Jogiczne warsztaty w Irlandii z Donną Farhi - czerwiec 2009. Maria Szczuchniak
Kalendarium Wydarzeń
Bądź w kontakcie
Wyszukiwarka Wydarzeń

Organizujesz wydarzenie?
 Dodaj je do naszego kalendarza!

Informacje Specjalne

pokaż wszystkie

Informacje

Organizujesz wydarzenie?
 Dodaj je do naszego kalendarza!

pokaż wszystkie

Partnerskie szkoły jogi

Jogiczne warsztaty w Irlandii z Donną Farhi - czerwiec 2009. Maria Szczuchniak

środa, 15 lipca 2009

Maria Szczuchniak

Donna Farhi jest jedną z najbardziej cenionych nauczycieli na świecie, uczy od 1982 roku. W swoim uczeniu oprócz fizycznej praktyki asan, zwraca uwagę na uniwersalne zasady, które leżą u podstaw każdej praktyki. Zwraca również uwagę na praktykę duchową. Obecnie mieszka w Nowej Zelandii. Autorka relacji, Marysia Szczuchniak już drugi raz pisze o swoim pobycie na warsztatach Donny Farhi.

Filigranowej budowy, ale za to wielkiego ducha Donna Farhi powitała nas na kolejnym warsztacie pytaniem "Dlaczego ćwiczycie jogę?" Bardzo dobre pytanie, które chodziło za mną kilka kolejnych dni. Jeśli coś się robi już od wielu lat, to rzadko zadajemy sobie pytanie dlaczego to robimy, staje się to już rutyną, nawykiem, codziennością i przestajemy zadawać pytanie dlaczego.

Teraz mogę powiedzieć, że moja odpowiedź na to pytanie ulegała zmianie wraz ze mną i z kolejnymi latami praktyki jogi.
Początkową motywacją do zainteresowania się jogą była niewielka książeczka o medycynie chińskiej, w której mimochodem było wspomniane, że "Joga to jedyny system ćwiczeń, który wpływa na pracę autonomicznego systemu nerwowego", czyli na to, na co świadomie nie mamy żadnego wpływu. Jak już spróbowałam dziwnych pozycji, zaintrygowały mnie, zaczęłam się lepiej czuć i odkrywać, że robię postępy. Po jakimś czasie nawet dosięgałam rękami własnych stóp bez zginania nóg w kolanach, po kilku miesiącach stanęłam na głowie i zobaczyłam świat z innej perspektywy.
Niesamowite doświadczenia.

Po takich "spektakularnych" sukcesach przyszedł okres stabilizacji, gdzie ciało jakby stanęło w miejscu. Nie mogąc poświęcić więcej czasu na praktykę jogi, cieszyłam się efektami ubocznymi płynącymi z tego, co osiągnęłam czyli lepszym zdrowiem (przestałam się ciągle przeziębiać), większym spokojem ducha, większym dystansem do codziennych trosk.

Jak się już tak wciągnęłam w jogę (albo joga wciągnęła mnie), to zaczęło mi czegoś brakować, miałam wrażenie że asany na macie, to nie wszystko. Zaczęłam szukać wśród okruchów filozofii hinduskiej i dowiedziałam się, że joga to cały system filozoficzny, że jest to ośmiostopniowa ścieżka prowadząca do wyzwolenia duszy. Ścieżka trudna i wymagająca pracy nad sobą, wymagająca uważności i wysiłku. W tym momencie zaczęłam ćwiczyć jogę bardziej wewnętrznie, aby lepiej poznać siebie, a dzięki temu lepiej rozumieć świat i innych ludzi. Wówczas trafiłam na książki Donny Farhi i zaczęłam jeździć na jej warsztaty. Teraz mogę powiedzieć, że joga jest częścią mojego życia, jest moim sposobem na życie, a praktykuję jogę również po to aby dzielić się nią z innymi.

Wracając do ostatniego warsztatu z Donną Farhi, to jego myślą przewodnią była praca z kolejnymi poziomami naszego istnienia. Najbardziej podstawowym poziomem jest ciało fizyczne (anamayakosha). Wydawać by się mogło, że praca z tym ciałem jest najłatwiejsza, wymaga jednak od nas pełnego skupienia, koncentracji i poznania własnej struktury. Wykonując każdą asanę musimy słuchać przede wszystkim swojego ciała, odbierać sygnały i reagować na nie odpowiednio. Jeśli jesteśmy zbyt ambitni, nieuważni lub chcemy zrobić coś na siłę, to możemy się skrzywdzić i doznać kontuzji.
Zdarza się, że ciało krzyczy "dosyć!", "przestań!", a my dalej trwamy w pozycji, bo nauczyciel każe lub chcemy ją zrobić idealnie. A co to jest idealna pozycja?
Czy pozycja z ilustracji w książce?
Czy pozycja nauczyciela przed nami?

