Czym jest Mindfulness. Paweł Dyberny.
czwartek, 2 października 2014
Wykonałem to zdjęcie podczas przechadzki po moście im. Józefa Piłsudskiego w Toruniu. Pewnie nie byłoby mi dane nawet zauważyć tych słów gdyby nie fakt, że byłem uważny i wiedziałem na czym owa uważność polega. ;-)
Czym jest mindfulness?
Mindfulness spotykamy jeszcze pod takimi określeniami jak: uważność oraz uważna obecność. Próba zdefiniowania tego pojęcia jest niezmiernie trudna. Wynika to z faktu, że mamy do czynienia ze stanem, który wykracza poza świat werbalny. Wielu podjęło się próby ubrania w ramy słowne tej postawy.Mnie przypadły do gustu słowa Jona Kabata-Zinna: "Uważność to przytomność umysłu, rozwijana przez szczególnego rodzaju skupienie uwagi: skupiamy ją celowo na tym, co jest w teraźniejszości, bez osądzania czegokolwiek."
Co to znaczy? Weźmy pod lupę nasz umysł. Jedną z sił napędowych tego, co w nim zachodzi jest zmiana. Zmieniają się nasze myśli, przez co towarzyszą nam różne emocje i co chwilę podejmujemy jakieś działania.
Praktyka uważności pozwala przyjrzeć się temu złożonemu procesowi z bliska, obserwować myśli, emocje i działania z pełną koncentracją, nie poddając ich ocenie. Nie wrzucamy ich do dwóch worków pt. "dobre" i "złe". Stajemy się za to bardzo świadomi ich obecności w momencie, w którym się pojawiają. W podobny sposób zauważamy to, co wpływa do naszego strumienia świadomości ze świata zewnętrznego. Mam tu na myśli wrażenia, które docierają do nas za pomocą zmysłów.
Uważność można zatem porównać do spostrzegania chmur na niebie - widzimy je; stajemy się obserwatorami ich wędrówki po małym skrawku nieba. Po pewnym czasie tracimy je z pola widzenia, a w ich miejsce przychodzą kolejne.
Uważność sprawia, że jest nam bliżej do życia. Dzięki regularnej praktyce uczymy się jak ukierunkować i utrzymać uwagę na tym, co przynosi teraźniejszość. Jest to też dla nas szansa, aby znalazło się w niej miejsce na akceptację. Życie nie zawsze nas rozpieszcza. Mamy wiele powodów do zmartwień; często zaprzątamy sobie głowę różnymi scenariuszami tego, co jeszcze przed nami. Całe mnóstwo spośród tych sytuacji znajduje się poza naszą kontrolą. Kiedy nauczymy się trwać z pełną uwagą w obecnej chwili, spora część destrukcyjnych sił, które są przyczyną lęku, stresu, bólu, a nawet depresji, zacznie stopniowo topnieć. Jak to możliwe?
Kiedyś do przeżycia wystarczyło nam funkcjonowanie w dwóch trybach, tj. walka-ucieczka. Nasza cywilizacja rozwija się w tak szybkim tempie, że ewolucja nie jest w stanie lub nie chce za nią nadążać. Mimo upływu czasu, ten system stał się tak zintegrowany z naszą naturą, że nadal bardzo często go wykorzystujemy. Jeśli w naszym życiu dochodzi do przykrych zdarzeń lub takich, które stanowią przyczynę stanów lękowych albo stresu, uciekamy. Kierujemy nasze myśli w inną stronę, staramy się zakopać drzemiące w nas emocje, blokujemy je lub nawet zaprzeczamy temu, co przynosi nam los. Wszystko po to, aby na chwilę wyprzeć ze świadomości to, co nieuniknione. To jak stosowanie środka przeciwbólowego. Dajemy sobie czas na wytchnienie, a potem ból nawraca ze zdwojoną mocą. Nie winię ludzi za takie zachowanie. To naturalne, że staramy się sobie zrekompensować cierpienie, którego i tak jest pod dostatkiem. Naturalnym lekarstwem, które pomoże i w tej sytuacji, jest uważna obecność. Mindfulness pozwala zajrzeć w głąb każdej takiej sytuacji, a jednym z efektów ubocznych praktyki jest spokój i łagodniejsze usposobienie (chociaż nie jest to celem samym w sobie!).
