Joga WOŚP - obszerna relacja z XVI finału - 13 miast w całej Polsce - relacja z Torunia, Szczecina oraz z Łodzi
czwartek, 2 października 2008
Rozmawiając z koordynatorami Finału Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy zadawałam im pytanie: jak według ich oceny wypadła impreza w ich szkole oraz dlaczego zaangażowali się w tą akcję. Relacja z Torunia, Szczecina, Łodzi.
TORUŃEwa Szprenger Toruń
Ludzie byli bardzo zadowoleni. Na zajęcia przyszli ci, którzy się trochę jogą interesują, ci, którzy chodzą na jogą, uczestnicy zajęć w Klubie 66, w którym robiliśmy warsztaty i ludzie postronni, z miasta. Było bardzo fajnie. Poprowadziliśmy 3 grupy: łagodniejszą, ogólną i intensywną. Nie wiem skąd byli uczestnicy, czy dzięki reklamie, czy ktoś przyprowadził. Ważne, że byli. Rozpoznawałam swoich, kolega rozpoznawał uczestników klubu. Nie było przestrzeni, żeby się pytać tych osób, których twarzy nie znałam. Zajęcia szły za zajęciami. Na pierwszych było około 20 osób, czyli pełna sala, na następnych trochę mniej.
Ewa, dlaczego się zgodziłeś, aby poświęcić swój czas w niedzielę na udział w Finale Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy?
Z dwóch powodów: żeby wesprzeć Orkiestrę i żeby zrobić jogę. Uważam, że wsparcie orkiestry poprzez jogę to bardzo fajny sposób. Nie jest tak, że idę i wrzucę pieniądze do puszki ale również mam coś z tego. Ludzie robią coś dla siebie, dla swojego zdrowia i robią coś dla innych. Poza tym jestem maniaczką propagowania jogi;-)
SZCZECIN
Jurek Jagucki, Szczecin
Klapą była reklama. Gazeta Wyborcza napisała o nas w "Co jest grane". Mieliśmy 3 grupy. Na jednej grupie było 5 osób, na drugiej 7 osób, na trzeciej 9. Na tej trzeciej grupie byli tylko nasi uczniowie. Myśmy zrobili wszystko, co należy. Informacja u nas w szkole wisiała cały tydzień. Była również na naszej stronie, na stronie Pawła Zatcheja, na portalu.
A może joga nie jest specjalnie atrakcyjną dziedziną dla orkiestrantów?
Nie wiem, ile było w puszkach, trudno mi było powiedzieć, głupio mi było patrzeć. Kiedy byłem oddać pieniądze, przechodziłem koło głównej sceny, która była przed magistratem. Było tam mnóstwo ludzi, wielka scena, huk, krzyk. My się do tego nie nadajemy, bo nie krzyczymy. To jest za krzykliwa impreza jak na takie szczytne cele. A my nie krzyczymy i nie przekrzyczymy sobie ludzi.
Jurek, dlaczego się zgodziłeś, aby poświęcić swój czas w niedzielę na udział w Finale Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy?
Taka była decyzja. Mam bardzo mieszane uczucia dotyczące tej akcji. Do tej pory to, co mnie ograniczało to hałaśliwość. Ja się nie mieszczę w tych kryteriach, nie chcę krzyczeć, chodźcie tutaj, bo ja mam taki wspaniały program. A drugi powód to uważam, że wyposażanie szpitali to jest w zasadzie robota państwa. Fundowanie szpitalom wyposażenia powinno być w gestii państwowych pieniędzy, które powinny być mądrze uszeregowane. My państwu dajemy pieniądze w podatkach. Pan Owsiak, cudowny, wspaniały facet powinien pomagać np. głodującym ludziom, którzy sobie nie radzą. Owsiak porywa ludzi, to samo porwanie mi się podoba. Ludzie chodzą, społecznie się angażują, przyklejają te serca.
Ałła: my pomagamy państwu w inny sposób. Należy pomóc konkretnym ludziom, tym, którzy są najbardziej potrzebujący, bezradni ale ta forma nie musi być gotówkowa, pieniężna. Są możliwości wolontariatu, w hospicjach, w innych miejscach.
Jurek: Nasz udział w pomaganiu ludziom jest pozafinansowy. My np. nie podajemy cennika na swojej stronie, żeby zainteresowani mogli przyjść. Czasami dzwonią i mówią: nie ma cennika. Ja im na to odpowiadam: nie ma, żebyście przyszli i zobaczyli nasza piękną szkołę, żebyście się przekonali, że warto robić jogę. Cena jest taka i taka, ale przyjdź, możesz negocjować. Nie chcemy ograniczać ludzi, których nie stać na zajęcia. Nie będziemy więcej angażować się w WOŚP - tak teraz to widzimy.
ŁÓDŹ
Michał Szczepanik, Łódź
U nas były trzygodzinne zajęcia dla osób ćwiczących, na które przyszło 17 osób a na drugą grupę, dla osób początkujących, 8 osób. Wszyscy, którzy byli, byli z mojej szkoły. Była tylko jedna taka osoba, która pierwszy raz przyszła na zajęcia. Nie było osób, że tak powiem, z miasta. W związku z tym nie dobyła się część: pytania, rozmowa. Z sztabu, do którego oddaliśmy puszkę z zebranymi pieniędzmi dostałem później informację, że zebraliśmy 600 zł Michał, dlaczego się zgodziłeś, aby poświęcić swój czas w niedzielę na udział w Finale Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. Bo to jest dobra rzecz, taka zbiórka pieniędzy. Należy popierać takie akcje. Pomagamy ludziom ucząc ich jogi, ale kiedy jest taka akcja i można się do niej przyłączyć, to należy to zrobić.
Zdjęcia: Joanna Błajet, Toruń.
Opracowała: Justyna Moćko