Wegetarianizm jest częścią naszego życia. Z Natalią i Pauliną Przybysz - "Sistars" rozmawia Rafał Gadomski.
piątek, 30 października 2009
Rafał: Natalia i Paulina Przybysz - Siostry "Sistars", gwiazdy polskiej muzyki rozrywkowej, lauretki wielu nagród… Wegetarianki od lat… Właśnie - od ilu lat nie jadacie mięsa?
Natalia: Hmm… Od szesnastu? Zaraz, zaraz (liczą chwilę w myślach) - ja miałam 12 lat Paulina miała 10.
Rafał: To dość długo. Macie spore doświadczenie w wegetarianizmie. Przeważnie ludzie podejmują takie radykalne decyzje życiowe, (bo przecież przejście na wegetarianizm jest radykalną zmianą postawy wobec świata), w wieku dojrzałym, dorosłym. Wy byłyście bardzo młode - co was do tego zainspirowało?Natalia: Nasza inspiracja była rodzinna - ponieważ nasza mamusia przechodziła wtedy przez dość ciężkie stadium astmy, zaczęła sięgać po różne niekonwencjonalne metody leczenia, ponieważ te konwencjonalne zaczęły ją już zawodzić. Między innymi trafiła do pana, który zalecił jej 20-dniowy post. Rafał: Taką oczyszczającą głodówkę?
Natalia: Tak. Dowiedziała się, że białko zwierzęce ma jakiś wpływ na reakcję alergiczną, która prowadzi do duszności. Rafał: Chodziło zapewne o substancje toksyczne, które odkładają się w tkance mięsnej?
Natalia: No właśnie. Po zakończeniu głodówki mama nie wróciła już do jedzenia mięsa z przyczyn zdrowotnych i nie tłumaczyła nam tego w żaden sposób, natomiast myśmy się zastanawiały, dlaczego ona nie je mięsa i wtedy olśniło nas, że kotlet jest tak naprawdę kawałkiem mięśnia wykrojonym ze zwierzęcia, kawałkiem ciała. Wtedy postanowiłyśmy również nie jeść mięsa…
Paulina: Chociaż mama mówiła - jedz to, co babcia ci daje… Rafał: Tę decyzję podjęłyście wspólnie? Czy rozmawiałyście o tym między sobą?
Paulina: To odbywało się raczej stopniowo, po prostu powoli przestałyśmy jeść mięso.
Natalia: Nie była to z naszej strony jakaś dramatyczna decyzja. To jest tak, że kiedy dowiadujesz się, że robiąc coś, czynisz komuś krzywdę, po prostu przestajesz to robić i nie jest to jakieś wielkie postanowienie, tylko odruch serca. Rafał: No właśnie - młode osoby podchodzą do tego trochę inaczej?
Natalia: Zdecydowanie. W tym wieku jest się człowiekiem bardziej wrażliwym i spontanicznym, z mniejszym ładunkiem różnych behawioralnych narośli i przyzwyczajeń. Rafał: Czy od czasu podjęcia tej decyzji aż do teraz ani razu nie wróciłyście do mięsożerstwa?
Natalia: Był taki epizod, jakieś trzy lata temu, kiedy mama, która brała wtedy silne leki, stwierdziła, że ma bardzo przezroczystą skórę i że chyba trzeba zacząć jeść ryby, więc zmobilizowała całą rodzinę i tata ugotował rybę. Była to, szczerze mówiąc, totalna masakra - jadłyśmy tę rybę ze łzami na twarzy, po czym zasnęłyśmy na pół dnia, jak niedźwiedzie polarne. Rafał: Ale zjadłyście rybę do końca?
Natalia: Tak, zjadłyśmy… Ale ja miałam później dziwne przywidzenia - widziałam psy biegające po ulicach, których w rzeczywistości wcale tam nie było… Natomiast Paulina zbuntowała się i wypluła.
Paulina: Tak, ja w ogóle nie chciałam jeść…
N: To było po prostu straszne. Rafał: Wegetarianizm dopiero teraz zyskuje na popularności. W tamtych czasach, kiedy wy przeszłyście na wegetarianizm, nie był on w Polsce wcale popularny, a nawet można by rzec, że był w pewien sposób napiętnowany społecznie poprzez różnego rodzaju stereotypy z rodzaju: "Trzeba jeść mięso, bo mięso daje siłę". Skąd czerpałyście wiedzę, na temat tego, jak się odżywiać?
Paulina: Z tym nie było problemów, bo gotowali nam nasi rodzice.
Natalia: Później nawet babcie się do tego włączyły. Rafał: Nie miałyście problemów z jedzeniem, kiedy chodziłyście na przyjęcia do rodziny czy znajomych? W Polsce jednak na większości przyjęć większość potraw jest mięsnych.
Paulina: Myśmy po prostu tego mięsa nie jadały - oczywiście to naturalne, że różne ciocie czy babcie się o nas z tego powodu martwiły…
Natalia: Byłyśmy trochę postrzegane jako dziwolągi, ale dawałyśmy sobie radę.
