Kupimy pakiństańską ciężarówkę i wrócimy nią do Polski!!!
środa, 8 października 2008
Zaczytywaliście się kiedy przygodami Tomka Szklarskiego marząc by jak on ruszyć w nieznane? A może śledziliście perypetie niezrównanej Pipi Langstrumf co z małpiszonem wczepionym w ramię walczyła z piratami, znajdowała skarby i w ogóle niesamowita była? Jeśli tak, spodoba się wam ta historia i polubicie jej bohaterów. Oto Kasia Gembalik i Mikołaj Książek. Samodzielni, nieustraszeni, z rozmachem. Młodzi ludzie, którzy mają własne zdanie i umieją tego zdania bronić.
Od redakcji: póki co nie mam relacji a tylko parę zdawkowych maili. Nadchodziły nieregularnie z różnych państw na wschód od Bugu, Eufratu, Amu Darii, Indusu, Gangesu itd.. Trza nie lada odwagi i wielkiej wiary w sukces aby ruszyć w taką podróż. Historia złożona z kilku krótkich emaili tryskających entuzjazmem i radością życia, udowadnia, że pomysły które trudno uznać za poważne dają się realizować dostarczając ludziom frajdy i wzbogacając ich życie o nowe doświadczenia. Oceńcie sami... (ac)14.07.2006 ROSJA
Siema Babo!!!.....kopę lat.... a ja już kolejny raz w drodze do Pakistanu i Indii. Jestem z Mikołajem i jeszcze 2 ludzi. Dziś w Moskwie urzęduję i do Lenina w kolejeczce do póki ziemi jeszcze nie gryzie postoje jak to za komuny kolejka musi być. A propos jogi będę mieć w listopadzie operację na kolano i rok po tym zacznę hulać. Pozdrawiam cię
28.08.2006 INDIE
Witaj Hindi!!!!!!!!!!!
Właśnie dobiłam dosłownie 10 min temu do Rishikesh .Oszołomiona pięknem, spokojem, magią i cholera jeszcze wie czym naprawdę żem szczęśliwa . Ana, proszę napisz co warto tu konkretnie zobaczyć jak się dobrze wkręcić w klimaty. Proszę o rekomendacje jakiejś dobrej jogi najlepiej wujka mistrza od hatha jogi albo asthangi, nie ukrywam że nauczyłabym się też cuś ciekawego od tego świra Osho, zobaczyła świątynię fallusa, .jak znasz jakieś miejsce gdzie się można czegoś fajnego nauczyć np tańca jakiejś gry na instrumencie ichniejszym, czy jaki masażyk wal jak najwięcej punktów orientacyjnych. Jestem na motocyklu więc okolice też polecaj. Planujemy też rafting. Ania czkam na mejla będę tu jakiś tydzień bom tym miejscem oszołomiona. Napisz też może potrzebujesz czegoś z Indii to ci podrzucę do Polszy cmok
11.09.2006 INDIE
Z Rishikeszu już niestety wróciłam udaliśmy się do Gangotri i do Gomukhu. Rewela. Jestem tym miejscem oszołomiona.
Dziś już znów w Delhi i czekamy na irańską wizę, generalnie kierunek Polska za tydzień i po drodze pakistanska cieżarowka do nabycia luknij sobie na transazji o tym projekcie.
21.09.2006 PAKISTAN
Ana 4 dni już jestem w Pakistanie i myślę, że zejdzie mi tu jeszcze 2 tygodnie. Szukamy ciężarówki a z Arabami to nie tak łatwo robić biznes - totalna konspiracja. Trzech Pakistańców naszych przyjaciół z zeszłego roku biega z aparatem i dokonuje za nas transakcji tak jest przynajmniej 3 razy taniej caluję i jesteśmy w kontakcie. Za dwa tygodnie wyruszę z Quetty w stronę Iranu. Myślę, że miesiąc jak nic mi do Polski a i może więcej. Siedzę właśnie z 2 Pakistańcami w ich mieszkaniu i znów podniósł się rumor a propos Benia.
Po tym mailu zażądałam szczegółów to odpisała mi tak(ac):
4.10.2006 PAKISTAN
KUPIMY PAKISTANSKA CIEZAROWKĘ I WRÓCIMY NIĄ DO POLSKI!!!
