Wprowadzenie do asztangi jogi. Warsztat prowadzony przez Radka Rychlika. Joga Żoliborz, 10.01.09 Warszawa
środa, 14 stycznia 2009
Jednodniowy warsztat asztangi jogi dał przedsmak tego, jaka to jest praktyka. Uczestnicy wychodzili z zajęć bardzo zadowoleni. Niektórzy praktykujący jogę według metody Iyengara zachwycili się naciskiem położonym na oddech. Ale po kolei.
Na pięciogodzinny warsztat asztangi w sobotę 10 stycznia 2009 przyszło 11 osób. Najczęściej były to osoby dłużej lub krócej praktykujące metodę Iyengara. Zainteresowanie metodą, której od stycznia na Żoliborzu uczy Radek skłoniło uczniów tej szkoły do uczestnictwa.Inni, zainteresowani praktyką chcieli uczestniczyć w zajęciach prekursora tej metody.
.
Poranne dwie godziny poświecone były nauce oddechu ujjayi, wykonywanie mula bandhy i uddijana -bandhy.Wykonywanie bandh nie jest łatwe. Najogólniej mówiąc polega na zaciśnięciu mięśni w okolicy dnia miednicy (odbyt, mięsień Kegla), co podnosi energię do góry.
Nieco łatwiej poszło z praktyką oddechu ujjayi. Radek bardzo dokładnie wytłumaczył, jak to należy robić i zaczęliśmy oddychać. Słuchający oddechów Radek nas pochwalił.
Oddychanie bez wykonywania asan nie jest trudne - gorzej, kiedy trzeba wykonywać ujjayi w asanach, a kiedy do tego dochodzą jeszcze nawyki "iyengarowskie" (precyzja w ustawieniu asany) - to już katastrofa;-)
Nawyki "iyengarowskie" przejawiały się również w inny, jakże pozytywny sposób,: kiedy siedzieliśmy w dandasanie słuchając objaśnień Radka mieliśmy aktywne stopy;-)
Po przerwie obiadowej Radek odpowiadał na pytania uczestników. Ogromna wiedza Radka, doświadczenie z praktyki kilku metod jogi, komunikatywność sprawiły, że niespodziewanie szybko minęła godzina.
Radek zaproponował, abyśmy spróbowali zrobić pierwszą serię. Nie planował takich zajęć, ale poziom grupy był w Jego opinii na tyle wysoki, że uznał, że sobie poradzimy.
No i poradziliśmy sobie;-) Co prawda nie wykonaliśmy wszystkich asan, nie w zaawansowanych wariantach, ale doświadczyliśmy pierwszej serii.
Warunki były świetne. Wykład odbywał się w małej, ciepłej salce, w której z ostaliśmy do wykonywania asan. W praktyce asztangi pożądane jest, aby sala była nagrzana do dwudziestu kilku stopni. Ciało robi się bardziej miękkie, łatwiej jest wejść w pozycje.
Radek śmiał się, ze jedną z pomocy w asztandze jodze jest bawełniana mata, służąca do wycierania spoconego ciała.
U nas nie była potrzebna;-) Zauważyłam, że łatwiej skupić mi się na precyzyjnym ustawieniu asan, a nie na oddechu i to jeszcze ujjayi. To ciekawe dla mnie spostrzeżenie postaram się wykorzystać w praktyce.
Nie tylko ja miałam spostrzeżenia, które ułatwią mi praktykę.
Przedstawiam kilka wypowiedzi uczestników:
Warsztat bardzo mi się podobał. Dużo się dowiedziałam, szczególnie na temat oddechu. Nikt do tej pory tak dobrze nie wytłumaczył, jak powinien wyglądać oddech ujjayi.Poznałam mnóstwo szczegółów praktycznych (przede wszystkim bandy), które mogę zastosować również w praktyce jogi Iyengara. W codziennej praktyce będę większą uwagę zwracała na oddech.
Małgosia, 6 lat praktyki
Bardzo fajny warsztat. Od dawna chciałam poznać asztange, cieszę się, że mi się w końcu udało. Na co dzień praktykuje jogę wg metody Iyengara. Dziś wiem, że chciałabym praktykować i asztangę i metodę Iyengara, ale nie wiem, czy się uda, bo asztanga nie jest tak dostępna.
Najbardziej podobało mi się, jak Radek tłumaczył kwestię oddechu w asztandze. Bardzo dokładnie., zrozumiale, jasno.
Bardzo podobało mi się, to, że dopasował zajęcia do grupy i ze zrobiliśmy pierwszą serię.
Małgosia, 2,5 roku praktyki Wszystko mi się podobało na warsztacie. Chodzę na zajęcia Radka do Joga Żoliborz w piątek, na których jest trochę mniej informacji, mniej o oddechu, więcej praktyki.
Na warsztacie Radek dużo mówił o oddechu ujjayi, o którym bardzo dużo słyszałem, ale nikt nie był mi w stanie wytłumaczyć, co to jest.
Zainteresowałem się sztangą, bo chciałem spróbować czegoś innego. Nie chce opierać się tylko na jednej metodzie nie mając skali porównawczej.
Dla mnie te dwie metody się uzupełniają. Czasami wychodzę z zajęć "Iyengarowskich" nie spełniony. Dlatego zostaję na 2-3 zajęciach i wtedy, kiedy jestem naprawdę zmęczony, czuję, że coś zrobiłem dla siebie, widzę efekt. W domu praktykuję powitania słońca. To bezpieczna dla mnie sekwencja. Ćwiczyłem trochę Iyengara w domu i naciągnąłem sobie mięsień dwugłowy. W metodzie Iyengara jest mnóstwo pozycji, ja natomiast nie mam takiej sekwencji, którą mógłbym bezpiecznie ćwiczyć, dlatego chodzę na zajęcia do szkoły jogi.
Mariusz, pół roku praktyki
Bardzo mi się podobał warsztat. Zadziwiło mnie, jak bardzo trzeba pracować z oddechem. Ale rzeczywiście rozgrzewa.
Zwrócę uwagę na oddech w swojej codziennej praktyce jogi według metody Iyengara. Będę bardziej na niego uważny i świadomy.
Janusz, 8 lat praktyki