Paulina: Jedynym przypadkiem faktycznego społecznego napiętnowania naszego wegetarianizmu, była siostra zakonna na zajęciach z religii, która, gdy dowiedziała się, że nie jadamy mięsa, zaczęła się nas dopytywać, do jakiej należymy sekty. Kiedyś też, podczas jakichś badań, kiedy powiedziałam pani doktor, że nie jadam mięsa, stwierdziła, że to nie jest możliwe, żeby nie jeść mięsa i tak wyglądać jak ja. Rafał: Paulina przyszła tu razem ze swoją córeczką, którą wychowuje na wegetariańskie super-baby. Planujesz od początku odżywiać ją tylko na sposób wegetariański?
Paulina: Owszem, mam cały plan, wszystko opowiedziałam w gazecie Vege. Rafał: Jesteście twarzami fundacji Viva. Na czym polega wasza rola w tej fundacji?
Natalia: Polega to na tym, że nasz wizerunek jest wykorzystywany non profit do różnych akcji podejmowanych przez fundację. Ludziom, którzy chcą zostać wegetarianami, w jakiś sposób ułatwia tę decyzję fakt, że ktoś znany, kogo lubią, również jest wegetarianinem, mogą się wtedy bardziej utożsamić z tą filozofią. Ponadto, kiedy odbywają się jakieś akcje, happeningi czy manifestacje, np. pod sklepem zajmującym się sprzedażą futer, trzeba do tej akcji przyciągnąć media, a media przyciągają znani ludzie, osobistości. Rafał: A więc, przyciągając media jak magnes, robicie szum wokół sprawy wegetarianizmu, która jest sprawą nas wszystkich…
Natalia: Tak, a jednocześnie sprawą dość niewygodną dla potężnego przemysłu przetwórstwa mięsnego… Rafał: Jako wybitne artystki młodej polskiej sceny muzycznej jak odnosicie się do kwestii wegetarianizmu w swojej twórczości? Czy inspiruje was to, czy wpływa w jakiś sposób na waszą twórczość, czy poruszacie w waszych tekstach tematykę np. obrony praw zwierząt?
Natalia: Ja mam zamiar, plan artystyczny napisania czegoś takiego, ale jeszcze nie wiem dokładnie, jak będzie to wyglądać… Natomiast generalnie panuje, przynajmniej w mojej twórczości, zasada "tekstów ekologicznych". Rafał: Na czym to polega?
Natalia: Staram się poprzez moje teksty nie przelewać moich żali i negatywnych emocji na innych ludzi, bo wierzę, że takie teksty mogą wywierać na ludzi wpływ i może być on zarówno negatywny jak i pozytywny, w zależności od zawartej w nim treści.
Paulina: Ja nagrałam na mojej najnowszej płycie jeden utwór o wegetarianizmie. Rafał: Czyli inspiruje was wegetarianizm?
Natalia: Oczywiście. Teksty są o życiu , a wegetarianizm jest jego częścią. Rafał: Natalia uczysz jogi na poziomie początkującym, w najbliższym czasie wybierasz się również na kurs jogi do Indii. Joga i wegetarianizm stoją dość blisko siebie. Zasada ahimsy, czyli nie krzywdzenia istot żywych, jest wspólna dla obu tych filozofii. Czy myślisz że fakt, że przez tyle lat byłaś wegetarianką, mógł mieć jakiś wpływa na to, że zainteresowałaś się jogą?
Natalia: Myślę, że jest to możliwe. Chodzi o pewien całokształt decyzji życiowych, które się podejmuje, jedna wpływa na drugą. Jednak moja przygoda z jogą zaczęła się podczas mojego pobytu w USA w stanie Iowa. Tamtejsze jedzenie było straszne i nie spotkałam nikogo, kto by nie jadł mięsa. Czułam się fatalnie, ciągle się czymś trułam… Odczuwałam silną potrzebę, żeby jakoś się ruszać - chociaż biegałam trzy razy w tygodniu, grałam w piłkę nożną i tańczyłam w szkole tanecznej, było tego wciąż za mało, czułam, że nic to nie daje. Zapisałam się więc na jogę i było to dla mnie bardzo ciekawym przeżyciem - po powrocie do Polski zapisałam się na kurs do Akademii, zaczęłam też dużo czytać na ten temat i dowiadywać się różnych rzeczy i okazało się, że moja intuicja dobrze mi podpowiedziała… Rafał: A czy Twoim zdaniem, pogłębiona wrażliwość u wegetarian i ich nastawienie na nie krzywdzenie innych, pomaganie słabszym i ogólnie budowanie lepszego świata może być przyczyną tego, że zainteresowanie jogą potraktują w sposób naturalny jako kolejny krok w pogłębianiu swojej świadomości?
Natalia: Tak. Jedną z podstawowych zasad jogi jest studiowanie samego siebie. Wydaje mi się, że to właśnie charakteryzuje wegetarian, że zastanawiają się oni nad sobą, nad tym co robią, co jedzą, czy to jest w stu procentach w zgodzie z nimi samymi. Cechuje ich to, że nie muszą się tłumaczyć, lecz żyć jak najbardziej w zgodzie z samymi sobą - ta zasada jest również obecna w jodze i wzajemnie się one przenikają. Jest to moim zdaniem całkiem naturalne. Rafał: Czy macie jakichś ulubionych autorów wegetariańskich, filozofów, których dzieła lubicie czytywać?