Każdy z nas ma inną budowę ciała, własną strukturę i robiąc pozycję dobrze jest poczuć ją od wewnątrz, poczuć delikatne napięcie, przyjemne rozciąganie mięśni, a nie ból i rozciąganie wiązadeł, które może prowadzić do ich zerwania. Wykonując tą samą asanę powtórnie zauważmy, że ciało jest już na tyle zmienione, że za drugim razem jest to zupełnie inna pozycja w wewnętrznym odczuciu, chociaż z zewnątrz może wyglądać tak samo. W czasie całej praktyki uczyliśmy się słuchać sygnałów płynących z ciała, rozumieć je oraz odpowiednio na nie reagować. Wykorzystywaliśmy praktykę do spotkania ze sobą, do głębokiego doświadczania siebie, do rozpoznawania własnych nawyków poruszania się i podążania nową ścieżką.

Dzięki takiemu podejściu do praktyki jogi znalazłam odpowiedź, na wcześniej postawione pytanie "Jak po latach praktykowania jogi znowu stać się początkującym?" "Jak zapomnieć wszystko to czego uczyłam się do tej pory i zacząć praktykę od nowa?" Nie trzeba nic zapominać, bo każda asana ma swoją technikę wykonania, podstawowe zasady, które powinny być przestrzegane (np. nigdy nie skręcamy nogi w kolanie), ale znając już technikę mogę również słuchać swojego ciała i być coraz bardziej twórczą w praktyce własnej.

Drugim poziomem, z którym pracowaliśmy było ciało energetyczne (pranamayakosha). Aby pozwolić energii płynąć przez ciało musimy znaleźć odpowiednie napięcie mięśni. Przy całkowitym odprężeniu, rozluźnieniu mięśni, ciało zapada się i kanały przepływu energii również się zapadają, nie ma czystego przepływu.
Podobnie dzieje się przy nadmiernym rozciągnięciu mięśni lub nadgiętkości ciała. Energia płynie tylko do pewnego miejsca, a potem rozłazi się w chaotyczny sposób, wycieka. Z kolei przy maksymalnym napięciu mięśni ciało jest tak ściśnięte, że blokuje przepływ energii. Podobnie jest przy nadmiernej sztywności ciała, wówczas ruchy nie są płynne, są ograniczone i energia nie ma szansy dotrzeć do wszystkich miejsc.

Aby poczuć przepływ energii pracowaliśmy z oddechem i siłą grawitacji. Spokojny i jednostajny oddech pomaga wykonywać pozycję, otwiera ciało i prowadzi energię od pępka, który jest centrum energetycznym ciała, do wszystkich peryferii. Zwracaliśmy bardzo dużo uwagi na własny oddech, na miejsca gdzie się pojawia i gdzie zanika, na wykonywanie pozycji wraz z oddechem, na płynność ruchów jaka przychodziła wraz z płynnym oddechem. Zgodnie III zasadą dynamiki Netona - jeśli ciało A działa na ciało B siłą F (akcja), to ciało B działa na ciało A siłą (reakcja) o takiej samej wartości i kierunku, lecz o przeciwnym zwrocie - wykorzystywaliśmy siłę grawitacji do pracy z energią. Dzięki delikatnemu napięciu mięśni siła przeciwna do siły grawitacji powoduje, że energia swobodnie płynie od miejsc połączonych z ziemią (np. stopy w pozycjach stojących, guzy kulszowe w pozycjach siedzących, dłonie i ręce w pozycjach odwróconych) do pozostałych części ciała. Były to dla mnie bardzo przyjemne odczucia i nowa jakość w praktyce jogi zachęcająca do wykonywania pozycji właśnie w ten sposób.

Do pracy nad trzecim poziomem - odczuć i emocji (manamayakosha) Donna Farhi wykorzystywała sesje joga nidry. Joga nidra wywodzi się ze starożytnej tantrycznej ścieżki jogi i polega na wprowadzeniu ciała w stan głębokiego relaksu, przy jednoczesnym wprowadzeniu umysłu w stan czystej świadomości. Umysł w tym stanie potrafi zająć pozycję zewnętrznego, bezstronnego obserwatora, co pomaga w uświadomieniu swoich własnych ograniczeń, swoich wyuczonych schematów myślenia i postępowania, swoich emocjonalnych blokad i napięć. Będąc w stanie całkowitego relaksu i czystego umysłu pozbywamy się poczucia własnego ego, uwalniamy się od ról odgrywanych w życiu, od odpowiedzialności i doświadczamy nieograniczonego poczucia swojej najgłębszej istoty. W takim stanie łatwo obserwować swoje emocje, ich wpływ na ciało fizyczne i energetyczne. Wszystkie sesje joga nidry przebiegały w podobny sposób, ponieważ mają swój ustalony schemat, ale w każdej można pracować z różnymi emocjami i ograniczeniami.

