Zen i joga. Joanna Rewaj
sobota, 22 marca 2014
Chcę podzielić się z Wami tym, co od 3 lat niezmiennie daje mi radość. Radość z życia. I radość życia. Coraz większą. Tym "czymś" jest praktyka. A konkretnie praktyka, której nazwa brzmi Asztanga Joga. Nie wiem, jak podzielić się tym w słowach, bo łatwiej mi zwyczajnie praktykować i pozwalać, by radość i zachwyt naturalnie się pojawiały w ciele i umyśle. Nie konceptualizować. Nie uzasadniać. Nie teoretyzować. Bo jak powiedział Pattabhi Jois, który uważany jest za ojca tej konkretnej ścieżki jogi, "...Joga to w 99% praktyka, a tylko w 1% teoria". Tak samo zresztą dzisiaj myślę o praktyce zen. O praktykowaniu życia też.
To jedna z najważniejszych rzeczy, której nauczyła mnie praktyka na macie: "Praktykuj. A reszta przyjdzie sama" ("Do your practice and all is coming.“). W praktyce ważne jest zaufanie do własnej praktyki. I do efektów, które przyniesie.
Dla zachodniego umysłu, zauroczonego "robieniem" i "osiąganiem", zdanie to może wydawać się nieco zbyt pasywne, bo pozbawia nas - pozornie - kontroli nad tym, co chcemy osiągnąć. Ale przesuwając akcent z drugiej części zdania, na pierwszą, łatwo zauważyć, że nie jest to zachęta do bezczynności, bo podstawą praktyki jest - w moim przekonaniu, na dzisiaj - oddanie, determinacja i dyscyplina.
Zrozumienie tego przyniosło mi spokój i poczucie bezpieczeństwa związane z zaufaniem do regularnej praktyki. Do własnej indywidualnej drogi. Zmiana, która ma przyjść, przyjdzie nieuchronnie. I przyjdzie w takiej postaci i takim tempie, w jakim ma przyjść. Bez wymuszania, wyciskania siódmych potów i sprytnych środków. Pod jednym warunkiem - pod warunkiem, że będę praktykować.
Po prostu więc robię to, co do mnie należy - praktykuję z oddaniem. I regularnie. Angażuję się w to, co mam do zrobienia w konkretnej chwili. To oznacza dla mnie dyscyplina. I obserwuję efekty, których wcześniej przewidzieć nie mogłam, choć z perspektywy czasu, patrząc wstecz, wydają się oczywiste. Tak, jak oczywiste z perspektywy czasu jest to, że nie mogły przyjść wcześniej. Ta obserwacja dotyczy w pierwszej kolejności pewnych asan (np. lotosu, wygięć, stania na rękach, czy na głowie), ale obejmuje też szerszy aspekt, poczynając od kwestii odżywiania się, a kończąc na kwestii porównywania się do innych.
Asztanga Joga jest na pierwszy rzut oka praktyką fizyczną. Przez niektórych postrzegana jest jako modny fitness, który pomaga wzmocnić ciało, pewniej stanąć na nogach i uelastycznić mięśnie. Wzmacnia też serce, ponieważ jest praktyką bazującą w dużej mierze na dynamicznej pracy z oddechem. Dość szybko jednak odkrywa się w sposób praktyczny (czyli nie intelektualny, ale doświadczony na własnym przykładzie) związek ciała i oddechu ze stanem umysłu. Jedno wpływa na drugie.
Niektóre spostrzeżenia są banalnie proste: jeśli zjem obfity posiłek bezpośrednio przed praktyką, moja praktyka będzie po prostu nieprzyjemna i trudna.Z czasem zaczyna dostrzegać się związki bardziej subtelne - np. to, że zjedzenie pizzy albo mięsa wpływa na praktykę jeszcze 2 dni później, a nie tylko przez 3 godziny.
Jeśli wyziębię ciało i nie zadbam o nerki, stawy pracują inaczej i praktyka - wbrew wszelkim wysiłkom - jest po prostu inna. Stres, brak snu, brak spokoju w umyśle, wpływają na koncentrację i płynność praktyki.
