Asany nie są starożytną praktyką! - true or false story. Piotr Künstler
sobota, 7 września 2013
W ostatnim Joga Magazynie Maciek Wielobób opublikował artykuł: "O historii asan" Artykuł ten ukazał się w październiku 2012 r na jego blogu pod tytułem "Asany nie są starożytną praktyką!" z nadającym sensacyjności dopiskiem - "true story!" Główną tezą artykułu jest stwierdzenie, że różnorodność pozycji jogi, jaka praktykowana jest współcześnie nie jest oparta na wielosetletniej tradycji a została stworzona przez Śri Krisznamaczaria. Hipoteza ta wywołała pewne poruszenie i liczne komentarze. Czy jednak rzeczywiście Maciek przedstawia nam prawdziwą historię asan? Mam co do tego pewne obiekcje, które postaram się tu wyjaśnić.
Dla poparcia swojej tezy Maciek dokonuje analizy następujących tekstów: Upaniszdy Bhagawadgita, Jogabhaszja, Hatha yoga pradipika, Gheranda samhita. Tok myślenia jest dość prosty. Autor przyjmuje założenie, że skoro w znanych nam współcześnie tekstach nie ma wzmianek na temat tak licznych pozycji oraz sekwencji (vinyasa) to znaczy, że pozycji tych ani ich sekwencji nie było czy też ich nie praktykowano.
W tym miejscu wprawnemu badaczowi nasuną się od razu wątpliwości poddające krytyce taki tok myślenia. Pierwsze i podstawowe pytanie w badaniach brzmi: Czy próba jest reprezentatywna? Czy materiały poddane analizie w sposób wystarczający odzwierciedlają całość praktyk jogi, aby na podstawie ich analizy wyciągać tak daleko idące i tak stanowcze wnioski?Wiadomo z historii Europy jak i Azji, że wiele tekstów nie przetrwało do naszych czasów ulegając dewastacji czy to przez zapomnienie czy też podczas celowego ich niszczenia w czasie wojen, których jak wiadomo w Indiom nie oszczędzono. Zatem twierdzenie, że czegoś nie było, bo nie zawiera tego znany nam współcześnie przekaz pisany jest bardzo wątpliwe. Kierując się zasadami naukowymi, na podstawie tych tekstów można powiedzieć jedynie, jakie pozycje w danym okresie były na pewno znane i praktykowane. Dowodzenie na tej podstawie, że innych pozycji (asan) nie było lub że ich praktyka była marginalna jest błędem badawczym. Z problemem tym spotykają się nader często badacze przeszłości. Kolejne zastrzeżenia dotyczą analizy samych tekstów. Uważne studia nad tekstami wskazują, że celem ich autorów niekoniecznie było spisanie wszystkich technik jogi, a jedynie podanie wybranych, zapewne ich zdaniem najskuteczniejszych. Główną ich wartością są natomiast wskazówki na temat efektów zastosowania pewnych procesów osiąganych za pomocą rozmaitych technik oraz doświadczeń mistycznych czekających adepta w wyniku ich stosowania.
Skrajnym tego przykładem jest tekst Jogasutr Patandżalego. Maciek dowodzi, że w okresie klasycznym praktykowane były głównie pozycje siedzące (stosowane podczas medytacji), gdyż w komentarzach Wjasy do Jogasutr (Jogabhaszja), wymienionych jest tylko kilka głównie siedzących asan. Wiadomo, że Patandżali nie wymienił żadnej. Jednak podobnie zdawkowo Patańdżali potraktował techniki oddechowe, skupiając się na kwestiach kluczowych, a nie opisie poszczególnych ich wariantów. Wjasa natomiast w swych komentarzach podaje jedynie bardzo ogólne zasady praktyki powściągnięcia prany i odpowiadające im efekty. Nie daje nam to jednak podstaw do stwierdzenia, które ze współcześnie znanych i nauczanych technik pranajamy były wtedy ćwiczone lub nie. Podobnie jest w przypadku asan. Ponadto wiadomo, że mistrzowie dobierali praktyki stosownie do indywidualnych zdolności i potrzeb uczniów. Kwestia ta wchodziła w zakres przekazu bezpośredniego między nauczycielem a uczniem i zapewne dlatego nie była ujmowana w tekstach.
Ciekawostką jest to, że przy opisie praktyki skupienia z jedną tattwą Patandżali wymienia kilka, jego zdaniem zapewne najbardziej skutecznych lub być może praktykowanych w tych czasach, jednak w sutrze I.39 dopuszcza on stosowanie jakichkolwiek innych. Być może różnorodność praktyk w tym zakresie była znacznie większa niż tylko to, co wymienił.
Podobny ślad znajdujemy w cytowanej przez Maćka Gheranda samhicie, co zresztą sam zauważył. Owszem spośród wymienionych 32 większość stanowią pozycje siedzące, ale mowa jest o 84 najważniejszych. Niestety, nie wymieniono pozostałych 52. Tu mogłoby się okazać, że pozycje siedzące nie są już większością. Tego jednak nigdy się nie dowiemy, ale twierdzenie, że praktykowano głównie siedzące jest moim zdaniem nieco na wyrost. Możemy domniemywać, że te pozycje uważano za najlepsze, Nie możemy natomiast wnioskować, że nie praktykowano wielu innych. Samo stwierdzenie przytoczone zresztą przez Maćka, że "asan jest tyle, ile jest gatunków stworzeń na ziemi" może sugerować, iż praktykowano lub przynajmniej testowano wiele innych.
