Medytacja z mistrzem Wei. Laurence Freeman OSB
Kalendarium Wydarzeń
Bądź w kontakcie
Wyszukiwarka Wydarzeń

Organizujesz wydarzenie?
 Dodaj je do naszego kalendarza!

Informacje Specjalne

pokaż wszystkie

Informacje

Organizujesz wydarzenie?
 Dodaj je do naszego kalendarza!

pokaż wszystkie

Partnerskie szkoły jogi

Medytacja z mistrzem Wei. Laurence Freeman OSB

wtorek, 3 lipca 2012

Laurence Freeman

Chrześcijaństwo i taoizm. Medytacja chrześcijańska i tai chi. O spotkaniu z Mistrzem Wei ze świątyni Wong Tai Sin i rozmowie na temat podobieństw i różnic tych dwóch systemów pisze Laurence Freeman OSB.

Mistrza Wei poznałem w Hong Kongu, gdzie przebywałem z okazji rekolekcji medytacyjnych dla naszej Wspólnoty. Zostaliśmy zaproszeni do jego świątyni Wong Tai Sin, największej taoistycznej świątyni w mieście. Zgromadziliśmy się w dużej sali wokół ogromnego stołu zastawionego ciastami, słodyczami i owocami.

Mistrz Wei jest człowiekiem o wątłej budowie ciała i niezwykle oszczędnym w słowach, posiada przy tym niezwykły zmysł obserwacji, jest spostrzegawczy i mimo swej pewności siebie, cechuje go uprzejma powściągliwość. Sprawił na mnie wrażenie osoby mocno osadzonej w sobie, która już samą swoją obecnością byłaby w stanie rozładować każdą zaognioną sytuację i wprowadzić spokój.

Nasza rozmowa odbywała się dzięki pośrednictwu znakomitego tłumacza, również taoistycznego duchownego. W przeciwieństwie do większości przywódców religijnych, z którymi się zetknąłem, Mistrz Wei był autentycznie zainteresowany prawdami wiary i praktykami wyznawców innych religii. Pytał o chrześcijaństwo, w co wierzę i jak praktykuję. Trudno mi było odpowiedzieć na niektóre z jego pytań, dzieliły nas zbyt duże różnice kulturowe. I tak na przykład nie mógł zrozumieć dlaczego zakonnik nie musi być księdzem oraz jaka jest między nimi zasadnicza różnica.

W natłoku zajęć w ciągu dnia nie mieliśmy czasu na lunch, stąd z apetytem spoglądałem w stronę suto zastawionego stołu. Lecz już po chwili rozmowa z Mistrzem Wei tak mnie wciągnęła, że przestałem myśleć o moim pustym żołądku, zwłaszcza kiedy obaj zauważyliśmy, że dużo możemy się od siebie nawzajem nauczyć. To było niezwykłe doświadczenie, zarówno w kontekście dialogu międzyreligijnego, jak i obecnego w codziennym życiu uczucia, że coraz większe zbliżenie nieuchronnie ujawnia istniejące różnice. Chwilami podobieństwa doświadczenia duchowego budowały między nami poczucie więzi, to znów patrząc na nie z innej perspektywy, wyraźnie zaznaczały się diametralnie różne sposoby jego rozumienia.

Gdy zaczęliśmy mówić o medytacji, Mistrz Wei powiedział, że w taoizmie ma ona dwa wymiary. Najbardziej powszechnym i najprostszym sposobem medytowania jest medytacja w ruchu, której przykładem jest sztuka Tai Chi. Ten sposób jest uważany za drogę do lepszego zdrowia oraz równowagi ciała i umysłu, lecz "zdrowie" rozumiane jest szerzej niż tak, jak patrzą na nie Europejczycy, jako brak fizycznych chorób. "Zdrowie" dla Mistrza Wei jest czymś na kształt świętości całego człowieka.