Schemat sesji joga nidry wygląda następująco:
1. rozluźnianie kolejno wszystkich części ciała na poziomie fizycznym,
2. obserwacja oddechu i dalsze rozluźnianie ciała,
3. przywołanie afirmacji w czasie teraźniejszym, z którą chcemy pracować w danej sesji,
4. przywołanie i odczucie pewnego stanu emocjonalnego z własnego życia (np. przyjemności, radości) i wszystkich okoliczności z nim związanych,
5. przywołanie i odczucie stanu emocjonalnego całkowicie przeciwnego (np. bólu, smutku) i wszystkich okoliczności z nim związanych,
6. przechodzenie od jednego stanu emocjonalnego do drugiego, najpierw powoli, potem coraz szybciej,
7. odczucie obu stanów emocjonalnych jednocześnie,
8. uświadomienie sobie, że nie jesteśmy żadnym z tych stanów, że jesteśmy czymś więcej, jesteśmy ponad to, jesteśmy wolną istotą, która od czasu do czasu doświadcza tych stanów,
9. ponowne przywołanie afirmacji w stanie czystej świadomości,
10. wyjście z relaksu, zakończenie sesji.

Po każdej takiej sesji uświadamiałam sobie swoje stany emocjonalne i blokady psychiczne. Dopiero jak wiemy co robimy, jak się zachowujemy, jak odczuwamy, jak myślimy, to możemy z tym świadomie pracować nad sobą. Podobała mi się również w tych sesjach możliwość spojrzenia na swoje życie z dystansu, z dystansu osoby starej, która już przeżyła całe życie, z dystansu przestrzeni, czyli coraz większej odległości od ziemi.

Pojawiało się wówczas podstawowe pytanie "Co jest w życiu tak naprawdę ważne?" Miłość? Wolność? Zdrowie? Dobro? Życie samo w sobie?

Ciekawym ćwiczeniem, które robiliśmy i które polecam każdemu przed snem, jest spojrzenie na właśnie zakończony dzień od obecnego momentu wstecz, co pół godziny aż do momentu przebudzenia. Na takim filmie puszczonym do tyłu można bardzo dobrze zobaczyć siebie, swoje działania, swoje zachowania. Spróbujcie obejrzeć taki film bez emocji, z pozycji świadka przyjrzeć się sobie i zobaczyć co było w tym dniu naprawdę ważne, co było niepotrzebne i straciliśmy tylko swoją energię, ile słów powiedzieliśmy ważnych, a ile niepotrzebnych, co tak naprawdę chcieliśmy powiedzieć i dlaczego tego nie zrobiliśmy. Bardzo ciekawy eksperyment w chwilach refleksji nad życiem.

Ponieważ sesje joga nidry, w swoim założeniu, mają prowadzić do doświadczenia niczym nieograniczonego "ja", do czystej świadomości istnienia, pracowaliśmy w nich również z dwoma ostatnimi poziomami - ciałem mentalnym (vijnamayakosha) i ciałem duchowym (anandamayakosha). Ciało mentalne jest to nasz umysł, dzięki któremu z chaosu myśli przechodzimy do racjonalnego i logicznego myślenia. Jednak to nie wszystko, do tego dochodzi nasza wyobraźnia, nasze marzenia, wizje i sny. Wszystko razem prowadzi nas do wyższej mądrości, czegoś co czasami nazywamy intuicją, czasami wglądem. I znowu na drodze do wyższej mądrości często stoją nasze fałszywe założenia, wyuczone schematy myślenia, przywiązania. Żeby uświadomić sobie jak działa nasz własny umysł mieliśmy opisać rzecz, którą Donna położyła przed nami. Były to różne przedmioty codziennego użytku, nie mogliśmy ich dotykać ani próbować, mogliśmy tylko oglądać. Okazało się, że im bardziej dany przedmiot był znany, tym więcej założeń przyjmowaliśmy na jego temat. Np. że ziemniak jest jadalny (a przecież mógł być plastikową imitacją), że latarka jest zrobiona z metalu, że płomień świecy jest gorący itd. Ćwiczenie to uzmysłowiło nam jak wiele przyjmujemy z doświadczenia i jak rzadko spoglądamy na świat świeżym spojrzeniem, spojrzeniem dziecka, które potrafi się dziwić. Trudno negować wartość zdobywanego wraz z wiekiem doświadczenia życiowego, ale z drugiej strony warto czasami, w ciągle zmieniających się sytuacjach życiowych i zadaniach stawianych przez los, zmienić punkt widzenia, zmienić perspektywę, zrobić cos świadomie a nie odruchowo, zobaczyć nową jakość.

