Dogadać się z ciałem. Joga jako harmonia ciała i umysłu. Martyna Syguda.
niedziela, 24 stycznia 2010
W ostatnich latach możemy zaobserwować prawdziwy "boom" na , ukazują się kolejne podręczniki, pojawia się też coraz więcej ofert kursów instruktorskich.
Jeśli traktować jak każdy inny sport, zjawisko to nie powinno nikogo dziwić - takim samym zainteresowanie cieszył się kiedyś aerobic. Jogini jednak przekonują, że ćwiczenia dają im coś więcej, niż inne formy ruchu. Ciało nie jest tu traktowane instrumentalnie, lecz w sposób podmiotowy, a zwiększanie jego świadomości ma nas doprowadzić do absolutnej harmonii umysłu i emocji, cielesności i duchowości.
Sama będąc jedną z "ofiar" tej mody, zadałam sobie pytanie: jak my - ludzie Zachodu - możemy skorzystać z tych orientalnych praktyk? Opierając się przede wszystkim na własnych doświadczeniach, spróbuję dowieść, że joga jest właściwą metodą odzyskiwania poczucia własnej cielesności - w moim przekonaniu - przez wielu z nas utraconego.
Co tracimy, gdy tracimy ciało?
Skoro joga ma nam pomóc uzyskać świadomość ciała, kluczowe w tym kontekście będzie omówienie sposobów zapatrywania się na ciało we współczesnej kulturze zachodniej. Niejasny przekaz kulturowy powoduje, że kondycja ciała w dzisiejszych czasach wydaje się być pełna sprzeczności. Z jednej strony następuje jego absolutyzacja - lansuje się ciała szczupłe, piękne i wysportowane - nieosiągalny ideał. Media przekonują nas o konieczności prowadzenia zdrowego trybu życia, regularnych kontroli u lekarzy, uprawnia sportów. Jak zauważa Małgorzata Szpakowska: "W stosunku do ciała zachowujemy się z coraz większym respektem: poświęcamy mu mnóstwo czasu, celebrujemy je, gimnastykujemy, odchudzamy, karmimy witaminami, prowadzamy na badania profilaktyczne, do kosmetyczki…".(2) Nie do zaakceptowania jest dla nas obraz ciała słabego, łysiejącego, pomarszczonego. Jednak w przekazach medialnych, sporcie czy sztuce, ciało jest traktowane w sposób przedmiotowy, jako narzędzie realizacji określonego celu. Ma imponować, być obiektem pożądania, zapewnić sławę i osiągnięcia. W rezultacie staramy się podporządkować sobie swój organizm poprzez ciągłą dyscyplinę, odchudzanie, upiększanie.Z drugiej strony, w różnych religiach i wierzeniach ciało było i wciąż jest widziane jako przeciwnik duszy, wyraz nieświadomości, popędów, nieczystości. Dlatego też współczesny człowiek pojmuje siebie w kategoriach "czystego" umysłu, a im bardziej ufa swojemu rozumowi, tym bardziej wypiera swoją cielesność.
Taki obraz ciała ma swoje źródło między innymi w głęboko zakorzenionym w religii i filozofii zachodniej dualizmie. Podkreślana przez Kartezjusza schizma duszy i ciała wydaje się być nadal aktualna. Kartezjański człowiek składa się z ciała podlegającemu prawom mechaniki i duszy, której obecność czyni go istotą wyjątkową. Tę myśl przejęła zachodnia medycyna, która od wieków bada ludzkie organizmy, ale nie bada ludzi. Silne rozróżnienie na duszę i ciało ma jednak dużo dłuższą tradycję - wrogością do "grzesznego" ciała przesiąknięta jest cała religia chrześcijańska, głosząca wyższość rozumu. Tak radykalne rozgraniczenie tych dwóch wymiarów sprawia, że nasza duchowość jest rozumiana jako intelekt, a nie, jak nazywa to Alexander Lowen, "witalna siła". W swoich rozważaniach nad duchowością ciała dowodzi on, że ten silny dualizm na Zachodzie powoduje, że ludzkie ciała pozbawione są naturalnego wdzięku - poczucia żywotności i przyjemności, ducha, sprawiającego, że ciało porusza się płynnie i dynamicznie. Uważa, że prawdziwa gracja jest nam dana naturalnie, jest jednym ze składników człowieka jako istoty pochodzącej od Boga. Ciało naturalne, to ciało, w którym ruch, uczucia i myśli stapiają się w jedno. (3)
Pozbawione ducha ciało jest pojmowane w sposób mechanistyczny, traktowane jako nie należące do nas, lecz obce. Wychodzimy z założenia, że inni mają o naszym ciele większe pojęcie niż my sami, w związku z czym powierzamy je ekspertom, dla których nie jest ono niczym więcej niż laboratorium biochemicznym - w pełni poznawalnym i przenikalnym. Sami traktujemy swój organizm jak czarną skrzynkę, do której boimy się zaglądać. Powszechne jest także zagłuszanie wszelkich wskazówek jakie daje nam ciało - zamiast docierać do źródła naszych stanów somatycznych, stosujemy gotowe środki przeciwbólowe, nasenne, pobudzające, podniecające. Pozbawieni świadomości ciała nie potrafimy o siebie zadbać i doprowadzamy się do energetycznego wypalenia.