Drugim sposobem medytacji jest medytacja w bezruchu. Według Mistrza Wei nie jest to jednak rozpowszechniona metoda, której może nauczyć się każdy. W zasadzie buduje się ją poprzez intymną więź duchową między mistrzem i uczniem i jako taka jest obłożona rygorystycznymi zasadami.
Gdy zapytałem, dlaczego tak się dzieje, wyjaśnił mi, że wszystko to jest niezbędne, by medytacja nie została wykorzystana przez ludzi, którzy dążą jedynie do zaspokojenia własnych potrzeb i by nie stała się celem samym w sobie. Sądzę, że miał na myśli subtelne moce mentalne i doświadczenia psychiczne, które są przedmiotem fascynacji wielu ludzi w Azji.
Powiedziałem mu, że w chrześcijaństwie nie ma praktyki, która odnosiłaby się do duchowości ciała, jak joga czy Tai Chi na Wschodzie, i może dlatego postrzegamy medytację jako praktykę dostępną dla wszystkich ludzi, a nawet dzieci. I chociaż dotarliśmy w tym punkcie rozmowy do wielkiej różnicy w podejściu do medytacji, Mistrz Wei dopytywał dalej: jak uczymy medytacji oraz jakie przynosi ona owoce.
Miałem wrażenie, że moje odpowiedzi zaskoczyły go, ale i bardzo zaciekawiły.
Zapytał następnie, jak wyobrażamy sobie życie pozagrobowe. Starałem się jak najlepiej przedstawić mu chrześcijańską wizję nieba, piekła i czyśćca, zaznaczając przy tym, że nikt nie ma pewności co do tej kwestii. Słysząc to, roześmiał się i na chwilę nasze dwie wielkie tradycje połączyły się w wyswobadzającym poczuciu ludzkiej omylności.
To niezwykle pokrzepiające uczucie, gdy po zaprezentowaniu swego poglądu można przyznać się do braku pewności wobec niego.
Muszę dodać, że ta wspaniała wymiana doświadczeń toczyła się przy ogłuszającym huku młotów pneumatycznych, które pracowały w sąsiedztwie. W pierwszej chwili pomyślałem, że musimy przenieść się w spokojniejsze miejsce, gdyż z trudem słyszeliśmy się wzajemnie i tłumacz nieustannie prosił o powtórzenie słów i całych zdań. Nikt jednak zdawał się nie zwracać uwagi na ten problem.
Jak się później okazało wschodnia grzeczność wobec gospodarza nie pozwalała gościom na żadne krytyczne uwagi. W miarę jak nasza rozmowa rozwijała się, zauważyłem, że coraz mniej mi przeszkadzał wszechobecny hałas. W zasadzie nie tylko rozmawialiśmy, lecz także praktykowaliśmy sztukę medytacji: nasza uwaga powracała do meritum rozmowy, a to pozwalało nam wygłuszać zewnętrzne rozproszenia: łoskot maszyn czy też przygotowany poczęstunek. Owocem tego skupienia był nasz obopólny wzrost w mądrości, wzajemnym poszanowaniu i ludzkiej uprzejmości.

With love
Laurence Freeman OSB
styczeń 2012
tłumaczyła. Agnieszka Borowiecka

Felieton ojca Freemana ukazał się w brytyjskim tygodniku katolickim THE TABLET.

Dziękujemy portalowi Światowej Wspólnoty Chrześcijańskiej w Polsce za zgodę na publikację tekstu

Ojciec Laurence Freeman urodził się w Londynie 17 lipca 1951 roku. Uczęszczał do szkoły benedyktyńskiej. Stopień magistra literatury angielskiej zdobył w New College w Oksfordzie. Pracował w ONZ, bankowości i jako dziennikarz, aby ostatecznie wstąpić do zakonu benedyktynów w opactwie Ealing w Londynie. Nowicjat odbył pod kierunkiem ojca Johna Maina OSB i wraz z nim zakładał pierwsze Centrum Medytacji Chrześcijańskiej (The Christian Meditation Centre) w Londynie. Śluby monastyczne złożył w 1979 roku. Wraz z ojcem Johnem Mainem OSB w 1977 roku założył klasztor w Montrealu, który zainspirował jeden z nurtów odnowy kontemplacyjnej w Kościele i szybko stał się duchowym centrum dla setek grup medytujących chrześcijan na całym świecie.Po śmierci Johna Maina OSB został przeorem tego klasztoru. W 1991 roku wrócił do Londynu i stał się członkiem benedyktyńskiej wspólnoty klasztoru Chrystusa Króla w Cockfosters należącym do Oliwetańskiej Kongregacji Benedyktyńskiej. Stąd też kieruje Światową Wspólnotą Medytacji Chrześcijańskiej (The World Community for Christian Meditation - WCCM).

W Polsce Wspólnota wspiera tworzenie się grup Medytacji Chrześcijańskiej, spotyka się podczas corocznych sesji Meditatio, Szkoły Medytacji i sesji w dialogu międzyreligijnym. Prowadzi stronę internetową www.wccm.pl

Ojciec Laurence jest autorem licznych książek poświęconych Medytacji Chrześcijańskiej.

(opr. JM)

Wyszukiwarka Wydarzeń

Organizujesz wydarzenie?
 Dodaj je do naszego kalendarza!

Joga i Medytacja
Polecamy
JOGA SKLEP - Akcesoria do Jogi
Joga i Medytacja
JOGA SKLEP - Akcesoria do Jogi
sklep
Słowniczek
Naraka

NARAKA - "świat złych ludzi" określa pojęcie piekła. Pierwsza wzmianka o piekle jako miejsca kary za grzechy pojawia się w Rygwedzie, ale tam nie była jeszcze wyraźnie rozwinięta. Niejasno wspomina się o jakiejś otchłani, głębokim, pełnym ciszy i ciemności miejscu, przeznaczonym dla tych, co żyli...

Szukaj haseł na literę:
Wyszukiwarka Szkół Jogi

Partnerzy Portalu