MINIMALIŚCI czyi jak znaleźć czas i wolność
środa, 10 maja 2017
Wiele pisze i mówi się o minimalizmie. Co stoi za tym słowem? "Słownik Języka Polskiego" podpowiada: "ograniczenie do minimum potrzeb, wymagań, dążeń itp". Czy ludzie, którzy uczynili z minimalizmu swój styl życia, zgodziliby się z taką definicją? Sądzę, że nie. Przekonany minimalista nie skupia się na tym, czego się wyrzekł, ale na tym, co zyskał.
"Gdy kreśliłem te słowa, a raczej większą ich część, żyłem samotnie, w głębokim lesie, półtora kilometra od najbliższego człowieka, w domu który sam zbudowałem na brzegu jeziora, żyją wyłącznie tym i z tego, co mogłem zdobyć własnymi rękoma". Tak Henry David Thoreau, myśliciel, poeta i być może pierwszy z minimalistów zaczyna swoje sławne dzieło "Walden". Słowa i emocje, które poznajemy w tej próbce są unikalne; chęć odcięcia się od nowoczesnego świata, chęć powrotu do życia prostego
Dla jego przyjaciela od czasów szkoły podstawowej i drugiej połowy duetu Minimalistów, Ryana Nicodemusa, otrzeźwienie przyszło kilka miesięcy później - w dniu, gdy stracił pracę. Nagle odczuł absurdalność i arbitralność świata, w którym funkcjonował. Nie miał życia poza pracą. Nie miał pasji poza zarabianiem. Nie miał żadnej tożsamości poza swoim stanowiskiem i społeczną pozycją, jaką gwarantowało. I nie miał teraz innego wyjścia, jak wymyślić siebie i swoje życie na nowo. Podobnie jak Joshua, pozbył się większości zbędnych rzeczy. Zaczął podróżować, spędzać więcej czasu z bliskimi. Odkrył, że mając mniej i wydając mniej, można także mniej pracować. Zatrzymując się w tańszym hotelu, można dalej zajechać. Poświęcając czas i uwagę ludziom, których nie dostrzegaliśmy i sprawom, które zaniedbywaliśmy, można więcej doświadczyć.
To właśnie te doświadczenia stały się przedmiotem bloga "The Minimalists", który Ryana i Joshua założyli w 2010 roku. Pisane przez nich eseje i porady dotyczące minimalizmu mają dziś przeszło 2 mln czytelników i nic nie wskazuje na to, by liczba to miała się zmniejszyć. Wspólnie napisali i wydali także cztery książki, w tym bestsellerową "Everything that remains" - poruszającą, głęboko osobistą opowieść o drodze dwóch przyjaciół od ekscesu do minimalizmu. Recenzent z Boston Globe napisał: "Zupełnie jak Henry David Thoreau - tylko, że z wi-fi".
Czego możemy się nauczyć czytając minimalistów? Po pierwsze, losy ich samych oraz podobnie myślących i żyjących ludzi, których opisują pokazują jak indywidualną sprawą jest minimalizm. Nie ma jasnej odpowiedzi na to, gdzie się zaczyna i gdzie kończy. Czy minimalista może mieć szerokopasmowe połączenie z Internetem? Samochód? Zmywarkę? Czy może wykonywać "normalną" pracę? Odpowiedź brzmi: tak i nie. Nie jest bowiem ważne, jaką drogą dojdzie się do spełnienia, do uchwycenia równowagi między życiem a pracą, ważne, że się na tą drogą weszło.
Powtórzmy: trzeba spróbować myśleć nie w kategoriach tego, czego się wyrzekamy, ale tego, co zyskujemy.
A zyskujemy dwie rzeczy, które są bezcenne, dwa - jak mawiają managerowie - "aktywa nieodnawialne": czas i wolność. Znikają obciążenia w postaci stresu, presji, przeciążenia troskami i obowiązkami. Pojawiają się nowe perspektywy osobistego rozwoju, zadbania o bliskich, zdrowie, o własną misję w życiu. Powoli uczymy się też, jak uodpornić się na 3 tys. komunikatów reklamowych, które dziennie spadają na przeciętnego człowieka.
Paradoksalnie jednak, lęki jednego rodzaju zamienia się wtedy na odmienne. Człowiek wytrącony ze swojej roli społecznej i poukładanego życia, nie mający nic oprócz czasu i możliwości, często miewa problemy z samookreśleniem. Jeśli nie jestem senior account managerem - to kim? Jeśli o mojej wartości nie decyduje stan mojego konta - to co? Jeśli nie będę przyciągał uwagi ludzi drogim samochodem - to czym? Ludzie często obawiają się społecznej degradacji. Jak odpowiedzieć na pytanie, czym się zajmujesz, kiedy wypadniesz z korporacyjnej gry? Ryan Nicodemus uważa, że najlepszym wyjściem jest zmienić temat, zredefiniować pytanie: "co jest Twoją pasją?". W obliczu tego pytania, wielu pewnych siebie managerów albo milknie, albo musi przyznać, że ich pasja nie ma nic wspólnego z ich wykonywanym zawodem. Wtedy staje się jasnym, że choć mogą zarabiać więcej, to minimalista, może pochwalić się wyższą jakością życia.
Minimalizm to zatem sposób myślenia, nie zestaw gotowych wskazówek - choć można oswoić się z nim poprzez zestaw prostych ćwiczeń. Zacząć można od zadania sobie pytania, czy byłbym w stanie żyć, mając pod ręką mniej niż 200 przedmiotów? A może mniej niż 100? Można także odstawić na tydzień telewizją kablową, Internet, samochód, stołowanie się w drogich restauracjach. Można spróbować przypomnieć sobie, co jest naszą prawdziwą pasją, być może uśpioną od czasów wczesnej młodości, być może ośmieszaną przez nas samych (pisarstwo, fotografia, praca z młodzieżą?) i spróbować do niej wrócić. Można zadać sobie pytanie, kiedy ostatnim razem zrobiliśmy coś po raz pierwszy. To jest jakiś początek.
Autor: Marcin Giełzak: Ekspert E!stilo Magazine, absolwent historii i zarządzania na Uniwersytecie Łódzkim.
Artykuł pochodzi ekologicznego magazynu E!stilo