Tapas w praktyce, praktyka z tapasem - warsztat Romka Grzeszykowskiego w Krakowie, 24-25.II.2007
Kalendarium Wydarzeń
Bądź w kontakcie
Wyszukiwarka Wydarzeń

Organizujesz wydarzenie?
 Dodaj je do naszego kalendarza!

Informacje Specjalne

pokaż wszystkie

Informacje

Organizujesz wydarzenie?
 Dodaj je do naszego kalendarza!

pokaż wszystkie

Partnerskie szkoły jogi

Tapas w praktyce, praktyka z tapasem - warsztat Romka Grzeszykowskiego w Krakowie, 24-25.II.2007

wtorek, 13 marca 2007

Ryszard Puchalski

W dniach 24-25 II w Sadhanie - krakowskiej szkole hatha-jogi wg przekazu B.K.S. Iyengara odbył się warsztat "tylko dla zuchwałych" (jak głosiła reklama), prowadzony przez Romana Grzeszykowskiego - nauczyciela stopnia Junior II. Temat spotkania brzmiał: "Tapas w praktyce, praktyka z tapasem". Jak wyjaśnia "Joga - Encyklopedia" Georga Feuerstein’a, tapas oznacza: "gorączkę, żar, […] Patańdżali uważa tapas za jeden z trzech składników krija-jogi, a także zalicza go do praktyk ascetyczno-mistycznych (nijama)", (s. 304). Informacja na stronie Sadhany mówiła: "na zajęciach będziemy mogli się przekonać, jak powinna wyglądać prawdziwie żarliwa i dynamiczna praktyka"

