Gabriella Giubilaro - wywiad z 1992 roku
Kalendarium Wydarzeń
Bądź w kontakcie
Wyszukiwarka Wydarzeń

Organizujesz wydarzenie?
 Dodaj je do naszego kalendarza!

Informacje Specjalne

pokaż wszystkie

Informacje

Organizujesz wydarzenie?
 Dodaj je do naszego kalendarza!

pokaż wszystkie

Partnerskie szkoły jogi

Gabriella Giubilaro - wywiad z 1992 roku

poniedziałek, 9 marca 2009

Leszek Mioduchowski

Przebywając w Polsce Gabriella Giubilaro udzieliła kilku wywiadów uczestnikom swoich warsztatów i dziennikarzom. Publikujemy pierwszą rozmowę z Gabriellą przeprowadzoną po pokazie pełnego kursu asan według metody Iyengara w Sząbruku, w 1992 roku.

Nie wszystko od razu, ale powoli, powoli każdy może to zrobić. Żeby nauczyć się ostatniej serii pozycji, którą robiłam (zawansowane wygięcia do tyłu), trzeba wielu, wielu godzin codziennej pracy. Kiedy ja zaczynałam ćwiczyć hatha jogę mając 24 lata, moje ciało było już sztywne. Znam ludzi, którzy zaczynali mając 40 czy 60 lat i nauczyli się wszystkich tych pozycji. Jednakże to nie nauczenie się tych trudnych pozycji jest najistotniejsze. To, co jest ważne to to, że za każdym razem, gdy wykonuję się pozycję, rozszerzamy i otwieramy ciało do maksimum. Wpływa to pozytywnie na układ nerwowy. Joga to nie to, co możesz zrobić, ale jak to robisz.

Ile godzin dziennie ćwiczysz?

Mój dzień ćwiczeń wygląda następująco: jedna godzina pranajamy z rana oraz 2-3 godziny ćwiczenia asan. Dwie godziny rano i jedną godzinę po południu. Jednakże nie robię tego codziennie za wszelką cenę. Nie jestem święta. Zawsze może przydarzyć się coś, co spowoduje, że nie można ćwiczyć jogi. Joga ma ci pomóc w życiu, a nie być jedyną rzeczą na świecie. Czasami nie możemy ćwiczyć, albo ćwiczymy mniej. Jednakże, gdy straci się rytm praktyki, wtedy powrót do ćwiczeń staje się trudniejszy. Lepiej jest ćwiczyć mniej, ale tak często jak to możliwe. Jeśli jest to możliwe, to codziennie. Podobnie jak z nauką gry na jakimś instrumencie.

Pytanie do Alony - skrzypaczki - Czy ćwiczysz raz w tygodniu?

Odpowiedź - Dużo, dużo, dużo codziennie. Ale czasem wcale.
O właśnie! Tak samo jest z jogą. Podobnie z nauką prowadzenia samochodu. To ciało ma się nauczyć prowadzić, to ciało ma się nauczyć grać. Tak samo jest z nauką asan - powtarza się, powtarza i powtarza. Jednakże każde wykonanie ćwiczenia powoduje zmianę, postęp. Niektórzy z was widzieli mnie 6 czy 8 lat temu. Czy ćwiczyłam tak samo? Nie, teraz jest inaczej. Ciało się zmienia. Z każdym nowym wykonaniem ruch staje się coraz bardziej miękki, bardziej elegancki, bardziej łagodny. To jest przyczyna, dla której wydaje się on łatwy. Na przykład ostatnia seria ćwiczeń wcale nie jest dla mnie łatwa, więc też nie wygląda tak naturalnie jak poprzednie. Wciąż można zauważyć, że równowaga nie jest idealna. Każda pozycja powinna sprawiać wrażenie że jest wykonywaa bardzo, bardzo łatwo. Dlatego pokaz jest bardzo dobrym ćwiczeniem dla osoby, która go wykonuje. Jest trudniejszy, trzeba zrobić więcej pozycji niż w cyklu normalnej praktyki i wykonać je lepiej.

