Matka Dalajlamy, przyjaciółka Gandhiego, pomocnica Piłsudskiego. Niezwykłe życie Wandy Dynowskiej.Cz. I
Kalendarium Wydarzeń
Bądź w kontakcie
Wyszukiwarka Wydarzeń

Organizujesz wydarzenie?
 Dodaj je do naszego kalendarza!

Informacje Specjalne

pokaż wszystkie

Informacje

Organizujesz wydarzenie?
 Dodaj je do naszego kalendarza!

pokaż wszystkie

Partnerskie szkoły jogi

Matka Dalajlamy, przyjaciółka Gandhiego, pomocnica Piłsudskiego. Niezwykłe życie Wandy Dynowskiej.Cz. I

czwartek, 18 maja 2017

Beata Zatońska

Nazywaliśmy ją "matka" - wspomina obecny Dalajlama w filmie "Oświecona dusza. Trzy imiona Umadevi". Z taką samą promienną czułością mówią o niej inni jej wychowankowie, Tybetańczycy, którymi się zajęła, gdy byli dziećmi wygnańcami. Dla Mahatmy Ghandiego była "nasza".

Wanda Dynowska, bo o niej mowa, łączyła mistycyzm, filozofię, dążenie do rozwoju duchowego z ciężką pracą u podstaw. Tak samo jak - w myśl teozofii, która była jej bliska - łączyła w jedno różne religie - hinduizm, buddyzm i chrześcijaństwo. Próby zawłaszczenia Dynowskiej przez jedną czy drugą grupę zwykle spełzały na niczym, bowiem ona podążała swoją drogą. Przybliżyła Polakom filozofię hinduską i jogę.

Wyzwania losu

"Niemal każdy krok w życiu przynosi nam jakieś »wyzwanie« i oczekuje od nas »odpowiedzi«" - napisała w książce pt. "Czy tylko raz żyjemy na Ziemi. Rzecz o reinkarnacji". Dynowska była głęboko przekonana, że nasz pobyt na tym świecie jest tylko jednym z etapów odwiecznej podróży.

W 2015 r. miał premierę film poświęcony tej wybitnej Polce. Zrobili go Hindusi Sujata Sett i Arijit Sett . Nosił tytuł "Oświecona dusza. Trzy imiona Umadevi". - W dzisiejszych czasach, gdy mamy do czynienia z tak dużą nietolerancją religijną i problemami z uchodźcami, Dynowska jest przykładem dokładnie odwrotnej postawy. Wywodziła się z kultury katolickiej, a weszła w obszar hinduizmu i przyjaźniła się z Gandhim, który dał jej imię Umadevi. Później współpracowała z Dalajlamą, który nadał jej trzecie imię, tybetańskie - powiedziała w Polskim Radiu współreżyserka i producentka filmu Sujata Sett.

Na wyzwania losu "odpowiadała" śmiało, tak było w przypadku jej pracy z marszałkiem Józefem Piłsudskim, wyjazdem do Indii, organizowaniem pomocy dla polskich uchodźców z Syberii czy z pracą na rzecz małych Tybetańczyków. Stało się to w 1960 roku, gdy Chińczycy wkroczyli do Tybetu i tysiące Tybetańczyków razem z Dalajlamą musiały uciekać z Lassy. "Ludzie w sześćdziesiątym roku życia idą na emeryturę, a ja w siedemdziesiątym trzecim zaczynam nową dziedzinę pracy" - pisała w liście z końca 1960 r. 11 lat później "pies", jak zwykła mówić o swoim ciele, odmówił jej posłuszeństwa.

Pozostawiła po sobie pamięć, wdzięczność, podziw i bogatą bibliotekę tłumaczeń - religijnej i filozoficznej literatury indyjskiej na polski i polskich poetów na języki indyjskie. Przetłumaczyła m.in. Bhagawadgitę, świętą księgę wisznuitów. Pisała też poezje i eseje.

Majątek wśród lasów na Łotwie

Urodziła się w 1888 r. w Petersburgu, a dorastała w położonym wśród lasów majątku Istalsno pod Luzynem (teraz miasteczko to nazywa się Ludza, przed laty były to Polskie Inflanty). Jej ojciec, Eustachy prowadził kancelarię adwokacką, ale pracę organizował tak, by dłuższe okresy spędzać z rodziną.

Matka Helena z Sokołowskich zajmowała się 800-hektarowym majątkiem i wprowadzała córkę w świat przyrody, miała też opinię "jasnowidzącej". Razem z nią Wanda pomagała okolicznym ludziom. Jak napisał w biograficznym eseju poświęconym Wandzie Dynowskiej Kazimierz Tokarski, wykształcona muzycznie dziewczyna chętnie chodziła też na tańce do chłopskich chat, co miało budzić zdziwienie, czy wręcz niechęć sąsiadów.

