Asany nowe - asany stare. Anna Duszak
czwartek, 19 grudnia 2013
Od jakiegoś czasu łamy portalu joga-joga i blogi - Maćka Wieloboba i Piotra Kunstlera - zapełnia wymiana wiedzy o rację na temat - Jaki rodowód mają współcześnie wykonywane asany? Czy zestaw i sposób współcześnie wykonywanych asan to przekaz "stary jak świat" czy też wytwór praktyków jogi XIX i XX wieku, w tym Sri Krisznamaczarii?
Lubię zastanawiać się nad porządkiem wszechrzeczy. Zagadnienie obrazu współczesnej jogi - tej widzianej z zachodniej strony i pod jej wpływem (włączam w to nurt praktyki wg przekazu Sri Krisznamaczarii) w porównaniu do zapisów znajdowanych w Jogasutrach, Jogabhaszji, Hathayogapradipice, Gherandasamhicie, zastanawia mnie od dawna. Kilka refleksji osoby głównie praktykującej, które chciałabym poddać pod opinie czytelników portalu.
Ciągle nie potrafię włączyć pozycji stojących, głównie z grupy Virabhadrasan, do swej praktyki tak, bym po jej zakończeniu, czuła harmonię w ciele. Od początku moje ciało odbiera te asany jako "nieludzkie narzędzie". Kładąc główny nacisk na praktykę asan stojących i od nich zaczynając codzienną praktykę odczuwam brak stabilizacji w ciele i brak energii pozwalającej na długie trwanie w pozycji. Sytuacja zmienią się, gdy poprzedzam je ponad godzinną praktyką pozycji leżących, siedzących, połączonych ze skrętami. Uznałam, że coś w tym musi być!
Kilka lat temu pod wpływem spotkań z osobami praktykującymi różne style jogi w Indiach, analizie zapisów zawartych głównie w Hathayogapradipice i Yogasutrach wraz z komentarzami do nich oraz poddając analizie swoje poczucie ciała, zmieniłam swą praktykę. Od kilku lat, bazą są pozycje siedzące oraz Tadasana, Utkatasana z wariantami oraz pozycje odwrócone za wyjątkiem Salambasirsasany. Oprócz zmiany rodzaju wykonywanych pozycji zmieniłam sposób ich wykonywania. Codzienna praktyka wielu pozycji z grupy asan siedzących (włącznie z pozycją lotosu), w długim czasie, z precyzyjnie osadzoną w podstawie miednicą przyniosło mej praktyce efekty w postaci wydłużania czasu pozostawania we wszystkich pozycjach (także stojących) i możliwość zachowania rozluźnienia w ciele. Praktykując mam zawsze na uwadze zapisy i uwagi nauczycieli odnoszące się do stanu ciała i umysłu podczas praktyki. Porównując z wcześniejszym okresem wszystko to daje mi wrażenia zawarte w Jogasutrze II.46. sthirasukham asanam. Coraz częściej udaje mi się osiągnąć stan w asanie - nieruchomości, wygody i rozluźnienia.
Konsekwencją powyższego stanu w asanach staje się jasność oglądu rzeczywistości. Teraźniejszości i przeszłości. Połączenie wiedzy historycznej, psychologicznej, socjologicznej etc oraz moja własna praktyka jogi upoważnia mnie do wysunięcia hipotezy o zmianie sposobu "praktykowania jogi" związanej z przejściem człowieka ze sfery myślenia pod świadomościowego do świadomościowego . Ujęcie w cudzysłów wynika z nieokreśloności tej praktyki w przeszłości a co za tym, trudności w porównywaniu przeszłości i teraźniejszości. Najogólniej określiłabym "praktykowanie jogi" jako stosunek człowieka do jego bytu we wszystkich jego wymiarach, stosunku do ciała, związku z siłą, która jest dla niego ponadczasowa i do której poznania dąży w zgodzie z zasadami etyczno moralnymi określonymi w jamach i nijamach. Ta przełomowa zmiana dokonała się wiele tysięcy lat temu ale zauważyć ją można dopiero współcześnie, gdy mamy do czynienia z ogromem wiedzy na każdy temat, w tym jogi i nauk jej pokrewnych oraz łatwości w przepływie informacji.