Joga w Twoim wydaniu jest właściwie stylem życia, bo ćwicząc jogę musi się niejednokrotnie przeprofilować swoje życie - i jedzenie i zachowanie i wszystko inne. Ale jak się ma to do nadbudowy, do pewnej filozofii. Bo jest jasne, że ćwiczenie ciała, uzyskiwanie coraz większej sprawności fizycznej jest ważnym elementem, ale czy jest w tym jeszcze coś innego? Czy to jest tak jak w kung-fu, czy są tu jakieś inne relacje, czy jest to tylko doskonalenie samej kwestii somatyki? Jakie to są relacje? Pytanie dotyczy tej formy jogi Iyengara. Czy jest jakaś relacja pomiędzy hatha jogą a radża jogą? Po pierwsze Iyengar nie zgadza się na nazywanie jogi w jego wydaniu - hatha jogą. Ponieważ często, gdy mówi się hatha joga, ma się na myśli po prostu pozycje. Tak więc nie myślę, że wykonując te pozycje mamy do czynienia tylko z aspektem fizycznym. Przez opanowanie pozycji człowiek budzi w sobie pewne uśpione partie i zaczyna pracować nad sobą, badać siebie. Tak, że ten rodzaj jogi może być pomocny w praktykowaniu każdej religii, każdej filozofii. Może być narzędziem rozwoju. Praca nie ogranicza się tutaj do samej pozycji, a właśnie poprzez pozycję można się otworzyć w dowolnym kierunku, na dowolną ideę. Tak więc ćwiczenie samo w sobie, pozycja sama w sobie, nie jest ważna. Ważne jest jak się to robi i dlaczego to się robi. Bo ktoś może zapragnąć zostać największym złodziejem na świecie czy też największym kłamcą i realizować to przez praktykę asan. Można więc mieć również złe motywacje. Można np. praktykować jogę tylko po to, by osiągnąć moc. Mówimy, że joga jest jak nóż. Jest to bardzo pożyteczne narzędzie, które może być używane zarówno dla dobrych jak i dla złych rzeczy . Więc nawet gdy się ćwiczy pozycje, lecz robi się to w sposób agresywny, jeżeli człowiek zmusza się do tego by się ich nauczyć - napina mięśnie, forsuje oddech, wówczas można stać się bardzo złym lub bardzo przybitym. Więc zależy jak to robisz i jakie są twoje zainteresowania w życiu. Iyengar urodził się w Indiach, jest braminem, wyznaje tamtejszą religię. Studiował filozofię indyjską, pisze książkę o Patańdżalim. Kiedy wykonuje asany zawsze odnosi je do filozofii indyjskiej. Chyba w ostatnich latach ten proces się pogłębia. W Instytucie w Punie oprócz codziennych ćwiczeń, jego syn w każdą niedzielę prowadzi wykłady z filozofii indyjskiej. Czasami bardzo trudno jest zrozumieć co on mówi. Cały czas odnosi się to do filozofii i religii indyjskiej. Jeśli chodzi o mnie nie zgadzam się z ubieraniem się tak jak Hindusi, jedzeniem jak Hindusi, z wiarą w ich bogów. Kiedy jestem w Indiach lubię ubierać się w sari, robić sobie kropkę na czole. Ale nie wtedy, gdy jestem we Florencji czy w Polsce. Czasem lubię jedzenie indyjskie, gdy jestem w Indiach. Nie mogę powiedzieć, że jestem ortodoksyjną katoliczką, mam swoje własne pojęcie o duchowości, swoje własne ideały. Osobiście bardziej wierzę w respektowanie natury, w poszanowanie jej praw, w naszą Matkę Ziemię. Sądzę, że wszyscy mamy różne postawy odnośnie tego.

