Dziedzictwo Krishnamacharyi.
piątek, 31 marca 2017
Możliwe, że nigdy o nim nie słyszeliście, ale Tirimulai Krishnamacharya miał wpływ na praktykowany przez was styl hathajogi albo nawet go wymyślił. Niezależnie od tego, czy praktykujecie dynamiczne serie Patthabiego Joisa, perfekcyjne ustawienia ciała w asanach charakterystyczne dla Iyengara, klasyczne pozycje Indry Devi czy dostosowane do możliwości ćwiczącego winjasy winijogi Desikachara, wasza praktyka ma wspólne źródło: mierzącego niewiele ponad 1,60 m wzrostu Bramina, który urodził się w 1888 r. w małej wiosce na południu Indii.
Mimo że Krishnamacharya nigdy nie był za oceanem, wypracowany przez niego styl nauczania jogi stał się popularny w Europie, Azji i w obu Amerykach. Trudno dziś znaleźć szkołę nauczania asan, na którą by nie wpłynął. Nawet jeśli uczycie się u jogina, który odszedł od tradycyjnego nauczania jest więcej niż prawdopodobne, że rozpoczynał naukę w tradycji asztangawinjasy, jogi Iyengara albo winijogi. Rodney Yee, znany z internetu i instruktażowych płyt DVD, uczył się u Iyengara. Popularny w latach siedemdziesiątych Richard Hittleman kształcił się u Indry Devi. Z kolei inni znani nauczyciele czerpali z jogi Krishnamacharyi tworząc nowe szkoły jogi takie jak Joga Białego Lotosu Gangi White’a czy ISHTA-joga Manny’ego Fingera. Większość nauczycieli jogi - również nauczycieli stylów nie wywodzących się od Krishnamacharyi (jogi Sivanandy, jogi Bikram) - inspirowało się elementami nauczania Krishnamacharyi.
Znaczna część jego wkładu w rozwój hathajogi została tak silnie przyswojona, że zapomniano już o ich źródle. Mówi się, że to Krishnamacharya jako pierwszy podkreślił znaczenie wykonywania sirsasany i sarvangasany. Był pionierem doskonalenia pozycji, ich optymalnego łączenia w sekwencje oraz przypisywania określonego, terapeutycznego działania poszczególnym asanom. Łącząc praktykę asan z praktyką pranajamy, zaczął traktować pozycje jogi jako integralną część medytacji a nie zaledwie krok w jej kierunku.
Wpływ Krishnamacharyi widać najwyraźniej w charakteryzującym dzisiejszą jogę nacisku na praktykę asan. Przypuszczalnie żaden jogin przed Krishnamacharyą nie rozwijał celowo fizycznej strony praktyki jogi. Krishnamacharya przekształcił hathajogę - niegdyś mało znaczącą odnogę praktyki jogi w jej główny nurt. Odrodzenie jogi w Indiach zawdzięcza wiele jego niezliczonym odczytom na temat jogi i demonstracjom, które prowadził w latach trzydziestych XX wieku. Z kolei jego czterej najbardziej znani uczniowie - Patthabi Jois, BKS Iyengar, Indra Devi i TKV Desikachar odegrali ważną rolę w popularyzacji jogi na zachodzie.
Powrót do korzeni jogi
Kiedy poproszono mnie o opisanie dziedzictwa Krishnamacharyi, pomyślałem, że prześledzenie historii człowieka, który zmarł zaledwie dwie dekady temu będzie proste. Tymczasem okazało się, że Krishnamacharya pozostaje zagadką nawet dla swojej rodziny. Nie napisał kompletnego pamiętnika ani nie przypisywał sobie autorstwa swoich innowacyjnych pomysłów. Jego życie obrosło legendą. Ci, którzy dobrze go znali, zestarzeli się. Jeśli utracimy ich wspomnienia, ryzykujemy stratę czegoś więcej niż historii jednego z najwybitniejszych adeptów jogi; ryzykujemy stratę pełnego zrozumienia historii żyjącej tradycji, którą odziedziczyliśmy.
Warto zastanowić się nad tym, w jaki sposób rozwój osobowości tego człowieka o wielu twarzach nadal wpływa na praktykowaną przez was formę jogi. Krishnamacharya rozpoczął swoją nauczycielską karierę doskonaląc rygorystyczną, wyidealizowaną formę hathajogi. Z czasem dziejowe wstrząsy zmusiły go do zmiany zachowania, stał się jednym z największych reformatorów jogi. Wielu uczniów wspomina go jako porywczego i wymagającego nauczyciela. BKS Iyengar powiedział mi kiedyś, że Krishnamacharyę można by uznać za świętego, gdyby nie jego wybuchowy charakter i skupienie na sobie. Inni uczniowie pamiętają go jako łagodnego mentora, który szanował ich indywidualność. Desikachar z kolei opisuje swojego ojca jako sympatycznego człowieka, który w geście pokory często kładł sobie na głowie sandały swojego nauczyciela.
Obydwaj wymienieni jogini pozostają całkowicie oddani swojemu guru, znali go jednak na różnych etapach jego życia; można odnieść wrażenie, że opisują dwóch różnych ludzi. Pozornie przeciwstawne cechy osobowości można zauważyć w kontrastujących ze sobą tonach tradycji, które zainspirował - jedne są łagodne, inne surowe. Tradycje te przyciągają ludzi o różnych typach osobowości, dodają głębi i różnorodności wciąż rozwijającej się praktyce hathajogi.
