Joga w świetle praktyki vipassany S. N. Goenka Część IV
wtorek, 16 lutego 2010
Podobieństwa i różnice pomiędzy ośmiostopniową ścieżką jogi zdefiniowaną przez Patanjalego ok II w.n.e w yoga sutrach i ośmiostopniową szlachetną ścieżką opisaną w VI w.p.n.e przez Siddhartha Gautamę znanego jako Budda. Co łączy te dwie nauki? Jaki wpływ miały nauki Buddy, na powstałe osiem wieków później yoga sutry? Czy poza zbieżnością nazw ścieżki te są podobne? Nauczyciel medytacji vipassana S.N Goenka przedstawia analityczne porównanie dwóch nauk. Część IV
Tak zatem osoby, które w imię rozwoju duchowego starają się sztucznie wejść w stan kumbhaka, czyli zatrzymać oddech, nie zrozumiały przekazu Patańdźalego i jego "Jogasutr", znajdują się zatem na niewłaściwej ścieżce. Tego rodzaju praktyka może być pomocna, jeśli chodzi o pozbycie się fizycznych dolegliwości, ale nie jest w stanie usunąć z umysłu korzeni nieczystości. Kiedy zatem łączymy sampajanna, czyli ciągłą świadomością, z obserwacją naturalnego oddechu, mamy poczucie, że jesteśmy jedynie świadkami, nie dodajemy niczego od siebie.W tej praktyce obserwujemy jedynie naturalny wdech i wydech; nie ma to związku z naszym indywidualnym uczestnictwem w tym procesie - nie jesteśmy jego sprawcami, ani nie ekscytujemy się osiągniętym wynikiem. Jeśli osiągane wyniki będą nas ekscytować, nie będziemy w stanie osiągnąć pozycji świadka. Należy porzucić oba te uczucia - zarówno poczucie, że jest się sprawcą, jak i satysfakcję z wyników. Jedyne, co mamy robić, to być świadkami tego, co się dzieje. W ten sposób, jeśli dzięki jednoczesnej świadomości stajemy się świadkiem, stopniowo zaczniemy przechodzić kolejne stopnie: pierwsze, drugie, trzecie jhana. Jak mówiliśmy wcześniej, w kolejnych etapach będą zanikały poszczególne elementy medytacji, czyli vitakka, vicara, piti, sukha i ekkagata. Jednak na wszystkich tych etapach zawsze towarzyszy nam ciągła świadomość.
W ten sposób osoba praktykująca po raz pierwszy osiąga panna, czyli płynącą z doświadczenia mądrość. Właściwie nazywa się ona rtambhara prajna, co oznacza mądrość osiągniętą dzięki własnemu doświadczeniu, a nie wskutek słuchania cudzych relacji, czytania książek czy chodzenia na wykłady. W chwili, gdy w osobie praktykującej pojawia się jednoczesna świadomość, zaczyna ona doświadczać w sobie praw natury. Te prawa nazywają się rt. Już od pierwszego jhana zaczynamy rozpoznawać rzeczywistość, poczynając od obserwacji naturalnego oddechu.
Trzeba tutaj uważać, aby nie wiązać oddechu ani z recytowaniem mantry ani świętych tekstów. Jeśli praktykujący popełni tego rodzaju błąd, pozbawi się dostępu do rt (praw natury). Budda nauczał, że należy być świadkiem rt; Patandźali w swoim traktacie również do tego nawołuje. Obaj starali się doprowadzić medytujących do poznania czystego rt. My jednak podążamy ścieżkami, które nie prowadzą do Rt To dziwne, że wszystko to robi się w imię Buddy i Patańdźalego. Ludzie wiążą swój oddech z recytacją mantr lub świętych tekstów. Chociaż to również pozwala skoncentrować umysł, taka praktyka nie jest w stanie usunąć z umysłu korzeni zanieczyszczeń. Nie można w ten sposób osiągnąć rita anbhara prajna. Dlatego, jeśli chcemy naprawdę rozwinąć się duchowo, jedyne, co powinniśmy robić, to w spokojny i zrównoważony sposób obserwować naturalny oddech.
W języku hindi synonimem zrównoważonego umysłu jest słowo tatastha, które oznacza osobę siedzącą na brzegu rzeki. Ktoś, kto siedzi na brzegu nie może mieszać się do spraw rzeki - jeśli rzeka płynie w określoną stronę, to nie można zawrócić jej nurtu; jeśli pojawiają się na niej fale, nie można spowodować, aby zniknęły, i tak dalej. W taki sam sposób należy obserwować naturalny oddech.
Oddech nie jest jedynie funkcją organiczną. Nie służy jedynie napełnianiu i opróżnianiu płuc, lecz jest ściśle związany z umysłem. Kiedy zaczynamy przyglądać się oddechowi, pojawi się moment, w którym przekonamy się, że jego przepływ jest bezpośrednio związany z rodzajem myśli, jakie płyną przez umysł. Jeśli w naszych myślach pojawi się złość lub niechęć, przekonamy się, że oddech płynie szybciej. Jeśli natomiast na poziomie umysłu pozostaniemy spokojni i opanowani, przekonamy się, że oddech również będzie spokojny i jednostajny.