Jakie są objawy zmęczenia fizycznego? Kiedy można uznać, że jest się zmęczonym podczas wykonywania ćwiczeń, by je przerwać? Sądzę, że powiedziałam to dzisiaj rano. Chodzi o to, że kiedy ciało jest rzeczywiście fizycznie zmęczone, to nawet nie można się wtedy podnieść. Oczywiście nie należy czekać do takiego momentu, gdy ciało jest tak zmęczone, że aż trzeba się położyć. Jednakże, gdy przymuszasz się, to czujesz, że dochodzi do takiego momentu, że ciało jest naprawdę zmęczone. To ciało ci powie. Oczywiście zależy to także od siły woli, bo możemy przymuszać się bez końca. Dla każdego z nas zmęczenie rozpoczyna się od innego momentu.
Dlatego, gdy ćwiczysz codziennie punkt, w którym stajesz się zmęczony stale odsuwa się coraz dalej. A jeśli przestaje się ćwiczyć, a potem na nowo się zaczyna, to ten punkt następuje bardzo szybko. Gdy robię skłony do przodu - nigdy się nie męczę. Ale gdy robię je przez 4 godziny - zaczynam czuć ból w biodrach, bo przekroczyłam granicę - jest tych wygięć za dużo. Ale nigdy się nie zmęczę. Lecz jeśli będę robiła wygięcia do tyłu przez 3 godziny, to w pewnym momencie będę naprawdę zmęczona.
Początkujący osiągają punkt zmęczenia bardzo szybko. Dlatego nauczyciele powinni zwracać uwagę na to, kiedy ich uczniowie zaczynają być zmęczeni i powinni zmieniać wówczas ćwiczone pozycje, zrobić coś innego, relaksującego. Nie sądź, że przygotujesz sobie w przeddzień dokładny plan zajęć, pójdziesz na zajęcia i po prostu go zrealizujesz. Może większość ludzi będzie zmęczona, może być zimno, czy ktoś pokłócił się z współmałżonkiem itd. Dawaj im to, czego potrzebują. Jeśli mają deficyt energii, musisz dać im lżejsze ćwiczenia. Jeśli mają zbyt dużo energii, potrzebne są im ćwiczenia na uspokojenie. Wraz z doświadczeniem zacznie się to czuć. Poczuje się to bardzo łatwo. Na początku człowiek męczy się bardzo szybko, lecz im dłużej praktykuje jogę, tym bardziej oddala się ten punkt zmęczenia. Im lepiej rozluźniamy się ćwicząc jogę, coraz trudniej jest się zmęczyć.
Na początku człowiek poci się, ciało drży. Kiedy czujesz, że ciało zaczyna drżeć, oznacza to, że ciało jest zmęczone, że osiągnąłeś ten punkt. W indyjskich książkach pisze się, by wziąć wówczas prysznic, natrzeć ciało olejkiem i odpocząć. Powoli, powoli, w miarę jak będziesz pogłębiał rozluźnienie w pozycjach - będziesz w stanie dłużej w nich być.

Mam bóle w plecach. Jakie przyrządy mogłyby mi w tym pomóc? Ty masz plecy w tyłach nóg. Powodem tego jest przykurczenie mięśni tyłów nóg. Problem ten dotyczy wszystkich ludzi, którzy mają kłopoty z pochyleniem miednicy do przodu. Nigdy nie powinni robić pozycji, w których tułów pochyla się do przodu poprzez wygięcie kręgosłupa. Skłony tułowia z pozycji stojącej należy wykonywać opierając ręce na ścianie lub krześle. Asany z cyklu wygięć do przodu powinny być robione z krzesłem. Takie osoby powinny robić wszystkie ćwiczenia rozciągające nogi, no i pozycje stojące.