Wyjście z cienia
Świat jogi, który zastał Krishnamacharya przychodząc na świat w 1888 r. różnił się od dzisiejszego. Pod naciskiem sprawujących władzę brytyjskich kolonialistów, praktyka jogi została zepchnięta w cień. Utrzymało się jedynie wąskie grono hinduskich praktyków. W połowie dziewiętnastego i na początku dwudziestego wieku, Ruch Odrodzenia Hinduizmu tchnął nowe życie w dziedzictwo Indii. Już jako młodzieniec Krishnamacharya skupił się na poznawaniu tradycji, dogłębnie studiując wiele tradycyjnych hinduskich dziedzin takich jak sanskryt, logika, rytuały, prawo i podstawy tradycyjnej medycyny. Z czasem wykorzystał tę rozległą wiedzę pogłębiając swoje rozumienie jogi.
Z autobiograficznych notatek, które Krishnamacharya spisał pod koniec życia, wynika, że zaczął uczyć się jogi w wieku pięciu lat od swojego ojca, z którym recytował jogasutry Patańdżalego i od którego dowiedział się, że jego rodzina wywodzi się od Nathamuniego - poważanego jogina, który żył w dziewiątym wieku. Mimo że ojciec Krishnamacharyi zmarł, nim ten osiągnął pełnoletniość, zaszczepił synowi zamiłowanie do poszerzania wiedzy, zwłaszcza na temat jogi.
W innym rękopisie Krishnamacharya napisał, że "będąc jeszcze urwisem" nauczył się dwudziestu czterech asan od swamiego ze świątyni Sringeri-Math, która dała początek dziedzictwu Swamiego Sivanandy. W wieku szesnastu lat Krishnamacharya odbył pielgrzymkę do świątyni Nathamuniego w Alvar Tirunagari, gdzie miał wizję, w czasie której poznał swego prapradziada.
Zgodnie z często powtarzana opowieścią, Krishnamacharya spotkał przy bramie świątyni zasuszonego starca, który skierował go do położonego nieopodal gaju mangowców. Dotarłszy na miejsce wyczerpany Krishnamacharya osunął się na ziemię. Kiedy wstał, zauważył, że zebrało się wokół niego trzech joginów. Jego przodek - Nathamuni - usiadł pośrodku. Krishnamacharya padł na twarz i poprosił o wskazówki. Przez kilka godzin Nathamuni śpiewał mu wersety Yogabhasyi (z sanskrytu: Esencja Jogi), tekstu który zaginął ponad tysiąc lat wcześniej. Krishnamacharya zapamiętał a następnie spisał zasłyszane wersy. Zalążki wielu cech innowacyjnego sposobu nauczania Krishnamacharyi są obecne w tym tekście dostępnym obecnie w angielskim tłumaczeniu. Chociaż opowieść Krishnamacharyi sprawia wrażenie wymyślonej, podkreśla charakterystyczną cechę jego osobowości Krishnamacharyi. Nigdy nie przypisywał sobie autorstwa swoich dzieł. Uważał, że joga należy do Boga. Wszystkie swoje pomysły, autorskie i zapożyczone, przypisywał albo antycznym tekstom albo swojemu guru.
Po doświadczeniach w świątyni Nathamuniego, Krishnamacharya wciąż studiował wiele tradycyjnych hinduskich dyscyplin, otrzymując naukowe tytuły w filologii, logice, religioznawstwie i muzyce. Praktykował jogę w oparciu o wiedzę zaczerpniętą ze starożytnych tekstów i nielicznych rozmów z joginami. Zgodnie z życzeniem ojca chciał pogłębić swoja znajomość jogi. Kiedy jeden z profesorów zauważył, że Krishnamacharya praktykuje asany zasugerował mu, by odnalazł jednego z niewielu żyjących mistrzów hathajogi - Śri Ramamohana Brahmacharyę.
O Brahmacharyi wiemy niewiele więcej ponad to, że wraz z żoną i trójką dzieci żył w jaskini, na odludziu. Krishnamacharya spędził u niego siedem lat ucząc się na pamięć jogasutr Patańdżalego, poznając asany i ćwiczenia oddechowe oraz odkrywając terapeutyczne działanie praktyki jogi. Krishnamacharya twierdził, że opanował trzy tysiące asan i rozwinął wyjątkowe umiejętności obejmujące zatrzymanie pracy serca. Brahmacharya w zamian za lata nauki wyraził życzenie, by Krishnamacharya wrócił w rodzinne strony, założył rodzinę i uczył jogi.
Wykształcenie zdobyte przez Krishnamacharyę przygotowało go do objęcia stanowisk naukowych w wielu prestiżowych instytucjach, ale nie skorzystał z tej możliwości. Postanowił spełnić życzenie swojego guru. Mimo wykształcenia Krishnamacharya żył w biedzie. W latach dwudziestych XX w nauczanie jogi było mało opłacalne. Ze względu na brak uczniów Krishnamacharya musiał podjąć pracę jako brygadzista na plantacji kawy. W czasie wolnym od pracy Krishnamacharya podróżował po prowincji, wygłaszał odczyty na temat jogi i demonstrował asany. Krishnamacharya starał się zwiększać popularność jogi, prezentując swoje siddhis, niezwykłe możliwości ciała jogina. Demonstracje mające na celu rozbudzenie zainteresowania ginącą tradycją obejmowały zatrzymanie pracy serca, zatrzymywanie samochodu siłą rąk, wykonywanie trudnych asan oraz podnoszenie dużych ciężarów zębami. Krishnamacharya wiedział, że aby zacząć uczyć jogi, musi najpierw zainteresować nią ludzi.