Do praktyki uważności służy medytacja, która może przybierać różne formy. Nie będę się nad nią rozwodził w tej notatce, gdyż więcej informacji znajdziecie w tych, następujących po niej. Chciałbym jednak wyjaśnić jedną ważną kwestię.Praktyka uważności nie trwa długo. Zazwyczaj jest to ok. 20-30 minut dziennie. Każdy jest w stanie wygospodarować dla siebie te cenne minuty. Można zrezygnować z jednego z oglądanych seriali albo wstać odrobinę wcześniej.
Naprawdę warto!
Dobrze byłoby praktykować w tym samym miejscu i o stałej porze. Nie musisz się martwić o to, czy będzie tam dużo czynników rozpraszających czy będziesz mieć ciszę i spokój. Sam się niedługo przekonasz, że największy rozpraszacz ze wszystkich to Twój własny umysł! Ilekroć będziesz próbował skupić na czymś uwagę, umysł będzie wędrował w różne strony, odwodząc Cię od uważności. Raz, podczas medytacji, będziesz uważny tylko przez krótkie chwile. Innym razem, będziesz w stanie przyjmować wszystko do swojej świadomości przez dłuższy czas. Liczy się każda chwila uważnej obecności i właśnie dla każdej z tych chwil, warto regularnie praktykować.
Te regularnie wykonywane sesje poświęcone mindfulness są tylko wprowadzeniem do lepszego życia. Jakość poprawia się dzięki temu, co następuje pomiędzy nimi. To właśnie w tych przerwach dostrzegamy zmiany, które pozwalają żyć z większym szacunkiem dla każdej chwili, która przychodzi, aby za ułamek sekundy ustąpić miejsca kolejnej.
Jak to się wszystko zaczęło
Pozwól, że zabiorę Cię na krótką podróż w czasie. Dwa i pół tysiąca lat temu, w królestwie graniczącym z Indiami i Nepalem urodził się książę. Nadano mi imię Siddharta, co oznacza "Każde Życzenie Spełnione". Dowiedziawszy się o narodzinach księcia, pustelnik o imieniu Asita postanowił odwiedzić króla. Podczas wizyty złożył mu tę oto przepowiednię: "Jeśli książę pozostanie w pałacu, będzie wielkim królem, który podbije świat. Jeśli jednak porzuci dworskie życie i wybierze życie religijne, zostanie Buddą, wybawicielem świata." (zaczerpnięte z książki pt. "Nauka Buddy", Wydawnictwo A)Król chcąc uchronić syna przed obraniem tej drugiej ścieżki, starał się zapewnić mu w pełni dostanie życie, w którym nie brakowałoby żadnych luksusów. Jednakże, mimo usilnych prób, nie udało się uchronić Siddharty przed widokiem cierpienia. Zrozumiał, że choroba, starość i śmierć są nierozerwalnie związane z ludzką naturą. Stopniowo wszystkie przemyślenia o cierpieniu urosły w księciu i sprawiły, że pozostawił wszelkie skarby, aby wyruszyć w podróż. Podjął się bardzo rygorystycznej ascezy i żył życiem prawdziwego nędzarza. Ujmował sobie wszystkich uciech i zadawał cierpienie fizyczne - wszystko po to by lepiej zrozumieć Prawdę. Wszystkie te praktyki na nic się jednak zdały. Porzucił je i postanowił, że zajrzy do swojego serca i umysłu. Przez 40 dni oddawał się medytacji pod drzewem figowym, aby tam doznać przebudzenia.
Budda nigdy nie mówił i nie myślał o sobie w kategoriach boskości. Dzięki intensywnej medytacji udało mu się znaleźć drogę do zrozumienia natury swojego umysłu. Po upływie tych 2500 lat, dziś mamy szansę czerpać, z jego najcenniejszych odkryć.
Praktyka uważności, a dowody empiryczne
W 1979 roku, Jon Kabat-Zinn założył Klinikę Redukcji Stresu, działającą przy Centrum Medycznym Uniwersytetu Massachusetts. Wykorzystując buddyjską praktykę uważności, stworzył 8-tygodniowy program terapeutyczny, który okazał się nowatorską odpowiedzią na wiele schorzeń i dolegliwości. Od ponad 30 lat MBSR (od ang. Mindfulness-Based Stress Reduction programme) pozwala zwalczać lub zmniejszać depresję, stany lękowe, stres, chroniczny ból czy nawet bezsenność. To nie wszystko. Doktor Richard Davidson z Laboratorium Badań Neurologii Afektywnej na uniwersytecie w Wisconsin dowiódł, że dzięki regularnej praktyce zwiększamy aktywność lewej części przedczołowej kory mózgowej. Temu miejscu w mózgu przypisuje się działanie odpowiedzialne za powstawanie pozytywnych emocji czy lepszego nastroju. U osób, które regularnie medytują z wykorzystaniem uważności, zauważono również większe zaangażowanie w podejmowane działania. Osoby te są bardziej wytrwałe i zdeterminowane by dążyć do osiągnięcia wyznaczonego celu. Okazuje się również, że poprzez trening uważności, wytwarzamy w swoim organizmie lepszą odporność. Rośnie odpowiedź immunologiczna np. na grypę.