Jakie masz doświadczenie medyczne i czy kłopoty z układem kostnym decydują, że zawsze się będzie początkującym ? Ograniczeniem tutaj są tylko stawy. Sednem tej metody jogi jest zwiększenie ruchliwości stawów. Ćwicząc jogę powoli uczymy się uzyskiwać jak największy zakres ruchu w aspekcie całego ciała. Oczywiście nie można tego zrobić w ciągu jednego dnia. Za każdym razem dochodzi się do granicy i próbuje się ją przekroczyć. Po miesiącach, latach ćwiczeń można powiększyć zakres danego ruchu w stawie. No i jeszcze jedno. Kiedy naprawdę już się zrozumie jak to działa, już nigdy się tego nie zapomni. To, co można zgubić, gdy się przestanie ćwiczyć, to stracić siły.
Przy czym nie chodzi tu tylko o to, że stawy się otwierają, ale o to, że stają się one mocne i że dzięki temu można utrzymywać pozycję. Kręgosłup jest w tym aspekcie tym samym co stawy. Można pochylać go do przodu, do tyłu, na boki. Oczywiście czasem można mieć jakieś usztywnienie naturalne czy też operacyjne. Bo gdy kręgosłup zgina się poza jego aktualną wydolność, może się uszkodzić. Ta sytuacja może się utrwalić. Szczególnie wówczas, gdy są problemy z rzeszotowaceniem kości. Wtedy kręgosłup zapada się, jakby sam z siebie.
Wszystko zależy od poziomu wydolności kręgosłupa, z jakiego zaczynasz ćwiczenia. Praca kręgosłupa to przede wszystkim rozciąganie. Uczymy się jak tworzyć przestrzeń między kręgami. Jeśli nie było żadnego fizjologicznego uszkodzenia kręgosłupa, to każdy jest w stanie nauczyć się jego wyciągania. Mam jednak takich uczniów, którzy po latach ćwiczeń nie mogą jeszcze wyprostować dobrze kręgosłupa. Ale przynajmniej nie garbią się i nauczyli się już pracować w kierunku wyciągania. Nie mogą być całkiem prosto, ale mogą wykonywać ruchy dawniej zablokowane ˙np. mogą się skręcać. Oznacza to, że energia, życie w kręgosłupie znowu płynie. Stąd całe ciało ma się lepiej i nie będzie się miało problemów, bólu związanego z tym, że stawy międzykręgowe nie mogą się poruszać.
Od 18 roku życia zaczynamy się starzeć. W tym wieku stawy zaczynają się starzeć. Jest to normalne, w ten sposób funkcjonuje nasze ciało. Jest to oczywiście prawa indywidualna. Jedna osoba może rosnąc do 16 lat, u innej osoby okres wzrostu może zakończyć się w wieku 20 lat. Wówczas zaczynamy się starzeć nie tyle na twarzy, co w stawach. Jeśli przy tym zakres ruchów stawowych będzie się ciągle zmniejszał, zaczną się tam kumulować toksyny. Wówczas w zależności od stopnia wydolności fizycznej ciała pojawią się większe lub mniejsze bóle. Praktyka hatha jogi, czy w ogóle ruch, pozwala uniknąć bólów. Znam osobę, która codziennie miała bóle pleców, od rana do wieczora. Próbowała masaży, fizjoterapii, wszystkiego. Bóle ustępowały jedynie podczas ćwiczeń jogi. Niestety, nie można było dać jej wystarczająco dużo energii, aby była w stanie ćwiczyć codziennie. Znam osobę w wieku 60 lat, która od 30-tu lat zawsze miała bóle w krzyżu. Już po kilku dniach ćwiczeń jogi bóle znikły. Ale po kilku latach przerwy w ćwiczeniach problemy z lędźwiami wróciły. Gdy poruszasz się, uruchamiasz dopływ krwi, dopływa prana, energia ... Oczyszczamy stawy. A więc joga jest oczyszczaniem ciała. Jedni ćwiczą, by pozbyć się bólów, inni, by wyglądać młodo, a można też poprzez jogę otwierać ciało, serce, intelekt.

Aby wyprostować kończyny np. nogi w pozycjach stojących czy w Paścimottanasanie, trzeba napinać mięsnie. Czy jest możliwe zbyt duże napięcie tych mięsni, takie by było to szkodliwe? Czy możliwe jest zbyt duże napięcie mięsni? Tak, oczywiście. Mięśni, stawów, ścięgien, wszystkiego. Ty sam zawsze musisz czuć co jest twoim ograniczeniem. Praca nauczyciela to popchnąć cię. Jeśli będę mówiła, że wszystko jest w porządku, że jesteś świetny, to nigdy nie podciągniesz się, nie zrobisz postępu.
Musisz znać swoje ograniczenia, wiedzieć gdzie jest twoja granica, gdzie jest twój koniec. I gdy doń dojdziesz musisz powiedzieć ˙- dość. Jeśli pójdziesz poza swoje naturalne ograniczenia, będziesz miał kłopoty. Nauczyciel może być potem zmartwiony, ale to ty będziesz miał kłopot. Jeśli chodzi o mnie zawsze byłam bardzo ostrożna. Dlatego mówi się, by nie robić jogi na pokaz, jak też nie uczyć na pokaz. Znam ludzi, którzy mają problemy z kolanami czy z biodrami, bo ucząc chcieli "się pokazać". Podczas uczenia można łatwo uszkodzić kolana, pokazując coś, czego się nie jest w stanie zrobić (np. lotos). Osobiście zawsze byłam bardzo uważna na swoje nogi. Na początku w siadach skrzyżnych moje kolana były wysoko i powoli, powoli, w miarę ćwiczeń, schodziły w dół. W pierwszym roku ćwiczeń jogi próbowałam zrobić lotos. Uszkodziłam sobie kolano i od tego czasu jestem bardzo, bardzo ostrożna. Z biegiem lat coraz mniej uczę pozycji skrzyżnych. Wolę uczyć pozycji stojących, bo poprzez nie otwiera się stawy, a wówczas łatwiej jest robić pozycje skrzyżne. Wielu ludzi ćwiczących hatha jogę ma problemy z kolanami. Bierze się to stąd, że ich stawy biodrowe są sztywne, co powoduje, że ćwicząc pozycję skrzyżne przeciążają sobie kolana. Lepiej jest więc robić więcej pozycji stojących i pozycji bezpośrednio oddziałujących na stawy biodrowe, zapominając na początku o lotosach.