Wszystko w nas, w środku, jest połączone. Z czasem zaczyna się widzieć, jak zmiany w poszczególnych partiach ciała wpływają na siebie nawzajem. Jak zmienia się na przykład środek ciężkości, co zmienia sposób chodzenia i percepcję otaczającego nas świata. Też uważność, bo zmiana środka ciężkości plus brak uważności, mogą skończyć na przykład bolesnym upadkiem ze schodów.
Rywalizacja na macie z początku była dla mnie naturalna. Wciąż zdarza mi się zresztą obserwować zarówno pychę (jestem lepsza), jak i wstyd, że czegoś nie robię z taką łatwością, jak ktoś, kto stoi obok.Z czasem odkryłam, że gdy wzrasta koncentracja, oddanie własnej praktyce i dyscyplina związana z uważnością, w sposób naturalny przestaję obserwować innych i z nimi rywalizować. To lekcja, która jest możliwa do zastosowania również poza matą - obserwowanie innych i rywalizacja z nimi odwracają naszą uwagę od tego, co sami mamy do zrobienia w swoim życiu.
Co nie oznacza, że nie należy być uważnym na to, co dzieje się na macie obok - choćby dlatego, by unosząc nogę do góry, nie wsadzić komuś palca w bok (warto mieć świadomość, że bywa, iż maty są porozkładane często dość ciasno).
Lekcja druga to lekcja oddechu, który rozpuszcza napięcie. Kiedy znajdę się w niewygodnym położeniu, nie uciekam, nie rezygnuję - po prostu świadomie oddycham. I - co było dla mnie zaskoczeniem - tam, gdzie był ból i napięcie, z czasem pojawia się przestrzeń. Ból znika. Z czasem pojawia się też większa świadomość, co w zasadzie boli, i co można zrobić bez ryzyka kontuzji. Oddech to jednak nie tylko kwestia napięć w ciele - to również sposób na rozpuszczanie napięć w umyśle i pracy z nadętym, ambitnym, skupionym na własnych żądaniach ego. To sposób pracy z "chcę", "muszę", "należy mi się", "żądam".
“Breathing is very important. Without breathing, the spiritual mind and body are not coming. There is a method to breathing. That is Vinyasa".
Praktyka jogi pomaga mi odnaleźć radość i przestrzeń w moim fizycznym ciele - poczuć je jako dar, a nie jako ograniczenie. Też jako przestrzeń, za którą jestem świadomie odpowiedzialna, akceptując, że na głębszym poziomie ciało działa poza moją kontrolą, choć nie całkiem poza moją świadomością.
"The rythm of the body, the melody of the mind & the harmony of the soul create the symphony of life“. B.K.S. Iyengar
Za ten dar (bo tak postrzegam praktykę) dziękuję moim nauczycielom. W tym Kasi Grupińskiej, która przekonała mnie do Asztangi. I Ewie Makowskiej, pod okiem której praktykuję od ponad 2 lat.
Joanna Rewaj
PS. "Shifting the limbs and putting asana before the ethics of the yamas is an acknowledgement that I can't exclusively think my way to letting go of my aggression, greed, jealousy, and my tendencies towards egotism, complacency, and lethargy.
I have to get physical, I have to build up my physical and mental power through asana, pranayama, and dhyana and then I can 'take on' my mind, I can take on correcting the diseased behaviors that follow from my inability to see through greed, anger and the host of aberrant desires and aversions that can impulsively take center stage" - David Garrigues.
"Położenie nacisku na fizyczną praktykę asan przed praktyką etyczną Yamas stanowi potwierdzenie tego, że nie wystarczy wyłącznie myśleć o tym, żeby i jak pozbyć się agresji, chciwości, zazdrości i tendencji do egoizmu, samozadowolenia i lenistwa.
Muszę stać się fizyczny. Praktykując asany, pranayamy (oddech) i medytację, muszę zbudować fizyczną i psychiczną siłę. Wtedy dopiero mogę opanować mój umysł i zabrać się za korygowanie chorych zachowań, które wynikają z mojej niezdolności do zobaczenia chciwości, złości, nieprawidłowych pragnień i niechęci, które impulsywnie mogą przejąć kontrolę" - David Garrigues. (tłum. Joanna Rewaj)
Tekst ukazał się w biuletynie Sanghi Kanzeon Zen Dobry. Dziękuję autorce za zgodę na publikację.