Pomysł narodził się podczas zeszłorocznego pobytu w Pakistanie, kiedy to wszechobecne tam strojne ciężarówki otumaniły nas bez reszty. I oto dziś jest-kwiat miłości do Pakistanu ,owoc miesięcznych negocjacji i w końcu uwieńczenie całorocznych starań. Dziś pod hotelowym oknem stoi i parzy i lśni i raduje i rwie dusze by już za dwa dni wyruszyć - znów poczuć zew wolności i dowieźć nas do domu. Pragnienie sprowadzenia orientalnej ciężarówki i transazjatycka nią podróż to nie tylko wybryk młodzieńczej, szalonej wyobraźni podyktowany chęcią mocnych wrażeń, to także próba usamodzielnienia utworzenia firmy w oparciu o wynajem ciężarówki do celów reklamowych (www.hamsafar.pl) Chcielibyśmy by dzięki naszemu projektowi ludzie mogli dostrzec kraje takie jak Pakistan lub Afganistan z innej strony, gdyż to nie tylko - zgodnie z narzuconym propagandowym ślinotokiem - wylęgarnia terrorystów lub karteli narkotykowych i militarnych, a wspaniałe miejsca zapomnianych tradycji ludowych, odmiennej moralności i innego spojrzenia na człowieka, rodzinę, na cel, miejsce w ziemskim padole. Świat nie objęty paragrafami nie sklasyfikowany i nie zamknięty w ramy. Świat instynktowny i w jakiś niewypowiedziany sposób bliższy życia niż wszystko co oferuje nam cywilizacja zachodu.
21.10.2006 IRAN
Ana! Od 2 tygodni przejechaliśmy tylko 1000 km, ciągle pustynia i mnóstwo problemów nie mam jak się odzywać. Wpadam do kafei daję znaki życia i lecę. Jestem w jednej trzeciej Iranu w ogóle nas tu nie chcieli wpuścić . 4 dni na granicy spazmy i przepychanki z urzędasami którzy chcieli 700 dolców łapowy tysiące telefonów do ambasady i udało się - w rezultacie kosztowało nas to 3 siwe włosy i 10 dolarów .Ludzie są w szoku nawet w Iranie ciągną za nami szturmem , całe procesje z aparatami co ambitniejsi z kamerami video. Szał, nie możemy się odpędzić od gapiów czasem utrudnia mam to podróż ,a czasem naprawdę złości bo podczas jazdy odrywają trakowi Bedfordowi memu kochankowi i Mikołaja kochanicy ozdoby. Od wczoraj utknęliśmy w garażu i naprawiamy hample bo bez tego ani rusz .Ciężarówa jest objawiona ale nie ma co to stary sprzęt 76 rok, 70 km w trasie to wszystko no może nie bo jeszcze ogromna czarna smuga ciągnąca się za nami z wydechu. Pomarańczowego merola oddaliśmy na irańskiej granicy pomarańczowemu Niemcowi , który od 30 lat giba się z jogą, ma w Niemczech jakąś organizację i jest jakiś guru -trochę niedopowiedziany koleś ale beczka (mercedes)na pewno wpadła w dobre ręce -z nim będzie jej lepiej niż na ursynowskim oblodzonym parkingu. Swoją drogą to lekkich obyczajów panienka jest - zaliczyła nawet Pakistańców jak byliśmy w Indiach. Co by tu jeszcze, nie wiem, może uda mi się jakieś foty załączyć z drogi cmok. Ania nie wiem kiedy się odezwę. Następny raz pewnie z Turcji bo w Iranie już nie będziemy do miast wjeżdżać. Masakra z ludziskami. Jak myszy do miodu... cmok
03.01.2007 WARSZAWA
Namaste wszystkim zapaleńcom !!!!
