Jubileusze w szkole Jogi Jurka i Ałły Jaguckich. Justyna Moćko
Kalendarium Wydarzeń
Bądź w kontakcie
Wyszukiwarka Wydarzeń

Organizujesz wydarzenie?
 Dodaj je do naszego kalendarza!

Informacje Specjalne

pokaż wszystkie

Informacje

Organizujesz wydarzenie?
 Dodaj je do naszego kalendarza!

pokaż wszystkie

Partnerskie szkoły jogi

Jubileusze w szkole Jogi Jurka i Ałły Jaguckich. Justyna Moćko

czwartek, 29 września 2011

Justyna Moćko

W tym roku wypadają 3 ważne Jubileusze w Szkole Jogi Jurka i Ałły Jaguckich: 30 -lecie szkoły, 30 -lecie pracy nauczycielskiej Jurka i 65 -lecie Jurka. Pierwsza szkoła w Polsce, w której można było praktykować jogę, pierwszy nauczyciel, który nieprzerwanie od 30 lat praktykuje i uczy, Intermediate Senior III w jodze Iyengara, licencjonowany terapeuta manualny (kręgarz) - Jurek Jagucki.


zdjęcie Anna Gładysz

Jurek

Zacznijmy od dzieciństwa - jestem najmłodszy z rodzeństwa - pierwsze, powojenne dziecko swoich rodziców. Mama dość&· szybko owdowiała - miałem 3 lata, kiedy zabrakło w moim życiu ojca. Było nam trudno - powojenna bieda dotykała nas bardzo. Pamiętam, jak wujek przesyłał nam jajka ukryte w mące, aby się nie rozbiły. Ubrania nosiłem po braciach. Mamie było trudno - nie było czasu na dawanie dzieciom czułości, uwagi. Wszyscy musieliśmy wykonywać prace domowe, nie zawsze ciężkie, ale czas na zabawę, beztroskę był ograniczony.
Kiedy miałem 14 lat mama oddała mnie na wychowanie klasztorne do Zakonu franciszkańskiego O.O. Kapucynów. Ten klasztor to było dobro, ochroniło mnie od różnych pokus wieku dojrzewania, choć nie było łatwo - reguły organizowały życie każdemu z nas. Odszedłem, kiedy miałem 19 lat. Wtedy mówiłem: nie chcę być byle jakim księdzem, wolę być dobrym człowiekiem. Jednak wiem, że klasztor mnie ukształtował. To, co dziś robię, jest trochę tym samym, co robiłem w klasztorze.
Po wyjściu z klasztoru krótko pracowałem, a potem musiałem odbyć dwuletnią służbę wojskową. Chłopiec z cieplarnianych warunków został puszczony na ostry mróz. Miałem idealistyczne przekonania, a w wojsku zetknąłem się z chamstwem, obłudą, zakłamaniem.
To był szczyt komunizmu w Polsce - lata 1966 - 1968.
Byłem jednym z nielicznych wykształconych (miałem wykształcenie średnie), więc zrobiono mnie zastępcą dowódcy do spraw politycznych.
Teraz myślę, że to było dobre: musiałem się otrzeć o rzeczywistość taką, jaka jest.
Po wojsku poszedłem do pracy. Pojechałem do Szczecina, gdzie mieszkał mój brat i zatrudniłem się w Urzędzie Celnym, bo pensję płacono z góry. Pracowałem tam krótko - niecały rok - i zacząłem pracę w instytucjach związanych z kulturą. Później pracowałem w różnych miejscach, w rezultacie objąłem stanowisko Kierownika Działu Wojewódzkiego Domu Kultury. Pracując studiowałem - 3 lata kulturoznawstwo i 4 lata AWF.
Kiedy byłem szefem Osiedlowego Domu Kultury, założyłem rodzinę w 1972 roku, urodził się Oskar, mój syn.
W każdej pracy się spełniałem - wybierałem takie, którym mogłem się bez reszty poświęcić. Starałem się być najlepszy. Na dom nie wystarczało mi już siły. Nie umiałem kochać, nie miałem wzorców, czułem, że zawalam, nie rozumiałem tego, co się dzieje - byłem nerwus. Nie radziłem sobie z relacjami, z ludźmi, z życiem. Skontaktowałem się z psychiatrą - kazał mi brać relanium. Mimo, że czułem się po nim fatalnie - otępiały, zamulony - brałem. Przecież byłem pokorny, posłuszny.
Wyjechałem na rok zarabiać za granicę. Wróciłem z końcem 1980 roku. Byłem niezależny finansowo - mogłem pozwolić sobie na to, aby przez blisko rok nie pracować. To był ważny rok. Znalazłem jogę, a właściwie joga mnie znalazła.
zdjęcie Barbara Ostrowska

