebie poprzez joge oraz w jodze. Pytania, które stawiał nam na sali: Czy jesteś w podstawie ? Czy jesteś również na szczycie? pomagały mi odkryć nową jakość asan. Pod wpływem komend Jurka, sekwencji asan wykonywanych na sesjach, oraz ich dokładnemu omówieniu ugruntowałam sobie, która asana z której wynika i co jest jej dalszą kontynuacją. Jurek zrobił dokładnie to, co obiecał - tego nie mogą wyrazić słowa ;-)
Agnieszka Joga jako droga duchowego rozwoju jest dla mnie bardzo ważnym doświadczeniem. Szczególnie ścieżka asan, bo w niej poprzez ciało dosięgać zaczynam istoty .I Jurek właśnie mi to bardzo pięknie pokazuje. Podoba mi się to, że On sam jako nauczyciel dokonuje wewnętrznej przemiany z agresywnego, krzyczącego na uczniów w zmuszającego do refleksji, studiowania, uwazności. Potrafi łączyć teraz niezwykłą precyzję przekazu z łagodnością Mistrza. Na Jego ostatnim warsztacie podobało mi się właśnie to. Lubię słuchać jego mini wykładzików filozoficznych, bo wówczas to co robimy na matach znajduje solidne ugruntowanie i praktyka nabiera innego wymiaru. Dzięki całkowitemu skupieniu na tym co robię na macie osiągam stan "przedmyślowy". I to jest taka moja medytacja w asanach. Doświadczyłam tego dzięki Jurkowi i każde kolejne warsztaty z Nim pozwala mi na takie studiowanie jogi. Bardzo lubię sekwencje wygięć do przodu prowadzone przez Jurka. Bardzo, bardzo mnie wyciszają. Nie lubiane przeze mnie wygięcia do tylu też potrafił tak poprowadzić, że wykrzesałam z siebie dużo więcej niż zwykle. Pomimo, że po warsztacie musiałam samochodem, w okropnych warunkach, wracać ponad 200 km do domu nic mnie nie bolało. Nie czułam nawet mojego odcinka lędźwiowego, który często daje mi się we znaki. No i jeszcze jedna bardzo ważna rzecz: na warsztatach z Jurkiem znowu spotkałam fajnych ludzi. Tak już jest, że Jurek jako Nauczyciel gromadzi wokół siebie takich uczniów, którzy szukają w jodze czegoś więcej niż tylko doskonałości ciała. Ale to jest chyba cechą każdego dobrego nauczyciela. no a to czego nie do końca lubię słuchać w tym co Jurek mówi to jego dygresje na temat "różnych przypadków" z którymi się styka na swojej drodze. Takie to trochę gadulstwo. No cóż- każdy ma swoje słabostki. Warsztaty z Jurkiem potwierdzają mi prawdę mądrego buddyjskiego powiedzenia "nie ważny jest cel-ważna jest droga". Bo one pozwalają doświadczyć jaka może być droga, którą po warsztatach każdy z nas idzie sam.
Asia Błajet, Toruń