Rozmowa z Guruji B.K.S Iyengarem
Kalendarium Wydarzeń
Bądź w kontakcie
Wyszukiwarka Wydarzeń

Organizujesz wydarzenie?
 Dodaj je do naszego kalendarza!

Informacje Specjalne

pokaż wszystkie

Informacje

Organizujesz wydarzenie?
 Dodaj je do naszego kalendarza!

pokaż wszystkie

Partnerskie szkoły jogi

Rozmowa z Guruji B.K.S Iyengarem

wtorek, 9 września 2008

Pyt.: Guruji, jesteś określany mianem "gwałtowny nauczyciel". Co odczuwasz gdy słyszysz takie określenie? Odp.: Ta moja "gwałtowność" - jak określają to ludzie - jest tak naprawdę szczerością, wiernością zasadom i poczuciem misji. Jest to bezlitosne współczucie. Jeśli nie rozbudzę i nie rozpalę ognia w Was własnym ogniem, jak macie się nauczyć?...

Promienie popołudniowego słońca kładą się płasko we wnętrzu biblioteki. Drobiny kurzu falują w prześwietlonym powietrzu wokół Gurujiiego [czyt. Gurudżiego]. Przyjmując dynamiczną i energiczną pozę jest zrelaksowany, lecz jakaś cicha czujność emanuje z asany, kiedy tak siedzi nieruchomo na swym, przykrytym skórą krześle. To rzadka okazja, aby zastać Mistrza, gdy jest skory do rozmowy, otwarty, a słowa płyną z jego ust jak górski strumień.

Guruji mówi o konsolidacji, odpoczynku i powolnym wycofywaniu się z czynnego nauczania jogi. Jego wysiłki zostały w pewnym sensie ukoronowane.

Dzisiaj setki ludzi garną się, aby zobaczyć i poznać jego dzieło, chłonąć jego rygorystyczną dyscyplinę w nadziei, że pewna cząstka wielkości ich Guru spłynie na nich. W swoich wykładach, a także gdy podczas zajęć przechadza się pośród ćwiczących, jest bardzo skupiony na swoim wnętrzu. Wnętrze wówczas jaśnieje z mocą, prostotą i przekonaniem. Dzisiaj, gdy tak siedzimy rozmawiając, podziwiam jego poczucie humoru i radość życia. Niełatwo skłonić go do zwierzeń - jego nieco gwałtowny i nieokrzesany sposób bycia, brutalnie szczere uwagi, nieoczekiwane chichoty sprawiają, że wywiad staje się nie lada wyzwaniem. Będąc energicznym, intelektualnie pełnym wigoru, z charakterystycznym dowcipem, miażdżąco ironicznym, ciepłym i bardzo otwartym, Guruji zawsze kontroluje sytuację. Ostatecznie jego obecność przekracza wszystko, co zostało o nim napisane.
Pyt.: Guruji, jesteś określany mianem "gwałtowny nauczyciel". Co odczuwasz gdy słyszysz takie określenie?
Odp.: Ta moja "gwałtowność" - jak określają to ludzie - jest tak naprawdę szczerością, wiernością zasadom i poczuciem misji. Jest to bezlitosne współczucie. Jeśli nie rozbudzę i nie rozpalę ognia w Was własnym ogniem, jak macie się nauczyć?

Pyt.: Często mówiłeś o swojej wytrwałości, próbach i tryumfach na ścieżce jogi oraz o wpływie, jaki wywarł ten trud na twe ćwiczenia, w szczególności ewolucję dynamiki twoich pozycji. Jak twoi uczniowie, którzy tak bardzo polegają na twej książce "Światło jogi", mają to rozumieć. Z pewnością doskonała pozycja może być całkiem "pusta".
Odp.: O tak! (zachichotał). Wielu z moich gorliwych uczniów usiłuje mnie naśladować. Ma to pewnego rodzaju negatywny skutek. Przekonywałem ich, że zamiast naśladować, mają być kreatywni. Mówię im, aby naśladowanie przekształcali w oryginalność. Każda asana jest odzwierciedleniem pracy umysłu. Moje nauczanie jogi określam mianem sztuki i wykorzystuję moje ciało, tak jak malarz wykorzystuje płótno lub muzyk - instrument. Asany jogiczne nie są tylko technikami. Cecha duchowości jest integralną częścią każdego ciała. Jeśli ciało jest zwierciadłem umysłu, to asany odzwierciedlają tę samoświadomość i głęboką inteligencję - jest to działanie umysłu.

