Nepal coraz droższy dla turystów.
Kalendarium Wydarzeń
Bądź w kontakcie
Wyszukiwarka Wydarzeń

Organizujesz wydarzenie?
 Dodaj je do naszego kalendarza!

Informacje Specjalne

pokaż wszystkie

Informacje

Organizujesz wydarzenie?
 Dodaj je do naszego kalendarza!

pokaż wszystkie

Partnerskie szkoły jogi

Nepal coraz droższy dla turystów.

sobota, 19 stycznia 2013

Krzysztof Stępień

Nepal przez wielu uważany jest za jedno z najciekawszych, najbardziej egzotycznych i przyjaznych państw Azji. Ośnieżone Himalaje, malownicze trasy trekkingowe, tropikalna Równina Teraj, a do tego bogata kultura, wieloetniczność i religijny tygiel sprawiają że Nepal na długo zapada w pamięci odwiedzających go turystów. Przez lata był to również jeden z najtańszych krajów do podróżowania, gdzie za kilkanaście dolarów można było przeżyć całkiem przyjemnie dzień.

Sytuacja zaczęła się gwałtownie zmieniać od listopada 2006 roku, po zakończeniu trwającej przeszło 10 lat wojny domowej. Nepal przestał być królestwem i przekształcił się w Republikę Nepalu. Obecnie posiada dwuizbowy parlament z Komunistyczną Partią Nepalu (jej różnymi frakcjami) u władzy, pogrążoną w stałym konflikcie politycznym z innymi partiami, co skutkuje brakiem możliwości powołania do życia nowej ustawy zasadniczej kraju.

Nepal to jeden z najbiedniejszych krajów świata. Według Banku Światowego PKB na głowę mieszkańca wynosiło w 2011 roku zaledwie 1256 USD co plasowało kraj dopiero na 161 miejscu pośród państw świata i równocześnie niemal na końcu klasyfikacji państw Azji (przed Afganistanem). Zdaniem The World Travel & Tourism Council (WTTC) Przychody z tytuły działalności szeroko rozumianego przemysłu turystycznego sięgnęły w 2011 roku 8,8% PKB. Rok 2011 został ogłoszony Rokiem Turystyki Nepalu, w trakcie którego szeroko promowano kraj na arenie międzynarodowej.

Kraj się modernizuje, ale nie wszystkie zmiany wydają się być korzystne zarówno dla zagranicznych turystów jak i - w perspektywie długofalowej - dla samego Nepalu.

Noclegi i jedzenie nadal tanie

O ile zamierzamy ograniczyć się tylko do spania i jedzenia to nadal możemy liczyć na bardzo niewielkie koszty pobytu - przynajmniej na terenie Kathmandu czy Pokhary. Ogromna konkurencja sprawia, że każdy może znaleźć coś dla siebie i dopasować koszty pobytu do swoich potrzeb czy zasobności portfela.

Internetowy serwis Price of Travel, w swoim Backpacker Index (czyli uśrednionej wartości kosztów przeżycia jednej doby w wybranym mieście na świecie), w roku 2012 plasuje nepalską Pokharę jako najtańsze miasto w Azji. Ich zdaniem, na przeżycie jednej, niskobudżetowej doby wystarczy zaledwie 15,10 US$. Według tego samego zestawienia, Kathmandu jest niewiele droższe i wymaga 18,17 US$.

Potwierdzają to moje prywatne doświadczenia. Będąc pierwszy raz w Kathmandu w 2003 roku, za przyjemny, dwuosobowy, czysty i cichy pokój, nieco na uboczu Thamelu płaciłem około 2,1 US$. Następnie w 2010 roku, za dobrze wyposażony, duży pokój: 7,5 US$ (wynajmując go na 20 dni). W 2011, za dość niezły pokój dwuosobowy około 5 US$, a w lutym 2012, za przyjemy pokój trzy-osobowy około 4 US$ (ceny podane w przeliczeniu na 1 osobę). To pokazuje, że ceny noclegów nie zmieniły się jakoś drastycznie od szeregu lat.

Podobna sytuacja dotyczy kosztów jedzenia. O ile ceny w menu bardzo się nie zmieniły, o tyle niemal w każdym menu pojawił się niepokojący - pisany małym drukiem - dopisek: "10% Service Tax + 13 % Government Tax" co daje dodatkowe 23% podatku doliczanego do rachunku. Warto o tym pamiętać zamawiając posiłki w nieco lepszych restauracjach.

