Makary Sieradzki - bohater, który został joginem
piątek, 5 sierpnia 2016
Makary Sieradzki był człowiekiem niezłomnym, joginem, bohaterem.Zaangażowany w walkę o niepodległośćPolski. Żołnierz AK, powstaniec warszawski, współpracownik legendarnego już rotmistrza Witolda Pileckiego, Sprawiedliwy Wśród Narodów Świata. W stalinowskim więzieniu spędził dziewięć lat, oskarżony w procesie Pileckiego i jego współpracowników.
Makary Sieradzki (1 stycznia 1900 - 22 grudnia 1992) człowiek niezłomny, jogin, bohater. Jedno życie, ale tak bogate, że można byłby jego wątkami obdzielić wielu ludzi. Jogini i miłośnicy naturalnych metod dbania o zdrowie mogli mieć w rękach książkę Sieradzkiego "", w której podaje swoja wykładnię życia zdrowego pod względem fizycznym i duchowym. Bo dla Makarego Sieradzkiego czystość ciała, wzmocnionego odpowiednimi ćwiczeniami - w jego przypadku jogą - oraz wegańskim jedzeniem, prowadziła do czystości umysłowej i duchowej. Wierzył w to głęboko. Sam był świadectwem, jak dobroczynna jest droga życia, którą wybrał. Zginął w wypadku samochodowym, gdy miał 92 lata i jak wspomina jego wnuk, Jakub Sieradzki, był w fantastycznej formie, uwielbiał spacerować, nadal ćwiczył jogę.
Zanim jednak został Sieradzki joginem, był zaangażowany w walkę o niepodległość Polski. Żołnierz AK, powstaniec warszawski, współpracownik legendarnego już rotmistrza Witolda Pileckiego, Sprawiedliwy Wśród Narodów Świata. W stalinowskim więzieniu spędził dziewięć lat, oskarżony w procesie Pileckiego i jego współpracowników, zwanych wtedy "szpiegowską kliką Andersa", o zdradę ojczyzny. "Nigdy w moim życiu nie zajmowałem się szpiegostwem i nikomu nie pomagałem w tym procederze. Całe moje życie, świat moich zainteresowań dzielą od tego rodzaju funkcji odległości astronomiczne. O ile mi wiadomo, nikt z całej grupy nie zajmował się szpiegostwem stricte sensu" - napisał Sieradzki we wstępnie do "Życie bez chorób". Pileckiego w tym procesie skazano na śmierć, Sieradzkiego - na dożywocie. Z celi wyszedł w 1956 r. jako człowiek bardzo chory, lekarze dawali mu niewiele czasu. Wtedy wziął sprawy w swoje ręce i… w dobrym zdrowiu dożył dziewięćdziesiątki.
Jakub Sieradzki wspomina, że jego dziadek był człowiekiem mało wylewnym, niechętnie opowiadał o swojej przeszłości, a wspomnienia przychodziły najczęściej podczas wędrówek po Warszawie. - Pokazał mi np. dom, gdzie miała posterunek służba ochrony powstania warszawskiego, w której służył. Dziadek był abstynentem, bardzo radykalnym. Opowiadał mi więc z wielkim triumfem, jak na Powiślu powstańcy wysadzili gorzelnię. Mieściła się tam, gdzie teraz Trasa Łazienkowska schodzi w okolice stadionu Legii. Powstańcy mieli oczywiście zakaz spożywania alkoholu, ale był stale naruszany. Dowództwo nie mogło sobie z tym poradzić, a z kolei nie chciano przerywać produkcji, bo alkohol był wykorzystywany do celów sanitarnych, był też środkiem płatniczym. W pewnym momencie jednak postanowiono, że gorzelnię trzeba zlikwidować. Dziadek dostał rozkaz, by to zrobić. Mówił mi z triumfem o wielkich, kolorowych płomieniach i kłębach dymu - powiedział Jakub Sieradzki.
(Powyższy fragment jest częścią artykułu o Makarym Sieradzkim, który niebawem opublikujemy na Joga-Joga.pl)
Książka ".