Dzięki zaaranżowanemu małżeństwu Krishnamacharya spełnił drugie życzenie swojego mistrza. Starożytni jogini byli ascetami, żyli samotnie w lasach. Tymczasem jego guru chciał, by Krishnamacharya poznał życie rodzinne i nauczał jogi, która byłaby korzystna dla współczesnego gospodarza. Początkowo była to trudna ścieżka. Para żyła w takiej biedzie, że Krishnamacharya ubierał się w przepaski uszyte z tkaniny oderwanej z sari jego żony. Później wspominał ten okres jako najtrudniejszy w swoim życiu, ale pojawiające się wyzwania jedynie wzmacniały jego determinację do nauczania jogi.
Początki asztangawinjasy
Szczęście uśmiechnęło się do Krishnamacharyi w 1933 r., kiedy został poproszony o nauczanie w Sanskrit College w Majsurze. Otrzymał dobrą pensję i możliwość skupienia się wyłącznie na nauczaniu jogi. Rodzina królewska przez długi czas doceniała rdzenne sztuki i wspierała odrodzenie hinduskiej kultury. Przez ponad wiek władcy Majsuru byli mecenasami hathajogi, w ich księgozbiorze zachowała się jedna z najstarszych ilustrowanych encyklopedii asan obecnie zwana Sritattvanidhi.
Przez dwie dekady, maharadża Majsuru pomagał Krishnamacharyi promować jogę w Indiach, finansując prowadzone przez niego odczyty i pokazy. Maharadża był diabetykiem, interesował się przede wszystkim leczniczymi właściwościami jogi. Krishnamacvharya poświęcił wiele czasu na ich rozpoznanie. Mimo tego Krishnamacharya nie utrzymał stanowiska w Maharaja Sanskrit College. Był zbyt surowy, uczniowie skarżyli się na niego. Ponieważ Maharadża lubił Krishnamacharyę i nie chciał stracić jego przyjaźni i cennych rad, zaproponował rozwiązanie: oddał Krishnamacharyi do dyspozycji salę gimnastyczną pałacu. Krishnamacharya otworzył w niej szkołę jogi.
W ten sposób zaczął się najbardziej twórczy okres prascy Krishnamacharyi, w czasie którego rozwinął system znany obecnie jako asztangawinjasa. Ponieważ jego uczniami byli przede wszystkim młodzi, aktywni chłopcy, Krishnamacharya czerpał z wielu dyscyplin - jogi, gimnastyki i hinduskich zapasów - aby rozwinąć sekwencje dynamicznie wykonywanych asan mające na celu rozwój fizycznej sprawności. Styl ten wykorzystuje ruchy surjanamaskary do wejścia w każdą asanę i wyjścia z niej. Każdemu ruchowi przypisana jest określona część cyklu oddechowego oraz określone driszti, czyli punkt skupienia wzroku, który pozwala wejść w stan medytacyjnej koncentracji. Ostatecznie Krishnamacharya podzielił sekwencje pozycji na trzy serie złożone z podstawowych, pośrednich i zaawansowanych asan. Uczniowie byli podzieleni na grupy w oparciu o swoje doświadczenie i umiejętności, uczyli się na pamięć każdej sekwencji i doskonalili ja przed rozpoczęciem nauki kolejnej.
Mimo że Krishnamacharya rozwinął tę formę praktyki asan w latach trzydziestych XX w., pozostała ona prawie nieznana na zachodzie przez następnych czterdzieści lat. Ostatnio stała się jednym z najpopularniejszych stylów praktyki hathajogi, przede wszystkim dzięki pracy i wytrwałości jednego z najwierniejszych i najsławniejszych uczniów Krishnamacharyi - Śri Krishny Patthabiego Joisa.
Patthabi Jois spotkał Krishnamacharyę w ciężkim dla niego okresie poprzedzającym lata spędzone w Majsurze. Jako krzepki dwunastolatek Jois uczestniczył w jednym z pokazów Krishnamacharyi. Zafascynowany demonstracją asan poprosił Krishnamacharyę o naukę. Zajęcia rozpoczęły się następnego ranka, na kilka godzin przed początkiem zajęć szkolnych i trwały przez następne trzy lata - do czasu powrotu Joisa w rodzinne strony, do Majsuru, gdzie miał zacząć naukę w Sanskrit College. Kiedy dwa lata później Krishnamacharya zaczął prowadzić zajęcia na tej właśnie uczelni, szczęśliwy Jois wznowił zajęcia u swojego mistrza.
Jois zapamięta wiele szczegółów z czasów swojej nauki u Krishnamacharyi. Przez dziesięciolecia utrzymywał z oddaniem tę pracę, doskonaląc i nieznacznie zmieniając sekwencje asan bez wprowadzania znaczących zmian, trochę na wzór skrzypka, który zmienia sposób frazowania muzycznego utworu nie zmieniając przy tym ani jednej nuty. Jois często powtarzał, że koncepcja winjasy ma źródło w antycznym tekście zatytułowanym Yoga Korunta. Niestety tekst ten zaginął i nikt z żyjących nie widział go. Istnieje tak wiele teorii na temat tego manuskryptu - sam słyszałem pięć sprzecznych teorii dotyczących okoliczności jego odkrycia i zawartości - że niektórzy kwestionują jego autentyczność. Kiedy zapytałem Joisa czy czytał Yoga Koruntę odpowiedział mi, że "Nie. Zna ją tylko Krishnamacharya". Zdarzało mu sie bagatelizować znaczenie tego tekstu poprzez wskazywanie inne dzieł- jogasutr, Hathajogapradipiki i Bhagawadgity - które miały w równym stopniu wpływ na nauczanie Krishnamacharyi.