Pyt.: "Światło Jogi" jest jednak książką podręcznikową, która koncentruje się na technikach wykonywania asan.
Odp.: Jeśli pisałbym ją jeszcze raz, napisałbym trochę inaczej.
Książka została napisana, gdy czułem potrzebę przekonania ludzi swoim autentyzmem i szczerością. Nie miałem wówczas Guru, który wspierałby mnie w zadaniu jakiego się podjąłem, zadaniu, aby przekazać jogę wielu ludziom. Musiałem rozwinąć własne techniki nauczania. Byłem zawsze przekonany, że asana lub astanga jak to określał Patanjali, była zasadniczą częścią ośmiu szczebli jogi. Nie może być też oddzielona od pozostałych szczebli. Jednakże, aby przekonać ludzi, musiałem im to zademonstrować. Zaprezentowanie moich asan jako spójnego, całościowego systemu było wyzwaniem w latach 30-tych i 40-tych. Podjąłem odważnie to wyzwanie poprzez zdyscyplinowane ćwiczenia oraz zwracanie bacznej uwagi na szczegóły. Była to swadhaya. Moje ciało było książką, podczas gdy mój umysł i świadomość były gorliwym uczniem głodnym wiedzy. Nawet moje ograniczenia pomagały mi się uczyć.
W efekcie wszystko było wyliczane z matematyczną precyzją oraz odpowiednio wykonane, co stało się sednem mej sztuki i otrzymało swoją kulminację w pozycjach "Światła Jogi". Rozumienie, trud i dynamika kryjące się w podtekście, wymuszają precyzję asan, którą udało mi się osiągnąć. Asany zostały ukształtowane poprzez moją wierność zasadom yamy i niyamy. Poświęciłem się temu bez reszty - fizycznie, emocjonalnie i intelektualnie. Całe moje ciało stało się obiektem medytacji. Każda pozycja jest medytacją. Ciało jest świątynią, w którym atma (dusza) wymaga czystości, aby móc w nim mieszkać. Oto dlaczego książka tak dobitnie pokazuje szczegóły techniczne. Należy jednak zrozumieć yamy i niyamy (zasady moralne).
Książka ma swoje ograniczenia, z których muszą zdawać sobie sprawę moi uczniowie. Kiedy was uczę uświadamiacie sobie własne zaangażowanie i zakorzenienie kulturowe. Doskonalicie się emocjonalnie, intelektualnie i duchowo. Nie można było tego zawrzeć w książce - jest to wpisane w moją metodę nauczania.

Pyt.: W jaki sposób zmieniłbyś tę książkę?
Odp.: Dopracowałbym niektóre subtelne szczegóły. Jak penetrować panćakosa (pięć elementów) - czynnik wywołujący zmiany w człowieku. Jest to przekaz bardzo subiektywny, który nie może być podany jako gotowy przepis.

