Jurek Jagucki w Warszawie. Joga Żoliborz, 14-15.03.2009. Relacja Justyny Moćko
środa, 18 marca 2009
Po raz trzeci Jurek zawitał do Warszawy. Praktyka pod Jego okiem budzi ciało, oddech, umysł. Nie przez przypadek (bo takowych nie ma;-) Jurek przyjeżdża do nas na wiosnę. Chętnych na wiosenne przebudzenie było mnóstwo. W sobotę około 60 osób wypełniło salę szkoły Jogi Żoliborz. Nauczyciele, osoby już praktykujące, stali bywalcy warsztatów z Jurkiem i ci, którzy widzieli Go pierwszy raz.
Svastikasana. Cisza. Kilka komend Jurka i z ciszy wyłonił się dźwięk "Om" Za pierwszym razem jeszcze nieśmiały, przy drugim oddechu głośniejszy, swobodniejszy i trzeci, już pełny wydech - dźwięk wibruje, brzmi. Pierwsze asany - virasana, adho mukha śvanasana, mariciasana 3 - "Przyjmij formę tej asany. Bądź w asanie." "Poczuj różnicę między robić a robi się. Zrób asanę a potem asana robi się. Poczuj ją. Ciałem, oddechem, umysłem." - te komendy słyszeliśmy właściwie cały czas. "Bądź. Między niebem a ziemią. Zrób formę, a teraz porzuć formę tej asany. Poczuj. Forma Waszej asany nie musi być doskonała. Poczuj ją." "Niejednokrotnie mówię, do jakiej asany zmierzamy. Teraz nie powiem, żebyście nie myśleli o tym, do czego dążymy. Praktykujcie."
Rozciągaliśmy nogi, pachwiny, uda, odnajdowaliśmy w następnych asanach poprzednie. Joga jest logiczna - jedna asana zawiera się w drugiej. Podstawowe odnajdziemy w zaawansowanych. Tadasana we wszystkich stojących, dandasana we wszystkich siadach. Wszystkie dotychczas zrobione odnaleźliśmy w hanumanasanie. Tym, którzy pierwszy raz dotknęli tej pozycji, towarzyszyła radość, niedowierzanie. Relaks schłodził emocje. Po południu zwyczajowo pozycje odwrócone ale i balanse. I znów: niektórzy pierwszy raz "zadyndali"w lolasanie.
W niedzielę, "na rozgrzewkę" zrobiliśmy wszystkie stojące na jedną stronę. Miękko, płynnie, z oddechem. Druga strona. Viniasy. Znów - płynne przejścia z jednej asany do drugiej. "Robi się? Jest robione? Poczuj"
Jurek zaprosił nas, abyśmy podeszli. Przytoczył koan buddyjski. "W całym bezmiarze nieskończoności wszechświata i w naszym oddzieleniu między ja i moje nie można włożyć ani pojedynczego włosa." Co oznacza ten koan? Świat jest doskonały, nic tam nie możemy dołożyć, dodać. A to oznacza, że Ty jesteś doskonały. Ty kobieto, ty mężczyzno. Każdy z nas. Wszyscy mamy coś do siebie, chcemy poprawiać, naprawiać, czepiamy się. Ale mamy pamiętać, że cały wszechświat taki jaki jest, jest doskonały. Nic tu nie trzeba poprawiać. My również. Jak jest burza, to jest burza, jak jest słońce to jest słońce. Dalsza cześć koanu jest taka: Od przeszłości bez początku do teraźniejszości, która teraz się zdarza, nigdy nie byliśmy oddzieleni od tej chwili. Co mówi ta część koanu? Wszystko zdarza się w tej chwili, w tym momencie. Nie ma żadnej innej chwili. Jest ta chwila, teraz. Potem będzie następna chwila. Patangustasana, ubhaya patangustasana, w rezultacie kurmasana - wyśrodkuj, bądź. Relaks."
