Radość istnienia w 2010 r. Kalendarz Patrycji Wajdy. Rozmowa z autorką.
piątek, 27 listopada 2009
Przepiękne zdjęcia autorki kalendarza na tle przyrody, wysmakowana romantyczna stylizacja pokazująca harmonię jogi i natury to zasługa Patrycji Wajdy, która wydała już drugi jogiczny terminarz. Rozmowa z Patrycją Wajdą na temat tego, jak powstały dwie edycje tego wyjątkowego kalendarza.
Patrycja, to drugi kalendarz, który wydałaś i w którym zamieściłaś swoje zdjęcia w asanach. Pierwszy, na 2009 r nazywał się "Alchemia istnienia", kalendarz na 2010 nazywa się "Radość Istnienia."Skąd te nazwy? Co oznaczają?
Nazwy kalendarzy Justyno są ściśle związane z procesem przemian, który zachodzi w moim wnętrzu. Procesem eksploracji jasnych i ciemnych stron mego wnętrza i poszukiwania Prawdy o sobie. Czuję także, że mój proces rezonuje bardzo z przemianami zachodzącymi w sercach wielu ludzi i odzwierciedla ogólnoświatową potrzebę łączenia się w miłości na rzecz dobrostanu wszechistnienia. Na pewnym poziomie wszyscy jesteśmy bowiem połączeni i stanowimy część cudownej Boskiej Jedności.
Tegoroczny kalendarz "Alchemia Istnienia" tworzyliśmy w 2008 roku - roku niezwykle dla mnie ważnym i znamiennym zarówno na planie osobistym, jak i zawodowym. Wiele spraw znalazło swój finał - m.in. moje małżeństwo, życie mego ojca. Wiele znalazło swój początek - m.in. moja firma Moon & Hills. Taniec zewnętrznych wydarzeń zdecydowanie zintensyfikował proces mych wewnętrznych przeobrażeń zainicjowany wiele lat wcześniej. Czułam, że trud owych doświadczeń życiowych pozwala mi oddzielić plewy od cudownych, płodnych ziaren mej Istoty i zaczyna we mnie zachodzić swoista alchemia - przeobrażanie, przemiana, transformacja mego istnienia, mego postrzegania, mego bycia na Ziemi. Tak jak starożytni alchemicy poszukiwali magicznej procedury na przemianę metali nieszlachetnych w szlachetne, lekarstwa na wszelkie choroby oraz eliksiru wiecznej młodości i nieśmiertelności, tak i ja poczułam zew do zainspirowania, zainicjowania, czy też wsparcia już zachodzących przemian u innych ludzi.
Alchemia istnienia to zatem czuły, acz potężny apel o wewnętrzną i zewnętrzną przemianę w kierunku wybaczania, współodczuwania, hojności, odwagi, łagodności, dobra, piękna i miłości oczywiście. Alchemia istnienia to także apel o zrozumienie, że jesteśmy kreatorami rzeczywistości wokół nas, a przez to i rzeczywistości na naszym globie. Nasze wewnętrzne piękne przemiany mają zatem potęgę przemiany sytuacji na całym świecie. Przyszłoroczny kalendarz jest kontynuacją, a zarazem ukoronowaniem mej głębokiej, niełatwej podróży do Prawdy i odzwierciedla mą potrzebę dzielenia się z innymi radością z cudu życia jaką poczułam w tym roku - stąd nazwa "Radość Istnienia". Życie moje w 2009 roku toczyło się i wciąż toczy pod egidą pracy nad mym ego - czyli głęboko zakorzenionym, złożonym systemem niezwykle wyniszczających błędnych przekonań, według którego jesteśmy oddzieleni od Boga, za co zostaniemy pewnego dnia przez Niego ukarani. Praca ta choć niezwykle trudna i bolesna, doprowadziła mnie do źródła odurzającej wręcz radości jaką daje zrozumienie, że, jak to pięknie ujął Ernst Becker, człowiek to Bóg, który błądzi. Wszelkie oddzielenie jest zatem iluzją i źródłem cierpienia oraz wszelkich form destrukcji, w tym i autodestrukcji. Moja praca nie kończy się oczywiście dzisiaj, ego bowiem nie śpi :), nie mniej jednak światło, które rzuciłam na przyczynę mych cierpień jest tak cudowne, że już nigdy nie pozwolę mu zgasnąć. Innym przyczynkiem dla takiej, a nie innej nazwy kolejnej edycji mego kalendarza jest radość z otarcia się na miłość, którą "przyniósł"...mi kalendarz Alchemia Istnienia. Miłość, jakże wielką i bezwarunkową, z której pomocą zdołałam wreszcie stanąć w szranki z wyniszczającym mnie i moje życie ego. Poczułam także, że radość jest jednym z najważniejszych, a może nawet kluczowych elementów naszego człowieczeństwa - wypełniania misji naszego istnienia na Ziemi.