Pyt.: Czy obecnie nauczanie jest łatwiejsze niż bywało dawniej.
Odp.: Tak. Wiele z wcześniejszych trudności zeszło już na dalszy plan, na przykład prowadzenie jogi w grupie, nauczanie kobiet lub małych dzieci, czy wprowadzanie jogi do programu szkolnego. Joga cieszy się coraz większą akceptacją wśród ludzi - być może dlatego, że stała się modna ... trudno powiedzieć. Obecnie przedmiot naszych zmagań zmienił się - problemem naszych czasów jest to, że złe rzeczy są bardziej nośne i łatwiej się przyjmują niż dobre. Stąd wynika dla mnie prosty wniosek, że nauczyciel, bardziej niż ktokolwiek inny, musi nauczać dając dobry przykład. Nie można doskonalić się duchowo bez świadomości moralnej i etycznej. Moja etyka sprawia, że uczniowie budzą w sobie świadomość i potrzebę budowania własnej etyki. To jest moja metoda nauczania. Jeżeli jest to zarzut pod moim adresem, godzę się z tym, bo to służy dobru. Należy mieć na uwadze dobro społeczeństwa w dłuższej perspektywie.

Pyt.:
Czy zdarzały się potknięcia w twoim życiu? Czy czułeś kiedykolwiek, że utraciłeś inspirację swoją sztuką?
Odp.: Tak. Były wyraźne okresy bezpłodne i pełne zamętu... w roku 1944 - roku mojej pierwszej porażki, kiedy czułem się "zużyty" ... nie było we mnie wewnętrznego ruchu. Wciąż intensywnie ćwiczyłem, ale było to aktem mojej woli, mojego ego. Brakowało mi ważnej rzeczy - wewnętrznej harmonii. Moje wykonywanie asan było "bezduszne".
Okres tej niestabilności, która była we mnie cokolwiek robiłem, zaczął się w roku 1938. W moich ćwiczeniach nie było wówczas nic poza uporem. Horyzonty moich zainteresowań sięgnęły poza cierpienie, aż do jasnego światła wiedzy. Taka była moja ewolucja. Jestem samoukiem w tym sensie... Skąd pochodzi ewolucja tej inteligencji i moja świadomość języka? Jestem człowiekiem sentymentalnym i mam głęboką wiarę w to, co robię - wiarę, która oczyszcza duszę. Myślę, że właśnie stąd ona pochodzi. Potem w 1977 miałem dwa wypadki i czułem, że unicestwiły one wszystkie moje postępy na ścieżce jogi. Znalazłem się w punkcie wyjścia.
Naderwałem mięśnie barku, mój kręgosłup był jak galareta, a ja sam czułem się jak drewniana kłoda. Każda asana sprawiała mi ból. Przyrzekłem sobie nie obcinać włosów, zanim nie odzyskam moich poprzednich umiejętności i siły. Potem przyszła długa żmudna i prawie kliniczna analiza - ABC trikonasany. Była to dla mnie swoista medytacja. Proces ten doprowadził mnie do osiągnięcia mistrzowskiej techniki nauczania tej asany. Wyleczyłem się. Bóg zesłał mi cierpienie, ale z korzyścią dla was.

Pyt.: Grupy, które prowadzisz są bardzo zróżnicowane. Jak radzisz sobie z nauczaniem tak różnych uczniów w jednej grupie? Każdy z uczniów rozumie i stosuje twoją naukę na swój własny sposób. Czy są to twoje świadome poczynania jako nauczyciela czy też zawarte jest to w samej sztuce jogi?
Odp.: Musiałem wykształcić metodę nauczania, a potem odpowiedni język. Przedmiot mojej nauki jest bardzo ezoteryczny i często błędnie interpretowany. Dużą część mojego nauczania zabiera wyjaśnianie pewnych pojęć sobie i moim uczniom. Proces ten jest wysoce kształcący. Potrafię współodczuwać i uczyć się od każdego ucznia - słabego (mridhu), średniego (madhyam) i pilnego (teevra). Staram się wchłonąć ich słabości, identyfikować się z nimi i uczyć od nich. Nauczałem wielkich intelektualistów jak Krishnamurti, Huxley, Yehudi Menuhin, Jai Prakash Narayan, ale uczyłem też wielkie miernoty.
Nawet jeśli człowiek zupełnie nieetyczny rozwinie w sobie choć odrobinę zasad etycznych, spełnię wówczas swój obowiązek. Dlatego dostosowuję moją naukę do ich poziomu... Kiedy nauczam dzieci robię to zgodnie z ich naturą. Muszę stać się dzieckiem. Tak więc uczę się od każdego. Niewinności można się nauczyć od szaleńca, a odwagi od mędrca.