Jakie asany wykonywać wcześnie rano, kiedy ciało jest sztywne?

Nie należy robić stania na głowie (sirsasany) i stania na ramionach (Sarvangasany) oraz zgięć do przodu. Zgięcia do przodu są trudne wcześnie rano. Prawda?

Pytanie dotyczące klasy medycznej w Instytucie Iyengara w Punie. Jakie przypadki nadzwyczajnych uzdrowień miały tam miejsce i na jakie choroby joga może mieć wpływ leczący do zupełnego wyzdrowienia ? Iyengar bardzo się interesuje aspektem leczniczego oddziaływania asan. Poprzez jogę ma on intuicję dotyczącą ciała, taką, że innym trudno jest to z zewnątrz zrozumieć. Działa intuicyjnie i zajmuje się w zasadzie wszystkimi schorzeniami- sprawy kręgosłupowe, kark, kolana - wszystko. Widziałam przypadki, kiedy ludzie nie słyszeli, a on wkłada im palec do ucha i zaczynali słyszeć. Ma wprost niewiarygodną intuicję. Niemożliwe jest uzyskanie zrozumienia poprzez obserwowanie zajęć grupy medycznej. Iyengar przy tym samym schorzeniu z jednymi ludźmi robi coś jednego, a z innymi coś zupełnie innego. Podobna sytuacja jest, gdy grupa wykonuje Trikonasanę, a każda z osób potrzebuje innej korekty. Na początku uczę osoby uczące jogi w jaki sposób należy pomagać w asanach. Jest to podstawa. Ale potem, gdy nauczyciel zaczyna widzieć, myślę tu nie o widzeniu zewnętrznego kształtu pozycji, ale o pracy ciała wykonującego pozycję, wtedy zaczyna poprawiać inaczej, każdą osobę w inny sposób.
Według mnie Iyengar rozwinął tę sztukę widzenia do poziomu niemożliwego do osiągnięcia przez innych ludzi. Mówi na przykład: Spójrzcie na ten punkt, na ten i na ten. Dla mnie na początku większość tych słów to były po prostu puste słowa. Czasem myślałam, że jest on po prostu trochę szalony. Mówi: Przesuń tę część skóry w tę stronę, inną w tamtą, jeszcze inną obróć zgodnie z ruchem wskazówek zegara, a inną w kierunku przeciwnym.
Im więcej ćwiczę tym więcej mogę zrozumieć co on mówi. Czasem zrozumienie przychodzi sporo później, po tym, jak on próbował mi coś powiedzieć. Im więcej ćwiczymy, tym bardziej budzimy w sobie coś, co jest, powiedzmy, naszą wewnętrzną sztuką. Zaczynamy więcej widzieć w ciele. Aby to osiągnąć trzeba ćwiczyć. Nie ma innego sposobu nauczenia się.

Dlaczego właśnie joga Iyengara, a nie inne?

Nie jest dla mnie ważne jaki rodzaj jogi ćwiczy ktoś inny. Może to być każdy rodzaj jogi. Jeśli ktoś zechce może zacząć od jogi Iyengara, jeśli nie - może to być jakaś inna joga. Nie zamierzam nikogo przekonywać do jogi Iyengara. Jedyne co mogę zrobić to podać swój własny przykład. Powiedzieć co robię, jaka jestem, jaka jest moja własna praktyka, nic więcej. Na pewno nie będę próbowała przekonywać nikogo. Próbowałam w pierwszych latach praktyki jogi i już więcej tego nie robię. Nie ma sensu namawiania kogoś, by coś zrobił. Szczególnie dotyczy to jogi.

Dlaczego joga Iyengara, a nie inna ?