Szkoła Jogi

W styczniu 1981 roku Jurek spotkał Tadeusza Paska, który był po stypendium w Indiach i prowadził w Polsce badania naukowe i zajęcia jogi. W tamtych czasach nazywały się one systemem ćwiczeń relaksowo-koncentrujących. Przez TKKF można było uzyskać uprawnienia do prowadzenia takich zajęć. "Byłem po AWF-ie, więc ciało miałem przygotowane, umysł musiał się dostosować."

Przed wakacjami Tadeusz Pasek przyjechał do Szczecina, żeby spotkać się z sympatykami jogi. Podczas tego spotkania ogłosił Jurka wybitnym specjalistą od jogi, stwierdził, że ma on "genotyp jogina". Jurek doskonale wiedział, że specjalistą nie jest, ale wtedy zakiełkowała myśl, że przecież może się takim stać.

Kilka miesięcy później, 1.09.1981 roku otworzył swój własny ośrodek jogi pod państwowym szyldem - filią Domu Kultury. Nazywał się Ośrodek Regeneracji Ciszą.

Tadeusz Pasek wyjechał w 1981 roku na konferencję do Kanady i nie mógł wrócić, bo się zaczął stan wojenny. Jego rolę propagatora jogi przejął Jurek, bo jako absolwent AWF-u był wiarygodny dla ówczesnych władz.

,"Kiedy zacząłem uczyć, miałem przed sobą grupę ludzi, z którymi chciałem wejść w bliską relację. Nie za bardzo umiałem to zrobić. Zacząłem jeździć na treningi do Laboratorium Psychoedukacji - w 1981 i 1982 r byłem 6 razy na 6 dniowych warsztatach/treningach. To był niezwykły czas - poznawałem siebie i uczyłem się od Wojtka Eichelbergera, Jacka Santorskiego. Tam też spotkałem zen. Wojtek Eichelberger zapraszał nas do siadania 10 minut rano i 10 minut wieczorem
1 grudnia 1981 r podjąłem decyzję, że nie jem mięsa i że codziennie siedzę regularnie w zen. Ta regularność była wyzwaniem." Na początku roku 1990 w nowej siedzibie specjalnie zaaranżowanej dla potrzeb jogi w Ośrodku Kultury "Saniga" w Szczecinie tę formę działalności nazwanł Studio Jogi Jurka Jaguckiego, a po pełnym sprywatyzowaniu w 1996 roku, nazwał Szkołą Jogi Jurka i Ałły Jaguckich.
Zawsze było to miejsce tylko dla jogi. Obecna lokalizacja jest trzecią.
zdjęcie Joanna Błajet

Nauczyciel

Wyimek z jogicznego cv

- 1982 - 1985 kształcenie kadry instruktorów rekreacji w specjalności ćwiczeń relaksowo-koncentrujących opartych na jodze przy Zarządzie Głównym Towarzystwa Krzewienia Kultury Fizycznej w Polsce

- 1984 - 1985 uczestnictwo w kursach jogi wg Iyengara u Sławomira Bubicza

- 1986 - 1996 coroczne organizowanie i uczestnictwo w 2-3 tygodniowych kursach jogi wg metody Iyengara prowadzonych przez Gabriellę Giubilaro (w stopniu seniora) z Florencji. Kursy odbywały się w Szczecinie, Cieplicach, Warszawie, Sząbruku k. Olsztyna. Kilka ostatnich miały cechy treningu nauczycielskiego - Gabriella uczyła technik pomagania, korygowania i metodyki nauczania. Miesięczny staż w jej szkole we Florencji w roku 1990.