Pyt.: Ostatnio coraz częściej wspominasz o wyrzeczeniu podczas praktykowania jogi. Co to oznacza? Czy opatrzyłeś to określenie w jakąś własną unikalną interpretację?
Odp.: "Wyrzeczenie w praktykowaniu jogi" było moją odpowiedzią wielu ludziom, którzy dziwili się dlaczego kontynuuję ćwiczenia nawet wtedy, gdy osiągnąłem już zamierzony cel. Pod pojęciem "wyrzeczenia" rozumiem uwolnienie się od nieustannego myślenia i nastawienia na rezultaty. Daje to poczucie głębokiego wewnętrznego przeżycia. Nie jest to medytacja w znaczeniu zwykle nadużywanym obecnie, której działanie można porównać do środków uspokajających, a która nie pozwala na pełny rozwój duchowy. Dhyana ma działanie bardzo stymulujące, wręcz elektryzujące, w wyniku którego praktykujący przenosi się z peryferii do samego centrum.

Pyt.: Jeśli joga jest sztuką to jakiego rodzaju? Muzyka, taniec, twórczość dramatyczna odwołują się do emocji - jak można pod tym względem zakwalifikować jogę?
Odp.: Chociaż joga jest dyscypliną o założeniach naukowych, kiedy jest wprowadzana w praktykę, potrzebne są wszystkie umiejętności. Citta-vrtti-nirodha" jest to coś bardzo subtelnego. Dlatego wymaga bardzo subtelnego potraktowania - musi być odkrywany świat wewnętrzny przy pomocy mechanizmów zewnętrznych. Każda asana tworzy delikatną równowagę, harmonię pomiędzy światem wewnętrznym i zewnętrznym - umysłem i ciałem. Co prawda wędrówka rozpoczyna się w cielesnej, fizycznej powłoce, ale jest następnie twórczym wysiłkiem przenoszona na poziom duchowy. Następuje sublimacja wszystkich negatywnych emocji: gniewu, frustracji, rozpaczy. Przechodzi się ponad uczucia i emocje. Wyrażenie i doświadczenie tego stanu nazywanego ananda jest przeżyciem o charakterze estetycznym.

Pyt.: Pamiętając łatwość pewnych asan ma się wrażenie, że reakcje i efekty, które wywołują, są bardziej natury zmysłowej niż duchowej. Nie jest to cel, ale czy takie doświadczenie nie może mieć lepszego moralnego lub etycznego stanu.
Odp.: Kiedy pewne asany wykonujesz z łatwością jest to zazwyczaj odruch warunkowy. Nie ma jednak w takiej pozycji medytacji. Jest ona statyczna. Życie zawsze jest ruchem - ciągłym stawaniem się. Ruch lub dynamika asany może osiągnąć stan doskonały jedynie w stadium anandy (całkowitego spokoju i szczęścia). Wysiłek ten jest nastawiony na penetrowanie panćakosy i docieranie do centrum. To właśnie jest celem - pozycja medytacyjna, która jest trwała.
Pozycję, która wykorzystuje tylko zmysły jest bardzo łatwo wytrącić z równowagi. Wtedy, gdy istnieje doskonała koordynacja, współistnieje ona z nastawieniem refleksyjnym i następuje rozumienie ciała, a wówczas pozycja staje się doskonała - nie jedynie zmysłowa.