Jakiekolwiek by były korzenie asztangajogi, dzisiaj stanowi ona jedną z najbardziej wpływowych części spuścizny Krishnamacharyi. Być może metoda ta, początkowo stworzona dla młodzieży, daje naszej kipiącej energią, skupionej na tym, co zewnętrzne kulturze przystępną ścieżkę do duchowości. W ostatnich dekadach wciąż rosnąca grupa joginów ulega precyzji i intensywności tej metody. Wielu z nich zdecydowała się na pielgrzymkę do Majsuru, gdzie Patthabi Jois nauczał aż do śmierci.
Zerwanie z tradycją
Mimo że Krishnamacharya nauczał w majsurskim pałacu głównie młodych chłopców, jego pokazy przyciągały bardziej różnorodną publiczność. Odpowiadało mu wyzwanie przedstawienia jogi osobom o różnym pochodzeniu. W czasie częstych wycieczek, które nazywał "propagandowymi wyprawami" prezentował praktykę jogi brytyjskim żołnierzom, maharadżom muzułmańskiego wyznania oraz hindusom o różnych wyznaniach. Krishnamacharya podkreślał, że praktyka jogi służy ludziom wszystkich wyznań i zmieniał swój sposób nauczania stosownie do religijnych przekonań swoich uczniów. Mimo że przekraczał kulturalne, religijne i społeczne bariery, jego zachowanie względem kobiet pozostawało patriarchalny. Los spłatał mu jednak figla. Pierwszy uczeń, który zaprezentował jego jogę na międzynarodowej arenie ubiegał się o nauczanie w sari. Co więcej okazał się kobieta z zachodu.
Kobieta znana jako Indra Devi ( urodziła sie jako Zhenia Labunskaia w przedsowieckiej Łotwie) była przyjaciółka pochodzącej z Majsuru rodziny królewskiej. Po obejrzeniu jednego z pokazów Krishnamacharyi poprosiła go o naukę. Początkowo Krishnamacharya odpowiedział jej, że prowadzona przez niego szkoła nie przyjmuje ani obcokrajowców ani kobiet. Devi nie poddała się, przekonała maharadżę, by wpłynął na swojego Bramina. Niechętnie Krishnamacharya zaczął ją uczyć, przepisał jej ograniczoną dietę i zaproponował trudny harmonogram zajęć, licząc na to, że uda mu się ja zniechęcić. Devi poradziła sobie ze wszystkimi wyzwaniami i , z czasem, stała się przyjaciółką Krishnamacharyi i jego przykładną uczennicą.
Po roku Krishnamacharya namówił Devi do zostania nauczycielem jogi. Poprosił, by przyniosła notes i przez następne kilka dni dyktował jej wskazówki dotyczące nauczania jogi i pranajamy oraz układania diety. Czerpiąc z jego wskazówek Devi napisała pierwszą bijącą rekordy sprzedaży książkę na temat hathajogi zatytułowaną "Forever Young, Forever Healthy". Z biegiem czasu Devi otworzyła w Szanghaju, pierwszą w Chinach szkołę jogi. Jej uczennicą została Chiang Kai-Shek. Udało jej się również przekonać sowieckich władców, że joga nie jest religią, dzięki czemu można było zacząć w Związku Radzieckim mówić o jodze, której praktyka pozostawała tam przez długi czas nielegalna.
W 1947 r. Devi przeniosła się do Stanów Zjednoczonych. Mieszkała w Hollywood, gdzie była znana jako “pierwsza dama jogi". Na jej zajęciach pojawiały się Marilyn Monroe, Elizabeth Arden, Greta Garbo i Gloria Swanson. To właśnie dzięki Devi na zachodzie przetoczyła się pierwsza fala popularności jogi Krishnamacharyi.
Mimo że Devi uczyła się u Krishnamacharyi w Majsurze, nauczana prze nią joga nie przypomina asztangajogi Joisa. Krishnamacharya uczył Devi w łagodniejszy sposób, starał się uczyc ją tak, by praktyka była dostosowana do jej fizycznych ograniczeń i, równocześnie, stanowiła dla niej wyzwanie. Była to zapowiedź sposobu, w jaki nauczał w późniejszych latach.
Devi nauczała w łagodny sposób. Mimo że nie stosowała winjas, przestrzegała opracowanych przez Krishnamacharyę zasad układania pozycji w sekwencje. Dzięki temu jej zajęcia miały charakter zaplanowanej podróży, która zaczynała się od pozycji stojących, pomału zmierzała ku kluczowej pozycji i pozycji ją uzupełniających a kończyła się odpoczynkiem. Krishnamacharya uczył ją, podobnie jak Joisa, łączenia praktyki asan z pranajamą. Uczniowie praktykujący w wypracowanym przez Devi stylu, wykonują każdą pozycję oddychając w przypisany jej sposób.
Devi dodała do swojej pracy aspekt oddania, który nazwała jogą Sai. Wykonanie kluczowej pozycji każdych zajęć obejmuje recytację inwokacji, tak by punkt kulminacyjny każdych zajęć łączył się z medytacją mająca charakter ekumenicznej modlitwy. Chociaż był to jej autorski pomysł, jego zalążki były obecne we wskazówkach udzielonych jej przez Krishnamacharyę. W późniejszych latach życia również Krishnamacharya zalecał połączenie praktyki asan ze śpiewem.