Problem pojawia się gdy poza jedzeniem i spaniem chcemy coś zobaczyć…

Rosną ceny biletów wstępów

O ile hotele i restauracje nadal funkcjonują w sektorze prywatnym, a panujące władze mogą mieć na nie wpływ jedynie przez nakładanie coraz to nowych podatków, o tyle obiekty muzealne lub świątynne, które znajdują się bezpośrednio w gestii państwa są łatwym narzędziem do pozyskiwania pieniędzy od turystów za sprawą sprzedaży biletów wstępu. W samym tylko roku 2012, ceny biletów wstępu zmieniły się dwukrotnie. To dość niepokojący sygnał. Dla orientacji podam, że aktualnie 1 US$ to około 82 rupii nepalskich, a 100 rupii to około 3,6 PLN.

Na trekking tylko z odpowiednimi dokumentami

Nepal to nie tylko Dolina Kathmandu, ale także - a może przede wszystkim - piękne góry i popularne tereny trekkingowe. O ile zdecydujemy się wyjść na trekking by zmagać się z wysokością, zmęczeniem i swoimi słabościami, o tyle najpierw musimy wystarać się o specjalne pozwolenia.

W styczniu 2008 roku Trekking Agencies Association of Nepal (TAAN) razem z Nepal Tourism Board (NTB) wprowadziły ogólnokrajowy system rejestracji turystów udających się na trekking w górach Nepalu. Działa on pod nazwą Trekker's Information Management System (TIMS). W zasadzie jest to wpis do centralnej bazy danych osób wychodzących na trekking, mający na celu zapewnienie bezpieczeństwa na szlaku, przyspieszenie ewentualnej akcji poszukiwawczo-ratowniczej czy wreszcie ograniczenie procederu nielegalnych wypraw agencyjnych. W praktyce nie działa to tak jak powinno. Nie można mówić o przyspieszeniu ewentualnej akcji ratowniczej dzięki możliwości namierzenia zaginionego poprzez działanie systemu TIMS w sytuacji gdy niemal wszystkie punkty kontrolne na szlakach działają w oparciu o gruby zeszyt i ręcznie wprowadzaną do niego informacje. Mnie samemu parę razy mimowolnie udało się ominąć taki posterunek lub nie zostać odnotowanym nie zastawszy nikogo w środku. W ten sposób wpis do TIMS stał się niczym innym niż koleją opłatą / podatkiem oraz powodem do opłacania licznych urzędników pracujących na kolejnych punktach kontrolnych.

Począwszy od 1 kwietnia 2010 roku, opłata uiszczana w ramach TIMS została podzielona na dwie grupy. Indywidualni turyści wychodzący w góry bez udziału agencji turystycznej zostali zobligowani do uiszczenia opłaty będącej równowartością 20 US$, podczas gdy uczestnicy grup zorganizowanych mieli odtąd płacić równowartość 10 US$.

Nie jest wielką tajemnicą, że agencje turystyczne w Kathmandu i Pokharze, przy cichym przyzwoleniu TAAN i NTB pobierały zawyżoną opłatę w wysokości 20 US$ od wszystkich swoich klientów - także tych wychodzących w góry jako grupa.

Od znajomych w stolicy Nepalu dowiedziałem się, że krążą plotki mówiące o podwyższeniu opłaty za wydanie TIMS do 30 US$ od stycznia 2013 roku. Czas pokaże czy plotki okażą się prawdą.

Rosną ceny biletów wstępu do parków narodowych

Warunkiem wyjścia na trekking, poza wykupieniem TIMS jest równoczesne wykupienie biletu wstępu do parku narodowego lub obszaru chronionego, do którego zamierzamy się udać. Decyzją Ministerstwa Ochrony Lasów i Gruntów, od 18 czerwca 2012 roku opłaty za wstęp do parków narodowych oraz rezerwatów dzikiej przyrody zostały podwojone. Na razie, zmiany nie dotyczą biletów wstępów do obszarów chronionych (jak na przykład popularny ACAP - Annapurna Conservation Area Project), ale plotki mówią, że opłata za wstęp uroście od stycznia 2013 roku z 2000 do 5000 rupii nepalskich (z 24 do 58 US$).

Ujednolica się ceny posiłków na terenach trekkingowych

Zupełnie niezrozumiałym posunięciem władz Nepalu jest ujednolicenie cen wyżywienia turystów na szlakach trekkingowych. Nie mam pewności czy sprawa dotyczy wszystkich regionów kraju, ale zetknąłem się z tym zjawiskiem w marcu 2012 na szlaku dookoła Annapurny. Gdy w lutym 2003 roku maszerowałem w kierunku bazy pod Everestem, tak jak teraz obowiązywała zasada: jesz tam gdzie śpisz. Właściciele hotelików zarabiali bowiem na wyżywieniu turystów więcej niż na ich nocowaniu. Jednak ceny posiłków często znacząco różniły się pomiędzy hotelikami w ramach jednej wioski. Na cenę wpływała renoma miejsca i - jeśli nie przede wszystkim - jego położenie. Turysta miał wybór. Mógł wybierać dogodniej położone hoteliki, z większą renomą, lepszą opinią, z ładniejszym widokiem na góry lub okolicę płacąc nieco więcej za posiłki. Bardziej oszczędni mogli spędzić nocleg w gorzej położonym hoteliku ale płacąc mniej za jedzenie. To był dobry układ. Zamożniejsi mieszkańcy doinwestowywali hoteliki dbając o ich wygląd i jakość usług, nierzadko zarobione pieniądze inwestowali w budowę nowego budynku położonego w jakimś urokliwym miejscu, z pięknym widokiem na góry, który - w założeniu - miał zwabić turystów.