- 1993 sierpień uczestnictwo w tygodniowym Europejskim Zjeździe (Convention) Jogi Iyengara w Londynie

- 1993/4, 1996, 1999, 2000, 2004, 2006, 2009 - dwumiesięczne i miesięczne kształcenie się w Ramamani Iyengar Yoga Institute w Punie, w Indiach

- 1994 - uczestnictwo w International Yoga Week w Rishikesh z Guruji Iyengarem

- 1996 - miesięczny kurs Ashtanga Jogi w Instytucie Pathabi Joysa w Mysore

- 1997 - uczestnictwo w Europejskim Zjeździe(Convention) Nauczycieli Jogi Iyengara w Paryżu

- 1996 - 2005 coroczne uczestnictwo w kursach prowadzonych w Polsce, Francji, Szwecji przez Faeqa Birię (w stopniu seniora) z Paryża.

- 2002 29.04.-1.05. East European Iyengar Yoga Convention z Gitą Iyengar w Częstochowie

- 1996 - 2006 - coroczne uczestnictwo w komisjach egzaminacyjnych w Polsce i Szwecji na certyfikat Introductory I, Introductory II, Junior Intermediate I, II i III, w tym kilkakrotnie jako samodzielny, główny egzaminator na Intro II w Goteborgu w Szwecji.

Współzałożyciel Polskiego Stowarzyszenia Jogi Iyengara, jeden z prowadzących na pierwszym kursie nauczycielskim.


zdjęcie Kamila Świąder

Jurek

W 1982 roku rozwiedliśmy się. Przez 9 lat byłem singlem. Singlowanie polegało na tym, że robiłem to, co chciałem, z kim chciałem i kiedy chciałem.
W 1991 r. poznałem Ałłę. Ałła przyjechała na studia w Akademii Muzycznej do Szczecina, potem grała na skrzypcach w Filharmonii i przyszła do mnie na lekcje jogi.Dość szybko staliśmy się parą - w 1992 r zostałem przedstawiony rodzinie jako narzeczony. Ałła umie kochać. Pochodzi z pełnej, wspaniałej, kochającej się rodziny. Potrafiła dawać. A ja do tej pory umiałem tylko brać.
Do tamtej pory uważałem, że miłość mi się należy, ale nie umiałem dawać. Całą energię nadal wkładałem w pracę - kochałem pracę, czyli kochałem Jurka. Zrozumiałem, że bez dawania nie ma życia.
W 1995 roku wzięliśmy ślub. Dwa lata później urodził się Piotrek.
zdjęcie Barbara Ostrowska

Szkoła jogi

Ałła zdała egzamin na Introductory II w 1996 r., u Faeqa Biri. Zmieniliśmy nazwę szkoły na Szkoła Jurka i Ałły Jaguckich.

Nieco wcześniej, w 1993 roku Jurek zrobił kursy w zakresie terapii manualnej(kręgarstwa u dr Andrzeja Rakowskiego. Został członkiem - założycielem Polskiego Towarzystwa Medycyny Manualnej. Pierwszego pacjenta przyjął w 1993 roku. Specjalizuje się w problemach stawów i kręgosłupa.

"Andrzej Rakowski uczył nas, tak obecnie popularnego, podejścia holistycznego. Mówił, aby nie patrzeć wycinkowo na problem, ale ca całość, na człowieka. Dlatego, kiedy przychodzi do mnie pacjent, pytam go, jak pracuje, co robi.