Zakładam, że asany to pewien system ćwiczeń fizycznych, które praktykowali starożytni mędrcy i mędrczynie Wschodu, prowadzący do powstania i utrzymaniu harmonii. Podobnie twierdzi Krzysztof Stec w swym wywiadzie - o wiedzy, którą odebrali swymi zmysłami "intuicyjni naukowcy wschodu - mędrcy"- i co przekazywali ustnie w Wedach sięgających wg jednych indyjskich badaczy co najmniej 6.000 lat wstecz a przez innych, którzy określali czas powstania zapisów na podstawie konstelacji gwiazd opisywanych w przekazie, na okres około 90.000 lat (okres starszej epoki kamiennej - określany przez badaczy XX i XXI - wiecznych jako czas matriarchatu). W pierwszych dziesięcioleciach tej, kilkadziesiąt tysięcy lat trwającej formacji, w życiu człowieka przeważała podświadomość. Więcej było oddziaływania intuicji w codziennym życiu człowieka. Człowiek działał bardziej w oparciu o pozarozumowe - intuicyjne doświadczanie zmienności czucia ciała. Potem, w miarę przechodzenia z fazy, gdy w strukturze myślenia w miejsce treści pochodzących z podświadomości, dochodziły do głosu treści świadomości i racjonalnego poznania oparte na przetwarzaniu danych zmysłowych, nastąpiła zmiana paradygmatu szamańskiego na inny - oparty o racjonalne myślenie. Zdaniem Zygmunta Krzaka, który opiera się na badaniach m.in. Carla Junga okres ten przypada na czas matriarchatu.
Temu właśnie - intuicyjnemu - poznawaniu siebie, mogły służyć pozycje ciała zwane współcześnie asanami. Poznawaniu swego wnętrza fizycznego i duchowego. Za pośrednictwem asan, naprawianiu swego fizycznego ciała poprzez oddaną, bez krzywdzenia, z zapałem, w prawdzie i czystości - praktykowaniu różnorodnych układów ciała. Niektóre oddziaływania na ciało, odbierali ludzie jako dobrotliwe - leczące. Były na tyle ważne dla fizyki i psychiki ciała, że część z nich (jakiś czas temu już o tym pisałam) znalazła swoje miejsce w gestach wykonywanych w modlitwach wielu systemów religijnych, a także w pozycjach jakie człowiek przyjmował wykonując różne zadania dnia codziennego. Znane na wschodzie i zachodzie złożenie dłoni na piersi (Namaskar), przybranie pozycji klęczenia charakterystyczne dla wielu religii, czy też pokłon w pozycji Vajrasany w czasie modłów przez muzułmanów. Z życia społecznego to na przykład - siad pisarzy egipskich, pozycja w jakiej siedzi faraon, czy też ułożenie głowy, podczas snu, na specjalnie profilowanym, wykonanym często z drewna, podwyższeniu, czy też pozycja w jakiej przykucają koczownicze ludy Afryki etc.
Zastanawia fakt, dlaczego takie gesty przybierał człowiek i nadal tak czyni. Nic bowiem nie dzieje się przypadkiem. Teraz wykonujemy je nieomalże bezwiednie ale spróbujmy "robić" je obserwując zmiany w ciele i odczuwanie poszczególnych jego części.
Często asany przypominają kształt zwierząt czy roślin lub nazywane są językiem zaczerpniętym ze świata natury. To również konsekwencja powyżej przedstawionego poglądu. Stąd też nie zgadzam się ze zdaniem Macieja Wieloboba iż "większość z nas nie będzie brała dosłownie niektórych stwierdzeń średniowiecznych tantryków takich jak: "asan jest tyle, ile jest gatunków stworzeń na ziemi"". Ja zgadzam się z poglądem tantryków i nie tylko ich. Drogą ewolucji powstaliśmy z tych stworzeń i część "ich fizyczności" ciągle w nas tkwi. W postaci kości, ich układu, więzadeł i mięśni, którymi współcześnie w coraz mniejszym stopniu posługujemy się. Praktykując asany w sposób dogłębny, mamy możliwość dotarcia do naszej struktury tak fizycznej jak i mentalnej.