Podważyć trzeba również kolejny argument powtarzający w zasadzie ten sam błąd we wnioskowaniu. Mianowicie to, że w przetrwałej do naszych czasów linii przekazu hatha-jogi w tradycji Nathów praktyka asan jest marginalna dowodzi, iż praktyka asan miała ogólnie niewielkie znaczenie. Niestety przekaz jednej tradycji nie może być podstawą do formułowania wniosków ogólnych na temat tego jakie było znacznie tej formy ćwiczeń w całej wielowiekowej tradycji jogi. Nie wiadomo bowiem czy były jakieś linie przekazu, które być może nie przetrwały. Wielu linii zapewne też nie dokumentowano w ogóle.
Kolejnym poważnym błędem wydaje się również pominięcie w wywodzie pewnej części znanej nam wiedzy na temat praktyk jogi. Nadzieję mieć trzeba, że była to tylko niefrasobliwość lub brak doświadczenia Maćka a nie zamierzone działanie.
Otóż powszechne wiadomo, że częścią jogi jest powitanie słońca (Suranamaskar). Z wiedzy przedstawionej przez Krzysztofa Steca (np. Krótka historia Suryanamaskar. Krzysztof Stec, który podjął dogłębne studia na ten temat, wynika jasno, że praktyka ta jest prawdopodobnie częścią jogi od starożytności, ćwiczoną w wielu dziesiątkach odmian. Jest również głęboko zintegrowana z rytuałami modlitewnymi hinduizmu. Stanowi najczęściej element praktyk wstępnych prowadzących do oczyszczenia adepta poprzez ofiarę ognia wewnętrznego. Krzysztof wskazuje również na istnienie innych tradycji niż tradycja Nathów, na którą niezmiennie powołuje się Maciek. Przypomnę, że powitanie słońca jest główną osią tego, co nazywamy współcześnie vinyasą (sekwencją asan) wprowadzoną do jogi jakoby dopiero przez Śri Krisznamaczaria.Powstaje pytanie: Czy do sekwencji Suryanamaskar włączano rozmaite dodatkowe pozycje jogi tworząc w ten sposób sekwencje czy tego nie robiono? Wiadomo wszak, że jakieś inne poza pozycjami siedzącymi jednak były. We wspomnianej Gheranda samhicie (oprócz nie wymienionych 52 pozycji) spośród 32 wymienionych znajdziemy pozycje stojące (Utkata i Wrksza), skłony do przodu (Paścimatana, Kurma), skręty (Matajendra) i dość liczne wygięcia do tyłu (Bhudzianga, Usztra, Makara, Salabha, Dhanur) oraz balanse (Majur). Można by z tego zrobić całkiem niezłą sekwencję Tego, czy to robiono czy nie, na podstawie analizowanych przez Maćka źródeł nie dowiemy się, chyba że istnieją jakieś dodatkowe wiarygodne źródła. W tym przypadku należało by je podać.
Z pewnością Śri Krisznamaczar dokonał wielu inwencji i możliwe, że wiele pozycji wymyślił. Niewątpliwie też przyczynił się do popularyzacji tej formy praktyki, jednak twierdzenie, że przed nim w tym temacie była tylko czarna dziura jest obarczone zbyt dużą dozą niepewności.
Muszę przyznać, że zapewne nie podjąłbym tego tematu, gdyż sam uważam, że sekwencje, jeśli już są to tylko praktyką wstępną, a zaawansowane stopnie jogi można osiągnąć tylko podczas długotrwałych praktyk w pozycji siedzącej. Jednak stwierdzenia, jakimi rozpoczął Maciek swój artykuł na blogu: "we współczesnym nauczaniu jogi napotykamy na wiele przekłamań, żeby nie powiedzieć bzdur. Jednym z tych przekłamań jest teza o jakoby starożytnym rodowodzie asan (pozycji jogi)", uważam za duże nadużycie szczególnie wobec słabości potwierdzającego je wnioskowania.
Nie odmawiam Maćkowi prawa prezentacji swoich przemyśleń i wniosków myślę jednak, że można by je formułować w bardziej wyważony i mniej autorytarny sposób. Mam nadzieję, że są tylko wyrazem tabloidowego stylu pisania, który podobnie jak nagłówki w rodzaju "Punk’s not dead, ale joga klasyczna niestety jest martwa… mają za zadanie zwiększenia ilości wizyt na stronie.
Piotr Künstler
Jestem nauczycielem jogi stopnia Introductory II wydanym przez Ramamani Iyengar Memorial Yoga Institute. Praktykuję od 24 lat, a jogę Iyengara od lat 15, uczę od 11 lat, a od 7 prowadzę własną Pracownię Jogi Yogamudra. Mam 40 lat, jestem mężem Oli i ojcem 7 letniego Antka oraz kilkumiesięcznego Janka. Z wykształcenia jestem doktorem nauk biologicznych.
Pierwsze kroki na ścieżce jogi stawiałem pod kierunkiem Mirka Toczki w tradycji przekazywanej od Leona Cyborana. Jogę Iyengara poznałem w akdemii Sławka Bubicza głównie dzięki Adamowi Bielewiczowi, Grzegorzowi Nieścierowi i Leszkowi Kawie. Zainspirowany przekazem i postacią BKS Iyengara poświęciłem życie praktyce i uczeniu jogi. Ukończyłem pierwszą edycję kursu nauczycielskiego organizowaną przez PSJI pod kierunkiem Jurka Jaguckiego. Regularnie biorę udział w warsztatach doskonalących z doświadczonymi nauczycielami: Faeq Birią, Lois Steinberg, Rittą Keller, Gabrielą Gubillaro. Od ponad 10 lat praktykuję również medytację w tradycji buddyzmu zen.