Po pięciu dniach intensywnej jogicznej pracy wewnętrznej, dzięki Agatce, mogłam sobie jeszcze przedłużyć pobyt w Irlandii o kilka dni. Pojechałyśmy razem na piękne skaliste wybrzeże morza Irlandzkiego w okolicach Droghedy. Dzień właśnie zbliżał się ku końcowi, chmury układały się w piękne wzory, a zachodzące słońce oświetlało je wszystkimi odcieniami różu. Dookoła skały i pagórki porośnięte zawsze zieloną irlandzką trawą i szum morskich fal rozbijających się o wysoki brzeg. Świat w takim momencie uspokaja moja duszę, jest mi dobrze i czuję wszechogarniające szczęście. Drugą wycieczkę zrobiłyśmy sobie na półwysep Cooley przy granicy z Irlandia Północną. Już z każdym krokiem w górę zachwycałam się coraz piękniejszymi widokami na zatoczkę, na kolorową szachownicę, na wszędobylskie owce, które zamieniały się w białe kropeczki. Chmury podniosły się w górę, świeciło łagodne słońce i towarzyszyła nam pogoda ducha. Po dwóch godzinach nietrudnej wspinaczki doszłyśmy na najwyższy szczyt - Slieve Foy 588m. n.p.m. Widoki stamtąd, na niebiesko-szare zatoczki morskie po obu stronach półwyspu, zaparły nam dech w piersi. Położyłyśmy się na trawie gęstej jak dywan i w milczeniu i zachwycie kontemplowałyśmy naturalne i czyste piękno krajobrazu. Byłam w stanie całkowitego zjednoczenia ze światem, z przyrodą, w stanie czystej świadomości, doświadczałam niczym nieograniczonego istnienia i na moment osiągnęłam najwyższy poziom - poziom duszy.

Dziękuję Donnie Farhi za energię i inspiracje, które mi przekazała podczas tych warsztatów. Dziękuję Agatce za piękne chwile, które spędziłyśmy razem. Dziękuję Bogu, że mogłam tego doświadczyć.

Maria Szczuchniak

Z wykształcenia matematyk, z zawodu informatyk. Hatha-jogę wg metody B.K.S.Iyengara zaczęła praktykować w 1992 r. dla jej efektów ubocznych (jak mawiał jej pierwszy nauczyciel Sławomir Bubicz), czyli dla zdrowia. Ćwiczyła z różną intensywnością doświadczając coraz więcej efektów ubocznych w postaci dobrego samopoczucia, zadowolenia z życia, wewnętrznego poczucia spokoju, dystansu do świata i jego problemów. Brała udział w wielu warsztatach zarówno z nauczycielami z kraju (Konrad Kocot, Jerzy Jagucki, Henryk Liśkiewicz) jak i z zagranicy (Geeta Iyengar, Lois Stainberg, Donna Farhi).
"Joga stała się moim sposobem na życie i nie kończy się wraz z zakończeniem ćwiczeń na macie. Praktykuję jogę nie tylko po to aby coraz lepiej wykonywać poszczególne asany, ale przede wszystkim po to aby być coraz bardziej ludzkim. Na zajęciach z grupą chciałabym podzielić się moim wieloletnim doświadczeniem i przekazać wszystkie wspaniałe aspekty jogi swoim uczniom. Zapraszam wszystkich do osobistego spotkania z jogą, do praktyki asan i odczucia ich zbawiennych efektów na sobie."
Zainteresowanym warsztatami z Donną Farhi polecam stronę www.donnafarhi.co.nz Pierwsza relacja z warsztatów w 2007 r na portalu Joga-joga.pl
Jogiczna Irlandia. Relacja z warsztatu z Donną Farhi - Maria Szczuchniak Zdjęcia pochodzą ze stron:
http://www.ltlblackbook.com/authors/detail/donna-farhi
http://yogawisdomquotes.blogspot.com/
http://www.donnafarhi.co.nz/
http://www.commonground.ca/pix/iss/0411160/farhi2.jpg
Wyszukiwarka Wydarzeń

Organizujesz wydarzenie?
 Dodaj je do naszego kalendarza!

ABC Jogi
Polecamy
JOGA SKLEP - Akcesoria do Jogi