Trzecia Szlachetna Prawda(2/2) - fragment książki "Cztery Szlachetne Prawdy" Ajahn Sumedho Cz. 6
czwartek, 20 stycznia 2011
Publikujemy kolejny fragment książki "Cztery Szlachetne Prawdy" Ajahn Sumedho, tym razem drugi fragment rozdziału o Trzeciej Szlachetnej Prawdzie: o wypaleniu złych emocji i puszczeniu ich poprzez medytację, dzięki czemu urzeczywistnia się wygaśnięcie a my pozostajemy w pustce. Publikacja ta została przygotowana, opracowana i wydana na podstawie mów wygłoszonych przez Czcigodnego Ajahna Sumedho, dotyczących podstawowych nauk Buddhy - Czterech Szlachetnych Prawd, mówiących o tym, że nieszczęścia ludzkości mogą zostać przezwyciężone dzięki duchowym środkom.
Pozwolić rzeczom powstawać
Zanim nauczysz się pozwalać rzeczom odejść, musisz w pełni świadomie zaakceptować ich istnienie. Podczas medytacji umiejętnie pozwalamy podświadomym tendencjom przejść do świadomości. Uświadamiamy sobie wszystkie żale, lęki, bóle, stłumienia i gniew. Mamy tendencje, by trzymać się szlachetnych ideałów, więc możemy bardzo się rozczarować, gdy zobaczymy, że nie jesteśmy tak dobrzy, jak powinniśmy, albo że jesteśmy bardziej gniewni niż myśleliśmy. Dlatego powstaje pragnienie pozbycia się złych rzeczy i to pragnienie ma w sobie coś właściwego. Chęć pozbycia się złych myśli, gniewu czy zazdrości wydaje się być słuszna, ponieważ dobry człowiek "nie powinien być taki". Tak właśnie tworzymy w nas samych poczucie winy.
Gdy się nad tym zastanawiamy, uświadamiamy sobie pragnienie bycia idealnym oraz chęć wyzbycia się złych rzeczy. Dzięki uświadomieniu sobie tego, możemy to puścić - więc zamiast stawać się idealną osobą, puszczasz pragnienie stania się nią. Wtedy pozostanie jedynie czysty umysł. Nie trzeba stawać się doskonałym człowiekiem, gdyż czysty umysł to taki, w którym doskonali ludzie pojawiają się i znikają.
Wygaśnięcie łatwo jest pojąć intelektualnie, lecz jego urzeczywistnienie może okazać się trudniejsze, gdyż pociąga za sobą konieczność nieprzywiązywania się do naszych myśli. Przykładowo, kiedy zaczynałem praktykować, sądziłem, że medytacja sprawi, iż będę milszy oraz szczęśliwszy i spodziewałem się osiągnąć przyjemne stany umysłu. Jednak podczas pierwszych dwóch miesięcy czułem tyle gniewu i wściekłości, ile nie doświadczyłem jeszcze nigdy w moim życiu. Myślałem: "To okropne, medytacja pogorszyła mój stan". Gdy zastanowiłem się, dlaczego tyle gniewu i niechęci pojawiło się we mnie, to uświadomiłem sobie, że uciekałem od tych stanów przez większą część mojego życia. Miałem zwyczaj czytać dużo książek i brałem je ze sobą wszędzie, gdzie szedłem. Kiedy pojawiał się lęk lub niechęć, brałem książkę do ręki i zaczynałem czytać, czasami też paliłem albo jadłem coś słodkiego. Ponieważ myślałem o sobie jako o miłym człowieku, który nie czuje nienawiści, tłumiłem każdy przejaw niechęci lub gniewu.