Bez radości nie ma miłości, nie ma zachwytu nad pięknem przyrody, nie ma łagodności i wybaczania sobie i drugiemu człowiekowi, nie ma lekkości bytu. Życie bez prawdziwej szczerej radości staje się nie do zniesienia. Kalendarz "Radość Istnienia" jest zatem inspiracją do zachwytu nad cudem życia, jego magią i pięknem. Jest inspiracją do jak najczęstszego sięgania do naszej prawdziwej natury, którą jest Miłość, którą jest Boskość, którą jest Radość. Skąd pomysł na wydanie kalendarza?
Pomysł zakiełkował we mnie na samym początku mej przygody z jogą, czyli 7 lat temu. Mieszkałam wtedy w USA i napawałam się obfitą obecnością tej holistycznej dyscypliny w tym kraju. Jednym z jej przejawów było bogactwo literatury, w tym relatywnie szeroka gama kalendarzy jogicznych. Kupowałam je z radością. Były dla mnie codzienną dodatkową inspiracją do praktyki, do wewnętrznego wzrostu. Zapragnęłam wprowadzić tą ideę na teren Polski, by umożliwić ludziom praktykującym lub rozważającym rozpoczęcie praktyki jogi w Polsce, korzystanie z takiej właśnie, dodatkowej formy inspiracji. Zamieściłaś w kalendarzu sentencje - po polsku i angielsku - skąd pomysł i jakimi kryteriami się kierowałaś przy wyborze takich, a nie innych "złotych myśli".
Dwujęzyczna formuła kalendarza związana jest z jego otwartością na świat, z szerzeniem jego energii wśród ludzi nie władających językiem polskim, a władających językiem angielskim, który jak wiemy, stał się już językiem międzynarodowym i posługuje się nim ogromna liczba ludzi.
Przy wyborze sentencji kierowałam się potrzebami własnej duszy, poszukiwałam tego, co mnie inspiruje, co mnie wznosi, co pomaga odnaleźć głębię istnienia i być lepszym człowiekiem. Tego, co pcha w kierunku miłości, wewnętrznej wolności i wychodzenia z cierpienia. Tego, co nas jednoczy oraz wspiera nasz dobrostan i dobrostan całego świata. Cudowni mędrcy i mistrzowie pióra tego świata, dostarczyli mi niezwykłą obfitość fascynujących, przepięknych myśli, dając mi do zrozumienia bardziej, niż kiedykolwiek, że w taki, czy inny sposób wszyscy borykamy się z tymi samymi egzystencjalnymi dylematami. Wszyscy poszukujemy odpowiedzi na pytanie kim jesteśmy, dokąd zmierzamy, jaki sens ma życie i jak być szczęśliwym w tym chaotycznym, gęstym świecie materii, co to jest miłość i jak nią podążać, co to dusza i czy żyjemy po śmierci ciała....Odpowiedź na te pytania każdy z nas musi odnaleźć sam, mam jednak nadzieję, że sentencje wielkich myślicieli zawarte w mych kalendarzach wesprą swą transformującą energią każdego, kto ma odwagę, by rozpocząć podróż ku poszukiwaniu i odnalezieniu siebie i swej prawdziwej natury. Zdjęcia to bardzo wysmakowana stylizacja. Z kim współpracowałaś przy produkcji kalendarza?