Świetnie wykształcona panna

W Istalsnie bywali polscy intelektualiści, ludzie zaangażowani w walkę o odzyskanie przez Polskę niepodległości, którzy mieli duży wpływ na dorastającą Wandę. Był wśród nich m.in. młodopolski poeta i mistyk Tadeusz Miciński.

Pieczę nad jej rozwojem intelektualnym sprawowali guwernerzy sprowadzeni przez rodziców do dworu. Młoda panna była poliglotką, swobodnie mówiła kilkoma językami m.in. francuskim, włoskim i hiszpańskim. Co ciekawe, choć znała rosyjski, unikała mówienia w tym języku. Działo się tak gdy po latach pracowała nad utworzeniem polskiego oddziału Towarzystwa Teozoficznego i z moskiewskimi teozofkami rozmawiała po francusku.

Już we wczesnej młodości czytała literaturę filozoficzną, mistyczną, ezoteryczną i teozoficzną - pierwszą lekturą, która miała na niej wywrzeć wielkie wrażenie, była "Filozofia ezoteryczna Indii". Znała Koran, Biblię i Bhagawadgitę, którą potem sama przełożyła na polski.

Wanda Dynowska skończyła filologię romańską na Uniwersytecie Jagiellońskim, studiowała przyrodoznawstwo w Lozannie i Paryżu.

Powiększająca się pustka

Pierwszy okres życia Dynowskiej naznaczony był poczuciem straty. Najpierw zmarł jej ukochany ojciec, a potem w czasie wojny polsko-bolszewickiej zginął narzeczony, Szczęsny, syn właścicieli sąsiedniego majątku.

Młodych połączyła miłość, ale rodzice Szczęsnego byli niechętni temu związkowi. Wanda wahała się więc przed przyjęciem oświadczyn. Narzeczony poszedł walczyć i podczas brawurowej akcji został zabity w bitwie pod Baranowiczami. Wtedy Wanda postanowiła, że pozostanie sama. Poświęciła się realizacji marzenia, które pielęgnowali razem ze Szczęsnym, czyli utworzeniu polskiego oddziału Towarzystwa Teozoficznego.

W cytowanej już książce o reinkarnacji napisała po latach: "Ludzi, których kiedykolwiek łączyła prawdziwa miłość, nic nie może rozdzielić. Spotykają się oni wciąż w różnych wcieleniach, a związek ich ciągle się wzbogaca i rośnie. W każdym nowym życiu, gdy spotykają się po raz pierwszy, płomień miłości ukryty w duszach wybucha znowu, tylko pozornie niespodzianie, a właściwie w prostej i nieprzerwanej ciągłości. Spotkanie takiego prawdziwego związku miłości jest jednym z najpiękniejszych zjawisk naszego życia. Jest najgłębszym szczęściem, które jego zmaganie czyni lekkim i radosnym".

Pierwszy etap życiowej walki - polski oddział Towarzystwa Teozoficznego

Już w 1919 r. Wanda Dynowska podróżowała do Paryża, by spotkać się z przewodniczącą tamtejszego Towarzystwa Teozoficznego, Annie Besant. Wyprawę tę sfinansowała pieniędzmi za zastawioną w lombardzie biżuterię.

Annie Besant była teozofką i działaczką, pracowała m.in. nad wyzwoleniem Indii spod brytyjskiego panowania. Wiele osób sądziło potem, że Towarzystwo Teozoficzne powstało w Indiach właśnie, tymczasem założono je w 1875 r. w Nowym Jorku z inicjatywy Heleny P. Bławatskiej. Jego dewizą było "nie ma religii wyższej nad prawdę". Teozofom przyświecała idea, że podział na rasy, wyznania, płeć i kasty nie jest ważny. Istotą był synkretyzm wschodnich i zachodnich religii, popularyzowano teorie związane z reinkarnacją i karmą. Teozofia (od greckich słów "bóg" i "mądrość" propagowała ideę Boga jako bezosobowego Absolutu, a ludzkość miało łączyć uniwersalne braterstwo.

W 1919 roku Andrzej Kajfosz założył Polskie Towarzystwo Teozoficzne na Śląsku Cieszyńskim, a w 1921 r. Dynowska odział warszawski; Kajfosz był prezesem na Polskę, a Dynowska - sekretarzem generalnym. Najprościej mówiąc dzięki teozofom Polacy usłyszeli o jodze i filozofii Wschodu. Wśród znanych polskich teozofów byli m.in. Tadeusz Miciński, Eliza Orzeszkowa, Maria Rodziewiczówna oraz legioniści Piłsudzkiego - generał Michał Karaszewski-Tokarzewski i filozof Kazimierz Chodkiewicz. Na bazie teozofii wyrosły prądy związane z New Age.

