O praktyce jogi w warunkach cywilizacji zachodniej. Leon Zawadzki.
sobota, 12 września 2015
Podczas praktykowania jogi w warunkach zachodniej cywilizacji europejskiej, adepci, nawet wysokiej kwalifikacji, mieszają różne plany egzystencji. Uprawiają jogę bez jednolitego podłoża, którym jest Atman. Ich usiłowania, aby rozpoznać siebie i świat, są chaotyczne, nic dziwnego więc, że - zamiast świadomości - panuje w nich chaos.
Kiedy Yadjnavalkya porzucał swój stan pana domu, by resztę życia spędzić w lesie jako pustelnik, wezwał swoje dwie małżonki. Maytreyi - powiedział Yadnjnyavalkya - pragnę teraz porzucić ten stan, chcę przeto uczynić podział między tobą a Katyayani. - Maytreyi odrzekła: - Gdyby, o panie, cała ta ziemia z całym bogactwem należała do mnie, czy przez to stałabym się nieśmiertelna? - Nie - rzekł Yadjnyavalkya - Twoje życie byłoby takie jak ludzi zamożnych. Lecz nie możesz spodziewać się nieśmiertelności przez bogactwo. I odrzekła Maytreyi: - Co mam z tego, jeśli nie stanę się przez to nieśmiertelna? Podziel się ze mną, o panie, wiedzą, która posiadasz! Yadjnyavalkya rzekł: - Miłą, nam zaiste byłaś i miłe słowa mówisz. Pójdź, usiądź, objaśnię ci to. Ty zaś uważaj na to, co powiem.
I zaczął: Zaiste, nie dla małżonka małżonek jest miłowany, lecz ze względu na Atmana małżonek jest miłowany. Zaprawdę, nie dla małżonki małżonkę się miłuje, lecz ze względu na Atmana małżonka jest miłowana. (...)
Gdzie istnieje dwoistość, tam jeden drugiego widzi, tam jeden drugiego czuje, tam jeden drugiego słyszy, tam jeden do drugiego mówi, tam jeden o drugim myśli, tam jeden drugiego poznaje. Ale jeśli wszystko staje się Atmanem, jakże miałby on kogoś widzieć, jakże miałby on kogoś poczuć, jakże miałby on kogoś usłyszeć, jakże miałby on kogoś poznać? Jakże miałby on to poznać, dzięki czemu on to wszystko poznaje? Jakże miałby on poznać poznającego? Teraz posiadłaś naukę, Maytreyi. To, zaiste, wystarczy do nieśmiertelności. Tak rzekł Yadjnavalkya i oddalił się stamtąd.
Podczas praktykowania jogi w warunkach zachodniej cywilizacji europejskiej, adepci, nawet wysokiej kwalifikacji, mieszają różne plany egzystencji. Uprawiają jogę bez jednolitego podłoża, którym jest Atman. Ich usiłowania, aby rozpoznać siebie i świat, są chaotyczne, nic dziwnego więc, że - zamiast świadomości - panuje w nich chaos.
Naturalny rozwój ciała i umysłu zawiera złoże karmiczne zarówno ogólnoludzkie jak i osobnicze. Lęk egzystencjalny i obawy o status materialny są zarówno powszechne, jak i mają u każdego odcień indywidualnej troski o byt. Dotyczy to hormonów, zakładania rodziny, rozmnażania itd. w procesach naturalnych.
Praktyka jogiczna jest procesem supranaturalnym: tu już karma nie wystarcza, konieczny jest wyższy poziom Yogamudry zwany Dharmą.
Dla zwyczajnego człowieka Karma jest jego przeznaczeniem. Przeznaczeniem jogina jest Dharma. Adept, który tego nie rozumie i zachowuje się raz zgodnie z Karmą, a to znowu zgodnie z Dharmą, jest jak nagi w kaktusach.
W praktyce jogicznej, a w tantrycznej tym bardziej, konieczna jest hierarchia. U zwyczajnego człowieka hierarchię ustalają potrzeby: wyznacza on swoje cele w zależności od potrzeb. U praktyka jogi, adepta tantry, hierarchię ustala cel: wyznacza on odpowiednie miejsce swoim potrzebom w zależności od celu.
Niestety, w życiu konkretnym obserwujemy, że praktykujący jogę mają blade pojęcie o hierarchii i nie potrafią przyporządkować swoich potrzeb - w praktyce codziennej - celowi praktyki. Raz są w siódmym niebie anandamayakosha, to znów zaczynają się martwić, że jeszcze nie mają stałej pracy, rodziny, dzieci i zapewnionej na starość emerytury. Miotają się od materii do energii subtelnych, skaczą po tattvach jak zając po kapuście, mylą ida z pingala, pingala z sushumna, tantrę lewej ręki z onanizmem duchowym. Zapominają, że praktyka jogi nie zmierza do urządzenia się na Ziemi i że... w ogóle nie zmierza do urządzenia się gdziekolwiek. Kochają swoje ciało do obłędu i, zamiast zatopić je w oceanie świadomości, topią je w swoich lękach i frustracjach. Ich ufność do Atmana jest deklaratywna, zaś w codziennym życiu a także w kosmogonicznym wymiarze ćwiczeń jogicznych nie mają do Niego zaufania.