Paulina: Ja czytuję Osho, bardzo go lubię, jego teksty zawsze pomagają mi w trudnych momentach. Biorę się za niego zawsze, gdy odczuwam potrzebę filozofowania. Generalnie nie czytuję filozofów wegetarianizmu, bo dla mnie ta filozofia jest po prostu naturalna. Rafał: Czy zetknęłyście się kiedyś z utworami Marii Grodeckiej, uważanej za Matkę Polskiego Wegetarianizmu?
Natalia: Ja słyszałam o jej książkach, ale osobiście żadnej nie czytałam. Rafał: Maria Grodecka pisze generalnie o żywieniu i o tym jak jeść i dlaczego jeść warzywa i owoce. Wyjaśnia podstawy filozoficzne i biologiczne wegetarianizmu w swojej książce Wegetarianizm - Zmierzch świadomości łowcy.
Natalia i Paulina: Bardzo chętnie przeczytamy. Rafał: Co najchętniej gotujecie? Czy macie jakieś ulubione przepisy wegetariańskie?
Paulina: Ja ostatnio odkryłam gotowanie na parze i teraz wszystko paruję: warzywa, ryż… Rafał: Natalia, czy poświęcasz dużo czasu na gotowanie?
Natalia: Owszem, ja lubię gotować. Bardzo dużo energii zużywam podczas koncertów. Zawsze przed koncertem muszę dobrze się najeść i najpewniejszą potrawą jest makaron z pomidorami, prosty i lekki "konkret węglowodanowy". Chodzę sobie czasem na kursy gotowania, byłam na przykład ostatnio na warsztatach gotowania ajurwedyjskiego. Dużo nauczyłam się gotować od mojego nauczyciela śpiewu. Byłam też na kursie gotowania w Tajlandii. Rafał: Ostatnie pytanie - co mogłybyście poradzić osobie, która chciałaby przejść na dietę wegetariańską. Czy łatwo jest zaopatrywać się w produkty wegetariańskie? Czy macie jakieś ulubione miejsca, które chciałybyście polecić?
Natalia: Tak. Polecamy bazary, polecamy bezpośredni kontakt ze sprzedawcą, najlepiej jeśli jest to jednocześnie osoba, która to uprawia. Generalnie są sezony na różne warzywa, o każdej porze roku są jakieś the best of. Na bazarkach jest w ogóle najtaniej, a warzywa i owoce są tam totalnie piękne i wyglądają o wiele lepiej niż te z hipermarketów… Rafał: Więc najlepiej odżywiać się tym, co akurat w tej chwili jest dostępne.
Natalia: Tak. Oczywiście można to sobie wszystko jakoś różnicować. Są też sklepy ze zdrową żywnością, w których można kupić produkty pochodzące z upraw biologicznych czy bakalie. Są sklepy hinduskie, w których można zaopatrzyć się w większy zapas ryżu czy aromatyczne przyprawy, które wegetarianie powinni dodawać do swoich potraw. Rafał: A jaką dietę polecałybyście na zimę?
Natalia: Dynię, kaszę, ziemniaki, ryż, różne potrawy włoskie… Mam jeden ciekawy przepis na dynię, który opanowałam na warsztatach ajurwedyjskich: na ghee lub na oliwie podsmażamy obrany i pokrojony w kostkę imbir, później inne przyprawy, które akurat mamy pod ręką, np.: kurkumę, curry, czarnuszkę, kolendrę… Później dodajemy pokrojoną w kostkę dynię i mieszamy to z przyprawami i dodajemy odrobinę wody. Gotujemy przez 15 minut, dodajemy szczyptę soli i odrobinę brązowego cukru - potrawa jest naprawdę total!
Rafał: Bardzo dziękuję za rozmowę.
Wywiad odbył się w sobotę 14 lutego 2009 w restauracji "Ganesh" w Al. Komisji Edukacji Narodowej 93.
Rafał Gadomski - (ur. 1977) literaturoznawca, tłumacz, instruktor jogi AT SYSTEM Centrum Szkolenia Elitarnego. Od ośmiu lat prowadzi zajęcia z jogi w warszawskich klubach fitness. Założyciel Joga Warszawa Studio. Autor tłumaczenia podręcznika Anatomia Hatha Jogi H. Davida Coultera i twórca metody pracy opartej na tym podręczniku (metoda Coultera). Tłumacz i autor licznych artykułów z dziedziny jogi, wegetarianizmu i ajurwedy. Autor Blogu Jogina.Wydawnictwo Tedson (www.tedson.pl)
Joga Warszawa Studio (www.hatha.pl)
Blog Jogina (www.blog.hatha.pl)
Wszelkie uwagi, pytania i komentarze prosimy kierować na mail autora: anatomia@hatha.pl