Tego rodzaju doświadczenie jest pierwszym krokiem ku zrozumieniu rtambhara prajna. Nie jest ono oparte na wiedzy czerpanej z książek czy wykładów, ani nie płynie z cudzego doświadczenia. Nazwą rtambhara prajna określamy właśnie to, co oparte na naszym własnym doświadczeniu - w przeciwnym razie byłoby to sruta prajna (wiedza zdobyta dzięki ingerencji innych osób). Poza rtambhara prajna, każdy inny rodzaj prajna może poszerzyć naszą wiedzę na temat innych osób i dać naszemu umysłowi nieco więcej informacji do zapamiętania, ale nie będzie prowadzić do wyzwolenia. Bez rtambhara prajna możemy się przechwalać, że przeczytaliśmy wszystko, co napisano o Buddzie, możemy podać dokładnie jego miejsce urodzenia i miejsce urodzenia rodziców jego żony itp., ale nie jesteśmy w stanie osiągnąć tego, co osiągnął Budda w swoim życiu.
Podobnie, jeśli osobiście nie doświadczymy prawdy, możemy się przechwalać, że w pełni zrozumieliśmy Patańdźalego, możemy prowadzić wykłady dotyczące jego filozofii i pisać książki z bogatymi komentarzami. Nie należy jednak sądzić, że to wszystko przyniesie nam jakąkolwiek korzyść, jeśli chodzi o prawdziwy rozwój duchowy. Nie ma po co zdobywać całej tej książkowej wiedzy, jeśli sami tego wszystkiego nie doświadczymy. Tego rodzaju osobiste doświadczenie zostało przez Buddę nazwane bhavanamaya prajna. Można je również nazywać rtambhara prajna, jako że odsłania ono przed osobą praktykującą prawa natury. Jeśli praktykując w ten sposób medytujący osiągnie poziom trzeciego jhana, stan sampajanna jest z nim już na tyle związany, że nie sposób go oddzielić. Budda określał to zwrotem: "sampajanna na rincati". Oznacza to, że sampajanna jest cały czas obecna, we wszystkich ludzkich czynnościach, takich jak spanie, chodzenie, jedzenie, picie itd.
Medytujący osiąga zatem stan, w którym jeśli w nocy śpi, to zarazem jest doskonale świadomy faktu, że śpi. Nawet we śnie pozostaje świadomy tego, co się dzieje w jego otoczeniu; ma również świadomość własnych działań. Nie jest to stan, w którym pojawiają się marzenia senne. Jest to raczej stan wykraczający poza stan jawy i snu - nazywa się go stanem turiya. W stanie tym osoba praktykująca jest świadoma każdej czynności swojego ciała, w którym stale dokonuje się proces tworzenia i rozpadu. Osoba taka rozumie zatem doskonale nietrwałą naturę swojego umysłu, ciała i otaczającego je wszechświata. Tego rodzaju wiedza na temat nietrwałości osiągnięta dzięki własnemu doświadczeniu inaczej nazywana jest samprajnata samadhi. To nie ona jest jednak naszym ostatecznym celem.
Medytujący musi się udać w dalszą podróż, w stronę czwartego jhana. Kiedy wchodzi w trans w stanie czwartego jhana, wówczas usunięte zostają wszystkie zanieczyszczenia z jego umysłu - staje się całkowicie czysty. Sampajanna, dzięki któremu z umysłu zniknęły zanieczyszczenia, przestaje być potrzebne. Ten transowy stan czwartego poziomu medytacji nazywa się zatem asampajanna samadhi. Nazywa się tak, ponieważ wykracza poza sampajanna. To samadhi stanu wyzwolenia - nibbana lub kaiwalya. Jest to stan, który wykracza poza naszą świadomość. Po osiągnięciu asampajanna samadhi, nie jest konieczne praktykowanie pozostałych czterech jhana. Można je praktykować lub nie. Oznacza to, że jeśli osiągnie się asampajanna, wówczas pierwsze cztery jhana wystarczają do osiągnięcia wyzwolenia.
Kiedy komentatorzy Jogasutr Patańdźalego objaśniają asampajanna samadhi jako ostatni stopień, jaki można osiągnąć, staje się to niezrozumiałe. Oczywiście, w ostatecznym transie czwartego jana nie ma miejsca na sampajanna, powinien więc on zostać nazwany transem poza sampajanna, które zostało przekroczone. Asampajana jest stanem niewiedzy, w którym nie ma się świadomości nietrwałej natury wszechświata. Taki stan ludzkiego umysłu może nosić nazwę asamprajnani. Kiedy jednak ktoś dzięki sampajanna zdaje sobie w pełni sprawę z nietrwałej natury swojej tożsamości, jak również całego świata, jak można go nazywać asamprajniani, a trans osiągnięty na tym poziomie asamprajnata samadhi? W istocie powinno się go nazywać samadhi, które wykracza poza sampajanna, ponieważ sampajanna jest potrzebne, dopóki medytujący nie zda sobie w pełni sprawy, na podstawie własnego doświadczenia, z nietrwałej natury rzeczywistości. Kiedy samodzielnie osiągnie się tego rodzaju doświadczenie, sampajanna nie jest już potrzebne.
