JOGA FESTIWAL W WIERCHOMLI. LEPIĘŻNIKI ŚWIADOMOŚCI - relacja Kasi Enerlich.
środa, 6 października 2021
Od lat mówię o Festiwalu Jogi w Wierchomli, że zmienia życie. Kiedy jadę na niego, zastanawiam się, z czym nowym wrócę do siebie, do swojego życia, do tych, z którymi przyjdzie mi się spotykać przez kolejny rok. To jakbym wchodziła do ogrodu z opaską na oczach, nie wiedząc, czego mogę się po nim spodziewać - jakie będą kwiaty, zioła, warzywa. I dopiero na miejscu opaska opada, a ja chodzę między ścieżkami i odkrywam coś nowego dla siebie. Myślę, że każdy tak TU ma. Festiwal jest bowiem niczym ogród, niosący spokój i piękno - dla każdego inne.
Teogroczny Festiwal po raz pierwszy dał coś, czego jeszcze nie było w takim wymiarze - nie tylko zajęcia jogi i warsztaty tematyczne, ale przede wszystkim MEDYTACJĘ. Ta była pierwszy raz i od razu w dwóch aspektach: chrześcijańskim i zen. Na obu praktykach byłam i cieszę się wciąż i wciąż, że dane mi było siedzieć i medytować w tamtym czasie, z tymi ludźmi, w tamtych okolicznościach przyrody. Jak dobrze, że był taki czas... Nie tylko pracy z ciałem, rozwojem wiedzy i świadomości, ale również ten moment CISZY DLA SIEBIE.
Szymon, który prowadził medytację Zen, zapadł mi w pamięć i pokazał, czym jest staje się we mnie ta chwila, kiedy siadam na poduszce i milknę. Jaki osad po sobie zostawia.
Kinezjologia czyli warsztaty Doroty Kalwajt i jej świadomość ciała, po tym spotkaniu z własną świadomością w ciszy, stała się tu zaiste kolejnym przyczółkiem do odkrycia.
Jak dobrze, że są takie osoby, które przez cały rok zajmują się tym, by... nas czymś pieknym na Festiwalu zająć! Warsztaty o wszelakiej tematyce, ułożone w cudnym ciągu, który sprawiał, żeśmy sie przemieszczali z zajęć na zajęcia, za nic mając świat na zewnątrz, telefony, komputery, z których istnienia człowiek zaczynał zdawać sobie dopiero PO WSZYSTKIM - wieczorem, a nawet po kilku dniach, w jakiejś nielicznej chwili wytchnienia, zatrzymania...
Czas w górach spędzony mógł być pięknym przedłużeniem naszych medytacyjnych ćwiczeń (kłaniają się tu warsztaty metodą Butejki Ani Ryczek!), kiedy doceniało się świadomość oddechu, ćwiczenia wibracyjne (kto był u mnie na zajęciach, ten wie!) i siłę swoich nóg (joga, na przykład z Wiktorem Morgulcem). Wszystko albowiem podczas Festiwalu składa się, każde zajęcia pracy z ciałem, od oklepywanek poprzez asany w hamakach, w piękną całość, w kołowrót zdarzeń i nagle okazuje się, że wszystko wynika ze wszystkiego, jak Yin i Yang.
Bo i takaż właśnie mieszanina Energii była z nami, a kto chciał ją poczuć, to poczuł ją wręcz w dwójnasób, bo dochodził do tego czas lata, Słońce i gwałtowny samorozwój, do któregośmy wszyscy tu byli zaproszeni, by nie rzec - powołani.
Za rok - na pewno. W zasadzie gdyby to było jutro, to też. Czas pewnie wartko przeleci jakby to był ten właśnie jeden dzień. I znów zastanawiać się będę, z czym wrócę, jakich kwiatów i ziół, zarówno tych metaforocznych, jak i tych prawdziwie górskich, tych co są TYLKO TU (lepiężniki nad strumieniem chociażby!), nazbieram.
NAMASTE. ZA CZAS I WAS.
Zapraszamy na X Jublileuszowy Joga Festiwal 21-28.08.2022. Szczegóły wkrótce!
autor: Katarzyna Enerlich