Mimo że Indra Devi zmarła w 2002 r w wieku 102 lat, jej sześć szkół jogi wciąż działa w Buienos Aires. W wieku 10o lat wciąż uczyła asan. Mając dziewięćdziesiąt parę lat podróżowała po świecie, zwiększając wpływ jogi Krishnamacharyi na jogę w północnej i południowej Ameryce. Jej wpływy w Stanach Zjednoczonych osłabły, kiedy w 1985 r. przeprowadziła się do Argentyny, ale w Ameryce Łacińskiej wykraczały poza sferę jogi.
Będziecie mieli problem szukając w Buenos Aires kogoś, kto by o niej nie słyszał. Miała wpływ na różne warstwy społeczne: taksówkarz, który zawiózł mnie do jej domu nazwał ją "bardzo mądrą kobietą", następnego dnia prezydent Argentyny Menem odwiedził ją z prośba o poradę i dobre słowo. W sześciu szkołach założonych przez Devi odbywa się piętnaście zajęć jogi dziennie, a absolwenci jej czteroletniego kursu nauczycielskiego otrzymują uznawany na całym świecie tytuł naukowy.
Nauczanie Iyengara
Równolegle do uczenia Joisa i Devi Krishnamacharya przez krótki czas uczył również chłopca o imieniu BKS Iyengar, który odegrał prawdopodobnie największą rolę w przeniesieniu hatjajogi na zachód. Trudno dziś wyobrazić sobie, jak wyglądałaby "nasza" joga bez wkładu Iyengara, zwłaszcza jego precyzyjnych i uporządkowanych opisów każdej pozycji, poszukiwania terapeutycznych zastosowań praktyki asan oraz jego złożonych, rygorystycznych systemów szkolenia, które ukończyło wielu wpływowych nauczycieli jogi.
Trudno powiedzieć, w jakim stopniu nauczanie Krishnamacharyi wpłynęło na późniejszy rozwój Iyengara. Iyengar uczył się u Krishnamacharyi krótko, niespełna rok. Był to jednak intensywny okres. Oprócz gorącego oddania praktyce jogi, Krishnamacharya zaszczepił Iyengarowi idee, które z czasem rozwinęły się w dojrzałą jogę Iyengara (znaki rozpoznawcze jogi Iyengara - modyfikacje pozycji i stosowanie jogi w celach terapeutycznych - są podobne do sposobu , w jaki Krishnamacharya nauczał w późniejszych latach). Niewykluczone, że zagłębiając się w historię hathajogi za każdym razem uzyskamy podobne wyniki. Iyengar pozostaje oddany swojemu guru. Powtarza "jestem słabym wzorem jogina, to mój gurudżi był wielkim człowiekiem".
Przeznaczenie Iyengara nie było z góry przesądzone. Kiedy Krishnamacharya zaprosił Iyengara do swojego domu - siostra Iyengara była żoną Krishnamacharyi - nie wróżył sukcesów na ścieżce jogi chorowitemu i sztywnemu młodzieńcowi. Opowieści Iyengara o czasie spędzonym z Krishnamacharyą przypominają nowele Dickensa. Krishnamacharya bywał niezwykle wymagającym tyranem. Początkowo, w ogóle nie skupiał się na Iyengarze, który spędzał całe dnie na podlewaniu kwiatów i innych posługach. Jedynym przyjacielem Iyengara był jego współlokator, chłopiec o imieniu Keshavamurthy, który był ulubieńcem Krishnamacharyi. Dziwnym zrządzeniem losu pewnego ranka Keshavamurthy zniknął i nigdy nie wrócił do szkoły. Za kilka dni w szkole jogi miała się odbyć ważna prezentacja a Krishnamacharya liczył, że jego najsprawniejszy uczeń wykona asany. W obliczu kryzysu Krishnamacharyua zaczął pospiesznie uczyć Iyengara serii trudnych asan.
Iyengar pilnie się uczył i w dniu demonstracji zaskoczył Krishnamacharyę nadzwyczajną sprawnością. Po tym wydarzeniu Krishnamacharya zaczął poświęcać czas Iyengarowi. Iyengar robił szybkie postępy, wkrótce zaczął asystować Krishnamacharyi w czasie zajęć i towarzyszył mu w czasie demonstracji. Krishnamacharya wciąż uczył w apodyktyczny sposób. Pewnego razu, kiedy Krishnamacharya kazał Iyengarowi wykonać hanumanasanę (szpagat) ten poskarżył się, że nie opanował tej pozycji. "Zrób to" - rozkazał Krishnamacharya. Iyengar posłuchał go i zerwał sobie jeden z mięśni grupy tylnej uda.
Krótki okres nauki Iyengara skończył się nagle. Po demonstracji jogi w Karnatace, grupa kobiet poprosiła Krishnamacharyę o naukę. Krishnamacharya wybrał najmłodszego ze swoich uczniów - Iyengara - by poprowadził oddzielne zajęcia dla kobiet - w tamtych czasach mężczyźni i kobiety nie ćwiczyli w jednym pomieszczeniu. Sposób nauczania Iyengara zrobił na grupie kobiet duże wrażenie. Na ich prośbę Krishnamacharya postanowił, że Iyengar zostanie z nimi i będzie ich nauczycielem.
Nauczanie było dla Iyengara wyróżnieniem ale nie poprawiło jego sytuacji materialnej. Nauczanie jogi było mało popularnym zajęciem. Iyengar wspomina, że czasami jadł zaledwie jedną miskę ryżu raz na trzy dni, starając się przeżyć przede wszystkim na wodzie kranowej. W pełni oddał się praktyce jogi. Iyengar mówi, że miał tak silną obsesję na punkcie praktyki, że sąsiedzi i część rodziny mieli go za szaleńca. Ćwiczył godzinami, aby docisnąć kolana do podłogi w baddha-konasanie obciążał sobie nogi kamieniami młyńskimi. W celu poprawienia swojej urdhva-dhanurasany wyginał się na wozie parowym stojącym na ulicy. W trosce o zdrowie Iyengara, jego brat zaaranżował mu małżeństwo z szesnastoletnią Ramamani. Na szczęście Ramamani szanowała pracę Iyengara i stała się ważnym towarzyszem jego dociekań poświęconych asanom.