Co tracimy, gdy tracimy świadomość ciała? Wojciech Eichelberger przekonuje, że ciało jest dla nas fundamentem. Jeśli jest ono nieuświadomione, tracimy oparcie w sobie, stajemy się dla siebie wrogiem, nie możemy na sobie polegać. Dopiero, gdy jesteśmy ugruntowani w ciele, możemy czerpać z niego spokój i siłę - czuć się fizycznie obecni. Daje nam to poczucie mocnego stania na ziemi. (4) Alexander Lowen porównuje ludzi do drzew, które by sięgać gałęziami ku niebu, muszą być najpierw mocno zakorzenione w podłożu. Aby osiągnąć taki stan konieczne jest przyjęcie takiego stylu życia, w którym respektuje się ciało i jego potrzeby.
Krok w kierunku świadomości
To, co na Zachodzie stoi w opozycji, na Wschodzie uważane jest za przejawy jedności. ma nam pomóc w poskromieniu i zrównoważeniu naszej wewnętrznej energii stanowiącej podstawę duchowości ciała. Myśl Zachodu pojmuje wszelką energię jako coś mechanicznego i mierzalnego, a ponieważ energia drzemiąca w naszym ciele nie dała się dotąd zmierzyć, została zanegowana przez racjonalny umysł zachodni.
Dlatego też, większość osób decydujących się rozpocząć swoją przygodę z się, poprawy zdrowia i samopoczucia, pozbycia się stresu. Dopiero poczuwszy na sobie, są w stanie uwierzyć, że sztywne ciało, zablokowane stawy i zła postawa hamują w nas przepływ energii, a przez to i radości.
Elastyczność, którą zyskuje się dzięki ćwiczeniu często uważana jest za coś nienaturalnego, dostępnego dla ludzi o specjalnych predyspozycjach. W moim odczuciu wyzbywanie się sztywności jest raczej powrotem do stanu, kiedy nasze ciało było naturalnie giętkie i miękkie. Wystarczy spojrzeć na swobodne ruchy dzieci, pełne spontaniczności i wdzięku, by zgodzić się, że sztywność w naszym ciele nie jest naturalna, lecz nabyta. Docierając do granic swoich możliwości i stopniowo je przesuwając, usuwamy napięcie i odkrywamy w swoim ciele przestrzeń, pozwalającą nam na swobodniejszy przepływ energii, pełniejszy oddech i prawdziwe rozluźnienie.
Wykonując pozycje stopniowo poznajemy swoje ciało na nowo. Z radością odkrywamy możliwości, o których wcześniej nie mieliśmy pojęcia, poznajemy też swoje ograniczenia i "niedociągnięcia" natury. Uczymy się wyrozumiałości i akceptacji. Powoli rozszerzamy granice świadomości - wiemy który ruch jest dla nas przyjemny, a który powoduje ból. Uczymy się mowy własnego ciała, co powoduje, że coraz więcej sygnałów pochodzących z wewnątrz staje się dla nas zrozumiałymi. na powrót czyni nas ekspertami od własnego ciała.
Praktyka w samotności może dać nam bardzo wiele, ale dla mnie prawdziwą lekcją akceptacji są chwile spędzone na zajęciach grupowych. Jak zauważył Boehme, typowa dla naszej kultury jest postępująca eliminacja ciała z wszelkich aktów społecznych. Wymaga się, by wszelkie stosunki - prócz tych bardzo prywatnych, nie wystawionymi na ekspozycję społeczną - pozostawały bezpłciowe, a ich cielesne składniki były wyrażane jedynie symbolicznie, w postaci uścisku dłoni, czy podpisu (6) .W moim odczuciu, pomaga w przełamaniu tego swoistego tabu - powszechne na sesjach są ćwiczenia w parach oraz pomoc nauczyciela przy wykonywaniu pozycji. Dotyk drugiej osoby, bądź co bądź - obcej, jest tu czymś naturalnym, pomocą, wsparciem, a nie krępującą koniecznością. Ciało świadome to ciało zaakceptowane takim jakie jest - ciało pocące się, wydzielające zapach, mające lepsze i gorsze dni. Swobodne mówienie o tym na zajęciach sprawia, że wyzbywamy się wstydu, przez co stajemy się wyrozumiali dla siebie i innych.
