Projekt Silent dinner (Cichy obiad).
poniedziałek, 30 czerwca 2014
Elegancko zastawiony stół, grupa siedzących przy nim ludzi i... kompletna cisza. Słychać tylko brzęk sztućców, szuranie krzesłem i wszystkie te dźwięki, na które zazwyczaj nikt nie zwraca uwagi. "Silent dinner" ("Cichy obiad") - impreza zorganizowana według koncepcji australijskiej artystki Honi Ryan.
Kolejną, być może trudną regułą jest, że na "cichym obiedzie" należy być przynajmniej dwie godziny. Jak opisują uczestnicy takich spotkań na stronie silentdinnerparty.com - " będziesz zaskoczony własną kreatywnością, jak można przekazać bardzo złożone komunikaty za pomocą mimiki i gestów".
Lub inny komentarz: "Czułem się jak nasz cichy obiad jest najgłośniejszą imprezą w bloku" .
"Ciche obiady" zmuszają do refleksji nad dawnymi i obecnymi sposobami komunikacji - kolejny komentarz: "To było bardzo intymny czas dla mnie . I to wszystko było w zupełnym milczeniu. Kompletna cisza. Takie proste. Takie czyste. Tak prawdziwie i tak prawdziwe. "
Sama koncepcja jedzenia w ciszy ma swoje korzenie m.in. w tradycji buddyjskiej i hinduistycznej.
Artystka do tej pory zorganizowała ponad 30 spotkań - głównie w Australii, ale także w Niemczech, Chinach, Szkocji, Dubaju, Libanie, Stanach Zjednoczonych, Meksyku i Zjednoczonych Emiratach Arabskich.
Honi Ryan zaprasza zainteresowanych udziałem w przyjęciu do kontaktu i zasugerowania lokalizacji, a także oferuje pomoc tym, którzy chcieliby zorganizować "cichy obiad" we własnym zakresie.
Pomysł z roku na rok cieszy się coraz większym zainteresowaniem.
Znamienne może wydawać się, że regułę o niekorzystaniu z żadnych urządzeń Ryan dodała stosunkowo niedawno, bo dwa lata temu (podczas gdy pierwsze spotkanie zorganizowała w 2006). Nadmierne korzystanie z tabletów i smartfonów w bardzo różnych sytuacjach, w których jeszcze niedawno byłoby to nie do pomyślenia, staje się coraz częściej krytykowane.Zastanawiać może, czy dla uczestników trudniejsze jest nieodzywanie się czy nielogowanie na Facebooku?
Tak czy inaczej, "cichy obiad" jest pewnym wyzwaniem, które chce podejmować coraz więcej osób. A jak zapewnia autorka pomysłu, tuż po jego skończeniu prowadzone są bardzo ożywione konwersacje na temat ciszy, ale nie tylko.
Kiedy przeczytałam artykuł o "Silent dinner" zdumiałam się. Dla mnie praktyka ciszy przy posiłku wydaje się być naturalna jak jedzenie. A dla innych jest "sztuką", projektem, wydarzeniem. Nie mniej bardzo się ucieszyłam, ze do świadomości społecznej również przez ten kanał dociera pomysł, aby spróbować dotknąć ciszy.
A Wy? Próbowaliście kiedyś w grupie zjeść posiłek? Wsłuchać się w muzykę sztućców, doświadczyć porozumienia, kiedy to wystarczy spojrzeć się na dany produkt a nieznana osoba obok już ci go podaje?
Podzielcie się swoimi doświadczeniami!na podstawie artykułów z internetu Justyna Moćko
Justyna@joga-joga.pl
http://www.kampaniespoleczne.pl/kontrowersje,6146,posilek_bez_slowa