Mieszkając kilkaset kilometrów od nauczyciela jedynym sposobem nauczania się asan było ich testowanie na własnym ciele i analizowanie ich działania. Z pomocą Ramamani Iyengar udoskonalił i rozwinął asany, których nauczył się od Krishnamacharyi.
Podobnie do Krishnamacharyi Iyengar zaczął modyfikować pozycje i dopasowywać je do możliwości powoli rosnącego grona swoich uczniów. Tak jak Krishnamacharya Iyengar nie obawiał się innowacji. W dużym stopniu porzucił styl praktyki oparty na winjasach. Zamiast tego nieustannie dociekał jakie jest naturalne ustawienia ciała w asanie, zastanawiając się nad wpływem każdej części ciała, nawet skóry, na budowanie pozycji. Ponieważ wśród jego uczniów było wielu ludzi nie dorównujących sprawnościom chłopcom, których uczył Krishnamacharya w Majsurze, Iyengar nauczył się stosowania pomocy, które mogłyby ułatwić i, niejednokrotnie, umożliwić im praktykę. Ponieważ część uczniów chorowała, Iyengar zaczął rozwijać terapeutyczne podejście do praktyki asan. Iyengar widział ciało jako świątynię a asany jako modlitwę. Nacisk kładziony przez Iyengara na praktykę asan nie zawsze podobał się jego mistrzowi. Mimo że Krishnamacharya doceniał biegłość Iyengara w praktyce asan w czasie jego sześćdziesiątych urodzin dał mu do zrozumienia, że nadszedł czas, by porzucił praktykę asan i skupił się na medytacji.
Między latami trzydziestymi i pięćdziesiątymi dwudziestego wieku sława Iyengara jako nauczyciela i uzdrowiciela rosła. Uczyło się u niego wielu znanych i szanowanych ludzi takich jak filozof Jiddhu Krishnamurty i skrzypek Yehudi Menuhin, który zwrócił uwagę uczniów z zachodu na styl nauczania Iyengara. W latach sześćdziesiątych joga zaczęła stawać się częścią światowego dziedzictwa a Iyengara uznano za jednego z jej najwybitniejszych ambasadorów.
Trudne lata
Mimo że jego uczniowie zaczęli dobrze sobie radzić i popularyzowali jego jogę, dla Krishnamacharyi nadeszły ciężkie czasy. Do 1947 r. liczba uczniów w szkole spadła gwałtownie. Jois wspomina, że na zajęcia Krishnamacharyi przychodziły tylko trzy osoby. Skończył się rządowy patronat - Indie odzyskały niepodległość a politycy, którzy zastąpili rodzinę królewska nie interesowali się jogą. Krishnamacharya zabiegał o utrzymanie szkoły, jednak mimo starań została ona zamknięta w 1950 r. Sześćdziesięcioletni wówczas nauczyciel znalazł się w trudnej sytuacji, musiał zacząć wszystko od nowa.
W odróżnieniu od swoich podopiecznych Krishnamacharya nie odnosił korzyści z rosnącej popularności jogi. Wciąż zgłębiał jogę, nauczał jej i ją rozwijał, jednak mało kto o nim pamiętał. Iyengar domyśla się, ze ten spędzony w samotności okres życia zmienił podejście Krishnamacharyi do uczniów. Jego zdaniem Krishnamacharya mógł pracować po swojemu dzięki protekcji maharadży. Zdany na siebie, zmuszony do szukania uczniów, Krishnamacharya miał silniejszą motywację do zintegrowania się ze społeczeństwem i rozwinął większą empatię.
Tak jak w latach dwudziestych, Krishnamacharya walczył o znalezienie pracy, w końcu opuścił Majsur i przyjął posadę nauczyciela w szkole Vivekanandy w Madrasie. Powoli pojawili się nowi uczniowie, ludzie pochodzący z różnych warstw społecznych o zróżnicowanym zdrowiu a Krishnamacharya odkrywał nowe sposoby nauczania ich. Kiedy przyszli do niego uczniowie o obniżonej sprawności fizycznej, jak również osoby niepełnosprawne, Krishnamacharya skupił się na dostosowywaniu pozycji do możliwości każdego z uczniów.
Zdarzało się, że jednemu uczniowi kazał wykonać paschimottanasanę z prostymi kolanami, aby rozciągać mięśnie grupy tylnej uda, a mniej elastyczni uczniowie wykonywali tę samą pozycję z ugiętymi kolanami. W podobny sposób, stosownie do możliwości uczniów, zmieniał wzorce oddechowe w czasie praktyki, raz starając się wzmocnić brzuch poprzez wzmocnienie wydechu, innym razem mając na celu wzmocnienie pleców poprzez wzmocnienie wdechu. Krishnamacharya zmieniał długość i częstotliwość wykonywania asan oraz sposób łączenia ich w sekwencje, żeby pomóc uczniom w osiągnięciu krótkoterminowych celów np.: powrotu do zdrowia. W miarę poprawy praktyki ucznia, pomagał im doskonalić pozycje dążąc do wykonania ich pełnej formy. Na swój sposób Krishnamacharya pomagał uczniom przejść od praktyki jogi dostosowanej do ich ograniczeń do praktyki jogi pozwalającej zwiększyć ich możliwości. To podejście nazywane obecnie winijogą stało się znakiem rozpoznawczym nauczania Krishnamacharyi w ostatnich dekadach jego życia.