Andrzej to świetny facet. Racjonalny ale z dużym sercem."

zdjęcie Anna Gładysz

Nauczyciel

Wyimek z jogicznego cv

Uzyskane kwalifikacje w jodze wg Iyengara:

1996 - certyfikat Intermediate Junior I - bezpośrednio od Guruji BKS Iyengara

1999 - certyfikat Intermediate Junior II - egzamin w Polsce

2001 - certyfikat Intermediate Junior III - egzamin w Polsce

2003 - certyfikat Intermediate Senior I - egzamin w Polsce

2004 - certyfikat Intermediate Senior II - egzamin w Polsce

2005 - certyfikat Intermediate Senior III - egzamin we Francji


zdjęcie Kamila Świąder

Jurek / Nauczyciel

Ja jestem całe życie publiczną osobą, taka życiowa rola. Kiedy ludzie masowo przyjeżdżali na nasze kursy z jogą, bo były takie lata, że mieliśmy po 90 osób na warsztatach, to ja myślę, że również dlatego, że byliśmy fajnym związkiem, fajną rodziną.
Na kursach byliśmy publiczni, w domu miałem biuro. Mnie to nie przeszkadzało, Alle bardzo.
Jeździłem na warsztaty, na medytacje, dawałem sobie do tego prawo, bo dzięki temu mogłem lepiej uczyć.
Moja edukacja to siedzenie i Puna.
W ciągu 13 lat byłem 12 razy w Japonii u swojego nauczyciela zen, w ciągu 17 lat 7 razy w Punie u nauczycieli Jogi. Przez 10 latcoroczne warsztaty w Polsce i Włoszech z Gabrielą Giubilaro, przez kolejne 10 lat coroczne warsztaty z Faeq'iem Biria w Polsce i Francji.
Czułem, że dzięki temu jestem lepszym nauczycielem.Moje dawanie służbowe brało górę nad dawaniem prywatnym.W praktyce zen mówimy, że pomagamy innym istotom i ja chcę pomagać innym istotom.
Tylko proporcje się zachwiały.
zdjęcie Inka Kozłowska

Szkoła / Nauczyciel

Szkoła żyje: - zajęcia w ciągu roku szkolnego, kilka kursów tygodniowych i kilka kursów weekendowych rocznie: obowiązkowa Majówka na przywitanie wiosny, kursy letnie i kurs Sylwestrowy w formule Balu Przebierańców, kiedy to Nowy Rok witany jest 12 gongami (kiedyś na plaży, teraz nad wodospadem w Przesiece) i odśpiewaniem Om.
Przez pierwsze lata na każdym kursie są dwie grupy: zaawansowana prowadzona przez Jurka i początkująca prowadzona przez Ałłę. Ostatnio Ałła i Jurek prowadzą kursy osobno.

Poranne spacery w milczeniu to kolejny wyróżnik kursów Jurka. Przed spacerem Jurek omawia jakieś zagadnienie - czasami są to klesie, czasami koany, czasami sentencja, która go zainspiruje, czasami mówi o uważności, byciu tu i teraz. (...) "Jest takie powiedzenie buddyjskie - "Stoi facet w rzece i sprzedaje wodę". Czasami się tak czuję. Mówię o oczywistych sprawach: oddechu, uważnym stawianiu stóp, słuchaniu przyrody, słuchaniu siebie. Oczywistych, a dla niektórych nowych. (...)

Od 2001 roku organizuje odosobnienie z jogą w Gadomiu - 6 - dniowy wyjątkowy warsztat, gdzie obowiązuje milczenie. Praktyka jogi i siedzenia są równo rozłożone.
Zachwycił się Restorative Yoga Judith Hanson Lasater. Na podstawie jej książek układał uczestników w pozycjach relaksacyjnych.
Lubi zaglądać do "A year of living your yoga" skąd czerpie inspiracje i motto na cały dzień. Niektóre są zdumiewająco a propo’s;-)
Przez kilka lat co miesiąc jeździł na weekendowy warsztat do Lidzbarka Warmińskiego, przez kilka następnych lat co miesiąc do Piły. Od 1994 roku corocznie latem prowadzi warsztaty letnie na Łotwie, a od 1995 na Słowacji - wszędzie tam "wychował" lokalnych nauczycieli.
Na kursach u Jaguckich nie ma tańca brzucha, masaży i innych atrakcji. Jest joga.
zdjęcie Wojtek Komkowski

