Po co człowiekowi z miasta mindfulness?"
wtorek, 4 lutego 2020
Miewasz czasem wrażenie, że czas przyspieszył, że przydałoby się, żeby doba była dłuższa? Albo odnosisz wrażenie, że gdybyś miał więcej energii, to zaangażowałbyś się bardziej? W swoją pracę, hobby, rodzinę i przyjaciół? Łapiesz się na tym, że scrollujesz Facebooka, zamiast robić coś pożytecznego/ twórczego? Trudno jest Ci się skoncentrować, bo od dwóch tygodni obiecujesz sobie, że pójdziesz na jogę, zadbasz o siebie bardziej, a tymczasem oglądasz kolejny serial na Netflixie a po twoich postanowieniach noworocznych pozostało już tylko wspomnienie?
Kiedy jesteśmy nieuważni, nie jesteśmy w stanie przeżywać życia w pełni. Tracimy kontakt z samym sobą, przyjmujemy czyjeś opinie za swoje, trudniej jest nam ustalić priorytety, jesteśmy leniwi, mało co nas cieszy, wrażliwość w nas wygasa i trudniej jest nam się uziemić. Codzienny natłok myśli, któremu pozwoliłeś przejąć nad sobą kontrolę, ogranicza perspektywę widzenia świata przez ciebie.
Masz pięć zmysłów — jak często świadomie z nich korzystasz? A jak często odbierasz świat mechanicznie? Te proste czynności, powtarzane z dnia na dzień, które wypełniają największą część naszego czasu: parzenie sobie herbaty, poranna toaleta, jedzenie posiłków, wieczór w domu z rodziną? Jak wiele uwagi poświęcasz temu, co robisz na co dzień i ludziom, którzy cię otaczają?
I przede wszystkim... Jaką masz relację z tą najbliższą ci osobą, która towarzyszy ci zawsze — ze samym sobą. Czy akceptujesz siebie takiego, jakim jesteś? Nie wypierasz swojej ciemnej strony? Widzisz siebie w pełni i kochasz siebie takim?
Osobiście uważam, że praktykę uważności najlepiej zaczynać od uważnej obserwacji samego siebie.
Od porządnego rachunku sumienia wobec samego siebie i innych ludzi. Od zadania sobie pytania, czy jestem kreatorem swojego świata, czy pozwalam, żeby to świat za mnie wybierał? Czy znam swoje wady i zalety? Jaki jest mój dialog wewnętrzny? Warto jest poprzyglądać się sobie świadomie w różnych sytuacjach — w pracy, kiedy jesteś sam w domu, podczas rozmowy z dzieckiem, na spotkaniu z przyjaciółmi, podczas kłótni z ukochaną osobą? I zadać sobie pytanie, czy w tych wszystkich sytuacjach jestem sobą? Czy pozwalam sobie być w pełni zaangażowanym i uważnym? Czy jadę na autopilocie, zakładam wiele z góry, w rozmowie, nie słucham, by usłyszeć, tylko słucham, by odpowiedzieć, lub w ogóle nie słucham, tylko odpowiadam cokolwiek, nie jestem zainteresowany i ciekawy...?
Praktyka mindfulness proponuje zaprzestanie kategoryzowania rzeczy i zdarzeń na ważne i mniej ważne. Uczy obejmowania uwagą wszystkimi zmysłami najbardziej trywialne codzienne czynności. Skupianie uwagi na prostych czynnościach, sprawia, że mózg odpoczywa — ładuje się. Nie przeskakuje z myśli na myśli. Jest używany, tylko wtedy, kiedy jest to konieczne. To jest prawidłowa hierarchia — kiedy panujemy nad umysłem, nad swoimi myślami, a nie wtedy, kiedy pozwalamy, żeby to umysł panował nad nami. Kiedy tak jest, nawet kiedy nie chcemy myśleć o czymś lub o kimś to i tak to robimy, niejednokrotnie cierpiąc wewnętrznie z tego powodu, obarczając się winą, pogrążając w tęsknocie za czymś lub obawiając się skutków swoich działań, lub działań innych ludzi na nas w dłuższej perspektywie czasu. Procentuje to większą potrzebą kontroli sytuacji, która dodatkowo napędza wszelkie nieświadome i destruktywne zachowania.
Bardzo ważne jest to, aby zrozumieć, że uważność jest umiejętnością życiową — to znaczy, że można się jej nauczyć,
Nie jest to wrodzony dar, który albo się ma, albo nie ma. Jest to umiejętność, która może pogłębić nasze poczucie satysfakcji życiowej i spełnienia. Wymaga ona udzielania uwagi temu, co się dzieje w naszym doświadczaniu obecnej chwili z postawą otwartości i nieoceniającej akceptacji. Angażuje ona wszystkie zmysły, gdy otwieramy się na całe nasze doświadczanie życia, uprzytamniając sobie nasze ciało, emocje, myśli i środowisko zewnętrzne.
Zacznij od tego, aby dać sobie 10 minut w ciągu dnia, żeby nie robić nic — po prostu siadasz na krześle albo kanapie w ciszy i obserwujesz to, co cię otacza, akceptując to w pełni, nie podejmując żadnych działań, nie oceniając, czy jest to dziwne, bez sensu, co mi to da? Potraktuj to, jak doświadczenie, które wykonujesz do momentu, w którym poczujesz, że zniknęło poczucie dyskomfortu związane z tym, że siedzisz i nie robisz nic. Wtedy możesz rozpocząć praktykę medytacji. Ponownie, zacznij od krótkiego czasu - 10 minut dziennie przez pierwszy tydzień, 15/ 20 minut kolejny tydzień. Na praktykowaniu medytacji 20 minut dziennie, możesz się zatrzymać na dłużej, do momentu, aż sam nie poczujesz, że chciałbyś wydłużyć czas, jaki jej poświęcasz.
Do medytacji siadamy w pozycji medytacyjnej — w siadzie skrzyżnym na podłodze lub poduszce do medytacji, lub po prostu na krześle. Ważne jest, żeby nie opierać pleców i zachować wyprostowaną postawę przez cały czas medytacji. Usiądź tak, żeby było ci wygodnie, ciepło, w miejscu, w którym czujesz się dobrze i bezpiecznie. Jak już usiądziesz do medytacji — wydłuż kręgosłup, otwórz klatkę piersiową, trzymaj głowę prosto — broda i czoło delikatnie pochylone w stronę mostka. Zacznij od obserwacji swojego oddechu, następnie możesz wykorzystać jakieś techniki oddechowe sprzyjające koncentracji: równomierny oddech przeponowy — brzuszny, oddech naprzemienny nosem lub oddech ognia, po to, aby dostarczyć organizmowi więcej tlenu i orzeźwić umysł. Następnie zacznij medytację. Rzeczą bardzo ważną jest, nie starać się pozbywać myśli, opróżniać umysł lub wyłączać go. Ludzie często myślą, że na tym polega medytacja i nigdy nie dość powtarzania, że w praktyce uważności nie dążymy do tego. Jeśli będziemy próbować powstrzymać myślenie i opróżnić nasze umysły to skończy się to tłumieniem myśli i ostatecznie wywołamy sztywność i napięcie. Tak więc nie idziemy tą drogą i zamiast tego relaksujemy się i pozwalamy wszystkiemu być takim, jakie jest, zezwalając myślom i uczuciom swobodnie pojawiać się i znikać, podczas gdy delikatnie skupiamy się na oddechu i liczeniu.