Krishnamacharya starał się stosować te techniki praktycznie do każdego problemu zdrowotnego. Pewnego razu lekarz poprosił go o pomoc w terapii osoby po wylewie. Krishnamacharya poruszał bezwładnymi kończynami pacjenta układając je w różnych pozycjach. Podobnie jak u pozostałych uczniów Krishnamacharyi zdrowie pacjenta poprawiło się - a sława Krishnamacharyi jako uzdrowiciela wzrosła.
To właśnie jego reputacja uzdrowiciela przyciągnęła ostatniego z jego słynnych uczniów. W tamtym czasie jednak nikt - a już na pewno nie Krishnamacharya - nie domyśliłby się, że to właśnie jego syn - TKV Desikachar zostanie słynnym joginem, który przekaże całe spektrum nauczania Krishnamacharyi a szczególnie jego późniejsze nauki zachodniemu światu.
Podtrzymywanie płomienia
Mimo że Desikachar urodził się w rodzinie joginów, nie odczuwał powołania do tej dyscypliny. W dzieciństwie uciekał kiedy tylko ojciec prosił go o wykonanie asan. Któregoś razu Krishnamacharya złapał go, przywiązał jego dłonie do stóp w baddha-padmasanie i zostawił go tak na pół godziny. Podobne podejście nie motywowało młodego Desikachara do praktyki jogi. W końcu inspiracja przyszła z innej strony.
Po ukończeniu studiów inżynierskich, Desikachar przyjechał na krótko do rodziny. Zmierzał do Delhi, gdzie zaproponowano mu dobrą pracę w europejskiej firmie. Pewnego ranka Desikachar siedział przed domem i czytał gazetę. Nagle zauważył duży amerykański samochód zbliżający się wąską uliczką do domu jego ojca. W tej samej chwili z domu wyszedł Krishnamacharya ubrany jedynie w dhoti i święte znaki oznaczające jego dożywotnie oddanie bogu Wisznu. Samochód zatrzymał się i wyskoczyła z niego kobieta w średnim wieku o europejskich rysach twarzy, krzycząc "profesorze, profesorze!". Rzuciła się w stronę Krishnamacharyi, objęła go i mocno uściskała.
Krew odpłynęła Desikacharowi z twarzy, kiedy jego ojciec odwzajemnił uścisk. W tamtych czasach Bramini i europejskie kobiety po prostu się nie obejmowali - szczególnie na środku ulicy a już na pewno nie Bramin równie konserwatywny jak Krishnamacharya.
Kiedy kobieta odjechała Desikachar zdołał wydukać jedynie "Dlaczego?". Krishnamacharya wyjaśnił mu, że kobieta ta była jego uczennicą. Dzięki pomocy Krishnamacharyi zdołała po raz pierwszy od dwudziestu lat zasnąć nie zażywając leków nasennych. Być może reakcja Desikachara na to wydarzenie wynikała z jego karmy; z pewnością to świadectwo mocy jogi na zawsze odmieniło jego życie. W jednej chwili postanowił nauczyć się tego, co wiedział jego ojciec.
Krishnamacharya nie ucieszył się z nagłego zainteresowania swojego syna praktyką jogi. Powiedział mu, by kontynuował karierę inżynierską i odpuścił sobie praktykę jogi. Desikachar nie chciał słuchać. Zrezygnował z pracy w Delhi, zatrudnił się w lokalnej firmie i poprosił ojca o lekcje. W końcu Krishnamacharya ustąpił. Aby zyskać pewność, że intencje Desikachara są szczere i, być może, również po to, żeby go zniechęcić, Krishnamacharya chciał by Desikachar rozpoczynał zajęcia o godzinie 03:30 rano. Desikachar zgodził się na wszystkie warunki ojca, sam postawił tylko jeden: żadnych rozmów o Bogu. Pragmatyczny inżynier był przekonany, że nie potrzebuje religii. Krishnamcharya uszanował jego życzenie, zaczęli wspólnie praktykować asany i śpiewać jogasutry Patańdżalego. Ponieważ mieszkali w jednopokojowym mieszkaniu cała, na wpół śpiąca rodzina, była zmuszona do nich dołączyć. Zajęcia te trwały przez dwadzieścia osiem lat, nie zawsze jednak odbywały się tak wcześnie.
Przez lata uczenia swojego syna Krishnamacharya doskonalił winijogę, starając się tworzyć metodologię praktyki odpowiednią dla chorych, kobiet w ciąży, dzieci i , oczywiście, osób szukających oświecenia. Podzielił praktykę jogi na trzy etapy odpowiadające młodości, wiekowi średniemu i starości. W pierwszym etapie należy rozwinąć siłę i elastyczność, na drugim utrzymać zdrowie przez lata pracy i utrzymywania rodziny a wreszcie na trzecim etapie porzucić fizyczną praktykę i skupić się na Bogu.
Desikachar zauważył, że kiedy uczniowie robili postępy Krishnamacharya kładł nacisk nie tylko na wykonywanie coraz trudniejszych asan, ale również na duchowe aspekty jogi. Desikachar zrozumiał, że jego ojciec żywił głębokie przekonanie, iż każde działanie powinno wynikać z oddania a każda asana powinna wywoływać stan wewnętrznego spokoju. Również nacisk kładziony przez Krishnamacharyę na oddech miał na celu łączenie duchowych aspektów praktyki z jej fizjologicznie korzystnym działaniem.