Nauczyciel

Wyimek z jogicznego cv

Kształcenie nauczycieli jogi wg Iyengara z upoważnienia Polskiego Stowarzyszenia Jogi Iyengara

2002 - kurs doskonalący przygotowujący do treningu nauczycielskiego( 35 uczestników)

2003-2005 - 2,5 letni trening nauczycielski w Szczecinie (I edycja) dla 40 uczestników

2005 -2008 - 3 letni trening nauczycielski w Szczecinie (II edycja) dla 46 uczestników

- Zajęcia z technik relaksacyjnych na pedagogicznych studiach podyplomowych Uniwersytetu Szczecińskiego, Wyższej Szkoły Humanistycznej TWP w Szczecinie.

- Uczestnictwo w kształceniu lekarzy rodzinnych w Pomorskiej Akademii Medycznej w Szczecinie

- Zajęcia z terapii jogą na Podyplomowych Studiach Psychosomatycznych Praktyk Jogi AWF we Wrocławiu

Obecnie z rzadka przyjmuje na terminowanie na nauczyciela jogi.

Weekendowy grafik Jurka jest zapełniony: jeden weekend na kurs nauczycielski, kolejny na warsztat gdzieś w Polsce: w marcu od lat jest w Warszawie, w kwietniu i listopadzie w Gdańsku, w lutym we Wrocławiu, w Poznaniu…

Ma niezwykły dar mówienia do serca. Jego słowa trafiają do serca bez protestu (mojego) umysłu. Są trudne do powtórzenia, trudne do zacytowania, ale budujące klimat uważności, spokoju.


zdjęcie Wojtek Komkowski

Jurek

Ze strony Polskiego Stowarzyszenia Jogi Iyengara:

Wszystko, co ważne w życiu, to eksperyment w poszukiwaniu wewnętrznego Guru (Światła) - tak jest do dziś. Jestem wierny temu poszukiwaniu. Dziś wiem, że każde zdarzenie mojego życia było moim Nauczycielem i nadal jest (te niefortunne też). Nauczyciel Życie dał mi obok żony i dzieci wspaniałych nauczycieli, a są wśród nich: Roshi Philip Kapleau i Roshi Shodo Harada (moi mistrzowie Zen), Sławek Bubicz, Gabriella Giubilaro, Corine i Faeq i Biria i Guruji Iyengar, Prashantji Iyengar, Gitaji Iyengar (moi mistrzowie jogi). Wszyscy moi koledzy i koleżanki nauczyciele, wszyscy moi uczniowie - byliście i nadal jesteście Światłem Jogi. Uczę się szczęścia - dawać i brać, uczę się uczyć i być uczniem, byłem zraniony i sam zapewne raniłem. Dziś wiem, że w drodze do Światła warto zapłacić każdą cenę (niekoniecznie materialną). Wiem też, że dyscyplina i troska (czułość i miłość) to dobra kombinacja.


zdjęcie Kamila Świąder

Nauczyciel

Na wakacyjnych warsztatach legendarna jest praktyka własna Jurka. Zima, wiosna, lato, jesień - wstaje przed 5 rano, aby o godz. 5 zacząć dzień 20 minutową praktyką siedzenia. Później praktyka jogi. Od lat na obozach pozostaje ona niezmieniona.

pierwszy dzień - Intro I
drugi dzień - Intro II
trzeci dzień - Junior I
czwarty dzień - Junior II
piąty dzień Junior - III
szósty dzień - Senior I.