Do pranajamy przygotowaliśmy się 20 minutową medytacją. "Po co się medytuje? Na to nie ma jednej odpowiedzi. Można powiedzieć, że po to, aby widzieć rzeczy takie, jakie są, a nie swoje projekcje." Pranajama służy temu samemu, koncentracji. Iyengar w książce Pranajama pisze, że "Zdyscyplinowanie oddechu pomoże sadhace skoncentrować umysł (..), reguluje ona także myśli, pragnienia i czyny (..), daje równowagę i potężną siłę woli niezbędną do tego, by zostać panem siebie. (..) Tyle Iyengar. Czyż nie to samo daje medytacja? Wykonaliśmy brahmari, uijjayi i vilomę. I to był koniec warsztatu zatytułowanego "Wiosna z jogą - ciałem, oddechem, umysłem - odkrywanie w asanach tego co poza formą.". Czy odkryliśmy to, co poza formą? To pytanie do każdego z uczestników. Na pewno Jurek pokazuje inną stronę jogi - nie techniczną, szczegółową, wymagającą analityki. Nie lekceważąc precyzji, ale też nie zatrzymując się na niej, skupia uwagę uczniów na dotarciu do siebie. Bez iluzji, bez ograniczeń.
Zapytałam osoby, które były pierwszy raz na warsztacie z Jurkiem, jak im się podobało?
"Pierwszego dnia byłam wzruszona samą osobą Jurka. Jurek, kiedy mówi, to wzrusza. Przemawia do środka człowieka, do środka mnie. Ma taką aurę dobrego nauczyciela. Dla mnie było mocno, były nowe rzeczy, których do tej pory nie praktykowałam i bardzo się cieszę, że mogłam je robić."Jola, Warszawa, praktykuje 4 lata.
"Bardzo mi się podobał warsztat, gdyż było inaczej. Do tej pory ćwiczyłam u jednego nauczyciela. Jurek ma zupełnie inne podejście do jogi. Nie takie techniczne, ale pozwalające wniknąć bardziej w pozycje i przez to ją udoskonalać."
Maryla, Warszawa, praktykuje 7 lat.
"Nie był to warsztat ograniczony tylko do pracy fizycznej. Ważna było to, co Jurek mówił - o filozofii jogi, jaki ma sens praktyka."
Leszek, Wrocław, praktykuje 2 lata.
Na koniec refleksja nauczycielki:
"Jurek przypomniał nam znowu formy, kształty pozycji, ich logiczne wynikanie z siebie i osadzenie w hierarchii trudności. Pokazał, uświadomił ograniczenia naszego ciała, ale też śmiało zachęcał do ich przekraczania, odrzucania zbędnych pomocy - "protez", aby odnaleźć odwagę i radość. Wszystko to pomogło nam przez te kilkanaście spędzonych razem godzin na nowo osadzić się w sobie, w chwili teraźniejszej… "być tu i teraz" i uważnie przyglądać się swojemu ciału, swoim emocjom, swojemu umysłowi. Celowo nie drążąc nadmiernie szczegółów asan, jak sądzę, aby nie angażować naszych umysłów zanadto, nie prowokować analitycznych procesów, nie korygując nadmiernie, aby nie odrywać nas od nas samych, kierował w stronę "przytomnej obecności", prowokował do świadomego i mocnego stanięcia na ziemi, zakorzenienia się w niej. Jednocześnie, gdy tylko forma asany została osiągnięta, zachęcał do jej porzucenia. Przekroczenia formy, przekroczenia ciała, trwania z oddechem… i patrzenia ku niebu. Zatem trwaliśmy, zaprzestając korekt, świadomie licząc oddechy, aby dotknąć owej "przytomnej obecności". W tym samym celu, dzięki vinyasom, zatracaliśmy się, przekraczaliśmy "robienie" i "robiącego", płynęliśmy z oddechem, myślę, że z udanym skutkiem. Piękne, budujące, słowa Jurka, powołującego się na buddyjski koan, mówiące o tym, że ten świat, jest taki, jaki ma być, doskonały w swej pełni, łącznie z nami samymi, a nasze doświadczenie jest tym właściwym, pozwoliły poczuć, że każde nasze ograniczenie, ból, jest na miejscu i ma swój cel. Jest naszym nauczycielem, który, jeśli potrafimy go przyjąć, uczy nas widzieć wyraźnie i jasno, bez iluzji. Myślę, że Jurkowy cel uzmysłowienia nam własnego miejsca między ziemią a niebem, w formie i poza nią, został pięknie osiągnięty. Dziękuję, Jurku, za tę kolejną, wiosenną lekcję."Kinga Szember, Warszawa, 6 lat praktyki, Introductory II
Portal przyłącza się do podziękowań za piękne warsztaty. Do zobaczenia w Warszawie za rok, wiosną. Justyna Moćko
justyna@joga-joga.pl