Według Desikachara Krishnamacharya opisywał cykl oddechu jako akt poddania: “Weź wdech, Bóg zbliży się do ciebie. Po zatrzymaniu wdechu, Bóg pozostaje w tobie. Zrób wydech, zbliż się do Boga. Zatrzymaj wydech i poddaj się Bogu".
W ostatnich latach życia Krishnamacharya połączył praktykę jogi ze śpiewaniem pieśni wedyckich. Zawsze dopasowywał liczbę śpiewanych wersów do czasu, jaki uczeń powinien pozostać w asanie. Technika ta może pomóc uczniom w utrzymaniu skupienia i, dodatkowo, stanowi krok w kierunku medytacji.
Zagłębiając sie w duchowe aspekty jogi, Krishnamacharya szanował pochodzenie kulturowe każdego ucznia. Jedna z jego wieloletnich uczennic, nauczająca obecnie w Waszyngtonie, Patricia Miller przypomina sobie, że prowadził medytację dając uczniom wybór. Instruował ich, by zamknęli oczy i skupili się na obszarze między brwiami i powtarzał "Pomyślcie o Bogu. Jeśli nie chcecie myśleć o Bogu, pomylcie o słońcu. Jeśli nie chcecie myśleć o słońcu pomyślcie o rodzicach". Krishnamacharyi zależało tylko na jednym - tłumaczy Miller - abyśmy przyjęli istnienie mocy większej od nas samych.
Pielęgnowanie dziedzictwa
Obecnie Desikachar pielęgnuje dziedzictwo swojego ojca zarządzając ośrodkiem Krishnamacharya Yoga Mandiram w Madrasie, gdzie nauczane są kontrastujące ze sobą sposoby podejścia do jogi wypracowane przez Krishnamacharyę i tłumaczone są jego pisma. Z czasem Desikachar zrozumiał całe spektrum nauczania swojego ojca, w tym oddanie Bogu. Z drugiej strony Desikachar rozumie zachodni sceptycyzm i podkreśla potrzebę oddzielenia jogi of jej hinduskich naleciałości.
Światopogląd Krishnamacharyi był zakorzeniony w filozofii wedyjskiej; współczesny zachód jest zakorzeniony w nauce. Czerpiący z obydwu źródeł Desikachar postrzega siebie jako tłumacza przekazującego starożytna mądrość swego ojca współczesnym ludziom. Głównym celem Desikachara i jego syna Kausthuba jest dzielenie się starożytna mądrością jogi z nowym pokoleniem. "Nasze dzieci zasługują na lepszą przyszłość" powiada. Jego fundacja prowadzi zajęcia z jogi dla dzieci, również dla dzieci niepełnosprawnych. Oprócz wydawania dostosowanych do wieku historii i przewodników duchowych, Kausthub kręci filmy wideo przedstawiające techniki nauczania jogi młodzieży z zastosowaniem metod wypracowanych przez swojego dziadka w Majsurze.
Mimo że Desikachar był uczniem Krishnamacharyi przez prawie trzy dekady twierdzi, że opanował zaledwie podstawy wiedzy swojego ojca. Zarówno zainteresowania jak i osobowość Krishnamcharyi zmieniały się jak w kalejdoskopie, joga stanowiła zaledwie część jego rozległej wiedzy. Krishnamacharya zgłębiał również filologię, astrologię i muzykę. W swoim ajurwedyjskim laboratorium opracowywał ziołowe receptury.
W Indiach jest wciąż bardziej znany jako uzdrowiciel niż jogin. Był również kucharzem - smakoszem, ogrodnikiem i przebiegłym graczem w karty. Z czasem encyklopedyczna wiedza, która sprawiała, że był w młodości postrzegany jako nieprzystępny czy wręcz arogancki - "intelektualnie zatruty" jak mawiał Iyengar - z czasem ustąpiła miejsca chęci komunikacji. Krishnamacharya zdał sobie sprawę, że duża część tradycyjnych indyjskich nauk, które opanował zaczęła zanikać. Dlatego udostępniał zasoby swojej wiedzy każdemu kto wykazał zdrowe zainteresowanie i był dostatecznie zdyscyplinowany. Krishnamacharya wiedział, że joga musi dostosować się do współczesnego świata albo zginie.
Indyjskie porzekadło mówi że, co trzy stulecia rodzi się ktoś, kto ożywia tradycję. Być może Krishnamacharya był wcieleniem tej osoby. Zachowując wielki szacunek dl przeszłości nigdy nie bał się eksperymentowania i wcielania w życie nowatorskich pomysłów. Rozwijając i doskonaląc zróżnicowane podejścia do praktyki sprawił, że joga jest dostępna dla milionów. To, przede wszystkim, jest jego najcenniejszą spuścizną.
Mimo że style praktyki hathajogi, które rozwinęły się w oparciu o dziedzictwo Krishnamacharyi różnią się od siebie, łączy je pasja i wiara w jogę. Cicha wiadomość, którą przekazuje jego nauczanie głosi, że joga nie jest skostniałą tradycją; jest żyjącą, zmieniającą się sztuką, która nieustannie rozwija się dzięki eksperymentom i rosnącemu doświadczeniu każdego z praktyków.
Autor: Fernando Pages Ruiz (http://buildingaffordable.com)
Tłumacz: Łukasz Przywóski
Artykuł ten ukazał się w magazynie Yoga Journal w maju 2001 r. Jego autorem jest
Publikujemy dzięki uprzejmości największego w Polsce portalu internetowego poświęconego praktyce, tradycji i historii asztangajogi. Adres portalu: www.ashtangayoga.pl