Pyt.: Guruji. Kiedy ktoś praktykuje zgodnie z twoją nauką lub czyta twoje prace, zdaje sobie sprawę, że aby wyrazić swoje myśli, stworzyłeś jedyne w swoim rodzaju słownictwo. Nie jest ono ani analityczne, ani naukowe, ani wysoce metafizyczne. Czy jest to twoja strategia czy też ...
Odp.: Lata obserwacji, uchwytywania i rozumienia nastawienia, nastroju i reakcji moich uczniów na moją naukę. Stworzyłem mój własny specyficzny język, słownictwo i metody artykułowania myśli w taki sposób, aby uwaga ćwiczących skoncentrowała się na zaspokajaniu doraźnych potrzeb właściwych poszczególnym ćwiczeniom jogi. Myśli i wyrażenia płyną swoim rytmem, dopasowując się do umysłu ucznia zależnie od jego poziomu inteligencji wykształconej we wszystkich możliwych sferach: fizycznej, moralnej, etycznej, umysłowej i duchowej.
Jest to moc języka ... jednej duszy przemawiającej do drugiej duszy i nie sądzę, aby była w tym jakaś strategia. Kiedy poruszam się, rozmawiam, nauczam w sposób naturalny. Można powiedzieć, że jest to zwykły ludzki język i nie ma w mojej nauce dyplomacji, polityki, ani prania mózgu.

Pyt.: Jaki powinien być dobry nauczyciel?
Odp.: Pospolity błąd jest naprawdę błędem. Należy pamiętać, że dobry nauczyciel to ten, który wytyka błąd zarówno duży jak i drobny. Moi zaawansowani uczniowie dziwią się, dlaczego przykładam taką wagę do szczegółów, nawet w przypadku nauczania początkujących. Nie powinni się dziwić. Nie chodzi o to, że nie "rozumieją" jakichś niuansów, lecz należy sobie uświadomić, że one także mają znaczenie. Problem tkwi w tym, aby z zewnątrz przenikać do wnętrza, z namacalnej - znanej cielesności do niepoznanego wnętrza. Na każdym poziomie zaawansowania musi być droga jogi i najistotniejsze na tej drodze są nie rezultaty, lecz sposób dochodzenia.
Gdy moi uczniowie próbują mnie naśladować, uznaję to za zewnętrzny objaw szacunku, o ile oni sami przeszli przez różne szczeble tapasu (żarliwej praktyki). Naturalnie mogą posiadać manieryzmy.
Dobry nauczyciel ma swoisty autorytet, własny styl i potrafi przekonać do swojej nauki. Dobry nauczyciel powinien mieć klarowność, która pochodzi z pewności - pewności duszy, mocno zakotwiczonej w sztuce jogi.
Dobry nauczyciel rozumie zdolności swoich uczniów oraz ich sposób pojmowania i uczenia się. Inteligencja i dojrzałość umysłu są potrzebne ale, podobnie jak ciało, umysł też musi zostać "uleczony". Mocno wierzę w to, że komórki ciała mają swoją smriti czyli "pamięć", która jest czysta i nawet bardziej wiarygodna niż pamięć umysłu.
Nauczanie musi się odbywać na wszystkich poziomach - podstawowym i zaawansowanym. Nauczanie jogi na poziomie przedszkola jest niezwykle trudne!
Szczerość nauczyciela zależy od tego, jak żyje w trakcie nauczania. Moje życie z jogą to wiele lat doświadczeń, które obfitowały w codzienne, kilkugodzinne ćwiczenia i myśli poświęcone jodze. W tym sensie jestem starszy niż wielu joginów...
Idealna relacja mistrz - uczeń (Guru - Śishya) jest bimbapratibimba - obrazem i zwierciadłem, które nieustannie przeglądają się w sobie. Pomiędzy nimi istnieje całkowite zespolenie. To nieustanne odzwierciedlanie nie jest "zwielokrotnieniem", które może zostać przerwane w każdej chwili, lecz czymś bardzo stałym, co lśni na wieki. To co jest ostatecznie odzwierciedlane jest buddhi (rozumem, intelektem).
Nauczyciel nie ustaje w nauczaniu. Uczeń przechodzi przez liczne etapy. Przyjmuje naukę, która jest doświadczana bezpośrednio i w sposób obiektywny. Gdy robi postępy, nauka ta jest wchłaniana zależnie od jego własnej prakriti. Następnie staje się wiedzą subiektywną, a dalsze nauczanie to darśana - odzwierciedlenie indywidualnej sztuki Guru.
Koncepcja dharma-megha może być tchnięta w każdą asanę, a świadomość powinna zawsze być jak księżyc w pełni, który przebija się przez mrok i zaciemnienie. Musi ona zachować ten stan oświecenia, tak jak nigdy nie gasnące słońce. Oto kaivalya - ostateczna wolność.