Najważniejsze to uwierzyć, że ciało i umysł nie funkcjonują oddzielnie. Jak pisze praktykujący .
dla każdego?
Oczywiście nie wszyscy podzielają mój entuzjazm w stosunku do jogi. Katarzyna Krzan przekonuje, że w kulturze zachodniej pojmowana jest w sposób spłycony, "reklamowana jako niewinny zestaw ćwiczeń fizycznych, służących zdrowiu i poprawieniu kondycji", podczas gdy w rzeczywistości stoi za nią głęboka filozofia, która jest nie do pojęcia dla umysłu Europejczyka.(8) Również Carl Gustav Jung odradza stosowanie orientalnych technik w praktyce. Uważa, że ludziom Zachodu wystarczyć powinny ich własne metody badania ciała i duszy, gdyż "drogi duchowego rozwoju na Zachodzie były zupełnie inne niż na Wschodzie i wytworzyły się tu warunki nie dające dobrych podstaw do ćwiczenia jogi".(9)
Ja jednak nie zgadzam się z tymi zarzutami. Nie próbowałam znaleźć odpowiedzi na pytanie, co znaczy dla Indii, ponieważ zawsze będę patrzeć na tamtejszą filozofię przez pryzmat kultury w jakiej zostałam wychowana.
Nie podejrzewam, by dla ludzi Zachodu joga kiedykolwiek stała się nauką, głęboką filozofią życia czy drogą do zbawienia - dla większości z nas wystarczającym wyzwaniem jest dążenie do zharmonizowania ciała i umysłu. Podobnie jest z modlitwą - nie trzeba być znawcą teologii, by dawała wsparcie. Na tym właśnie polega cudowna uniwersalność : każdy może czerpać z niej dokładnie to, czego potrzebuje.
Martyna Syguda.
Studentka psychologii, pasjonatka jogi.
Na zdjęciach Basi Czyż autorka tekstu.
Przypisy:
(1) Dane pochodzą z artykułu: Górski, Sebastian, Joga krzepi, Wprost 2004, nr 8.
(2) Szpakowska Małgorzata, Monotonne ruchy ścierek, Tygodnik Powszechny 2008, nr 46.
(3) Więcej na ten temat w: Lowen, Alexander, Duchowość ciała, Agencja Wydawnicza Jacek Santorski & CO., Warszawa 1991.
(4) Eichelberger Wojciech, Cichocka Tatiana, Program odnowy, "Zwierciadło" 2009, nr 4.
(5) Więcej na ten temat w: Iyengar, B.K.S., Światło jogi, Państwowe Wydawnictwa Naukowe.
(6) Boehme, Gernot, Obecność cielesna, [w:] Antropologia filozoficzna, IFiS PAN, Warszawa 1998we, Warszawa 1990
(7) Eichelberger, Wojciech, "Pomóż sobie. Daj światu odpocząć", Agencja Wydawnicza Tu, Warszawa 1995.
(8) Krzan, Katarzyna Joga jako nowa droga, [w:] Ekstaza w wersji pop. Poszukiwania mistyczne w kulturze popularnej, Wydawnictwa Akademickie i Profesjonalne, Warszawa 2008
(9) Jung, Carl Gustav, Joga i Zachód, [w:] Podróż na wschód, Pusty Obłok, Warszawa 1989
Literatura
1. Boehme, Gernot, Antropologia filozoficzna, IFiS PAN, Warszawa 1998
2. Eichelberger, Wojciech, Pomóż sobie. Daj światu odpocząć, Agencja Wydawnicza Tu, Warszawa 1995.
3. Eichelberger Wojciech, Cichocka Tatiana, Program odnowy, Zwierciadło 2009, nr 4.
4. Eichelberger Wojciech, Cichocka Tatiana, Program odnowy, Zwierciadło 2009, nr 6.
5. Gajewska Magdalena, Sobczak Krzysztof, Kartezjusz. "Myślę, więc jestem", [w:] Edukacja filozoficzna, OPERON, Gdynia 2007.
6. Górski, Sebastian, Joga krzepi, Wprost 2004, nr 8.
7. Iyengar, B.K.S., Światło jogi, Państwowe Wydawnictwa Naukowe, Warszawa 1990.
8. Jung, Carl Gustav, Joga i Zachód, [w:] Podróż na wschód, Pusty Obłok, Warszawa 1989.
9. Krzan, Katarzyna Joga jako nowa droga, [w:] Ekstaza w wersji pop. Poszukiwania mistyczne w kulturze popularnej, Wydawnictwa Akademickie i Profesjonalne, Warszawa 2008.
10. Lowen, Alexander, Duchowość ciała, Agencja Wydawnicza Jacek Santorski & CO., Warszawa 1991.