Chętni mogą dołączyć do praktyki z Jurkiem lub mieć swoją własną. Osobiście poczułam, że asany z programu Junior III o godz. 5:20 to dla mnie za trudna sprawa ;-)

Jestem pod wrażeniem pracowitości i aktywności Jurka na obozach. Wg mnie prawie nadludzkiej wytrzymałości ;-) Miałam przyjemność być w tym roku na warsztacie Terapia Jogą w Gąskach. Podaję harmonogram warsztatu plus komentarz własny:

5.00 - 7.00 praktyka własna
7.15 - 8.15 spacer
8.15 - 9.00 herbata, owoc - tu niby Jurek odpoczywał, choć niekoniecznie, bo zawsze z kimś rozmawiał
9.00 - 11.00 asany - najczęściej sesja była przedłużona, czyli ponad 2 godziny werbalnej i energetycznej aktywności
11.00 - 12.00 konsultacje indywidualne, czyli osoby, które "naprawiał" jako kręgarz. Najczęściej zabieg się przedłużał
12:00 obiad
Prawie 3 godziny wolnego, podczas których i tak często przyjmował pacjentów albo z kimś rozmawiał
14.45 - 15.15 konsultacje indywidualne, które się tradycyjnie przedłużały
15.15 - 16.15 praktyka własna
16.15 - 18.15 asany plus pranajama
18.30 - kolacja
20.15 - wykład (komentarze tekstów, rozmowa)
21.00 - medytacja

Lekko licząc codziennie 15-16 godzin aktywności. Z niesłabnąca pasją, zaangażowaniem, chęcią przekazania, chęcią podzielenia się, pomocą.

Na sali ogrania wszystko i wszystkich widzi. 30 osób - połowa początkujących, połowa zaawansowanych uczniów, w tym kilkanaście osób z problemami zdrowotnymi. Jurek pamięta o każdej dolegliwości. Sekwencje układa tak, ze wszyscy są zadowoleni, ale i mają poczucie "zaopiekowania".

Rozkład dnia podałam z ostatniego prowadzonego przez Jurka warsztatu. Z obserwacji wiem, że inne warsztaty zbytnio się od niego nie różniły od tego. No, może w harmonogramie nie ujęci są pacjenci. Ale są przyjmowani.


zdjęcie Andrzej Kubiak

Jurek / Nauczyciel

Ważna dla mnie jest joga w życiu codziennym. To jest:

1) uważność na wszystko, co się wydarza - z kim rozmawiam, o czym, dla kogo
2) psoty ego - zaczynasz widzieć, co robi ego, bo jesteś uważny
3) Wszystko, czego nie mogą wyrazić słowa.
Kiedy pracowałem w kulturze byłem na pokaz. Trudno mi było z bycia na pokaz zrobić się chłopakiem nie na pokaz.
Nota bene - przestałem dawać swoje pokazy. Ten, który robimy na uroczystościach jubileuszowych, będzie moim pierwszym po latach.
Jak nie ma uważności, to nie widzi się tego, co wyrabia ego. Ja jestem nauczycielem. Nie muszę grać nauczyciela. Jestem Jurkiem. Nie muszę grać żadnych ról, jakkolwiek jestem w roli cały czas. Jestem sobą. A być sobą to być uważnym.
Joga daje uważniejsze życie i jest to proces, który nigdy się nie kończy. Dla mnie ogromną wartością jogi jest to, że jestem sobą.
Ja jestem lustrem dla ludzi, ludzie są lustrami dla mnie. Nie lubię czegoś w kimś - nie lubię czegoś w sobie. Patrzę w te lustra - mam np. 30 luster na sali. Każde z tych luster to kawałek mnie. Pomagam ludziom, bo jestem lustrem.
Teraz słyszę od ludzi, co im dało spotkanie z jogą, które im zaoferowałem. Myślę, że byłem narzędziem.
Przez te lata dużo osób ode mnie odchodziło, bo jestem ostry, wymagający. Są ludzie, którzy przychodzą na jogę dla dobrostanu, ale są też tacy, którzy chcą zmiany . Jeśli jej chcą naprawdę, muszą się zmierzyć ze swoim trudem i własnymi ograniczeniami.
Życie jest w Twoich rękach, Ty bierzesz za nie odpowiedzialność.