Dlatego podczas pierwszych miesięcy jako mnich tak gorączkowo szukałem różnych zajęć. Próbowałem znaleźć coś, co odwróci moją uwagę, ponieważ w czasie medytacji przypominały mi się wszystkie rzeczy, o których chciałem zapomnieć. Wspomnienia z dzieciństwa i dorosłości ciągle powracały, następnie cała ta złość stała się na tyle uświadomiona, że zaczęła przejmować nade mną kontrolę. Jednak coś wewnątrz mnie zaczęło rozpoznawać, że powinienem to znosić, więc pozwoliłem temu zacząć się wyrażać. Cały gniew i złość, które były tłumione przez trzydzieści lat, osiągnęły w tamtym momencie maksymalny poziom, a potem wypaliły się i zostały puszczone poprzez medytację. To był proces oczyszczenia. Musimy najpierw zaakceptować cierpienie, by mógł zadziałać proces wygaśnięcia. Bardzo ważna jest tu cierpliwość. Musimy otworzyć nasze umysły na cierpienie, ponieważ ono ustanie dopiero wtedy, gdy je zrozumiemy. Kiedy pojmiemy, że cierpimy fizycznie lub mentalnie, możemy skupić się na teraźniejszym cierpieniu. Otwieramy się na nie całkowicie, witamy je i koncentrujemy się na nim, pozwalając mu na bycie tym, czym jest. Oznacza to, że musimy być cierpliwi i zaakceptować nieprzyjemność tego uwarunkowania. Musimy znosić nudę, rozpacz, wątpliwości i strach, aby zrozumieć, że one ustają i nie musimy przed nimi uciekać.
Tak długo, jak nie pozwalamy rzeczom odejść, tworzymy nową kammę, która tylko wzmacnia nasze nawyki. Kiedy coś powstaje, chwytamy się tego i rozprzestrzeniamy dookoła, tworząc nowe komplikacje. Potem powtarzamy to stale od nowa w naszym życiu i nie możemy liczyć na urzeczywistnienie spokoju, podążając za naszymi pragnieniami i lękami. Badamy strach i pragnienie, tak by nie mogły kolejny raz nas omamić, musimy wiedzieć, co nas zwodzi, zanim pozwolimy temu odejść. Pragnienie i strach mają być rozpoznane jako nietrwałe, niedające satysfakcji i niepodlegające utożsamianiu się. Powinny być obserwowane i przeniknięte, po to, by cierpienie mogło się wypalić. Bardzo ważne jest rozróżnienie stanu pomiędzy wygaśnięciem a unicestwieniem - pojawiającym się w każdym umyśle pragnieniem pozbycia się czegoś.
Wygaśnięcie to naturalny koniec każdego powstającego uwarunkowania. Nie jest to zatem pragnienie! Nie jest to coś, co tworzymy w umyśle, lecz jest to koniec czegoś, co się zaczęło, śmierć czegoś, co zostało zrodzone. Wygaśnięcie nie ma związku z ja, nie pochodzi z poczucia "ja muszę się tego pozbyć", lecz z pozwolenia wygasnąć czemuś, co powstało. By tego dokonać, należy pozostawić pragnienie i pozwolić mu zaniknąć. To nie oznacza jednak, że musimy coś odepchnąć czy odrzucić, lecz po prostu puścić to.
Gdy to pragnienie ustanie, doświadczysz nirodhy - wygaśnięcia, pustki i braku przywiązania. Nirodha to inne słowo określające nibbānę. Kiedy pozwoliłeś czemuś odejść i wygasnąć, pozostaje jedynie spokój. Możesz doświadczyć tego spokoju poprzez medytację. Kiedy pozwoliłeś pragnieniom ustać w umyśle, zostaje coś bardzo spokojnego. To jest prawdziwe uspokojenie, niepodlegające śmierci. Gdy to rozpoznasz, urzeczywistniasz nirodha sacca, "Prawdę o Wygaśnięciu", gdzie nie ma ja, a jedynie przytomność i jasność. Ta uspokojona, transcendentna świadomość jest prawdziwym szczęściem.
Jeśli nie pozwolimy na wygaśnięcie, skłaniamy się ku działaniom wypływającym ze stworzonych przez nas samych koncepcji, choć nie jesteśmy tego świadomi. Czasami, do momentu, gdy nie zaczniemy medytować, możemy dostrzegać, jak wiele naszego strachu i braku pewności siebie pochodzi z doświadczeń z dzieciństwa. Pamiętam, że kiedy byłem małym chłopcem, miałem przyjaciela, który nagle obraził się na mnie i oddalił się ode mnie. Martwiłem się tym przez kilka miesięcy, a w mojej psychice pozostał trwały ślad. Później poprzez medytację odkryłem, jak bardzo to drobne zdarzenie wpłynęło na moje przyszłe relacje z innymi - zawsze czułem wielki lęk przed odrzuceniem. Zanim zacząłem praktykować, nigdy nawet nie myślałem o tym. Zwyczajny umysł sądzi, że powracanie do tragedii z dzieciństwa jest niemądre. Jeśli jednak przypominasz je sobie, będąc w średnim wieku, mogą ci wiele powiedzieć o koncepcjach, które stworzyłeś jako dziecko.