Myślę, że większość ludzi przychodzących na zajęcia nie jest przekonana do końca do jogi Iyengara. Próbują, lecz jeśli im nie wychodzi - odchodzą do innej szkoły jogi. Ja praktykuję jogę Iyengara, ponieważ ją lubię. Daje mi lepsze samopoczucie. Inni mogą chodzić na innego typu zajęcia i jeśli im to bardziej odpowiada, to tam zostają. Z drugiej strony jeśli ktoś przychodzi i pyta, czy może zostać poćwiczyć na jednych zajęciach dla spróbowania, wtedy nigdy nie traktuję ulgowo tej osoby. Mówię: "Możesz zostać, ale będziesz robiła trudne rzeczy". Bo jeśli ktoś chce pracować ciężko, to zostanie. Nie jestem niańką.

Przyjeżdżasz do nas, do Polski, od siedmiu czy ośmiu lat. Przez Twoje warsztaty przewinęło się mnóstwo ludzi. Wszystkim tym ludziom wystarcza w zasadzie kontakt z Tobą poprzez jogę, przez ćwiczenia. Tak być powinno. Ale może przybliżysz nam siebie jako osobę prywatną, może też jako nauczyciela jogi odnoszącego sukcesy - niewiele o tym wiemy. Zaczęłam ćwiczyć jogę z Doną Holleman, nauczycielką z Holandii. Wtedy Dona praktykowała już jogę Iyengara od 12 lat. Poszłam na pierwsze zajęcia. Bardzo mi się spodobało. Na tych zajęciach ćwiczyłam w skarpetkach i robiąc pozycje stojące cały czas ślizgałam się. Byłam tak ubrana, że nie mogłam zdjąć skarpetek, więc ślizgałam się cały czas.
Na początku bardzo się zdziwiłam, kiedy Dona podeszła do mnie i powiedziała: Rozszerz palce stóp. Nie miałam pojęcia, że w ogóle to można zrobić. Najpierw więc ćwiczyłam u Dony - 10 lat, potem uczyłam się u Iyengara w Indiach, a potem uczestniczyłam w zajęciach Iyengara w różnych miejscach w Europie i w USA, ale równocześnie pracowałam z Doną. Trzy lata temu zdecydowałam się więcej już nie pracować z Doną. Od tego czasu zaczęłam częściej jeździć do Indii, do Iyengara. Ciągle wierzę, że ważną rzeczą jest mieć nauczyciela. Na początku trzeba mieć z nim kontakt jak najczęściej, bo wówczas bardzo trudno jest ćwiczyć jogę samemu. Ale z czasem dochodzi się do tego, że można ćwiczyć samemu. Dobrze jest jednak odwiedzać nauczyciela, który może cię sprawdzić.
Potem miałam dość szczęścia, by dostać się na intensywny warsztat, który oglądaliśmy na video (Puna - grudzień 1991 - wygięcia do tyłu). W liście zapraszającym mnie na ten warsztat, który przyszedł do mnie w lecie 1991 roku, Iyengar poinformował mnie o nadaniu mi stopnia "senior teacher" (starszego nauczyciela). Są cztery stopnie wprowadzone przez Iyengara dla nauczycieli uczących według jego metody: wstępny, średnio- zaawansowany, starszy i zaawansowany.
Nigdy o to nie prosiłam. Prze 18 lat ćwiczyłam jogę, pracowałam, uczyłam jogi wszędzie na świecie bez żadnego dyplomu.
W pewien sposób nie wierzę w ważność posiadania dyplomu. Gdy podczas następnej wizyty w Indiach zapytałam Iyengara czy da mi obiecany dyplom, ten odrzekł: "Nie mam teraz czasu". Potem Bianca, moja przyjaciółka, nauczycielka, która też uczy we Włoszech i często jeździ do Indii, do Instytutu Iyengara - odebrała dyplom dla mnie. Gdy Bianca prosiła o to, Iyengar powiedział: "Tak, ale Gabriella powinna częściej przyjeżdżać do Indii".
Wtedy Bianca powiedziała: "No tak, ale Gabriella wykonuje wszystkie asany". Na to Iyengar: "Więc tobie daję dyplom starszego nauczyciela, a Gabrielli - zaawansowanego". Tak więc dał mi najwyższy stopień nauczycielski. Nie lubię pokazywać go nikomu. Jest zamknięty w mojej szafie we Florencji. Nie chcę jeździć po świecie i mówić: "Spójrzcie, oto teraz mam dyplom". Co to ma znaczyć, że wszystko co robiłam przedtem było złe, a teraz jest dobre?