Z jakiś niezrozumiałych dla mnie powodów, na terenach całych wsi lub nawet zespołu kilku wsi wprowadzono ujednolicone ceny posiłków, poparte jednym i tym samym wzorem anglojęzycznego menu. Od teraz, argument cen jedzenia przestał mieć znaczenie, przez co turyści bez zastanowienia się wybierają najwygodniejsze, najbardziej renomowane czy najlepiej położone hoteliki, czyniąc to kosztem nowych, słabszych czy mniej urokliwych przybytków. W ten sposób bogaci nadal się bogacą, a biedni… Czy na tym miał polegać nepalski socjalizm?

Od września 2012 w góry tylko z przewodnikiem?

W połowie roku 2012 wiele serwisów internetowych przedrukowało informację dotyczącą planowanego wprowadzenia zakazu samodzielnego wychodzenia na szlaki trekkingowe Nepalu. Przepis miał wejść w życie od 1 września 2012 roku decyzją Ministerstwa Spraw Wewnętrznych. Na jego mocy, każdy indywidualny turysta chcący udać się na trekking w nepalskich Himalajach zostałby zobligowany do skorzystania z usług co najmniej jednego zatwierdzonego urzędowo przewodnika lub przynajmniej tragarza. Do tej pory był to wymóg tylko dla zorganizowanych grup.

"Ta decyzja pomoże promować Nepal jako miejsce bezpieczne dla turystów w czasie, gdy międzynarodowe media powszechnie kwestionują bezpieczeństwo cudzoziemców" - powiedział w wywiadzie dla gazety Huffington Post Mohan Lamsal, sekretarz generalny Zrzeszenia Nepalskich Agencji Trekkingowych (TAAN). Jego organizacja przyjęła zmianę z zadowoleniem nie tylko ze względów bezpieczeństwa, ale również ze względu na ograniczenie działalności nielegalnych przewodników.

Oficjalnym powodem wprowadzenia tego typu przepisu był fakt zaginięcia Amerykanki Aubrey Sacco w 2010 roku, oraz zabójstwo Belgijki Debbie Maveau, której ciało znaleziono przy szlaku w regionie Langtang, w czerwcu 2012 roku. Jakkolwiek obydwa wydarzenia były tragiczne, o tyle nawet oficjalne dane w Kathmandu, na które powołują się prawodawcy nie wskazują na rosnącą skalę zaginięć, porwań czy zabójstw zagranicznych gości na terenie Nepalu. Większym problemem dla zdrowia i życia obcokrajowców są dość częste wypadki lotnicze mające miejsce na trasach krajowych. Tylko w latach 2011-2012, w 3 wypadkach lotniczych zginęły 53 osoby, w większości zagraniczni turyści (źródło: Aviation Safety Network http://aviation-safety.net/database/country/country.php?id=9N).

Zatem jedyny powód jaki przychodzi na myśl to chęć jeszcze większego wyciśnięcia pieniędzy od zagranicznych turystów oraz zapewnienia licencjonowanym agencjom monopolu na ten rodzaj usług. Wskazuje na to jeszcze jeden cytat: "Dzięki nowemu prawodawstwu, każdy obcokrajowiec chcący wyjść na trekking będzie zobowiązany do skorzystania z usług licencjonowanej przez władze agencji turystycznej. W tej sposób władze uzyskają kontrolę nad szarą strefą przemysłu turystycznego" - powiedział to Rana Bahadur Khadka, pierwszy vice-przewodniczący TAAN.

Według założeń przepisu, opieka licencjonowanego opiekuna będzie kosztowała 10 US$ dziennie w przypadku tragarza oraz 15 US$ dziennie w przypadku przewodnika, co jak uważa skarbnik TAAN Anjan Thapa, jest "bardzo symboliczną kwotą" i "nie będzie miało to wpływu na liczbę przyjeżdżających turystów".

