Moje (nie do końca) pierwsze zajęcia jogi. Teresa
sobota, 4 stycznia 2014
Publikujemy czwarty tekst z nadesłanych na Konkurs "Moje pierwsze zajęcia jogi". Teksty publikowane będą w kolejności, w jakiej do nas napłynęły i w jakiej ukazywały się na fb. Zapraszamy do lektury;-)
Dziwne to było uczucie, kiedy podczas końcowego relaksu twarz zsunęła mi się ze swego zwykłego miejsca. Zrobiła to nagle, ale tak delikatnie jak jedwabna chustka. Uczucie błogiego odprężenia i bezgranicznego zadowolenia spłynęło aż do palców stóp . Oczywiście, osunięcie było tylko wrażeniem, ale intensywnym i zaskakującym, a przede wszystkim niezwykle pięknym.
Myślę, że zdarzyło się to trzy cztery miesiące po moim pierwszym zetknięciu się z jogą. Na zajęcia trafiłam dzięki koledze, który ćwiczył dopiero od pół roku, ale jego fascynacja mogła zachęcić niejednego sceptyka. Takim sceptykiem byłam i ja, ale kolega miał dużą siłę przekonywania, więc po zapoznaniu się "jogicznym" savoir- vivre trafiłam na pierwsze zajęcia, których zupełnie nie pamiętam. Na pewno były na tyle interesujące, że skłoniły mnie do przyjścia na kolejne, a potem na jeszcze jedne…
Początek wiązał się przede wszystkim z uczuciem radości i satysfakcji. Ogarnęło mnie przeświadczenie, że wreszcie robię coś dla swojego ciała; że dostarczam mu solidnej porcji ruchu; że mimo bólu, który pojawia się następnego dnia mam ochotę pójść na następne zajęcia i doświadczać możliwości i ograniczeń swoich mięśni. Niespodziewanie w przerwach między zajęciami zaczęły pojawiać się przypływy wielkiej radości, których początkowo nie wiązałam z jogą, aż do momentu kiedy to podczas końcowego relaksu twarz zsunęła mi się jak jedwabna chustka…
Przez kolejnych siedmiu lat z jogą uczucie błogostanu coraz częściej zaczął zastępować ból i poczucie ograniczenia. Coraz więcej obszarów niechętnie i powolnie otwierało i nadal otwiera się na nowe doświadczenia. Zjawisko na początku niezrozumiałe teraz zaakceptowane, nigdy jednak nie przysłoniło doświadczenia intensywnej harmonii pierwszych miesięcy. Myślę, że zataczam koło….
Teresa
Zdjęcie jest własnością Akademii Asan, zrobione na wyjazdach z jogą. (JM)