Yoga Rave - co jogini sądzą o tym trendzie?
środa, 13 lipca 2016
Yoga Rave bije rekordy popularności w krajach Zachodu, a ostatnio pojawił się również w Polsce. Na czym polega? To swoistego rodzaju praktyka jogi przy dźwiękach muzyki klubowej i błyskach dyskotekowych świateł. Zamiast alkoholowym drinków, jogini sączą wodę kokosową, zamiast chipsów - bezglutenowe przekąski. Nowe oblicze jogi? A może całkowite przekreślenie tradycji? Zapytaliśmy joginów o zdanie na temat Yoga Rave.
Dla mnie Yoga Rave to całkiem interesujący pomysł na promocję jogi oraz zainteresowanie ją osób, dla których joga wciąż kojarzy się z ezoteryką, a nawet szamaństwem. Taka złagodzona, popkulturowa wersja jogi jest w stanie zaciekawić i przyciągnąć sporą liczbę osób, które chętnie zostają joginami. Czy to złamanie tradycji? Zależy jak na to patrzeć, konserwatyści z pewnością będą przeciwni tego typu formie "profanacji" jogi. Osoby z nowatorskim podejściem, dostrzegą potencjał w rozszerzaniu popularności jogi, która nawet w tak innowacyjnej formie, jest w stanie dać wielu osobom radość, relaks i spełnienie. I ta druga perspektywa jest mi zdecydowanie bliższa - stwierdziła Natalia.
Dla mnie Yoga Rave, jak większość nowych form, starych/oryginalnych praktyk, ma swoje plusy i minusy. Doceniam to, że przyciąga do jogi ludzi, którzy w inny sposób być może nie dowiedzieliby się o niej lub nie mieliby ochoty spróbować. Jest szansa, że część z nich spojrzy na temat głębiej i zainteresuje się tradycyjnymi nurtami, traktując je nie tylko jako zabawę. Z drugiej strony istnieje ryzyko, że wraz z rozwojem tego trendu, joga zacznie kojarzyć się jedynie z dobrą imprezą albo formą fitnessu - bez uwzględnienia jej pierwotnych funkcji. O ile przemawia do mnie pomysł wspólnej sesji jogi przed rozpoczęciem dyskoteki, o tyle przeplatanie na parkiecie sat kriy lub mantr z wygibasami w rytm muzyki rozrywkowej, jest dla mnie kontrowersyjne. Pierwszym moim skojarzeniem była dyskoteka, podczas której pomiędzy kolejnymi kawałkami tanecznymi, uczestnicy recytują litanię albo wyciągają różańce i lecą z koronką. Nie mnie oceniać, czy jest to czas i miejsce ku temu, ale ta wizja na poły śmieszy mnie i dziwi. Podobnie widzę Yoga Rave. Być może wynika to z mojego szacunku do tradycji i poszukiwania wiedzy jak najbliżej źródła oraz odnoszenia się do nich, nawet w różnego rodzaju wariacjach i modyfikacjach na temat właściwej formy. Zastanawia mnie, po co mieszać jogę z dyskoteką? Jest przecież ogromny wybór form tańca i innych technik łączących pracę z ciałem i zabawę. Jakie pobudki kierowały pomysłodawcą tej mody? Czy to bardziej integruje ludzi, czy raczej dzieli, będąc formą imprezy tylko dla joginów? Czy jesteśmy aż tak znudzeni, że wciąż próbujemy tworzyć nowe, coraz bardziej dziwaczne aktywności? Czy może wynika to z niezrozumienia funkcji jakie spełniają poszczególne metody? Dopóki sama nie spróbuję tego typu atrakcji, nie będę jej oceniać. Jednak obserwując 'rynek jogowy' i oglądając filmy nagrywane podczas Yoga Rave zadaję sobie pytanie, czy nie tak właśnie ginie tradycja. I z tym pytaniem Cię pozostawiam - powiedziała joga-joga.pl Ewelina.
Yoga Rave jest super! Uczestniczyłem w tego typu imprezie raz w Londynie i muszę przyznać, że to jedna z najlepszych imprez w moim życiu. Zero alkoholu, joga, świetni ludzie, dobra muzyka i ogromne pokłady pozytywnych wibracji! Mam nadzieję, że ten już wkrótce zadomowi się również w Polsce, bo to doskonały pomysł na kreatywne spędzenie wolnego czasu, poznanie nowych ludzi oraz praktykę jogi w zupełnie nowym wydaniu. Jestem w 100% na tak! - powiedział Maciek.