Dziękuję bardzo. Stylizacja, charakteryzacja oraz formuła kalendarza to manifestacja mego romantycznego poczucia wrażliwości i estetyki - na wielu zdjęciach występuję w zaprojektowanych przeze mnie strojach, które można zakupić w mym sklepie internetowym www.moonandhills.com.
Cała reszta zasług :-) należy się jednak memu fotografowi, grafikowi i przyjacielowi Łukaszowi Dołhanowi. Jest on autorem wszystkich zdjęć i mym ogromnym wsparciem na każdym etapie realizacji kalendarzy. Przy pierwszej edycji pracowaliśmy zupełnie sami - trudno w to uwierzyć, ale tak właśnie było. Nie przypuszczałam, że dwoje ludzi może tak dużo zdziałać - to dowód na to, jak wielki potencjał i moc drzemie w każdym człowieku, jeśli działa sercem i wierzy w to, co robi. Nasza radość i entuzjazm może naprawdę przenosić góry. Przy drugiej edycji wspierało nas kilkoro cudownych przyjaciół, za co jestem im ogromnie wdzięczna.
Zdjęcia były robione na terenie całej Polski - lokalizacja każdego zdjęcia jest szczegółowo opisana na każdej karcie kalendarza. Moim zamysłem od początku pracy nad kalendarzami było połączenie piękna jogi z pięknem przyrody i to przyrody nie innej, jak tylko polskiej. Bardzo zależało mi na promowaniu uroków Polski zarówno w kraju, jak i za granicą. Polska jest magicznym krajem, o czym zapominamy skupiając się zbyt często np. na listopadowych słotach. Jej przepiękne jasne plaże, rozległe kwieciste łąki, złociste łany zbóż i romantyczne górskie potoki zasługują na uznanie i zachwyt, czemu chciałam dać wyraz produkując moje kalendarze. Nasza praca polegała na podróżowaniu po naszym wspaniałym kraju i poszukiwaniu zaskakujących, mistycznych rzec można miejsc, współgrających z asaną, którą chciałam wykonać, by stworzyć inspirującą jogiczną polską pocztówkę. Zarówno pierwszy, jak i drugi kalendarz jest efektem ogromnej pracy płynącej z głębin serca i duszy. Choć idea i stylistyka są mego autorstwa, to bez wielkiej wrażliwości i talentu Łukasza, kalendarze nie znalazłyby swej drogi ze świata idei do świata materii. Łukasz bardzo trafnie odczytał moje intencje i ujął na zdjęciach, to, o co mi chodziło i co grało w mej duszy, za co chciałabym mu w tym miejscu bardzo, bardzo podziękować. Wierzę, że udało nam się wspólnie stworzyć coś, co można by nazwać serdecznym kompanem po meandrach świadomego życia. Patrycjo, powiedz coś o sobie: od kiedy praktykujesz jogę, czym się zajmujesz?
Jogę kocham i praktykuję od około siedmiu lat. Jednym z moich pierwszym nauczycieli był Konrad Kocot. Wielu moich innych nauczycieli mieszka w USA, tam bowiem sporo praktykowałam. W swojej praktyce i nauczaniu (prowadzę cotygodniowe zajęcia w Bielsku-Białej), korzystam z elementów m.in. jogi Iyengara, kundalini jogi, jivamukti jogi - jest to swoista fuzja zawierająca w sobie także elementy inspirującej muzyki. Od sierpnia 2008 roku prowadzę własną firmę Moon and Hills pod postacią sklepu internetowego www.moonandhills.com. Projektuję i po części sama tworzę jego asortyment. Jestem weganką. Kocham zwierzęta, a szczególnie mego pieska Lotosa. Z wykształcenia jestem prawniczką. Bardzo dziękuję i życzę powodzenia.
Ja również. Namaste. Justyna Moćko
Justyna@joga-joga.pl