Kiedy podczas medytacji powracają wspomnienia lub zaczynasz odczuwać obsesyjne lęki, zamiast frustrować lub irytować się nimi, postrzegaj je jako coś, co powinieneś zaakceptować w świadomości, byś mógł pozwolić im odejść. Możesz żyć tak, by nigdy się z nimi nie skonfrontować; szansa, że się pojawią, jest wtedy minimalna. Możesz poświęcić się wielu ważnym sprawom i być ciągle zajętym, wtedy nigdy nie uświadomisz sobie tych niepokojów i bezimiennych lęków - co jednak stanie się, kiedy je puścisz? Pragnienie lub obsesja poruszy się - w stronę wygaśnięcia. Kończy się. Następnie doznajesz wglądu, że pragnienie zanikło. Trzeci aspekt Trzeciej Szlachetnej Prawdy brzmi: "Zanik został zrealizowany".
Urzeczywistnienie
Należy to urzeczywistnić. Buddha wyraźnie powiedział: "To jest prawda, którą trzeba urzeczywistnić tu i teraz". Nie musimy czekać, aż umrzemy, aby dowiedzieć się, czy to wszystko jest prawdą - te nauki są dla żywych istot ludzkich, takich jak my. Każdy z nas musi je urzeczywistniać. Mogę wam o tym mówić i zachęcać, abyście to zrobili, ale nie mogę sprawić, że je urzeczywistnicie! Nie myślcie o nich jako o czymś odległym lub leżącym poza waszymi możliwościami. Gdy mówimy o Dhammie lub Prawdzie, to twierdzimy, że ona jest tu i teraz oraz jest czymś, czego możemy sami doznać. Możemy się do niej zwrócić, możemy zwrócić się w kierunku Prawdy. Możemy skupić uwagę na sposobie, w jaki istnieje tutaj i teraz, w tym czasie i w tym miejscu. To jest uważność - bycie czujnym i skupianie uwagi na sposobie, w jaki istnieje.
Poprzez uważność badamy poczucie osobowości, to poczucie mnie i mojego: mojego ciała, moich uczuć, moich wspomnień, moich myśli, moich poglądów, moich opinii, mojego domu, mojego samochodu itd. Kiedyś miałem tendencję do poniżania siebie, więc myśląc: "Jestem Sumedho", myślałem o sobie w negatywnych kategoriach: "Jestem do niczego". Wsłuchajcie się, gdzie się to pojawia i gdzie znika…? A takie słowa: "Jestem o wiele lepszy niż ty, osiągnąłem o wiele więcej. Prowadziłem święty żywot przez długi czas, więc muszę być lepszy od ciebie!". Gdzie TO się pojawia i znika? Gdy pojawia się arogancja, pycha i poniżanie siebie - czymkolwiek jest - badajcie to, słuchajcie głosu z wnętrza, który mówi: "Jestem…". Bądźcie świadomi tej chwili, zanim o tym pomyślicie. Wtedy zwróćcie uwagę na moment, który następuje zaraz potem. Podtrzymujcie uwagę na tej pustce na końcu i zobaczcie, jak długo potrafi cie pozostać skoncentrowani. Sprawdźcie, czy jesteście w stanie usłyszeć ten specyficzny głos w umyśle, dźwięk ciszy, pierwotny dźwięk. Gdy skupicie się na tym, to możecie się zastanowić: "Czy jest jakiś sens istnienia?". Widzicie, że tak naprawdę jesteście puści - gdy istnieje tylko jasność, przytomność i uwaga - nie ma żadnego ja, żadnego poczucia mnie i mojego. Zatem udaję się do tej pustki i kontempluję Dhammę. Myślę: "To jest takie, jakie jest. To ciało tutaj jest po prostu takie". Mogę mu nadać nazwę lub nie, ale teraz jest ono właśnie takie. To nie jest Sumedho!
