Guruji zrobił coś niespotykanego - udostępnił jogę zwykłym ludziom. Rozmowa z Deanem Lernerem. Część I
piątek, 30 marca 2012
O relacji Guru - uczeń, roli nauczyciela kiedyś i dziś a także o filozofii jogi z Deanem Lernerem, nauczycielem jogi wg metody Iyengara w stopniu Advanced Senior II rozmawia Natasza Moszkowicz. Zamieszczamy I część rozmowy przeprowadzonej w maju 2011 r.
Jak zmieniała się rola nauczyciela?Odwołam się do historii, którą kiedyś opowiedziała Geeta podczas swojej lekcji. Guruji prowadził niegdyś kurs pranajamy raz w tygodniu i przez pierwszych pięć czy sześć tygodni wszystkich biorących udział w zajęciach uczył tylko Śavasany. W rozmowach między sobą, uczniowie pytali: kiedy będziemy uczyć się właściwej pranajamy?
Tradycyjnie uczeń nie kwestionuje nauczania Guru. Zadaniem ucznia jest nauka, a zadaniem nauczyciela, guru jest wskazywanie mu drogi, którą uczeń poznaje i którą podąża samodzielnie. Wówczas więc nikt nie ważył się zadawać pytań, a kiedy w końcu rozpoczęła się nauka pranajamy wszyscy zrozumieli, że uczyli się relaksu po to, by biorąc głęboki wdech wiedzieć, jak zachować odprężenie i nie tworzyć napięcia lub jak je usunąć. Teraz wygląda to inaczej. Kiedy ktoś ma wątpliwości, nic go nie powstrzymuje przed zadaniem pytania - a uczniowie zadają naprawdę bardzo wiele pytań.
Na tym polega zmiana.
W przeszłości mieliśmy do czynienia z innym rodzajem szacunku i przestrzenią, natomiast teraz ludzie przychodzą pytać o wszystko i od dojrzałości nauczyciela zależy, czy i jak będzie na te pytania odpowiadał.
Myślę, że teraz pierwszą rzeczą jeśli chodzi o rolę nauczyciela jest uczenie naprawdę tylko tego, co wie. Jest z tym związana pewna pokora polegająca na tym, że nie próbuje uczyć rzeczy, co do których nie ma wystarczającej wiedzy i prowadzi ucznia - kimkolwiek by nie był i z czymkolwiek by nie przychodził - ścieżką jogi najlepiej jak potrafi i zgodnie z tym, jak najlepiej ją rozumie.
Na szczęście w metodzie Iyengara dostajemy nieocenione wskazówki ze strony naszego nauczyciela - Gurujiego.
Różnica między nauczycielem jogi, a guru jest dość znaczna. Guru to ktoś, kto naprawdę prowadzi ucznia od ciemności do światła. Takie jest dosłownie znaczenie pojęcia "guru" - ciemność i światło, to z kolei oznacza, że nauczyciel winien być odpowiednio przysposobiony oraz uczciwy tak w swojej praktyce, jak i w jej rozumieniu. To wymagająca umiejętność, sztuka - być zdolnym do poprowadzenia różnych ludzi, podążających różnymi życiowymi drogami, wykazujących różną dojrzałość, różnie poszukujących, poczuć się w ich miejscu i bez wywyższania się zabrać ich z tego etapu dalej, ku wyższym poziomom na ścieżce rozwoju. Większość z nas pragnęłaby tę umiejętność posiadać, nie jest to jednak łatwe i powtórzę raz jeszcze - wymaga dojrzałości, w związku z czym nauczyciel jogi powinien dzisiaj uczyć na miarę swoich możliwości.
Do nauczycieli, kiedy uczą, i im uczą dłużej, przychodzi wiele osób z różnego rodzaju problemami i nauczyciele winni wykazać na tyle pokory, by nie mając wystarczającej wiedzy, nie eksperymentować na uczniu skoro nie są w stanie mu pomóc. Powinni mieć jej na tyle, by zasugerować naukę u nauczyciela starszego stopniem, bądź posiadającego większą wiedzę.Na tym polegać będzie ich lekcja etyki.
Jak wprowadzać do uczenia filozofię jogi, oraz wskazywać uczniom, czy też uczyć zasad jam i nijam, to jest moralnych lub etycznych zasad dotyczących życia w społeczeństwie i rozwijania własnej praktyki.
Pierwszym z istotnych zadań, jakich podejmują się nauczyciele jest studiowanie - czytanie sutr, myślenie na ich temat, może przeczytanie kilku tekstów porównawczych i refleksja nad nimi, tak by wiedza sutr stała im się bliska i nie stawała się jedynie aspektem ich intelektualnego rozwoju, ale by naprawdę wprowadzali ją do swojego życia i praktyki. To pierwszy krok, dzięki któremu możemy naturalnie przywołać zdobytą wiedzę podczas lekcji.