Pomny więc niedawnego, bardzo intensywnego warsztatu Romka w Warszawie (Joga-Żoliborz) zastanawiałem się, czy aby na pewno "jestem zuchwały"? Okazało się jednak, że owa "żarliwość i dynamika" oznacza po prostu bardzo precyzyjnie pokierowaną praktykę, obnażającą słabe punkty ("martwe pola") w naszym ciele i w konsekwencji dającą wielką satysfakcję zarówno z wykonanej pracy, jak i zdobytej wiedzy (głównie w zakresie precyzji ruchu i jakże ważnej świadomości we własnym ciele).
Okazało się, że ten warsztat Romek połączył ze zjazdem prowadzonego przez siebie Kursu doskonalącego (dla kandydatów na kurs nauczycielski), było więc w sumie dwadzieścia kilka osób. I tu była okazja do przyjrzenia się pracy nauczyciela.
Gdy przyjechaliśmy z Wrocławia ok. godz. 10.00 - kursanci z Romkiem mieli już zajęcia teoretyczne. Od 11.00 trzygodzinna sesja asan, przerwa na obiad (pyszny, dostarczony przez Wegetariański Bar Ekologiczny Momo). Padło pytanie - Kiedy zaczynamy, za kwadrans? - Nie - odpowiedział Romek - Już! Omal nie udławiłem się ostatnim kęsem, ale to tylko zajęcia teoretyczne kursantów. Uff! Mieliśmy więc trzy godziny odpoczynku, które spędziliśmy w pobliskim Centrum Sztuki i Techniki Japońskiej - Manggha. Od 17.00 kolejna sesja asany i pranajamy, po czym kursanci mieli kolejną "nasiadówkę" z Romkiem do… późnych godzin wieczornych. Oczywiście zajęcia niedzielne zaczęły się o godzinie 8.00. Piszę o tym, bo warto uzmysłowić sobie jak dużo pracy Romek wkłada w to co robi - i oczywiście ile można z tego skorzystać. Ale przejdźmy do sesji. Zajęcia rozpoczęły się w sobotę o godzinie 11.00, zaczęliśmy od skrętów np. w badha-konasanie (pośladki na kocach, jedna ręka na kolanie, druga na kostce leżącej z tyłu na podłodze), potem pozycje stojące i balanse: virabhadrasana II, ardha-candrasana, czy wreszcie vasisthasana. Odpoczywaliśmy oczywiście w adho-mukha-śvanasanie. W stojących Romek zwracał nieustannie uwagę na otwarcie klatki piersiowej przez podnoszenie obojczyków (to działa i pozycja jest "lżejsza"!). I nie do przecenienia jest u tego nauczyciela precyzja, która pozwala wreszcie zrozumieć ruch niby wcześniej znany. Np.: w bohaterze II dociśnięcie wewnętrznej pięty do podłogi jest jakby ruchem idącym po przekątnej w stosunku do rotującego się do środka uda.
Albo w psie z głową w dół dociśnięcie nasad dużych palców stóp do podłogi przy jednoczesnym dociśnięciu przodu pięty(!) pozwala na lepsze wypchnięcie przednich ud do tyłu - czyli wyprostowanie nóg, przecież siła tej pozycji w nogach na tym właśnie polega!
To "Romkowe sekrety", którymi chętnie się dzieli i które często trafiają tam, gdzie nie trafiały podobne, słyszane od lat, polecenia. Zaletą tych zajęć jest też poczucie humoru prowadzącego: "Nie bądź pijawką dla swego ciała" - gdy eksploatujemy tylko niektóre partie mięśni, pozwalając innym nie pracować (czyli zanikać). Tak było np. w stojących, gdy moje tricepsy wisiały pozbawione świadomości…
Ważną i trudną pracą było też wsysanie zewnętrznych łydek do środka (w psie, uttanasanie oraz po południu w pozycjach siedzących). W ogóle w uttanasanie wykonywaliśmy ciekawą pracę: dociskanie zewnętrznych środkowych części stóp do podłogi, przy jednoczesnym wysklepianiu łuków stóp i prowadzenie jednocześnie dwóch przeciwstawnych ruchów wypychania wewnętrznych łydek, kolan, ud i pachwin na zewnątrz oraz wsysanie zewnętrznych łydek (skóra przesuwa się po wewnętrznej stronie nóg do góry, a po zewnętrznej w dół).
Po południu pozycje siedzące, odwrócone (zestaw stanie na głowie i świeca) oraz pranajamy. Uczyliśmy się wsysać zewnętrzne kostki w supta-virasanie (aby prawidłowo ustawić kolana, które lubią "uciekać" podczas trwania w tej pozycji), wykonywaliśmy też ciekawe ćwiczenie, pomagające otwierać barki. Polega ono na tym, że w leżeniu na plecach przenosimy ręce za głowę, kładziemy dłonie wewnętrzną stroną na podłodze tak, żeby ściskać zewnętrznymi krawędziami kostkę leżącą na niej i powoli, zachowując rotację ramion na zewnątrz i zbliżając łokcie do siebie, odsuwamy kostkę od głowy prostując ręce. Ciekawa praca, którą dość rzadko możemy tak dobrze poczuć. W pozycjach odwróconych znów nacisk położyliśmy na ich podstawach (dociskanie do podłogi środków przedramion w salamba-sirsasanie i dociskanie ramion i łokci w salamba-sarvangasanie). Łagodna, lecz równie uważna praktyka pranajanamy (najpierw wdechy, potem wydechy vilomy w leżeniu z charakterystycznym zalecanym przez Faeq’a Birię podparciem głowy i łopatek - szyja w tym wariancie pozostaje bez podparcia) zakończyła sobotnią sesję.
Niedzielny poranek i przedpołudnie poświęcone były wygięciom do tyłu. W tych pięknych pozycjach dane nam było przekraczać siebie. Przykładem niech będzie eka-pada-viparita-dandasana II, w którą wszedł Maciek - nauczyciel z Sadhany. Zbliżającą się do końca sesję wypełniły lekkie skręty i skłony w przód. Dokładniej przyglądaliśmy się tajnikom maha-mudry. Przed relaksem stanie na głowie i świeca - wariant "lżejszy" z paskiem na środkach łydek.
Szkoła Romka - Sadhana (duchowa ścieżka prowadząca do doskonałości - Feuerstein, s. 249), to bardzo przyjazne praktyce miejsce - jasna, przestronna sala sąsiaduje z pracownią ceramiczną. Obok więc jogicznego, unosi się tu także duch artystycznego tworzenia.

Tekst i zdjęcia:
Ryszard Puchalski
Wyszukiwarka Wydarzeń

Organizujesz wydarzenie?
 Dodaj je do naszego kalendarza!

ABC Jogi
Polecamy
JOGA SKLEP - Akcesoria do Jogi