Ramię w ramię z marszałkiem

Dynowska pisała, tłumaczyła i jeździła z wykładami po Europie i Polsce. Redagowała "Przegląd Teozoficzny", "Myśl Teozoficzną" i "Biuletyn Teozoficzny". Działała także w masonerii, w loży "Le Droit Humain".

Marszałek Józef Piłsudski był żywo zainteresowany masonerią i teozofią. Wyznawał teorię polskiego mesjanizmu, która była również bliska Dynowskiej. W grupie Służebnicy Polscy Dynowska i inni teozofowie wspierali Piłsudskiego. Często gościła w Belwederze. A podczas zamachu majowego w 1926 r. była jednym z kurierów marszałka.

Fascynacja Krisznamurtim

Dynowska uczestniczyła aktywnie we wszystkich europejskich kongresach teozoficznych. Należała do Zakonu Gwiazdy na Wschodzie, organizacji, która miała przygotować ludzi na przybycie inkarnacji Wielkiego Nauczyciela Świata. W 1927 r. ogłoszono, że jest nim hinduski filozof Jiddu Krisznamurti (1895-1986).

Krisznamurtiemu się to jednak nie spodobało, z mocą twierdził, że nie jest mesjaszem. Podkreślał potrzebę poznania siebie i odrzucenia podziałów, związanych z religią czy nacją. W 1929 r. Krisznamurti rozwiązał zakon. Dla wielu ludzi był to szok. Dynowska doceniła jego decyzję i przywiązani do prawdy. Fascynacja nauką Krisznamurtiego towarzyszyła jej przez lata. Przetłumaczyła wiele jego pism. W jednym z listów pisała, że słowa Krisznamurtiego trzeba czytać, "bez myślenia i analizowania", tak jakby słuchać szumu liści czy wody.

"Szczęścia, tak jak przyjemności, szukać możesz na wiele sposobów i na wiele sposobów je znaleźć. Ale one przychodzą i odchodzą. Błogość, to przedziwne poczucie radości, nie ma motywu. Nie możesz w żaden sposób jej szukać. […] Medytacja nie jest dążeniem do przyjemności czy poszukiwaniem szczęścia" - twierdził m.in. Krisznamurti. Wg niego medytacja to uważność, a medytujący umysł przenika spokój, ponieważ jest wolny od myśli.

Wielkie wyzwanie - Indie

"Pojechałam 1935 r. na jubileuszowy zjazd Wszechświatowego Towarzystwa Teozoficznego. Miałam bilet powrotny z ważnością na trzy miesiące. ale gdy znalazłam sie w aszramie wielkiego mędrca Ramana Mahariszi uderzyła mnie coś tak przedziwnego, a zupełnie nowego, że zachciało mi się pozostać w Indiach dłużej, by głębiej to poznać. Odesłałam bilet i zostałam. Interesowały mnie tzw. aszramy różnych jogów, riszich, czy świętych, jak również strona polityczna życia Indii, które walczyły wówczas o wolność" - mówiła Dynowska w rozmowie z ks. Adamem Bonieckiem. Wywiad ukazał się w "Tygodniku Powszechnym" w 1969 r.

W Indiach odzyskiwała równowagę. W datowanym na 1936 r. wierszu "Awiczi" wyznawała: "O Panie, uszło życie i nie chce powracać. I nie wiem gdzie droga, i po co ku czemu iść.

I po co istnienie samo. Martwe, jałowe wszystko jak spopielałe ugory. Serce przestało bić. Myśl wyschła. Zatrzymała się dusza, jak zegar zmęczony".

Zafascynowała ją indyjska walka o wolność. Parę dni po przyjeździe udała się na zjazd Kongresu Narodowego, partii Gandhiego. Szybko nawiązała z nim kontakt. Zachwycił ją. Potem pracowała razem z nim, przez co znalazła się w kręgu zainteresowań brytyjskich służb wywiadowczych, co ponoć sprawiało kłopoty podczas jej pracy w polskiej placówce dyplomatycznej w Bombaju podczas II wojny światowej.

CDN.....

Wyszukiwarka Szkół Jogi

Ludzie Jogi
Polecamy
JOGA SKLEP - Akcesoria do Jogi
ABC Jogi
JOGA SKLEP - Akcesoria do Jogi
Partnerzy Portalu
Bądź w kontakcie