Pyt.:
W jaki sposób taka subtelna nauka ma trafić do każdego.
Odp.: Są dwa rodzaje uczniów - przeciętny i pilny. Nauczyciel powinien rozróżnić, z którym ma do czynienia i odpowiednio dostosować swoją naukę. Uwzględnienie czynników fizycznych i psychicznych w asanach musi zachodzić równolegle do fizjologicznej powłoki wewnętrznej. Na przykład, kiedy ktoś wykonuje pozycję "stojącą" przy prostej ścianie, czy też wyprostowaną pozycję przy stojącej ścianie musi widzieć, że robi to równolegle do ściany i ściana jest równoległa do niego.
Jeśli uczeń zareaguje zanim nauczyciel skończy mówić, należy go upomnieć, ponieważ albo jest egoistą albo nie wie, co robić. Nauczyciel musi zdawać sobie sprawę, że ciało jest oprawą duszy i równowaga ma nadejść z wnętrza. Jak rzeka płynie pomiędzy brzegami, tak świadomość należy skłonić do popłynięcia w obrębie granic ciała. Citta (świadomość) to jest pradhana - zawsze na pierwszym miejscu. Tylko kiedy nauczyciel to zrozumie może wyzwolić w swoim uczniu kreatywność. Kreatywność polega na zauważeniu tej wewnętrznej równowagi.

Pyt.: Jakie oczekiwania pozostają jeszcze niespełnione?
Odp.: Słowo oczekiwania wróży troski i niepokoje, których nie mam.

Pyt.: Jak wyobrażasz sobie przyszłość jogi?
Odp.: Joga, będąc tak starą jak sama cywilizacja, była kiedyś czysta i nieskalana. Jednak odkąd człowiek zaczął czerpać z wielkiego skarbca tej mądrości na miarę swojej natury, może ona zostać skażona ... zależnie od nas samych. Nasze mity uczyły nas o współistnieniu dobra i zła, cierpienia i przyjemności. O tym jak te doznania przeżywać i co decyduje, które z nich przeważają w naszym życiu. Jednakże gdy sadhaka posiada cząstkę czystej szczęśliwości (ananda), będzie jej pragnął i nie ustanie w poszukiwaniu boskości. Chociaż może potykać się na swej drodze, lecz nie będzie w nim pustki czy jałowości. Natura uczy nas, że wszystko na tej ziemi ma swój czas, aby dojrzeć i wydać obfite owoce. Jak wiecie, przyszłość jogi widzę w jasnych barwach. Jest to zasługa was wszystkich z tej prostej przyczyny, że stworzyliście Stowarzyszenie Światło Jogi. Teraz otrzymuje ono hojne wsparcie publiczne w postaci propagowania jogi oraz dotacji. Wszystko to napawa mnie ogromną nadzieją, że owoce mojej pracy, którą rozpocząłem 55 lat temu, pozostaną na długo i służyć będą przyszłym pokoleniom. Gdyby nie ta nadzieja i zaufanie miałbym pesymistyczny stosunek do przyszłości, chociaż z natury nie jestem pesymistą. Gdy tak hojnie przypisujecie mi zasługi założyciela Stowarzyszenia, mam poczucie, że wszystkie te wysiłki i wsparcie zapewniają jego trwanie i rozwój. Założenie Stowarzyszenia oznacza, że została zapalona wielka pochodnia jogi wysiłkiem was wszystkich. Chciałbym wyrazić wam wszystkim moją wdzięczność jako moim uczniom.
Światło Jogi zajaśnieje dalej, nie tylko niesione przez członków Stowarzyszenia, ale przez całe rzesze moich uczniów we wszystkich częściach świata. Dzięki nim będziemy mogli gromadzić wiedzę i sięgać po nowe metody badań, które pozwolą nam raczej rozwijać studia procesu w ujęciu dynamicznym, niż tylko oceniać rezultaty "przed i po". Nasze Stowarzyszenie powinno badać zmiany w układzie nerwowym i układzie krwionośnym oraz zmiany w mózgu w czasie dokonywania zmian dostosowawczych w ciele. Jeśli to zostanie przedstawione w sposób naukowy przez Stowarzyszenie Światło Jogi jestem pewien, że joga na trwałe zajmie miejsce w świecie nauki jako dyscyplina mająca ogromną użytkową wartość dla ludzkości.

