Joga za kratami - oddech wolności
wtorek, 10 stycznia 2017
Joga jest naszą wolnością - te słowa, wymawiane w wielu językach, powtarzają więźniowie, którzy uczestniczą w zajęciach jogi prowadzonych przez wolontariuszy na całym świecie.
Maty rozłożone w więziennej sali? Czemu nie. Ćwiczący jogę więźniowie twierdzą, że dodaje ich ciałom i umysłom elastyczności, uspokaja i uczy, jak poradzić sobie z samym sobą. Zajęcia są też, co tu dużo mówić, miłym przerywnikiem w więziennej codzienności.
Dla wielu joga jest też nadzieją na przyszłość. "Jeśli kiedyś wyjdę z więzienia, będę mogła podzielić się jogą z rodziną i przyjaciółmi" - powiedziała brytyjskiemu "Guardianowi" Ruth Kamande, która odsiaduje wyrok w więzieniu Lang’ata w stolicy Kenii, Nairobi. Jak dodała, uczestnictwo w zajęciach sprawia, że czuje się wyróżniona, bo "ktoś pomyślał, że warto mi poświęcić czas i energię".
Lang’ata to ciężkie więzienie. Od kilku lat służby więzienne starają się wprowadzić tam elementy resocjalizacji. Dzięki temu trafiła tam Irene Auma, od kilku miesięcy prowadzi tam zajęcia. W sierpniu ub.r. uczestniczyło w nich ok. 60 kobiet. Podczas sesji uczennice Irene ćwiczą w kolorowych podkoszulkach i legginsach. Pasiaste więzienne fartuchy leżą zwinięte w kącie sali. Zdarza się, że spokój zakłócają strażniczki, które wpadają na zajęcia i liczą więźniarki.
Poczuć swoją wartość
Susan Marita, która z ramienia władz więzienia opiekuje się w Lang’acie zajęciami jogi tłumaczyła, że praktyka wpływa korzystnie na zachowanie i zdrowie osadzonych tam kobiet. Podkreśliła, że buduje też ich poczucie wartości. A dzięki nowym umiejętnościom będą mogły łatwiej znaleźć sobie miejsce w życiu poza więziennymi murami.
Irene Auma ma nadzieję, że znajdzie wśród kobiet skazanych na dożywocie takie, które zostaną instruktorkami jogi i będą prowadzić sesje dla innych osadzonych i w tym odnajdą sens swojej egzystencji.
Irene zetknęła się z jogą dzięki organizacji Africa Yoga Project. Urodziła się w slumsie na przedmieściach Nairobi. Jak mówi, nigdy nie przyszłoby jej do głowy, by ćwiczyć jogę, bo w Kenii to zajęcie dla bogatych. Rozpoczęcie praktyki zaproponowała jej amerykańska instruktorka, która pracowała dla AYP. Wypatrzyła ją podczas pokazu grupy akrobatycznej, w którym Irene brała udział.
Irene jest już instruktorką. Pracuje w USA i w Afryce. "Joga pomogła mi stać się liderką" - mówi. Swoimi umiejętnościami i doświadczeniem chce się dzielić z tymi, którzy tego najbardziej potrzebują. Rozpoczęła współpracę z amerykańską organizacją Yoga Behind Bars (joga za kratami). Przeszła intensywne szkolenie, uzyskała certyfikat, który uprawnia ją do pracy z więźniami i chce rozszerzyć działalność na kolejnych 10 więzień w Kenii. W kraju jest w sumie 108 zakładów karnych - 18 dla kobiet i 87 dla mężczyzn.
Jak tłumaczy Irene, to jest teraz najważniejszy cel w jej życiu. Wierzy, że joga ma szczególne znaczenie dla więźniów, buduje ich zdrowie psychiczne i fizyczne. Widzi, że kobiety z Lang’aty, z którymi ćwiczy, stają się z sesji na sesję bardziej otwarte i zrelaksowane. Zaczynają też, w konstruktywny sposób analizować swoje życie.
Africa Yoga Project
Przy okazji Iren i jej pracy z więźniarkami, warto zatrzymać się przy Africa Yoga Project. Założycielką jest Amerykanka, instruktorka jogi Paige Elenson. W 2006 r. pojechał do Kenii na rodzinne wakacje i podczas safari zobaczyła grupę młodych mężczyzn, którzy ćwiczyli stanie na rękach. Jak opowiada w wywiadach, pobiegła do nich natychmiast i ćwiczyła razem z nimi. - Miałam poczucie, że ich znam od dawna. Towarzyszy mi ono zawsze, kiedy ćwiczę jogę - mówi Elenson.
Potem Kenijczycy odnaleźli ją w internecie i poprosili, żeby przyjechała do nich uczyć jogi. Pojechała i bBędąc w slumsach Nariobi, gdzie mieszkali jej nowi przyjaciele, pomyślała, że joga może być dla biednych ludzi nie tylko szansą na poprawę zdrowia psychicznego i fizycznego, ale da im po prostu pracę. Tak powstała organizacja Africa Yoga Project, która uczy młodych Kenijczyków - w wieku od mniej więcej 18 do 35 - nie tylko jak ćwiczyć jogę, ale także jak zacząć jogi uczyć.
Africa Yoga Project organizuje dla Kenijczyków trzyletnie kursy, po których zdobywają uprawnienia instruktorów. Zajęcie są darmowe a prowadzą je wolontariusze z różnych krajów. W ubiegłym roku w Nairobi co tydzień odbywało się 250 sesji jogi.
Prison Yoga Project
W 2002 r. w ciężkim kalifornijskim więzieniu w San Quentin w USA osadzeni zaczęli ćwiczyć jogę. Zajęcia poprowadził James Fox, nauczyciel, który pracował z biedną młodzieżą w Bolinas w Kaliforii. W wywiadach Fox opowiada, że nigdy nie chciał mieć ekskluzywnego studia jogi. Jego celem było podarowanie korzyści płynących z praktyki tym, którzy bez jego pomocy nigdy doświadczyć by ich nie mogli.
Foxa poproszono, by w taki sam sposób, jak to robił w Bolinas, pracował z więźniami z ciężkiego więzienia w San Quentin. Pomysłodawcy projektu chcieli, by odsiadujący tam kary ludzie nauczyli się pracować ze swoimi emocjami, zrozumieli siebie i opanowali stres.
Projekt okazał się bardzo pożyteczny. Od 2002 r. cały czas się rozwija, jest też realizowany poza USA. W jego ramach szkoleni są kolejni instruktorzy, którzy mają pracować z więźniami.
Podobne programy realizowane są na całym świecie. Np. w Wielkiej Brytanii i Irlandii od 1988 działa Prison Phoenix Trust, organizacja charytatywna, która wśród więźniów, aresztantów i pensjonariuszy zakładów poprawczych propaguje medytację i jogę.
Także w Polsce instruktorzy jogi prowadzą zajęcia w zakładach karnych. W 2013 r. wprowadzono takie zajęcia w więzieniu w Wojkowicach. W Warszawie z kobietami z aresztu na Grochowie pracuje Inga Dańkowska.