Indyjskie impresje. Anna Duszak. Część V. Diwali
niedziela, 6 grudnia 2009
O tym święcie usłyszałam kilka dni temu podczas rozmowy z Ria. Mówiłam o swych planach podróży. Wówczas usłyszałam: Jeśli chcesz wyjechać w okolicy 17 października to ci to odradzam. Jeżeli pragniesz spokoju to na tę porę najlepiej pozostać tu, na miejscu.
Diwali - Święto Światła. Dla Hindusów Nowy Rok. Na ulicach pojawiają się stragany z fajerwerkami, petardami, racami oraz girlandami ze sztucznych kwiatów. Od 17 do 20-tego października dzieci w szkołach mają wolne. Niektóre sklepy zamykają się. Aczkolwiek stosunkowo niewiele. Prawo pieniądza jest ponad wszystko.
Próby usłyszałam już kilka nocy wcześniej. Zbudził mnie głośny wybuch. Zaniepokoił. Długo nasłuchiwałam. Cisza. Uznałam, że to nic niepokojącego i szybko zasnęłam. Od tego dnia dźwięki fajerwerków stały się codziennością.
Rano 17-tego Ria zaprosiła mnie na wieczór. Podobne zaproszenie dostała od Shashi. Dzień ten, podobnie jak nasze Boże Narodzenie, jest świętem rodzinnym. Single zapraszają się wzajemnie lub są goszczeni przez zaprzyjaźnione rodziny.
Gdy wróciłam do domu około 18-tej, dzieci biegały podekscytowane po podwórku. Na środku tarasu, przed wejściem do domu wyrysowana była mandala. Od niej ślady stóp prowadzące do mieszkania. To zaproszenia dla Lakszmi. Wnosi do domu spokój i porządek.
Zapytałam Ria o zwyczaje. Chciałam się przygotować do tego święta. Tego dnia odebrałam od krawca swoje nowe ubranie. Nie było właściwe na tę okoliczność - święuje się na zewnątrz, mogłabym zmarznąć. Poszłam na górę przebrać się. Po drodze, na schodach wyrysowane OM.
Za chwilę usłyszałam dzieci biegnące po schodach. Pukanie do drzwi. Wpadła Viola, za nią Rashan.
Mama musi postawić światła na werandzie i w oknach - dowiedziałam się od dziewczynek.
Za moment pojawiła się Ria z tacą pełną małych glinianych naczynek. W każdym naczynku olej z małym knotem. Wszystkie już były zapalone. Ria porozstawiała je w różnych miejscach: na parapetach, na obramowaniu werandy, na zewnętrznych schodach i dolnym tarasie.
Za chwile pojawiła się wraz z dziećmi i tacą pełną kwiatów i lampek. Podążyłam za nią z aparatem fotograficznym. Poszli do ołtarzyka Genesi, potem do świątyni. Wszędzie ustawiali światełka i przystrajali miejsca kwiatami. Uczynili to również przy małym, kamiennym baseniku z wodą.
Święto pełne światła i huku odpalanych rac i fajerwerków. Bawią się przy tym zarówno dorośli jak i dzieci. Od wieczora do pierwszego światła dnia. Choć i w ciągu dnia słychać wybuchy. Pierwszy dzień jest najgłośniejszy. Ludzi ogarnia wprost szał. Gdy własne zapasy skończą się, wychodzą poza swoje domostwa. Można wówczas poobserwować niebo i pojawiające się co chwila kolorowe rysunki. Na sekundy przyćmiewają gwiazdy.
Można też dokupić kolejne fajerwerki. Sprzedawcy nie maja wolnego. Sprzedają prawie całą noc. Do białego rana.
Cdn
Publikujemy pisane na bieżąco, w kafejce internetowej impresje Ani z Indii. Przesyłała je do przyjaciół, bliskich, a teraz wyraziła zgodę, aby je opublikować.Jeśli chcecie jej coś poradzić, zasugerować, piszcie do niej.
anmaduku@gmail.com