Pyt.: Jakie są konkretne działania, które należy podjąć, aby zachować jogę w jej czystej postaci?
Odp.: Jako jednostka bez pomocy i wsparcia od kogokolwiek zbudowałem tę sztukę, a następnie skłoniłem różnych ludzi, aby zakosztowali jej owoców. Zadziwiające jaką rozległą gamę ludzkich typów zdarzyło mi się nauczać: od sprzątaczek, listonoszy, policjantów po urzędników, muzyków, tancerzy, literatów, prawników, lekarzy, sportowców i filozofów. Rzemieślnicy, jak np. stolarze i inni, też byli moimi uczniami. Prawdę mówiąc, przekazywałem tę sztukę ludziom najróżniejszych zawodów i profesji na całym świecie.
Uważam, że moim największym osiągnięciem było założenie Stowarzyszenia Światło Jogi. Stowarzyszenie to musi przyznawać stypendia dla gorliwych uczniów zainteresowanych kształceniem się, nauczaniem oraz propagowaniem jogi. Jeśli po dobrym przeszkoleniu uczniowie ci staną się nauczycielami jogi i udadzą się do wiosek, gdzie krzewić będą tę sztukę, to z pewnością joga będzie oddziaływała nie tylko na miejskich intelektualistów ale również na całe rzesze prostych ludzi ze środowisk wiejskich. Wioski staną się wówczas prawdziwymi oazami zdrowia.
Rządy państw na całym świecie wydają miliony dolarów na badania chorób i testy lekarstw, a wszystko po to, aby uczynić chorych ludzi zdrowymi. Niestety! Żaden rząd nie wpadł na to, aby skierować swoje wysiłki na utrzymanie zdrowych ludzi w zdrowiu. Tak więc uważam, że przed Stowarzyszeniem stoi wielkie wyzwanie, aby zaoferować środki, które nie tylko uleczą chorych, ale także sprawią, że zdrowi staną się jeszcze zdrowsi. Będę bardziej niż wdzięczny, jeśli wszyscy będziecie kontynuować swoje wsparcie dla Stowarzyszenia, aby zrealizować te moje marzenia. Uważam to za konkretne działanie, które pomoże dokonać ogromnego przełomu w przyszłości.

Joga jest jak muzyka.
Rytm ciała, melodia umysłu
i harmonia duszy
tworzą symfonię życia.
B. K. S. IYENGAR Rozmawiała: Neela Karnik
Tłumaczenie: Jerzy Hadro

z "70 Glorious Years of Yogacharya B.K.S. Iyengar"
Light on Yoga Research Trust,
Bombay, 1990.
Wyszukiwarka Wydarzeń

Organizujesz wydarzenie?
 Dodaj je do naszego kalendarza!

Ludzie Jogi
Polecamy
JOGA SKLEP - Akcesoria do Jogi