Umierać bez żalu - recenzja książki "Listy do Małgosi. Jabłoń kwitnie zawsze". Małgorzata Sieradzka
poniedziałek, 3 sierpnia 2015
"Małgosiu, kolejny dzień bez Ciebie, a świat nikomu się nie skończył. I tak jest z każdym, kto odchodzi. Każdej doby około trzystu tysięcy ludzi żegna się ze swoim życiem w tym ciele. Tak podają statystyki. A my tej samej doby myjemy zęby, gotujemy, kochamy, kłócimy się, oglądamy telewizję, czytamy książki albo leżymy, patrząc w sufit, na którym nie pojawią się żadne freski."
Książka Artura Cieślara "Listy do Małgosi. Jabłoń kwitnie nadal" jest intymnym zapisem procesu żałoby po utracie bliskiej osoby. Pisanie listów do Małgosi zastępowało autorowi codzienny, poranny rytuał, jakim były ich telefoniczne rozmowy. Autor dzieli się z nami swoimi przemyśleniami związanymi ze śmiercią przyjaciółki. Na szczęście dla czytelnika wplata on wiele wspomnień z ostatniego roku jej życia, także z rozmów, jakie z nią prowadził. Szczodrze i szczerze dzieli się ich treściami zapraszając nas do ich wspólnego świata.
Małgorzata Braunek była piękną i barwną postacią. Gwiazda polskiego kina, nauczycielka zen, społeczna aktywistka, a do tego wszystkiego ciepła osoba i piękna kobieta. Jestem pewna, że nie tylko mi wciąż jest trudno uwierzyć, że już jej nie ma. Odnosi się bowiem wrażenie - zarówno z książki "Jabłoń w ogrodzie, morze jest blisko" (także autorstwa A. Cieślara), jak i z "Listów", że wiodła ona względnie zdrowe życie.Dlaczego więc odeszła tak wcześnie? Na to pytanie książka Artura Cieślara nie daje odpowiedzi. Na szczęście także jej nie szuka. Osobiście lektura książki przywiodła mnie do refleksji, że nikt z nas nie jest bardziej chroniony od innych, że śmierć i choroba po prostu się wydarzają. Nie da się przewidzieć kiedy i jak do nas przyjdą. Dlatego warto uczyć się żyć w pełni i wdzięczności dla każdego momentu życia. Małgosia w jednej z przytoczonych rozmów mówi: "Nie mam zupełnie takich uczuć, że mogłabym coś zrobić inaczej, albo że mogłam wtedy nie zrobić tego czy tamtego". To piękne wyznanie. Kto z nas nie chciałby umierać bez żalu w sercu?
Oprócz tego, że Cieślar dzieli się z czytelnikiem buddyjską perspektywą śmierci i straty, ale też życia, niezaprzeczalną wartością publikacji jest to, że stanowi pretekst do opowiedzenia niezwykłej historii miłości. Z niecierpliwością czekałam do ostatniej części, która jest relacją rozmowy autora z jej mężem - Andrzejem Krajewskim. Dzieli się on doświadczeniem po utracie ukochanej kobiety i ku zaskoczeniu czytelnika ta krótka rozmowa stanowi w pewnym sensie szczęśliwe zakończenie smutnej historii. Andrzej mówi: "Teraz Małgosia jest wszędzie. Wystarczyło wyłączyć tzw. racjonalne myślenie, by to momentalnie zobaczyć!", choć brzmieć to może dość naiwnie, wierzę mężowi Małgosi - jego słowa "pisane" są doświadczeniem.
Cieszę się, że Artur zdecydował się na podjęcie ryzyka i podzielił się niezwykle intymną częścią życia. Nawet jeśli czasem trudno się te listy czyta, odnosi się wrażenie obcowania z Małgosią: z jej radością, mądrością i ciepłem. Miałam szczęście Małgosię Braunek poznać.Niemal za każdym razem, gdy myślę o tym, że już jej nie ma, ogarnia mnie zadziwienie i poczucie bezsensu tak szybkiej śmierci. Mogła przecież zrobić jeszcze wiele dobrego i zainspirować tak wiele osób. Życie ma jednak tyle sensu, ile mu nadamy… Małgosi już z nami nie ma - jabłoń kwitnie nadal, świat wciąż trwa, a jednak nie on jest taki sam, jakim był zanim pojawiła się na nim ona. Jej uśmiech, niczym kamyk wrzucony do jeziora, wciąż tworzy kręgi, które coraz szerzej rozchodzą się po świecie.
Małgorzata Sieradzka - z wykształcenia filozofka. Praktykuje zen od 2002 r. Obecnie pracuje w przedszkolu, ucząc języka angielskiego. Szkoli się w metodzie Porozumienie Bez Przemocy. Kocha tańczyć i pisać.
Portal joga-joga.pl jest patronem medialnym książki "Listy do Małgosi. Jabłoń kwitnie zawsze" Artur Cieślar.