Podobnie z zapisem zawartym w drugim zdaniu komentarza Gorakszy sutry 33 Hathayogapradipiki "Siwa naliczył ich (asan) 84 lakhy (84.000] i tylko on je wszystkie zna". Jak w słowach opisać delikatne skręcenie np. wyłącznie dłoni, wskutek czego w ciele nastąpi tak wielka zmiana w pracy mięśni? To może wiedzieć tylko ten, kto doznaje w czasie praktyki częstych kurczy mięśni. Wielokrotnie nie potrafi nawet określić jaką pracę podjął w ciele? Czym różniła się od tej realizowanej przed chwilą? Asan jest więc niezliczona liczba i nie znam takiego praktyka, który powiedziałby - znam wszystkie!
W polemice obu Kolegów pojawił się wątek "w okresie … przeważały asany siedzące gdyż ….." Jeśli przyjmiemy tak sformułowane założenie jesteśmy na prostej drodze do stworzenia dogmatu. Czy w jodze chodzi o funkcjonowanie w oparciu o zespół dogmatów, czy o ciągłe poszukiwanie ku rozwojowi? Moim zdaniem o to drugie! W swojej praktyce bardziej skupiam się na próbie dociekań, na przykład dlaczego asany siedzące uznano w Yogasutrach i Hathayogapradipika jako właściwe do medytacji. Przecież medytować można także na leżąco i jest znacznie łatwiej. Dlaczego to pozycje siedzące od tysiącleci są używane do medytacji! Co takiego dzieje się z ciałem, i w ciele, gdy siedzimy a Vajrasanie, Swastikasanie, Sidhasanie etc. Przyjmując moją tezę z artykułu "Lotos - naprawdę warto!" - "…każda asana - nieważne jaki ma rodowód, czy pochodzi ze starych tekstów, czy tych bardziej nam współczesnych - ma jakieś zadanie do wykonania w ciele" - warto się nad tym zastanowić (przyjąć do stałej praktyki, by to sprawdzić) zanim obuduje się praktykowanie jogi w zbiór dogmatów. Moim zdaniem odpowiedzi można szukać w dużej stabilizacji jaką może osiągnąć ciało będąc osadzone bezpośrednio na największym i najmocniejszym stawie. Z takiej pozycji, przy wsparciu oddechu, można doprowadzić do wydłużenia kręgosłupa, przez co ciało będzie dobrze odżywiane, gotowe do długiego pozostawiania w stanie rozluźnienia. Pozycje siedzące można doskonale zmodyfikować, w zależności o stopnia zaawansowania lub indywidualnych możliwości uczniów, stosując podkładki pod pośladki, uda, kolana jak również zapewnić podparcie pod plecy, czy głowę, gdy zbyt głęboka kifoza uniemożliwia oparcie tyłu głowy na ścianie. Jak różnie siadywali ludzie medytujący świadczą chociażby malowidła spotykane w starych hinduskich świątyniach. Tam też można zobaczyć jak wielu z nich używało pomocy.
Zatem zagadnienia o znaczeniu pozycji siedzących nie ograniczyłabym do faktu "ich służenia do medytacji" a analizie dlaczego są wykorzystywane do medytacji!
Moim zdaniem podobnie, bo dogmatycznie, uczy się asan. Szkolenie na zajęciach czy warsztatach polega jedynie na uczeniu pozycji. W ten sam sposób realizuje się zdawanie kolejnych stopni w sformalizowanych systemach szkoleń nauczycielskich. Jeśli uczenie jogi potraktujemy jedynie jako wykonywanie gestów, które mają mieć określony układ np. konieczność utrzymanie kąta prostego między udem a łydką w pozycjach z grupy Virabhadrasan, podniesienia wewnętrznej kostki w tychże samych, skręcenie uda do wewnątrz np. w Tadasanie etc., blisko już do stworzenia z niej kolejnej nauki złożonej ze zbioru dogmatów Czy wówczas nie przestaniemy traktować pozycji jogi w kategoriach wyznaczanych przez filozofię jogi - jako zagadnienia, do którego powinniśmy podejść prawdziwie i wnikliwie? Do zbadania ich prawdziwości na drodze osobistego doświadczenia? W poglądzie tym nie jestem odosobniona "… od początku joga oznaczała reakcję przeciw metafizycznym spekulacjom i przesadnym wybrykom skostniałego rytualizmu; reprezentowała ona tę samą tendencję ku konkretowi, ku osobistemu doświadczeniu, …"s. 369 Mircea Eliade - Joga Nieśmiertelność i wolność PWN 1984.