Dodatkowym problemem jest to, ze praktykę jogiczną podejmują osoby przeciętne, z nizin społecznych, z podupadłych materialnie, moralnie i kulturowo rodzin, w których głównym zajęciem była, i pozostaje w nawyku, walka o przetrwanie. Osoby te nie znają hierarchii bytów subtelnych, a kiedy zaczynają poznawać, to co chwilę na pierwszy plan wyrywa się ta sama walka o przetrwanie, którą nasączona została ich dusza w siedlisku rodzinnym. A praktykowanie jogi poza hierarchią tattviczną prowadzi do chaosu poznawczego i demonokracji energetycznej.
Następnym problemem w praktyce jogi jest stosowanie fizjologii mistycznej do zaspokajania prymitywnych potrzeb prokreacyjnych. Akurat z tymi sprawami życie spokojnie sobie poradzi bez wyspecjalizowanych praktyk jogicznych, po prostu mocą swojej natury; używanie do tego jogi, tantry to tak samo jak używanie helikoptera by udać się do pracy na sąsiednia ulicę.
Joga jest specyficznym ukierunkowaniem energii ku uwolnieniu w stanie kayvalyadarsana. W praktyce jogicznej budzone są moce, które łączą się na wszystkich poziomach bytu. Między tymi poziomami istnieje ciągłość mistyczna. Kosmos w koncepcji tantrycznej jest wielką siecią mocy magicznych. Właśnie na tym polega tantra, że siły te mogą być obudzone i uporządkowane w ciele ludzkim za pomocą technik fizjologii mistycznej.
Od momentu inicjacji jogicznej ciało psychofizyczne adepta staje się przewodnikiem informacji kosmicznej, zaś jego istnienie ziemskie jest już tylko realizacją tego zadania życiowego. Jego życie osobiste musi być zgodne z tym kierunkiem przeznaczenia. Ananda Marga adepta nie jest już tylko jego osobistą sprawą. Jeśli chce on godzić przeciętne pragnienia hormonalnej satysfakcji z wyższym poziomem przewodzenia energii profetycznych, to musi podejść do tego zgodnie z prawem Karmana.
Termin mudra ma mnóstwo znaczeń (pieczęć, gest, ułożenie palców etc.), wśród nich zawsze jedno erotyczne. W liturgii tantrycznej mudra ma wiele interpretacji, z których najczęstszym jest realizacja określonych stanów świadomości przez hieratyczne gesty i pozycje, ściślej mówiąc, przez rezonans odczuwany w głębszych warstwach istoty ludzkiej. W hathajodze bandhy albo mudry określają pozycję ciała, podczas których uprawia się pranayamę i koncentrację w celu unieruchomienia nasienia. Należy jednak zawsze pamiętać, że sadhanę tantryczną uprawia się w systemie liturgicznym, do którego należą zarówno obrazy, jak gesty i dźwięki.
W tantryzmie lewej ręki Mudra jest nazwą partnerki rytuału seksualnego. Przypomnijmy, że Mudra, dosłownie pieczęć, znaczy także macica. Prawdziwym sensem zjednoczenia seksualnego w rytuale tantrycznym jest unieruchomienie boddhiczitty. Bandha i Mudra w hathajodze są pozycjami ciała, przy pomocy których kontroluje się mięśnie i nerwy okolicy genitaliów; ta kontrola wiąże się z kontrolą oddechów. Tak samo uzyskuje się opanowanie nasienia, jak i opanowanie oddechów; można je zatrzymać, unieruchomić w ten sposób, jak zatrzymuje się oddech podczas kumbhaki. Unieruchomienie nasienia przez pranajamę wiąże się z podobnym unieruchomieniem stanów świadomości. Miłość mistyczna może odrzucać wartości społeczne i moralne, ale nie może negować (a już tym bardziej występować przeciw) więzi mistycznej, wypracowanej w praktyce jogi w konkretnej relacji świątynnej.
Jeśli adept nie rozumie energetycznego kodeksu drogowego, to wyrusza w przepaść działań bezcelowych, pozbawionych perspektywy. Warto więc zastanowić się: co dzieje się z adeptem, który spekuluje więzią energetyczną głównej linii przesyłowej? A co się dzieje z adeptem, który dokonuje kradzieży dóbr energetycznych? No i co się dzieje z adeptem, który wspomaga takie czynności?
O skutkowaniu karmicznym mówi Yajnavalkyasmrti [232-233 (237-238), 259 (263), 260 (264), 283 (290)]
To bardzo ważne pytania. Odpowiedź na te pytania pomaga zrozumieć różnicę pomiędzy Karmą a Dharmą.
Odpowiedź na te pytania pomaga też zrozumieć czym jest mudra jako gest. Stara zasada jogiczna głosi: wykonałeś gest - będziesz musiał mu sprostać.
Leon Zawadzki jest astrologiem, znawcą historii i filozofii Wschodu. Praktykuje jogę od ponad 50 lat. Ma wykształcenie uniwersyteckie - ekonomia i ekonometria stosowana. Jest trenerem szachów profesjonalnych. Razem z Marią Pieniążek prowadzili Pracownię Doskonalenia Wewnętrznego, Akademię Kultury Duchowej oraz Pracownię Arkadia w Bielsku Białej (1990-2008). Jest autorem wielu książek o astrologii: "Końca świata nie będzie" (1992), "Astrolog" (1996), "Ariadna - praktyczny podręcznik interpretacji horoskopu" t. I Labirynt (1998), t. II Wyrocznia (2000), t. III Misterium (2004), "Fala - studium zaćmienia" (1999). Razem z Marią Pieniążek jest autorem książki "Nandri" (2007) o podróży pielgrzymującej do Indii. Mieszka w Bielsku Białej. Strona www.logonia.org
Artykuł zamieszczony jest na stronie logonia.org