Czy hatha joga i zen są tym samym? Ani jedno, ani dwa. Sabina Steckiewicz
sobota, 8 marca 2014
Od ponad dziesięciu lat ćwiczę hatha jogę. W tym samym czasie, dokładnie tego samego miesiąca, w październiku 2003 roku, zaczęłam medytować w stylu Zen. Przez te wszystkie lata obie techniki szły ręka w rękę, wzmacniając i wzbogacając moje życie. Czy się uzupełniały?
Z perspektywy lat widzę, że tak. Od samego początku działały wspólnie. Rozwijanie obserwacji umysłu połączyło się z obserwacją ciała natychmiast. Chociaż ciało i umysł idą razem przez życie, to jednak najczęściej osobno. Zarządza umysł, który w relacji z ciałem jest najczęściej wymagający, oczekujący, niezadowolony, nieuważny i bez współczucia. Ciało stara się ze wszystkich sił zachować zdrowia i równowagę. Ale i tak jest na straconej pozycji. Wiadomo kto rządzi.
Choć zarówno joga jak i Zen zajmują się tym samym, czyli doskonaleniem Drogi, są to jednak dwie zupełnie różne metody. W Zen uczę się być Mistrzem własnego umysłu, w jodze - Mistrzem własnego ciała. Jedno (umysł) bez drugiego (ciało) nie istnieje, ale też nie są tym samym. Podobnie joga i Zen nie są jednym, ale nie są też dwoma.
Bardzo mocno doświadczyłam wspólnoty tych dwóch metod dwa, może trzy lata temu. Porównywałam je wówczas. Szukałam różnic i analogii. Jednak intelektualne porównywanie wypadło bardzo powierzchownie i do niczego sensownego mnie nie doprowadziło.Jak zawsze liczy się doświadczenie. Dostałam je.
W Zen jest taki słynny koan, który Mistrz Yuan Wu zadał swojemu uczniowi Ta Hui.
Brzmi on tak:
"Wisząc na przepaścią, puść-Zaakceptuj doświadczenie
Po upadku, wróć z powrotem do życia
Nie oszukuję cię."
Istnieje bardzo wiele interpretacji tego koanu. Scena w skrócie wygląda następująco: praktykujący Zen wisi nad przepaścią. Trzyma się zębami gałęzi. Nie może chwycić za konar ani rękami, ani nogami. Trzyma się mocno. Wie, że jeżeli puści gałąź lub otworzy usta - zginie. A chce żyć.
To samo doświadczenie pojawia się w czasie wykonywania jednej z pozycji hatha jogi. Jest to wariant stania na głowie. W Polsce robi się tę asanę używając drabinki, w Indiach - na sznurach lub pasach.
Wygląda ona następująco: jogin chwyta dłońmi za szczebel i odwraca całe ciało do góry nogami. Ciężar ciała utrzymują tylko dłonie. Szybko zaczynają się pocić i szczebel powoli, powoli zaczyna wyślizgiwać się. Prawie natychmiast po wejściu do pozycji podnosi się gwałtownie umysł ucznia Zen wiszącego nad przepaścią. Jest tylko strach, PIEKIELNY STRACH, że za chwilę nastąpi upadek. Będzie to uderzenie głową o podłogę. W jednej chwili śmierć lub skręcenie karku.
Zaczynam się więc coraz bardzie uporczywie trzymać szczebla, ale to na nic. Im bardziej staram się utrzymać, tym bardziej tracę siły i mokre od potu dłonie puszczają szczebel. Chwilę wcześniej podejmuję decyzję o wyjściu z pozycji. Uff, przeżyłam. Ale to tylko złudzenie. Po wyjściu puszczam wszystko to, co w ciągu kilku sekund pojawiło się na powierzchni - strach przed śmiercią, przed zmianą, przed utratą tego wszystkiego, czego kurczowo trzymam się w życiu. Potężne doświadczenie, a trwało zaledwie kilka sekund. No bo jak długo można utrzymać ciało nad przepaścią, trzymając się konaru jedynie zębami?
Sabina Steckiewicz
Hatha jogę ćwiczę od października 2003 roku. Ukończyłam dwuletni kurs nauczyciela jogi organizowany przez Polskie Stowarzyszenie Jogi Iyengara (XII 2006-XII 2008). Brałam udział w warsztatach prowadzonych w Polsce przez światowej sławy nauczycieli: Sharata Arorę (Indie, VII 2008), Gabriellę Giubilaro (Włochy, IX 2008), Corine Biria (Francja, X 2008) i Lois Steinberg (USA, XI 2008).W sierpniu 2008 roku po raz pierwszy pojechałam do Indii. Spędziłam dwa tygodnie w Himalayan Iyengar Yoga Centre w Dharamkot, którą prowadzi Sharat Arora. W lutym i marcu 2009 roku uczestniczyłam w odosobnieniu jogicznym w Arambolu na Goa, które prowadził Sharat Arora. Spotkanie z Indiami wzbogaciło moją praktykę jogi o wiadomości z zakresu Ajurwedy, tradycyjnej medycyny Indii. Pracuję także z mantrami.
Jako nauczyciel jogi swoje pierwsze kroki stawiałam w Pracowni Asan na Ochocie (2007).
Od stycznia 2010 roku prowadzę w Warszawie Dharma Yoga Studio
Pracę z ciałem łączę z technikami pracy z umysłem. Od 2006 roku rozwijam technikę Pięciu Energii Mądrości, która wywodzi się z szamanizmu, a obecnie praktykowana jest głównie w buddyzmie tybetańskim.
Od października 2003 roku jestem członkiem sanghi Kanzeon. Moim nauczycielem zen jest Roshi Małgorzata Jiho Braunek.
Tekst ukazał się w biuletynie Sanghi Kanzeon Zen Dobry. Dziękuję autorce za zgodę na publikację.