Uczenie ma naprawdę wiele aspektów; technika wykonywania asan, umiejętność patrzenia na uczniów, motywowanie i prowadzenie ich w praktyce różnymi metodami. Z wprowadzaniem filozofii jogi do nauczania wielu nauczycieli czuje się nieswojo. Najprostszym sposobem jest na początku lekcji, po inwokacji, otworzyć sutry i przeczytać uczniom dwie lub trzy. Można je czytać po kolei (...) na każdych zajęciach, dając pewną podstawę nawet bez odwoływania się do komentarza i stojącej za sutrą myśli, tak aby uczeń mógł najpierw oswoić się z formułą, sutry zaś i tak mówić będą same za siebie.
Innym sposobem jest sięgnięcie do jednych z wielu dostępnych, znakomitych tekstów, jak "Joga Światłem Życia" czy "Drzewo Jogi", które napisał Guruji (...), jest w nich bowiem tyle istotnych rzeczy, że wystarczy otworzyć, wybrać jakiś fragment, kilka zdań, które mogą posłużyć za temat lekcji by słuchając o tym, czym jest joga, uczeń mógł doświadczać i zdobywać wiedzę o tym, że praktyka może być czymś więcej niż rozciąganiem rąk i nóg i że możliwe jest osiągnięcia połączenia między pozostającymi ze sobą w interakcji ciałem, umysłem i duszą.To jedna z możliwych metod do obrania na początek.
Z czasem, w miarę jak temat staje się prowadzącym bliższy, mogą przekazywać go bardziej praktycznie.
W sensie formalnym mogą podczas prowadzenia asany przywołać sutrę i odnieść ją do danej sytuacji. W ten weekend, na przykład, kiedy robiliśmy stanie na barkach i zareagowałem tak dlatego, że zobaczyłem jak część osób zaczyna się w pozycji męczyć - powiedziałem, że Patanjali definiuje pozycję "sthiram sukham asanam" - jako nieporuszoną, opanowaną, dobroczynną dla ducha, zachęcając jednocześnie uczniów by spróbowali zobaczyć i poczuć te jakości w swoim wnętrzu. To wnosi do praktyki coś więcej niż napięcie i wysiłek (...) - inną jakość. Celem tego zabiegu było pokazanie, że możliwe jest inne niż tylko fizyczne wykonywanie pozycji.
Jeszcze innym sposobem na wprowadzenie filozofii do uczenia jest - na miarę możliwości - nawiązanie do niej w trakcie lekcji. Niekoniecznie dosłownie. Zamiast przytaczać czwartą sutre z rozdziału trzeciego można się posłużyć jakąś życiową alegorią i słowami filozofii współbrzmiącymi z mądrością Jogasutr. I to także może być fajne.... nie tak bardzo... formalne.
Zauważyłem, że często sposób, jakim posługują się studiujący jogę, w miarę jak podchodzą do kolejnych etapów certyfikacji, zobowiązani do studiowania sutr dla opanowania umiejętności ich recytacji, jak również celem pogłębiania jogicznej wiedzy polega na naśladowaniu Iyengarów, którzy, rzecz jest jasna, są płynni w rozumieniu sanskrytu i znaczenia sutr, którzy czytają w sanskrycie i tłumaczą, co słowa te oznaczają. Jeśli jednak nawet uczymy się sanskrytu i łatwo przytaczamy sanskryckie słowa, przekładamy je w toku lekcji to najczęściej coś tracimy. To jak zboczenie z tematu, ponieważ najczęściej jest to robione zbyt szybko.Moim zdaniem przekaz jest bardziej efektywny jeśli wypada naturalnie.
Zamiast wybierać sutrę i szybko ją recytować, lepiej naprawdę nadać słowom znaczenie. (...)
Jeśli zaś chodzi o etykę, w przeszłości (...) nauczyciel poddawał ucznia testowi, sprawdzając szczerość jego oddania praktyce. Sądzę, że teraz czasy się zmieniły. Dzięki Gurujiemu joga została otwarta dla społeczeństwa, lecz nie dawniej niż 10, 20, 30 lat temu. Zrobił on coś niespotykanego - udostępnił jogę zwykłym ludziom. Przestała być ona ezoteryczną, mistyczną sztuką praktykowaną przez niewielką grupę ludzi i stała się dostępna każdemu: młodym, starym, chorym, zdrowym. Każdy jest na tej ścieżce mile widziany, co oznacza, że również ludzie kierujący się różnymi kodeksami etycznymi i prowadzący różny styl życia. Najlepsze, co może w tej sytuacji zrobić nauczyciel, to wprowadzać filozofię w opisany przeze mnie wyżej sposób i ...być dla uczniów przykładem - tak przedstawiać różne aspekty filozofii, by uczeń mógł się zastanowić nad swoimi działaniami i sposobem myślenia.