Problem w tym, że przepisy w żaden sposób nie precyzują szczegółów tych opłat. Po pierwsze nie jest określone komu i za jakim pokwitowaniem wpłaca się wskazaną kwotę. Czy opłata pobierana będzie na etapie wydawania TIMS, będzie płatna w agencji, z której zatrudniony będzie przewodnik lub tragarz, czy też będzie płatna do rąk własnych. Po drugie przepis nie określa czy po uiszczeniu dziennej opłaty, turysta ma ze swoich środków zapewnić nocleg i wyżywienie swojemu opiekunowi czy też to już pozostaje w gestii przewodnika / tragarza. Po trzecie nie jest sprecyzowane ilu indywidualnych turystów wyruszających na szlak może "podlegać" jednemu opiekunowi. Analogicznie nie wiadomo czy podróżująca para turystów musi mieć jednego czy dwóch opiekunów. Tak liczne niedoprecyzowania stałyby się szybko źródłem nieporozumień i nadużyć.

Poza tym nie jest prawdą, że koszt 10 / 15 US$ dziennie "jest bardzo symboliczną kwotą i (…) nie będzie miało to wypływu na liczbę przyjeżdżających turystów". Pokuśmy się o prostą symulację.

Gdy podróżująca para turystów zdecyduje się wyjść na Everest Base Camp Trek, trwający średnio 12 dni, to w myśl nowych przepisów, zatrudniając tylko licencjonowanego przewodnika, koszt trekkingu wzrośnie im o 180 US$ / 90 US$ na osobę.

Gdy z kolei wybiorą się na dłuższy, trwający 18 dni Annapurna Circuit Trek to przy tych samych założeniach zapłacą już dodatkowe 270 US$ / 135 US$ od osoby.

A co jeżeli tak bardzo im się to spodoba, że postanowią dodatkowo "zrobić" 8 dniowy Annapurna Base Camp Trek - to wydatek kolejnych 120 US$ / 60 US$ na osobę. W ten sposób, cała dodatkowa opłata wynikająca z nowych przepisów zamknie się kwotą 390 US$ / 195 US$ od osoby - a to już nie jest "bardzo symboliczna kwota".

Oczywiście nasza symulacja nie uwzględniła kosztu wizy, wydania TIMS oraz biletu wstępu do ACAP. Załóżmy w naszej symulacji, że sprawy potoczyły się według najgorszego scenariusza. Nowe prawo weszło w życie, razem z podwyższonymi opłatami za TIMS i ACAP, o których pisałem wcześniej. Gdybyśmy to wszystko uwzględnili to obowiązkowe koszty, które musi ponieść nasza przykładowa podróżująca para turystów zanim jeszcze odetchnie himalajskim powietrzem przedstawiają się następująco:

* opłata za przewodnika dzielona jest w tym przypadku na 2 osoby

Zatem zupełnie dodatkowym kosztem będzie kwota 646 US$ dla pary podróżujących turystów, ewentualnie przeliczona na 323 US$ na jedną osobę. Nie jest to mało prawda?

W góry tylko z przewodnikiem - jeszcze nie teraz!

Nowe przepisy faktycznie nie precyzowały wielu zagadnień i na szczęście znalazł się ktoś, kto zwrócił na to uwagę. 17 sierpnia 2012 roku Ministerstwo Kultury Turystyki i Lotnictwa Cywilnego wydało zawiadomienie o zawieszeniu decyzji o zakazie indywidualnego wychodzenia w góry do odwołania. Oznajmiono, że prowadzone są szerokie konsultacje mające na celu podniesienie poziomu bezpieczeństwa na szlakach trekkingowych oraz zapewnienie bezpieczeństwa zagranicznym gościom udającym się w góry. Komunikat zakończony był lakonicznym sformułowaniem: "Bardzo szybko znajdziemy porozumienie w sprawie zaistniałego problemu". (źródło: http://www.taan.org.np/newsdetail/govt-puts-decision-to-ban-solo-trekking-on-hold)

Należy sądzić, że problem wróci i to niebawem. Miejmy jednak nadzieję że w lepszej, bardziej przemyślanej postaci.

Czy indyjskie Himalaje zastąpią te nepalskie?

Jako że Nepal to prawdopodobnie moje miejsce na Ziemi, bardzo kibicuję temu krajowi i jego mieszkańcom. Bywając jednak dość regularnie w Kathmandu, czytając tamtejszą prasę czy rozmawiając ze znajomymi Nepalczykami, trudno mi nie zadać pytania czy zmiany, które forsują obecni przywódcy kraju wyjdą temu krajowi na dobre w szerszej perspektywie czasowej. Czy czasem jakiś komisarz ze skórzaną teczką, siedzący pod czerwoną flagą z namalowanym sierpem i młotem nie doprowadzi do sytuacji, w której to turyści wybiorą indyjski Ladakh, Zanskar czy Sikkim jako cel swoich odwiedzin. Czas pokaże…

Krzysztof Stępień

podróżnik, pomysłodawca i główny wykonawca portalu transAzja.pl

zdjęcia Krzysztof Stępień

Wyszukiwarka Szkół Jogi

JOGA SKLEP - Akcesoria do Jogi
Styl Życia
Polecamy