Co dajemy jeść dzieciom
środa, 30 września 2009
Dzieci podlegają procesowi niezwykle dynamicznego wzrostu, dlatego priorytetem powinno być żywienie ich możliwie najczystszymi produktami. W ten sposób budujemy w nich biologiczną podstawę na resztę życia. Czym skorupka za młodu nasiąknie..... prawda?
W ten weekend przyjmowałam w moim gospodarstwie agroturystycznymtrzy rodziny z dziećmi w wieku od 9 do 12 lat. Wyzwanie było duże - dzieci i rodzice jedzą "normalnie", czyli to, co można kupić w sklepach i to, co polecają reklamy w TV. Już przy pierwszym posiłku zorientowałam się, że wszystkie dzieci (a było ich pięcioro) permanentnie i z zasady odmawiają przyjęcia wszystkiego, co nie smakuje jak kurczak albo czekolada. Rodzice bezradnie rozkładali ramiona i przymykali oczy na paczki cukierków i ciastek porozkładane po kątach.
Obserwowałam to z boku i również czułam się bezradna. "Kurczaki są niezdrowe.." - powiedziałam nieśmiało przy stole i zaraz pożałowałam swojej wypowiedzi. "Dadzą sobie jakoś radę" - odpowiedziały równie cicho spłoszone mamy.
Sytuacja wydaje się bez wyjścia, bo co jeśli w proteście przeciwko wycofaniu kurczaków i słodyczy dzieci ogłoszą protest głodowy? Mamy już wiedzą, że nawyki żywieniowe ich dzieci są niezdrowe. Ale jak przekonać o tym dzieci? W końcu to mamy te nawyki im stworzyły.
Ja nie wiem co robić w takim przypadku. Ale jednego jestem pewna - tak tego zostawić nie można. Może trzeba z dziećmi rozmawiać? One są z reguły mądrzejsze niż nam się wydaje. Może zawrzeć jakiś układ? Że co drugi dzień jedzą, co lubią a co drugi to, co zdrowe?
Żeby ułatwić Wam zmiany podaję krótki wykaz produktów, do których dobrze jest przy żywieniu dzieci podchodzić ostrożnie:
- mąka - zwiększa u dzieci ilość śluzu i nasila alergie; dobrze jest unikać jej przez pierwsze 2 lata życia. Jeśli stosujemy mąkę to niech to będzie orkiszowa lub pszenna razowa
- rafinowane oleje, margaryny, kremy czekoladowe - wszystkie "smarowidła", przy produkcji których używa się uwodornionego oleju. Tego typu tłuszcze zaburzają rozwój systemu nerwowego i zaburzają emocjonalność dziecka.
- biały cukier i fruktoza - są śluzotwórcze, zakwaszają organizm, powodują rozwój bakterii.
- czekolada - zawiera kwas szczawiowy i teobrominę, które spowolniają przyswajanie wapnia.
- owoce stosujemy tylko wtedy, gdy dzieci są witalne; zbyt duża owoców (zwłaszcza cytrusów) może powodować wyziębienie organizmu i osłabienie.
- soki owocowe są mocno skoncentrowane, działają jeszcze bardziej wychładzająco i osłabiająco; lepiej je rozcieńczać ciepłą wodą.
- sól - najlepiej jest nie używać jej do 10-go miesiąca życia, potem wprowadzamy ją stopniowo i w niewielkich ilościach. Nadmiar soli osłabia nerki i może spowodować osłabienie wzrostu.
- cebula i czosnek mają działanie zbyt pobudzające, są jednak dobrym lekarstwem na przeziębienie. Stosujmy je więc jak lekarstwo. To samo dotyczy przypraw korzennych i rozgrzewających.
- małym dzieciom najlepiej jest podawać potrawy gotowane - duszenie, smażenie czy użycie szybkowaru powoduje zbytnie zagęszczenie potraw.
No i sprawa mięsa - wszelkie składniki odżywcze - białka, tłuszcze, kalorie, minerały, witaminy itd. zapewniają dzieciom zboża, warzywa i wysokiej jakości tłuszcze. Niemniej jednak po odstawieniu od piersi dobrze jest zapewnić dzieciom pewne produkty pochodzenia zwierzęcego. Przede wszystkim pełnowartościowy nabiał (bardzo polecam mleko kozie). Jeśli chodzi o mięso, jaja i ryby - najlepiej jest traktować je jako lecznicze dodatki, a nie podstawę wyżywienia dla dzieci. Lepiej jest stosować je w czasie chłodniejszych pór roku oraz przy stanie osłabienia organizmu. Mięso podajemy zawsze z dodatkiem warzyw (warzyw powinno być zdecydowanie więcej). No i oczywiście - warto jest "upolować" dla dzieci mięso z hodowli ekologicznych.
Najczęściej stosowane mięsa zawierają arachidonowy kwas tłuszczowy, który w ciele przekształca się w podobne do hormonów substancje wywołujące psychiczne stany zapalne. Dziecko spożywające zbyt duże ilości mięsa (na przykład do każdego obiadu) ma skłonności do nadaktywności i agresji.
Rafinowany cukier powoduje zmienność nastrojów, brak równowagi oraz problemy z koncentracją. Stopniowe odstawienie rafinowanej i konserwowanej żywności ma zaskakująco wyraźny wpływ na poprawę zachowania naszych dzieci.
Warto również pamiętać, że przykład idzie "z góry". Jeśli rodzice zaczną uważniej dobierać produkty żywnościowe to i dzieci się tym w końcu zainteresują. Proces jednak powinien być delikatny i stopniowy. Zbyt radykalna zmiana diety może wywołać bunt u naszych milusińskich i wtedy będzie jeszcze trudniej.
Wszystkim, których choć trochę zainspirowałam do zmian, życzę powodzenia!