Natalia Lesz: dzięki jodze energia przepływa przez całe ciało
środa, 9 listopada 2016
Wierzę, że joga, tak samo jak akupresura i akupunktura, uwalnia kanały energetyczne w organizmie. Dzięki jodze energia przepływa przez całe ciało. W trakcie sesji jest czas i miejsce na to, by wsłuchać się w siebie - mówi aktorka i piosenkarka Natalia Lesz. Jogę praktykuje od lat codziennie rano. Najbardziej odpowiada jej vinyasa.
Kiedy rozpoczęła się Pani przygoda z jogą?
Jogę zaczęłam ćwiczyć w USA, gdzie spędziłam wiele lat. Próbowałam hata jogi, vinyasy i tzw. hot jogi. Ale nie robiłam tego tak regularnie jak teraz. Od dziecka byłam bardzo aktywna. Uprawiałam gimnastykę artystyczną, łyżwiarstwo figurowe, chodziłam do szkoły baletowej. Gdy wyjechałam na studia do USA, szukałam takich form ruchu, które najbardziej będą mi odpowiadać. Nigdy nie ciągnęło mnie na siłownię. A joga okazała się strzałem w dziesiątkę.
Który rodzaj jogi najbardziej przemawia do pani ciała i umysłu?
Vinyasa. Jest spokojna, nie koncentruje się na wysiłku, ale na oddechu. W naturalny sposób przechodzi się w niej od jednej asany do drugiej. Wiele osób traktuje jogę jako sport siłowy, ja jednak nigdy tak o niej nie myślałam. W vinyasie równie dużo dzieje się na poziomie ciała, jak i na poziomie umysłu.
Ćwiczy pani sama, czy chodzi na zajęcia?
Codziennie rano do mnie do domu przyjeżdża instruktorka, Agnieszka Kościańska, która w Gliwicach prowadzi szkołę Magdala-joga. Nie mam aż takiej samodyscypliny, by ćwiczyć samodzielnie. Kiedy byłam w ciąży ćwiczyłam co drugi dzień. Bardzo odpowiadała mi taka forma aktywności, mojej córce też. Po porodzie odczekałam dwa miesiące i wróciłam do praktyki.
Ulubione asany?
Bardzo lubię np. te, w których rozciąga się nogi. Jako była uczennica szkoły baletowej zachowałam naturalną łatwość, by to robić. Nie przepadam natomiast za pozycjami odwróconymi, takimi jak stanie na głowie czy na rękach, ale oczywiście je ćwiczę. Najtrudniejszy podczas sesji jest dla mnie moment relaksu, kiedy mam się położyć i nie myśleć o niczym. Myśli i tak gonią mi przez głowę, zaczynam się zastanawiać, co będę robić w ciągu dnia. Przeczytałam niedawno, że naszą chorobą cywilizacyjną jest właśnie taka gonitwa myśli. Jest tak głęboko zakorzeniona w naszym umyśle, że nawet jej nie zauważamy.
Zaraziła pani swoją pasją do jogi kogoś ze swojego otoczenia?
Moja córka rośnie na joginkę. Zawsze towarzyszy mi podczas sesji. Ma już swoją ulubioną część. Gdy siadam w lotosie, ona siada ze mną i razem śpiewamy "om shanti".
Praktyka jogi zmieniła coś w pani stylu życia? W sposobie odżywiania się?
Zawsze starałam się jeść "z głową". Chcę się dobrze czuć i mieć dużo siły dla mojej córeczki. Wierzę, że joga, tak samo jak akupresura i akupunktura, uwalnia kanały energetyczne w organizmie. Dzięki jodze energia przepływa przez całe ciało. W trakcie sesji jest czas i miejsce na to, by wsłuchać się w siebie.
Na pewno stałam się spokojniejsza i bardziej cierpliwa. Przestałam reagować impulsywnie. Pomogła mi w tym joga, która ma swój rytm. Nie można przechodzić szybko z pozycji do pozycji tylko dlatego, że jest niewygodnie, że coś nam się nie podoba. Umiejętności wypracowane podczas sesji staram się przenosić na życie.