Nasze myśli, słowa i czyny wywołują skutek. O tym mówi Patanjali "heyam dukham anagatam" - bólowi, który ma nadejść, można i należy zapobiegać. Przeszłość należy do przeszłości - nie jesteśmy w stanie tego zmienić; przyszłość natomiast ma dopiero nadejść i to, co robimy teraz - jak praktykujemy, jak myślimy - bezpośrednio wpływa na to, co będzie. Kiedy ludzie słuchają tej filozofii, zaczynają zdawać sobie sprawę, bezpowrotnie, że ich słowa, myśli i czyny w dany sposób skutkują, mogą się nad tym zastanowić i być może zacząć nad sobą pracować. Spotkałem się z tym wielokrotnie. I często ktoś, komu wydaje się to nie podobać i już myślimy, że na zajęcia nie wróci, staje się jednym z najlepszych uczniów, zaś ktoś, kto wydawał się bardzo zaangażowany i bardzo mu się zajęcia podobały, nie wraca nigdy więcej. O zdolności ucznia nie decyduje bowiem to, że może wykonać pozycję, jest elastyczny itp. Czasem najlepszymi uczniami stają się ci, których ciało jest sztywne, lub którzy mają za sobą trudne chwile czy to z powodu choroby, czy wskutek złych wyborów w stylu życia. Joga ma dla nich głębokie znaczenie i jest bardzo transformująca.
Myślę, że dokonała zmiany w nas wszystkich na lepsze i to dobrze, że możemy się tym dzielić.
Nie chodzi więc o to, by narzucać jogę. Joga nie może być narzucana - trzeba ją zaakceptować. Trzeba być gotowy na jej przyjęcie i wówczas staje się bardziej pasją. Na początku, dla większości z nas wiąże się to z dyscypliną i choć ta koncepcja wydaje się być jasna, wzdragamy się przed słowem "dyscyplina", które brzmi bardzo wojskowo, ostro. Tymczasem słowo "dyscyplina" pochodzi od słowa "uczeń, zwolennik" i oznacza po prostu "uczyć się", a uczenie się winno przebiegać w uporządkowany sposób. Oto przykład, jak można nawiązać na zajęciach do filozofii. Jak możemy uczyć vairagyi w ramach tradycji iyengarowskiej - czy nauczyciel ma polegać na swojej intuicji, czy może mamy jakieś wskazówki płynące od Iyengarów? Czy w Twoim odczuciu Guruji Iyengar promuje postawę vairagyi w odniesieniu do praktyki?
To naprawdę ciężkie pytanie.
Nie wiem czy jestem w stanie udzielić na nie dobrej odpowiedzi ponad tą, że joga Iyengara nie promuje vairagyi, wyrzeczenia czy bezpragnieniowości wprost, bo musi być w niej obecna równowaga między abhyasą - praktyką i bezpragnieniowością. Myślę, że jest to w przekazie obecne.
Generalnie, na początku ciało jest w fizycznym sensie ciężkie i gnuśne. Joga Iyengara uważana jest, przynajmniej przez niektórych, za mocną i wymagającą, lecz taka w istocie powinna być praca z ciałem by mogła uwolnić wibrację korespondującą z energią umysłu.
Obecna przy tym w praktyce bezpragnieniowość musi to równoważyć - bez niej nie ma harmonii. Oba te aspekty są równie ważne. Wyraża się to na przykład w sposobie, w jaki różne pozycje umiejscowione zostają w sekwencji: jeśli jest w niej energetyzujące stanie na głowie, będzie w niej również stanie na barkach, które choć w pewnym sensie także dodaje energii, pozostaje przy tym bardziej uspokajające, wobec czego te dwie pozycje równoważą się. Nawet w obrębie jednej pozycji zaistnieć powinna ta równowaga. To jest moim zdaniem jedna z najważniejszych rzeczy, jakie joga Iyengara - Guruji, Geetaji i Praśantji - pokazują w swoim uczeniu: by penetrować, pracować głęboko i by zarazem szukać w tej pracy odprężenia, by nie być agresywnym i zachować skupienie, świadomość w odniesieniu do różnych aspektów pozycji i równocześnie do oddechu. W kontekście asany te dwie rzeczy muszą pozostawać w równowadze i to samo, (...) dotyczy pranajamy. Energia w kręgosłupie czyni pozycję przytomną umysł zaś cechuje pasywność i beznamiętność. Zatem i wyciszenie i uważność są współobecne. Ta równowaga powinna zostać przeniesiona na stan koncentracji i dhyany - medytacji.