Przez długie lata nie miał śmiałości, aby mówić o medytacji. Zaczął stosunkowo niedawno. Swoje warsztaty tytułuje: Twoim Mistrzem chwila, Oczy ciała, które widzą, Stawanie się tym, co jest, Joga - to, czego nie mogą wyrazić słowa. Tego uczy. Nie techniki, tylko zrozumienia, nie automatyzmu tylko uważności. Nie mówię uczestnikom warsztatu ta stopa nie tak, ta noga źle. Mówię: doświadcz tej chwili.

O praktyce zen i jodze mówił w rozmowie z Wiktorem Morgulec na portalu joga-joga.pl :

(…) praktykuję medytację zen, która jest jogą. To, co w sanskrycie nazywamy dhyaną (medytacja), w transliteracji japońskiej nazywa się zenem - bezpośrednim doświadczaniem tej chwili. Gdy praktykuję jogę -asany, pranajamy, to praktykuję zen - bo praktykuję bezpośrednie doświadczanie tej chwili. Tak to traktuję. Moja medytacja zen bardzo pomaga mi być w jodze i moje bycie w jodze bardzo pomaga mi być w medytacji zen. Nie widzę tu żadnego konfliktu, jest to bardzo współistniejące. Obydwie praktyki nie oznaczają nic innego jak uwolnienie swojego umysłu od poruszeń, które zakłócają nasz odbiór wszechświata takim, jakim on jest. Tak patrzę na i tak patrzę na medytację zen. Dzięki tym praktykom ja, i myślę, że moi uczniowie również mogą to potwierdzić, uczymy się, jak widzieć poruszenia umysłu i nie być przez nie spętanym. Tym dla mnie stał się trening jogi.

Na warsztatach w Warszawie w 2009 roku zacytował koan:

(…) "W całym bezmiarze nieskończoności wszechświata i w naszym oddzieleniu między ja i moje nie można włożyć ani pojedynczego włosa." Co oznacza ten koan? Świat jest doskonały, nic tam nie możemy dołożyć, dodać. A to oznacza, że Ty jesteś doskonały. Ty kobieto, ty mężczyzno. Każdy z nas. Wszyscy mamy coś do siebie, chcemy poprawiać, naprawiać, czepiamy się. Ale mamy pamiętać, że cały wszechświat taki, jaki jest, jest doskonały. Nic tu nie trzeba poprawiać. My również. Jak jest burza, to jest burza, jak jest słońce to jest słońce. Dalsza cześć koanu jest taka: Od przeszłości bez początku do teraźniejszości, która teraz się zdarza, nigdy nie byliśmy oddzieleni od tej chwili. Co mówi ta część koanu? Wszystko zdarza się w tej chwili, w tym momencie. Nie ma żadnej innej chwili. Jest ta chwila, teraz. Potem będzie następna chwila. (…)

Kiedy tego słuchałam, wzruszyłam się do łez. Popatrzyłam na uczestników: nie ja jedna.

O medytacji:

Nie musicie tego wiedzieć, ale w poniedziałek, rano robimy w Szczecinie 2 godzinną medytację. W tym tygodniu na wszystkich zajęciach, które prowadziłem, zadawałem pytanie:
Gdzie byłaś/byłeś w poniedziałek rano? Odpowiedzi były różne. w łóżku, na spacerze z psem, robiłam dziecku śniadanie.
Jeśli byliście całym sobą we śnie, jeśli byliście całym sobą na spacerze z psem, jeśli byliście całym sobą w sadzaniu na nocnik córki, to byliście w medytacji.
Takie pytanie zadawałem mówiąc tym, którzy przychodzili na zajęcia, że

Joga Zen:

Teraz bym tak określił swoją praktykę, bo tak czuję, mimo, że jestem w jodze Iyengara W zenie znajduję najwięcej zgody na wszystko. Nie tylko na to, co dobre, ale również na to, co niedobre.
Od 5 lat mamy córeczkę, Amelkę, która jest ułomna. Codziennie jesteśmy razem. Nie mogę się wypisać z życia i powiedzieć: ja już teraz nie chce, to jest trudne. Amelka uczy nas, co to jest szczęście i nieszczęście. Dzięki zen mam zgodę na to, że takie dziecko przyszło do nas, abyśmy jeszcze bardziej wzrastali, byli jeszcze bardziej dojrzali. Zawsze najbliżsi są najtrudniejszymi nauczycielami.
Mój nauczyciel zen kiedyś powiedział: Teraz wracaj do domu. Tam czeka na Ciebie najlepszy nauczyciel. To było o Piotrku, który miał wtedy 1,5 roku.
zdjęcie Wojtek Komkowski

Podsumowując: co jest dla Ciebie ważne teraz, w roku tylu Jubileuszy?

W szkole

Nieustanne dzielenie się doświadczeniem to jest także dzielenie się sobą. Nie mogę przegapić rodziny. Muszę uczyć się kompromisu.


zdjęcie Anna Gładysz

W nauczaniu

Teraz otworzyliśmy z Konradem kurs na Juniora. Chcę przekazać, że Twoim Mistrzem jest ta chwila i teraźniejszość. W swoim nauczaniu kładę nacisk na odczuwanie tej chwili, na wykształcenie wrażliwości na bycie z chwilą. Cała rzeczywistość jest w tym momencie.
Ważna jest dla mnie teraz ta sutra, która mówi: uniknij bólu, który nie nadszedł. Potrafię pomóc uniknąć bólu, chciałbym, aby wszyscy to umieli. To ogromny przywilej, że mam tyle lat i mogę się dzielić swoim doświadczeniem.
zdjęcie Joanna Błajet

W życiu

Mamy dzieci, mamy za sobą 5 lat, które nigdy nie będzie inne. Chłopcy mają 9 (Wacek) i 14 lat (Piotrek). Jestem im potrzebny, sam wiem, co to znaczy nie mieć ojca, bo go nie miałem w tym wieku. Chciałbym być wsparciem dla nich, choć jestem w wieku dziadków ich rówieśników. Dlatego też chcę być sprawny i ciałem i umysłem.

Zbieram małe szczęścia. Wielkiego szczęścia nie spotkałem. Więc jestem kolekcjonerem małych szczęść. To jedyny sposób na to, żeby być zawsze szczęśliwym.
Nawet, jeśli jest źle, to jestem tylko mniej szczęśliwy. Moje szczęście było zakłócane, ale jestem szczęśliwym facetem
zdjęcie Inka Kozłowska Wiem, że nie wyczerpałam tematu. Ten tekst można by ciągnąć w nieskończoność, ale kiedyś trzeba skończyć;-)
Jest on również wyrazem mojej wdzięczności za otworzenie oczu ciała, które widzą, zwrócenie uwagi na to, co ważne: tę chwilę. Wdzięczności nie jestem w stanie wyrazić słowami ;-) Cytaty zaznaczone kursywą pochodzą z wywiadu przeprowadzonego 24.09.2011 r. oraz z wypowiedzi Jurka na warsztatach, wyjazdach, w których uczestniczyłam.
Pozostałe cytaty z wywiadów, relacji z warsztatów z Jurkiem zamieszczonych na portalu joga-joga.pl i ze strony psji.pl Bardzo dziękuję wszystkim, którzy przesłali mi zdjęcia Jurka: Madze Korbel, Ince Kozłowskiej, Kamili Świąder, Barbarze Ostrowskiej, Ani Gładysz, Bodzi Matulaniec, Andrzejowi Kubiakowi, Joasi Błajet.
Ani Gładysz specjalne podziękowania za redakcyjną pomoc. Justyna Moćko
justyna@joga-joga.pl

Jeśli chcecie napisać coś od siebie Jurkowi w związku z Jego jubileuszami - napiszcie do Niego: jurek@yoga.szczecin.pl

Informacja o obchodach Jubileuszów
Wyszukiwarka Wydarzeń

Organizujesz wydarzenie?
 Dodaj je do naszego kalendarza!

Ludzie Jogi
Polecamy
JOGA SKLEP - Akcesoria do Jogi