W pustce nie ma żadnego buddyjskiego mnicha. "Buddyjski mnich" jest zaledwie konwencją, odpowiednią do czasu i miejsca. Gdy ludzie cię chwalą i mówią: "Jak wspaniale", możesz zobaczyć go jako kogoś dającego pochwałę, bez brania tego do siebie. Wiesz, że nie ma tam żadnego buddyjskiego mnicha. Jest po prostu "takość". Po prostu jest, jak jest. Jeśli chcę, aby Amaravati odnosiło sukcesy i odnosi je, jestem szczęśliwy. Ale jeśli się to nie udaje, jeśli nikt nie jest zainteresowany, wtedy nie możemy zapłacić rachunku za prąd i wszystko się rozpada - porażka! Ale tak naprawdę nie ma żadnego Amaravati. Idea osoby, która jest mnichem buddyjskim lub miejsca nazwanego Amaravati - to jedynie konwencje, a nie ostateczna rzeczywistość. Teraz jest po prostu tak, jak jest, i właśnie tak powinno być. Człowiek nie dźwiga na swoich ramionach brzemienia tego miejsca, ponieważ widzi je takim, jakie jest, i nie ma żadnej osoby, która brałaby w tym udział. W ten sam sposób nie jest już ważne, czy odnosi ono sukces czy ponosi porażkę. W pustce rzeczy są po prostu takie, jakie są. Kiedy jesteśmy w ten sposób świadomi, nie oznacza to, że jesteśmy obojętni na sukces czy porażkę i nie staramy się, aby cokolwiek zrobić. Możemy się przykładać. Wiemy, co możemy zrobić, wiemy, co należy zrobić i możemy to zrobić w odpowiedni sposób. Wtedy wszystko staje się Dhammą, taką, jaką jest. Robimy coś, ponieważ tak należy postąpić w tym czasie i w tym miejscu, a nie z poczucia osobistej ambicji, czy też strachu przed porażką.
Ścieżka do kresu cierpienia jest ścieżką doskonałości. Doskonałość może być zniechęcającym słowem, ponieważ czujemy się bardzo niedoskonali. Jako osobowości zastanawiamy się, jak w ogóle możemy ośmielić się, by choćby rozważać możliwość bycia doskonałym. Ludzka doskonałość jest czymś, o czym nikt nigdy nie rozmawia. Wydaje się całkowicie niemożliwe, aby myśleć o doskonałości w odniesieniu do istoty ludzkiej. Ale arahant jest po prostu istotą ludzką, która udoskonaliła życie, kimś, kto nauczył się wszystkiego, co było do nauczenia poprzez podstawowe prawo: "Wszystko, co podlega powstawaniu, podlega zanikowi". Arahant nie musi wiedzieć wszystkiego o wszystkim. Ważne jest jedynie poznanie i pełne zrozumienie tego prawa.
Używamy mądrości Buddhy, aby kontemplować Dhammę, czyli naturę wszystkich rzeczy. Przyjmujemy Schronienie w Saṇdze, w czynieniu dobra i powstrzymywaniu się od czynienia zła. Saṇgha jest jednością, wspólnotą. Nie jest grupą indywidualności czy różnych charakterów. Poczucie bycia indywidualną osobą, mężczyzną lub kobietą, nie jest już dla nas ważne. To poczucie Saṇghi urzeczywistniane jest jako Schronienie. Istnieje jedność, więc chociaż manifestacje są indywidualne, nasze urzeczywistnienie jest jednakowe. Poprzez bycie przebudzonym, czujnym i nieprzywiązanym, urzeczywistniamy wygaśnięcie i pozostajemy w pustce, w której wszyscy się łączymy. Tam nie ma nikogo. W tej pustce ludzie mogą się pojawiać i znikać, ale nie ma tam nikogo. Jest tylko jasność, świadomość, spokój i czystość.
C.D.N.
Źródło i kontakt:
Tytuł oryginału: The Four Noble Thruths by Ajahn Sumedho
© Amaravati Buddhist Centre, England
Tłumaczenie: Angela Eva, Robert Jóźwiak, Magdalena Kamińska, Mikołaj Pepłoński, Piotr Sokołowski
Redakcja, terminologia i słownik: Vilāsa Bhikkhu (Piotr Jagodziński)
Skład i łamanie oraz projekt okładki: studio DTP anatta.pl
Ilustracja na okładce: Zbigniew Molski, batik