W medytacji z jednej strony pozostaje się czujnym - wyprostowanym. Jeśli jest się fizycznie obojętnym, zapadającym się, ciężkim wtedy nie ma mowy o medytacji - popada się w senność. Jak w praktyce medytacji, tak i w praktyce każdej z ośmiu części jogi winna się zawierać ta równowaga między abhyasą i vairagyą.
Chciałbym tutaj może przytoczyć jeszcze pewną historię.Nie pamiętam niestety gdzie to miało miejsce, ale była pewna święta kobieta - działo się to wieki temu - która siedziała w swoim namiocie i medytowała. Przechodził obok pewien duchowy nauczyciel i zawołał jej imię. To nie jest dobra historia, bo nie pamiętam niczyjego imienia :-)
I ten nauczyciel zawołał do niej: chodź spójrz na ten wspaniały zachód słońca. Bóg podarował nam ten niesamowity widok! Chodź zobacz! A ona na to: Ty przyjdź tutaj a ja pokażę Ci słońce wewnątrz. I wtedy stała się nauczycielem tego, który choć dojrzały na drodze rozwoju, wciąż kierował się ku zewnętrznemu. Ona zaś, wyrzekając się zewnętrznego, była zdolna zwrócić go do tego, co wewnątrz.
Ciąg dalszy nastąpi;-)
Tekst jest transkrypcją fragmentu wywiadu z Deanem Lernerem, który gościł w Polsce w maju 2011 roku. Wywiad można obejrzeć tutaj .Rozmawiała, przepisała, zredagowała Natasza Moszkowicz
Dla wszystkich, którzy wyjechali z niedosytem w tego warsztatu, oraz dla chętnych, którzy z różnych względów wówczas do Krakowa nie dotarli jest dobra wiadomość:
Również w tym roku, w maju Dean Lerner zagości w Polsce!;-))Szczegóły: Krakowski Warsztat Jogi. Dean Lerner: biogram
Dean Lerner interesował się myślą Wschodu i mistycyzmem w latach sześćdziesiątych jeszcze zanim ukończył naukę w szkole średniej. Z jogą zetknął się po raz pierwszy za pośrednictwem lektury na początku lat siedemdziesiątych, podejmując pod jej wpływem kurs korespondencyjny i bez większego powodzenia zaczyna praktykować pewne pozycje. W 1981 podróżował po Indiach. W okresie rekonwalescencji po ciężkiej chorobie, zaczął szperać po księgarniach. Wśród setek książek na temat jogi znajduje dwie, szczególnie interesujące go pozycje: "Encyclopedia of Yoga" (autor nieznany) i "Światło Jogi B.K.S. Iynegara". W "Świetle Jogi" podobają mu się zdjęcia, integralność, jaką przedstawiały, jak również informacje terapeutyczne znajdujące się na końcu książki. Wybór "Światła Jogi" miał radykalnie zaważyć na obraniu przezeń życiowego kursu. Praktykował asany zgodnie z książkowymi wskazówkami również po powrocie do Stanów. Nawiązał korespondencję z B.K.S Iyengarem, który polecił mu dwoje nauczycieli Mary Dunn i Ramanand Patel, pod których okiem kontynuuje praktykę.
Nauczycielska kariera Deana rozpoczęła się od tego, co sam nazwał "jogą na kołach" w Forth Worth. Stale ładował i wyładowywał pomoce ze swojego auta, ucząc w jednym tygodniu w kilku różnych lokalizacjach. W 1985 roku zostaje zaproszony do środkowej Pensylwanii, gdzie żyje i uczy do dziś.
Wraz z żoną Rebeccą Dean tworzy The Center for Well-Being (www.centerforwellbeing.net) - studio jogi i holistyczny ośrodek zdrowia w Lemont. Prowadzi liczne warsztaty w Stanach Zjednoczonych i za granicą. Wielokrotnie studiował w Instytucie w Punie, zdobywając nauczycielski certyfikat w stopniu Advanced Senior II
Przez kilka lat piastował funkcję przewodniczącego Iyengar Yoga National Association of the United States.
Na podstawie biogramu Dean Lerner - o początkach praktyki. Przyg. Pauline Schloesser Tłum. Natasza Moszkowiczopracowała Justyna Moćko
Justyna@joga-joga.pl