Moja praktyka wskazuje, że to właśnie dzięki wykonywaniu zróżnicowanych pozycji siedzących można doprowadzić do korekty w układzie ciała w stopniu dużo większym, niż przy pomocy pozycji stojących, które królują chociażby w metodzie Iyengar’a. U osób o nadmiarze doszy wata w ciele, często niemożliwe jest praktykowanie pozycji stojących i trwanie w nich. Praktyka dla takich osób winna bazować głównie na pozycjach leżących i siedzących, przynajmniej w początkowym okresie.
Wyzwolenie ciała spod dogmatycznego podejścia do praktykowania jogi, chociażby asan, przyzwolenie ciału by rozbudziło, czy powróciło do instynktownego działania oznacza powrót do podświadomościowego oddziaływania na ciało. A tym samym powrót do źródeł jogi - praktyki jaką odbierali swoimi zmysłami intuicyjni naukowcy i naukowczynie wschodu.
Nie wiem na ile i dla kogo, ważne są rozważania co było wcześniej - jajko, czy kura, pozycja stojąca czy siedząca? Choć przyznaję, że w tekstach znalazłam wiele wątków dla mnie nowych, które skłoniły mnie do przeczytania sporej dawki literatury i za to Kolegom, dziękuję. Osobiście jednak - następnym razem - zaniecham sięgania do tego rodzaju tekstów. Po prostu szkoda mi czasu, który wolę poświęcić praktyce.
Bibliografia
1. Cyboran Leon - Klasyczna Joga Indyjska PWN 19862. Eliade Mircea - Joga Nieśmiertelność i wolność PWN 1984
3. Jog Swami Swatmarama - Hathayogapradipika
4. Krzak Zygmunt - Od matriarchatu do patriarchatu Wyd. Trio 2007
5. Stec Krzysztof - Wywiad Anna Duszak - prawniczka, genderka, dyplomowana nauczycielka jogi stopnia Introductory II w szkoleniu zgodnie z metodą Iyengara. Praktykuje jogę od 2000 roku. Uczestniczyła w wielu warsztatach i treningach nauczycielskich organizowanych w Polsce i Indiach.
Od 1998 roku zajmuje się zagadnieniami związanymi z człowiekiem z pogranicza psychologii, socjologii i kultury.
Jej dewiza życiowa - Szczęśliwe życie to proces wymagający pełnego i twórczego zaangażowania.
Praktyka jogi to praktyka życia. Nie znajdziesz jej w podręczniku. Musisz ją poczuć we własnym ciele. To co mogę uczynić to jedynie pomóc by każdy praktykując pozycje (jogasany), ucząc się koncentracji, uwolnienia oddechu znalazł swą własną drogę do rozumienia pracy ciała. Asana, tak jak cała filozofia jogi, to bardzo zindywidualizowany proces, w którym pierwszym i zasadniczym krokiem jest doświadczenie podstawy ciała.
Praktyka jogasan przypomina poszukiwanie czegoś, co nazwałabym "kluczem do własnego ciała i umysłu. Tak uczę podczas, prowadzonych w Warszawie zajęć i warsztatów - w AWA Studio przy ul. Poznańskiej38 lok. 16 a także podczas wyjazdów.
email Ani: anmaduku@gmail.com
Aktualnie zapraszam na Jogę z zimą i Mazurami 2.01. - 6.01.2014 roku (szczegóły tutaj >>>>>>>>>>>> )