Inna badaczka, doktor Sara Lazar pracująca w Szpitalu Stanowym w Bostonie dokonała jeszcze ciekawszych odkryć. "Okazało się, że ludzie medytujący mają grubszą korę mózgową w trzech obszarach: przednim wyspowym, czuciowym oraz przedczołowym. Wszystkie te trzy obszary biorą udział w skupianiu się na oddechu i odbiorze bodźców czuciowych, na których koncentrują się medytujący. Przedczołowa kora mózgowa odpowiada też za pamięć roboczą, czyli przechowywanie myśli przez taki czas, aby można było się nad nimi zastanowić, podejmować decyzje i rozwiązywać problemy." (Ronald D. Siegel "Uważność. Trening pokonywania codziennych trudności")
MBSR dało początek całemu szeregowi programów terapeutycznych, wchodzących w skład tzw. trzeciej fali terapii poznawczo-behawioralnej. Jedne z bardziej znanych to MBCT (od ang. Mindfulness Based Cognitive Therapy) oraz ACT (od ang. Acceptance and Commitment Therapy), które w dużym stopniu czerpią z dokonań programu zapoczątkowanego przez Jona Kabata-Zinna. To, że mindfulness poprawia nasze życie, nie ulega dziś już żadnej wątpliwości. Praktyka pozwala zmienić nasz umysł i na nowo docenić życie. Dodatkowo czyni nas bardziej łagodnymi i współczującymi wobec wszystkich istot czujących.
Moje pierwsze doświadczenie
Pamiętam jak pierwszy raz udałem się na medytację w marszu. Nagle dotarło do mnie to, że podczas wszystkich wcześniejszych spacerów byłem nieobecny. Wychodziłem by cieszyć się słońcem, pięknem otaczającej mnie natury, ale umysł jak szalony błądził w gęstwinie myśli. Rozmyślałem o przeszłości, uciekając się do wspomnień tego, co już nigdy nie powróci. Innym razem, tworzyłem alternatywne wizje przyszłości, wybiegając myślami daleko poza tu i teraz. W efekcie nie słyszałem ptaków, które swym ćwierkaniem tworzą piękną melodię, nie byłem w stanie cieszyć się słońcem, które delikatnie otula całe ciało. Synchroniczny szum drzew powodowany smaganiem wiatru umykał mej uwadze.Uważność pozwoliła mi na nowo zauważyć bogactwo tego, co przynosi teraźniejszość. Każda chwila dostarcza nam czegoś niezwykłego. Poprzez medytację, mamy możliwość przyjąć w objęcia naszej świadomości piękno, które jest na wyciągnięcie ręki.
Paweł Dyberny - W wyniku fascynacji drugim człowiekiem, w mojej głowie zrodziła się idea ładowania baterii pozytywną energią i dzielenia się nią z innymi. Wszelkie myśli, które mają na celu przynosić wartościowe zmiany, od dziś skrupulatnie przelewam na wirtualny papier. Moje refleksje mieszają się tutaj z najnowszymi odkryciami z zakresu psychologii oraz coachingu. Inspiracje czerpię też pełnymi garściami z filozofii Dalekiego Wschodu. Możliwość poznania i odkrywania drugiego człowieka sprawia, że czuję się jak Krzysztof Kolumb XXI wieku. Ten wielki odkrywca napisał niegdyś: "Nie przepłyniesz oceanu, dopóki nie odważysz się stracić z oczu brzegu." Każda nowo poznana osoba przypomina nieodkryty ląd i skrywa w sobie niebywały potencjał. Moim największym marzeniem jest pomóc go w Tobie odnaleźć. Gorąco zachęcam do polubienia mojej strony na Facebooku (www.facebook.com/paweldybernyPL), aby być na bieżąco z najnowszymi publikacjami.