Niestety nie z Turcji tak jak obiecywałam ,rzesze gapiów tak dały nam popalić ,że pierwszym większym miastem w którym się zatrzymaliśmy była Warszawa gdzie zamknęła się pętla naszej podróży ,a gdzie wszelki nasz trud został uwieńczony sukcesem. Tym razem relacja na żywo ze szpitalnego łóżka, gdzie w końcu zgarnęła mnie i pokroiła polska służba zdrowia. Miejmy tylko nadzieje ,że uporządkowali bałagan w moim kolanie i ,że nic po sobie nie zostawili. W tych to zacnych okolicznościach jeszcze raz oddam się refleksji nad już od miesiąca zakończona podróżą .Zakończoną lecz nie do końca zamkniętą bo nasza misja nadal trwa, emocje nadal buzują się w żyłach, dusza nadal niezaspokojona, a serce jakby jeszcze mocniej rwie się na wschód - gdzieś ku gorącej Irańskiej pustyni, ku Pakistańskiej frywolnej rzeczywistości, ku tłumnej parzącej kobiecymi sari Indyjskiej ulicy. Czasem sama sobie nie daje wiary patrząc na zaparkowanego w podwarszawskim hangarze Rocketa - nasz skrawek pakistańskiej ziemi. To co podsycało nasze pragnie sprowadzenia pakistańskiej ciężarówki do Polski, to totalne nowatorstwo tego pomysłu ,gdyż nasz Rocket (tak w Pakistanie zwą Bedfordy) jest pierwszym i jedynym pojazdem w swej istocie ,który wyjechał z Pakistanu i targany wiatrami przeciwności prężył się i dotarł aż do Europy. W podróży towarzyszył nam przede wszystkim duch wolności i improwizacji, a droga to jakby modlitwa lub raczej mantra życia, będąca celem samym w sobie. Ponad cztery miesiące tułaczki podczas której towarzyszyły nam beztroskie chwile na pustynnych bezdrożach jak i chwile siermiężnej walki z bezwzględną droga ,a i stan techniczny 30 letniej ciężarówki przysporzył nam nie mało problemów. W ścisku, świetle kolorowych lampek, w chmurach opalizujacego pyłu dzikich miejsc, w towarzystwie Mikołaja wiecznie umazianego smarem i pachnącego ropą -moje kanaliki szczęścia wypełniły się bez reszty. To jest najbliższe naszej idei życia-perspetywa niezależności, beztroskiego podróżowania w szale uniesień, bez uczucia pogardy, z pokorną i ze spokojną akceptacją wszystkiego co nas spotyka. Było warto choćby dla tej chwili gdy pomyślę sobie, że pół senne marzenia spełniają się a po nich nadchodzą kolejne, ja już swoje mam. Obecnie pracujemy nad realizacją ostatniego etapu misji.
Nie chcielibyśmy by ciężarówka się zmarnowała, włożyliśmy w nią mnóstwo energii czasu i pieniędzy ,dlatego staramy się mądrze ja spożytkować. Poszukujemy kogoś kto będzie zainteresowany stworzeniem kampanii reklamowej z udziałem Roceta. Nie jest to jednak łatwe, czasem tracimy entuzjazm, lecz cierpliwie czekamy.
To portal o jodze co sugeruje, że relacja powinna dotyczyć Indii, długo się z tym borykałam aż w końcu postanowiłam że nie będę naciągać rzeczywistości i na siłę uciskać swe uczucia tak by pasowały do szufladki Indie. Nasza historia z Indiami potoczyła się zupełnie inaczej. Wschód przyciągał nas z szaleńczym magnetyzmem właśnie za sprawą krainy jogi, nie pozostawiając wyboru innego jak jechać. Tak też zrobiliśmy wyruszając przed siebie, lądem do Indii gdzie napatoczyliśmy się na sąsiedni Pakistan. W chwili obecnej na wschód wyruszamy przepełnieni manifestującą się w nas miłością do Pakistanu, a Indie są gdzieś z boku krajem sąsiadującym co prawda nie po drodze lecz na tyle blisko by o nie zahaczyć i oddać się przyjemności buletowania (podróżowanie na hinduskich motocyklach Royal Enfield-Bullet), kilku sesyjek jogowych no i oczywiście ślizgania na krowich plackach. Zdecydowałam się na taką relacją również po to by zachęcić joginów podróżujących po Indiach, do odwiedzania Pakistanu. To kraj nie mniej egzotyczny, dominują w nim pustynie i szare surowe góry, choć mieszkańcy swą specyficzna otwartością beztroską i frywolnością zmieniają ten stan rzeczy -znajduje to swe odzwierciedlenie w wyglądzie pojazdów przemierzających drogi, a właściwie we wszelkich przedmiotach codziennego użytku. Uwaga !!!Jogi tam nie znajdziecie - lecz gwarantuję, że doświadczycie strawy duchowej wysokich lotów. Kasia Gembalik
Więcej o projekcie na stronie:
www.hamsafar.pl/prasa.htm