Ostatniego roku przed jednym z moich warsztatów w Stanach organizatorzy przygotowali plakaty podkreślające, że warsztaty będzie prowadził starszy nauczyciel metody Iyengara. Gdy przybyłam na miejsce i to zobaczyłam, było mi przykro. Bo co to miało znaczyć ? Ta sprawa z dyplomami to bardzo nieciekawa historia, bo niektórzy ćwiczą jogę i chcą uczyć tylko po to, by dostać dyplom. Osobiście nie sądzę, że jest to dobry pomysł. Uczę jogi i uczę też jak uczyć jogi, tylko dlatego, że to lubię. Nie chodzi mi o żadne dyplomy. Iyengar ustanowił te wszystkie reguły, by chronić swoje imię.
Można uczyć oficjalnie, powołując się na imię Iyengara tylko wtedy, gdy ma się jego dyplom. Jednakże są ludzie, którzy dostawszy dyplom przestają ćwiczyć i po pewnym czasie zapominają nawet co Iyengar mówił im o danym ćwiczeniu. I uczą czegoś zupełnie innego. Dyplom nie musi być tutaj żadną gwarancją. Również we Włoszech zaczęta się ostatnio pewnego rodzaju "polityka" dotycząca dyplomów. Kto ma dyplom, a kto nie ... Jeśli chodzi o moje życie prywatne ... Kiedy zaczęłam ćwiczyć jogę studiowałam fizykę. Bardzo się interesowałam fizyką. Jedynym moim pragnieniem było zostać na uniwersytecie i pracować tam naukowo. Potem coraz bardziej interesowałam się jogą, coraz więcej ćwiczyłam, coraz mniej zajmowałam się fizyką. Po ukończeniu studiów przez rok pracowałam na uczelni, ale zrezygnowałam z tej pracy i zaczęłam powoli, powoli uczyć jogi. Na początku miałam zajęcia raz w tygodniu po jednej godzinie dla czterech uczniów. Przed każdymi zajęciami Dona mówiła mi jakie pozycje mają być wykonywane. Za pierwszym razem zadała mi cztery pozycje i zajęcia odbywały się w jej obecności. Zapomniałam o jednej z pozycji, ćwiczyliśmy tylko trzy asany zamiast czterech. Przypomniałam sobie o czwartej asanie dopiero następnego dnia i bardzo to przeżywałam. Pamiętam też, że miałam jednego ucznia, którego zaprosiłam na zajęcia z Doną, a Dona zobaczywszy go powiedziała mi: "Spójrz, on tu ma niesymetryczny kręgosłup, tutaj się nie może zgiąć, tu jest sztywny ..." Był jedną z najbardziej sztywnych i skrzywionych osób, a ja nic o tym nie wiedziałam. Sama tego nie widziałam. Pamiętam tylko, że nie mogłam zobaczyć tego, o czym Dona mówiła. Nic! Potem martwiąc się tym zaczęłam przyglądać się. Patrzyłam, podnosiłam podkoszulkę, mierzyłam, sprawdzałam. Teraz, zanim ktoś zacznie robić pozycję już wiem jak ciało będzie ułożone w asanie. Z tego jak ludzie stoją, jak chodzą, jak się zachowują, jak się poruszają. To jest doświadczenie. W zeszłym (1991 ŕ) roku wyszłam za mąż. Z moim mężem Franceskiem drugi raz już przyjeżdżam na warsztaty do Polski. Również ćwiczy on jogę, choć nie tak intensywnie jak ja

Zapytano ją kiedyś dlaczego przyjeżdża właśnie do Polski, mając możność prowadzenia podobnych, lecz dużo bardziej dochodowych kursów w USA, gdzie jest rozrywana. Odpowiedziała wówczas z pewną kurtuazją, że ludzie tutaj ćwiczą z większym zacięciem, dają więcej z siebie. Mamy więc w pewnym sensie szczęście. Cieszmy się i korzystajmy z tego

Bardzo dziękujemy Leszkowi Mioduchowskiemu za udostępnienie tekstu wywiadu, który również ukazał się w piśmie specjalistycznym Joga, numer 4/1994
Wyszukiwarka Wydarzeń

Organizujesz wydarzenie?
 Dodaj je do naszego kalendarza!

Ludzie Jogi
Polecamy
JOGA SKLEP - Akcesoria do Jogi