Trans przy udziale sampajanna odsłania przed osobą medytującą wzajemne oddziaływanie świadomości i ciała, ukazuje psychosomatyczną naturę ludzkiej egzystencji jako proces, przez który człowiek przechodzi, gromadząc zanieczyszczenia i tym samym pomnażając swoje cierpienie, co ostatecznie daje energię napędzającą cykle kolejnych narodzin. Cały ten mechanizm staje się zrozumiały wyłącznie dzięki udziale sampajanna. Kiedy człowiek na podstawie własnego doświadczenia w pełni zrozumie nietrwałą naturę rzeczywistości, sampajanna nie jest już potrzebne. Przydaje się na etapie, w którym człowiek doświadcza nietrwałości. Następnie jednak przechodzi się wyżej, w stan wyzwolenia, zbawienia, nibbana, moksa itd. Wówczas sampajanna przestaje być potrzebne. Ten stan można jednak osiągnąć tylko przez stopniowe postępy w medytacji.
Warto tu zauważyć, że kiedy zaniecha się właściwej praktyki, wówczas związana z nią terminologia będzie niewłaściwie rozumiana. Tak rodzi się błędne koło, przez które czysta praktyka ulega zniekształceniom. Dlatego zdumiewające jest, że Patańdźali, który tak szczegółowo objaśnił praktykę vipassany, dodał do swojego traktatu jeszcze dziesięć czy dwanaście sutr, które głoszą coś jej przeciwnego. Może jednak dopisał je potem ktoś inny? W każdym razie, jeśli nawet dodał je sam Patańdźali, mógł to zrobić ze świadomością, że dla osoby faktycznie praktykującej vipassanę nie będą one miały żadnego znaczenia, a komuś, kto nie praktykuje i będzie czytać jego traktat z powodu czysto intelektualnego zainteresowania, nie będzie to robiło różnicy.
Właściwą istotą vipassany jest poznawanie prawdy, kawałek po kawałeczku, na bazie własnego doświadczenia. Osoby praktykujące, które stosują tę metodę, po pewnym czasie doznają stanu, w którym doświadcza się najsubtelniejszej prawdy dotyczącej natury rzeczywistości i można się jej przyglądać ze spokojnym i opanowanym umysłem. Ten stan opisany jest w "Jogasutrach" Patańdźalego terminem asmita. Oznacza on koncentrację. Gdy osoba medytująca obserwuje prawdę, wówczas ma świadomość, że to właśnie robi. Myśli: "poznaję rzeczywistość" lub "objawia mi się takie a takie doświadczenie". Medytujący czuje, że to jest vittaka - "poznaję rzeczywistość". Jest w tym przyjemność - "doświadczam", "odczuwam". To pierwszy stan umysłu na ścieżce praktyki.
Później, gdy praktyka stopniowo się pogłębia i medytujący osiąga wyższe stany, zaczyna zdawać sobie sprawę z kolejnej prawdy - że jego poczucie indywidualności było fałszywe. W głębi serca przekonuje się, że tak zwane ego było czystym wytworem wyobraźni i że ostatecznie całkiem się rozpłynęło. Patańdźali naucza tego słowami mówiącymi, że na wyższych poziomach praktyki jogi pozostaje wyłącznie czynność obserwacji . To bardzo zaawansowany, czysty stan świadomości, który niełatwo jest osiągnąć. Sam Budda mówił o nim następująco:
"Ditthe ditthamatam bhavissati
sutte sutamatam bhavissati
mute mutamatam bhavissati
vinnate vinnatamatam bhavissati"
To najczystszy stan umysłu, w którym pozostaje jedynie działanie, zaś osobowość sprawcy zmienia się w osobowość świadka. W takim stanie mogą zachodzić dowolne zjawiska, ale sprawca pozostaje nieobecny. Oczywiście osiągnięcie tego stanu nie jest łatwym zadaniem, jedynie regularna praktyka vipassany może po pewnym czasie stopniowo do niego doprowadzić. Im więcej zanieczyszczeń uda się usunąć, tym bardziej zwiększa się stopień czystości. Stan, w którym wszystkie zanieczyszczenia zostają trwale usunięte nazywa się shudhopi, co oznacza, że choć udało się całkiem oczyścić świadomość, pozostaje jeszcze coś do zrobienia. Jest to praca polegająca na obserwacji, za pomocą vipassany, wzajemnego związku między zjawiskami nazywanymi pratyayoh nupashyana. Patańdźali zaleca ją jako część praktyki vipassany. Słowo anupashyana oznacza tutaj ciągłą świadomość świadka nakierowaną na samoczynnie pojawiające się zjawiska.
Wykład wygłoszony 30 kwietnia 1990 w Akademii Jogi Kaivalyadhama, Bombaj
tłumaczenie: Agnieszka Lakatos
korekta lingwistyczna: Piotr Jagodziński
korekta merytoryczna: Wiktor Morgulec